23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Najlepsza barmanka w mieście, która nie potrafi ogarnąć własnego życia
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

To miejsce było pełne wspomnień, szczególnie tych najlepszych. Ostatni raz razem w tym miejscu pojawili się kilka lat temu, to był jeden z ostatnich wieczorów jaki spędzili razem, potem ich drogi się rozeszły, a miejsce pozostało. Maddie przychodziła tutaj później sama, chociaż znała to miejsce czuła się tutaj momentami obco bo wiedziała, że przy jej boku do pełnego obrazka kogoś brakuje. Ich prywatny punkt przy Chester Hill przetrwał, w przeciwieństwie do ich relacji. Zawsze bywała tutaj kiedy tęskniła, kiedy miała jakiś problem czy po tym jak ojciec wyrzucił ją z domu. To właśnie tutaj znajdowała chwilę wytchnienia, potrafiła zebrać myśli. I dzisiejszego wieczora też tutaj zawędrowała, jednak nie sama, a w towarzystwie butelki z wódką, którą godzinę wcześniej zgarneła z klubu kończąc swoją zmianę. Na dworze było już zimno i ciemno, a okolica nie sprzyjała samotnym wypadą, ale miała wszystko w nosie. Po ostatnim spotkaniu z Cyrusem nie potrafiła się pozbierać, była rozbita i też miała wyrzuty sumienia. Powiedziała mu, że jej zależy, że go kocha (może nie użyła tych dwóch magicznych słów, ale to mu wyznała między wierszami) w tym samym czasie kiedy on kochał kogoś zupełnie innego, czuła się podle, że zamiast pomóc mu ogarnąć życie na nowo jeszcze bardziej je skomplikowała, nie chciała tego. Było jej też źle, bo w dalszym ciągu nie mogła pozbyć się ze swojej głowy jego słów, kochał swoją dziewczynę, zrobił dla niej wiele, poświęcił siebie i swoje życie tylko dlatego, że tak mocno ją kochał. I zastanawiała się czy kiedykolwiek chociaż w małym stopniu kiedyś kochał ją tam mocno jak Tiffany? Sama sobie odpowiadała na to pytanie, bo gdyby ją kochał nie odszedł by. Była zagubiona. Siedziała na tej cholernej ziemi oparta o wielki kamień, który na sobie dalej miał wypisane ich inicjały. Kiedyś wpadli na szalony pomysł aby go podpisać, aby podpisać to miejsce, które było ich. Patrzyła na wypisane markerem litery i uśmiechnęła się chociaż w oczach miała łzy. Dalej nie potrafiła ogarnąć swoich emocji i tego bałaganu, dlatego też nie odzywała się do Cyrusa. Czy było to dobre posunięcie? Nie miała pojęcia, ale czuła, że tak powinna zrobić. Sama powiedziała, że nic od niego nie oczekuje, że niczego nie chce. Chciała być dla niego wsparciem, a nie ciężarem czy kolejnym orzechem do zgryzienia. Gdyby była tylko szansa, nawet najmniejsza aby wrócić do tamtego wieczoru nie pozwoliłaby mu wyjść, zatrzymałaby go i powiedziała mu wszystko, bez strachu. Może dzisiaj wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej.
Westchnęła cicho i przekręciła swoją głowę i wzrok z kamienia na widok przed sobą, w oddali widać było zasypiające miasto i światła, które dodawały uroku. Co jakiś czas nizej po torach poruszało się tylko metro. Była tutaj sama, ze swoją butelką, którą uniosła do ust i upiła z niej łyka, nie spostrzegła nawet kiedy opróżniła już połowę jej zawartości. Dlatego chłód dzisiejszej nocy nie robił na niej wrażenia, alkohol ją rozgrzewał, a ona nie potrzebowała zbyt wiele.
