-
prawniczka, specjalistka od wyciągania z bagna i doradczyni, jak w ogóle w nie nie wpaść, okazjonalne ataki paniki i lękunieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Nie interesowała się sprawami innych osób z organizacji, tak długo, jak nie była oficjalnie wprowadzona. Bo wtedy to na pewno nie były jej rzeczy na liście do zrobienia. O problemach Salvatora (oryginalnego) juniora zdążyła usłyszeć, bo zawsze ktoś uważał, że podzielenie się czym poufnym jakoś poprawi relacje na przyszłość, przyjazna papuga widać w ich mniemaniu, to skuteczniejsza papuga. Nie wyprowadzała z błędu, Febe traktowała ludzi w kategoriach czy warto palić dla nich środki czy już stali się nieprzydatną kartą, nie inaczej będzie z nią, gdy przytrafi jej się fałszywy krok lub błąd. Ale inna sprawa, że strasznie plotki się rozchodzą po tym światku, tym szybciej, im więcej męskich mężczyzn spotykało się w jednym miejscu. Oczywiście w całkowitym zaufaniu i nigdy nikt tego nie wiedział od tamtego drugiego. Wsunęła tę nowinkę do mentalnej przegródki, że trzeba czekać na rozwój sytuacji, a mimo to nie była pewna po co wezwał ją tu Ernest.
Do restauracji weszła po porze lunchu, gdy był spokojniejszy już ruch, bo dopiero personel szykował się do kolacji. Nie określił jej czasu, więc Febe z bardzo leciutką satysfakcją przyszła, wtedy gdy było jej wygodnie, jednak zadowolenie znikało, bo to jednak ona musiała się fatygować. A raczej zniknęłoby, gdyby przywiązywała do tego wagę.
Od recepcjonistki przejął ją maitre d', bez pytania poprowadził ją do Ernesta, stały personel znał przewijające się tu twarze, a Archeo stanowiło miejsce prowadzenia różnych interesów. Na dziś skończyła pracę dla kancelarii, odesłała asystenta, przynajmniej ktoś korzystał cudownie darowanych godzin. Jej zostało czekać by się wyklarowało do czego będzie potrzebna i w jakim nastroju będzie Ernest, poza tym, że standardowo będzie w stanie wzmożonej irytacji.
ernest salvatore
Do restauracji weszła po porze lunchu, gdy był spokojniejszy już ruch, bo dopiero personel szykował się do kolacji. Nie określił jej czasu, więc Febe z bardzo leciutką satysfakcją przyszła, wtedy gdy było jej wygodnie, jednak zadowolenie znikało, bo to jednak ona musiała się fatygować. A raczej zniknęłoby, gdyby przywiązywała do tego wagę.
Od recepcjonistki przejął ją maitre d', bez pytania poprowadził ją do Ernesta, stały personel znał przewijające się tu twarze, a Archeo stanowiło miejsce prowadzenia różnych interesów. Na dziś skończyła pracę dla kancelarii, odesłała asystenta, przynajmniej ktoś korzystał cudownie darowanych godzin. Jej zostało czekać by się wyklarowało do czego będzie potrzebna i w jakim nastroju będzie Ernest, poza tym, że standardowo będzie w stanie wzmożonej irytacji.
ernest salvatore
-
mnie nie wkurwiajnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Febe podobnie trochę jak Erneścik, z boku stała i pojawiała się gdy była potrzebna, on niby brał udział w tym wszystkim cały czas, ale bierny. Jego stanowisko w tej organizacji dyktowane był pokrewieństwem z ojcem i kuzynem, nigdy się nie chciał babrać w nic więcej. Wiedział, że się do tego nie nadaje, od wałów finansowych w restauracji miał swoich wiernych doradców, do wymierzania sprawiedliwości miał po pierwsze krew zbyt gorącą, po drugie dopóki sprawa go nie dotykała nijak osobiście to mu latała koło chuja.
Wygodnie bardzo było tak żyć, jeśli kiedykolwiek aresztują po kolei każdego z tej mafii, to jego wsadzą po prostu za współudział. W czym? We wszystkim i w niczym.
Ani z niego Pinky ani Mózg, był tylko mafijnym księciem z Mediolanu. Swoją drogą nie lubił tej formy, za każdym razem gdy był jeszcze pytany przez kogoś z jakiegoś powodu skąd pochodził, to odpowiadał Milano.
Mediolan, też kurwa coś.
Ale to był teraz jego najmniejszy problem. Minęło parę miesięcy więc wyszedł w końcu do siebie samego z inicjatywą, aby sprawę pchnąć dalej, wyrzucenie Meredith z domu nie domknęło sprawy, to było dopiero prologo.
- Ah, Febe Cabra. - Ernest wzrok podnosi znad biurka, zdejmując dłoń z łysej głowy i wskazując na fotel przed nim. Od lat ścinał się na jeżyka, czy tam golił, bo nie lubił swoich włosów, kręciły się i wyglądał jak putto, a z niego bardziej putana.
- Głodna? Spragniona? - Wszystko na koszt firmy, Ernest już wstaje okrążając biurko, aby podejść do barku pod ścianą, europejski (oczywiście) mebel elegancki lakierowany na wysoki połysk.