Siedziała i patrzyła na widok, czekając na cud z nieba, który powie jej co ma dalej robić w tej sytuacji, tutaj zawsze znajdowała odpowiedź, liczyła, że i tym razem ją tutaj znajdzie. Bo innego pomysłu nie miała, była zagubiona, znów czuła się jak nastolatka, która nie wiedziała co zrobić. I to ją cholernie irytowało.
cyrus marshall
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
25 y/o, 189 cm
na usługach siostrzyczki w northland power
Awatar użytkownika
miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problem
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Maddie Lennox

Cyrus myślał, że jego życie po wyjściu z więzienia już raczej w żaden sposób nie pokomplikuje się jeszcze bardziej i wiecie co? Cholernie się mylił, więzienie wcale nie okazało się takie złe, bo kiedy tylko opuścił niewygodną celę, przytłoczyło go życie uczuciowe i szczerze? W tym momencie tęsknił za niewygodnym materacem i życiem za kratami, bez ludzi wokół, rodziny, oraz miłosnych rozterek. Nie no, zdecydowanie wolał być na wolności, mimo tych wszystkich uczuciowych porażek przez które przechodził w tym momencie, ale nigdy nie spodziewał się tego, że całe jego życie tak bardzo się skomplikuje. Maddie wciąż krążyła w jego myślach od ich ostatniego spotkania, ten pocałunek, to jak się przy niej czuł patrząc w jej oczy, jej słowa, wszystko było w nim takie żywe i przyprawiało go o palpitację serca, bo nie wiedział co ma z tym wszystkim zrobić. Z drugiej strony Tiffany, do której również jeszcze wiele czuł, spędził z nią kilka lat w związku, przyzwyczaił się do niej, miał do niej jakiś sentyment, wciąż ją kochał, a mimo wszystko złapał do niej ogromny dystans, którego nie potrafił od tak pokonać, choć bardzo chciał.
Potrzebował Lennox by móc z nią pogadać, ale blondynka przestała się odzywać po ich ostatnim spotkaniu i zupełnie się jej nie dziwił. Mimo tych słów które od niej usłyszał i tak ją zostawił, był największym idiotą, że to zrobił, ale czuł, że wtedy to było słuszne, teraz sam nie wiedział, czy żałuje swojego posunięcia, czy jednak pozostać przy myśli, że było to jedyne i najlepsze wyjście z tej sytuacji. Postanowił się blondynce nie narzucać i dać jej czas na przetrawienie wszystkiego, sam też tego potrzebował, przemyślenia wszystkiego na spokojnie.
Dzisiaj swoje kroki skierował w miejsce szczególne, które sprawiało, że na samą myśl się uśmiechał, miejsce, w którym on i Maddie spędzali kiedyś dużo czasu, miejsce, o którym wiedzieli tylko oni, ich miejsce. Dawno tutaj nie zaglądał, jeszcze przed pójściem do więzienia bywał tutaj, kiedy musiał uciec od zgiełku i problemów, teraz pojawił się tutaj dla chwili relaksu i powspominania dobrych chwil, a także pobycia w samotności i przemyślenia wielu kwestii w jego życiu. Nie spodziewał się tylko jednego, że zastanie tutaj właśnie panienkę Lennox. Kiedy dostrzegł ją, zatrzymał się i nie wydał żadnego dźwięku, bo jeszcze nie zdążyła go zauważyć. Zastanawiał się nad tym czy się wycofać i pozwolić jej pobyć tutaj w samotności, ale kiedy zobaczył, że w ręku dzierży butelkę wódki i właśnie upija z niej kolejny łyk, cicho westchnął. Zaczął się martwić gdyż dobrze wiedział o słabej głowie Madison i nie mógł jej zostawić tutaj w takim stanie, bałby się, że mogłoby się jej coś stać. Zrobił kilka kroków w przód, skracając dystans między nimi i odchrząknął cicho, dając znać dziewczynie o swojej obecności, by się go zbytnio nie wystraszyła.