- Mam do ciebie sprawę półprywatną. - W jakikolwiek Febe nastrój Ernesta celowała, może i trafiła, ale przecież na niej się wyżywać nie będzie, wkurw w oczach wieczny to inna sprawa, ale potrafił zachować nieznośnie śródziemnomorską serdeczność. Czy była szczera, to już inna dyskusja.
Febe Cabra
Wygodnie bardzo było tak żyć, jeśli kiedykolwiek aresztują po kolei każdego z tej mafii, to jego wsadzą po prostu za współudział. W czym? We wszystkim i w niczym.
Ani z niego Pinky ani Mózg, był tylko mafijnym księciem z Mediolanu. Swoją drogą nie lubił tej formy, za każdym razem gdy był jeszcze pytany przez kogoś z jakiegoś powodu skąd pochodził, to odpowiadał Milano.
Mediolan, też kurwa coś.
Ale to był teraz jego najmniejszy problem. Minęło parę miesięcy więc wyszedł w końcu do siebie samego z inicjatywą, aby sprawę pchnąć dalej, wyrzucenie Meredith z domu nie domknęło sprawy, to było dopiero prologo.
- Ah, Febe Cabra. - Ernest wzrok podnosi znad biurka, zdejmując dłoń z łysej głowy i wskazując na fotel przed nim. Od lat ścinał się na jeżyka, czy tam golił, bo nie lubił swoich włosów, kręciły się i wyglądał jak putto, a z niego bardziej putana.
- Głodna? Spragniona? - Wszystko na koszt firmy, Ernest już wstaje okrążając biurko, aby podejść do barku pod ścianą, europejski (oczywiście) mebel elegancki lakierowany na wysoki połysk.
- Mam do ciebie sprawę półprywatną. - W jakikolwiek Febe nastrój Ernesta celowała, może i trafiła, ale przecież na niej się wyżywać nie będzie, wkurw w oczach wieczny to inna sprawa, ale potrafił zachować nieznośnie śródziemnomorską serdeczność. Czy była szczera, to już inna dyskusja.
Febe Cabra
-
prawniczka, specjalistka od wyciągania z bagna i doradczyni, jak w ogóle w nie nie wpaść, okazjonalne ataki paniki i lękunieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Dzielili podobny los, samo urodzenie zapisało ich do organizacji, ale sentymentu do Włoch nie podzielała. Matka ją odpowiednio nastraszyła, właściwie wydrukowała w nią swoje lęki, dlatego unikała odwiedzin u rodziny od jej strony. Tych wizyt w czasach dziecięcych czy nastoletnich można było policzyć na palcach, może i obu dłoni, ale nie więcej. Nie czuła się tam w domu ani na miejscu, bezpiecznie, ale bezpiecznie to się prawie nigdzie nie czuła. W Toronto, chociaż wiedziała na czym stoi i reguły były znane, poradziłaby Ernestowi, żeby również trzymał się tego, ale oboje również nie byli w pozycji by robić to, co chcą. Pewnie by czekał ich podobny los, choć rozmyty, najgorsze, co można było mu przypiąć to może podżeganie, a Febe liczyła, że zanim się wszystko sypnie, o ile to bardzo skomplikowane rozbić taką strukturę, to zdąży rozpłynąć się. Liczyła, że w końcu zrobi to nawet nie wtedy, gdy nie będzie im groziła rozprawa stulecia.
Skinęła na powitanie, tożsamość się zgadzała i zajęła wskazane miejsce.
- Kawa i woda wystarczą. - Miła kurtuazja proponowanie posiłku, ale nie po tu przyszła, nie to był powód jej wezwania. Poza tym im szybciej przejdą do sprawy, tym lepiej. Nie widziała sensu w nawiązywaniu jakiś bliższych czy koleżeńskich relacji z innym z rodziny, choć nie podejrzewała się o to, jednak istniał cień szansy, że w razie problemu może to zaburzyć osąd. Poza tym łamało to jej wewnętrzną zasadę o nieodsłanianiu się.
- Rozumiem - półprywatna, nic nie było takie do końca, gdy więzy krwi predysponowały ich do siedzenia w interesie, ale nie myliła się, że chodziło o sprawę z pogłosek. - Niezależnie od charakteru sprawa jest objęta klauzulą poufności. - Można było się żachnąć, że szkoda czasu na oczywistości, jednak była przywiązana do rytuałów.
ernest salvatore
Skinęła na powitanie, tożsamość się zgadzała i zajęła wskazane miejsce.
- Kawa i woda wystarczą. - Miła kurtuazja proponowanie posiłku, ale nie po tu przyszła, nie to był powód jej wezwania. Poza tym im szybciej przejdą do sprawy, tym lepiej. Nie widziała sensu w nawiązywaniu jakiś bliższych czy koleżeńskich relacji z innym z rodziny, choć nie podejrzewała się o to, jednak istniał cień szansy, że w razie problemu może to zaburzyć osąd. Poza tym łamało to jej wewnętrzną zasadę o nieodsłanianiu się.
- Rozumiem - półprywatna, nic nie było takie do końca, gdy więzy krwi predysponowały ich do siedzenia w interesie, ale nie myliła się, że chodziło o sprawę z pogłosek. - Niezależnie od charakteru sprawa jest objęta klauzulą poufności. - Można było się żachnąć, że szkoda czasu na oczywistości, jednak była przywiązana do rytuałów.
ernest salvatore