- Cześć. - rzucił cicho i niepewnie na przywitanie, stając w niedalekiej, acz bezpiecznej odległości, gdyby nagle Madison postanowiła rzucić w niego butelką i kazać mu spierdalać, przynajmniej w takiej sytuacji miałby szansę na uniknięcie ataku. - Jak się trzymasz? - głupszego pytania nie mógł zadać gdy widział ją właśnie w takiej sytuacji, ale cóż, zupełnie nie wiedział jak się zachować. Chciał usiąść obok niej, przytulić i ogrzać ją swoim ramieniem, bo chłód dzisiejszego wieczoru dawał się we znaki, ale też nie chciał naruszać przestrzeni osobistej Lennox, więc stał jak taki ostatni idiota i tylko przyglądał jej się z uwagą, czekając na to, jakim humorem zaszczyci go dzisiaj Madison. Raczej nie spodziewał się entuzjastycznego przywitania.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
jak chcesz
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Najlepsza barmanka w mieście, która nie potrafi ogarnąć własnego życia
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Kiedyś potrafili rozmawiać o wszystkim, między nimi nigdy nie było dystansu czy niezręcznej ciszy. Zawsze jak pojawiał się jakiś konflikt albo niezrozumienie rozwiązywali to od razu, bo nie potrafili być długo na siebie źli, a cisza była przytłaczająca. Jak widać z biegiem czasu stracili tą umiejętność, wiele się zmieniło, oni się zmienili tak samo jak ich uczucia. Wychodziła z założenia, że jeśli odezwie się pierwsza to zrobi więcej szkody niż powinna, a ona miała dość bycia tą, która była chodzącym huraganem. Bała się też spotkania z nim, bała się, że powie jej, że pocałunek w jej mieszkaniu był błędem, był chwilą wspomnień, winą alkoholu. Przerażało ją to, że powie jej, że wybiera Tiffany, że zawsze liczyła się ona. To złamałoby jej serce, ale tak jak obiecała, pozwoliłaby mu odejść, nawet jeśli miałby wrócić do swojej byłej dziewczyny. Maddie znów odsunęłaby się w cień, tak jak za pierwszym razem, tylko nie wiedziałaby ile tym razem by z niej zostało, czy nie załamałaby się na dobre.
Nie przypuszczała, że cud po który dzisiaj tutaj przyszła pojawi się pod postacią nikogo innego jak Cyrusa. Naprawdę nie wiedziała czy to los daje jej jakieś jasne znaki, których kompletnie nie rozumiała czy może ten sam los stwierdził, że pora sprawdzić ile taka mała i drobna dziewczyna udźwignie na swoich ramionach. Albo może ktoś sobie robił z niej niezłe jaja.
Nie spodziewała się go tutaj, nie miała nawet pojęcia czy jeszcze pamiętał to miejsce, nie wiedziała też czy po zerwaniu ich relacji przychodził tutaj tak samo jak ona, uderzyła ją pewna myśl: ile razy brakowało aby jednego dnia wpadli na siebie tutaj? Ile razy jedno przychdziło kiedy drugie znikało za rogiem? Nie powinna o tym myśleć, nie teraz, nie w tej sytuacji.
Była tak bardzo pogrązona we własnych myślach, że nie usłyszała jego kroku, nie słyszała jak przystanął i nawet nie poczuła jego wzroku na sobie, kompletnie odpłynęła naprawdę modląc się o ten cholerny cud.
Drgnęła dopiero kiedy odkrył swoją obecność, blondynka przekręciła głowę w bok i lekko ją uniosła, chwilę jej zajęło rozpoznanie kto przed nią stoi.
- Cześć. - jej głos był tak samo cichy, całe szczęście dookoła nikogo nie było, jak zwykle byli tutaj sami. Czuła się..dziwnie widząc go w tym miejscu, jej serce zabiło dwa razy szybciej i teraz poczula, że wszystko się zgadza, że to miejsce jest pełne, że zaginiony i najważniejszy element już jest. Niestety nie mogła poddać się tej eufori, ta chwila była ulotna jak każda ostatnio.
Chwilę zastanowiła się nad jego pytaniem.
- Świetnie, nie widać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie i uniosla butelke w górę, na jej ustach pojawił się dość ironiczny uśmiech i zbliżyła szyjkę butelki do ust i upiła kolejnego łyka, skrzywiła się, ale zdecydowanie mniej niż za dwoma pierwszymi łykami, grzanie w przełyku też nie było tak uciążliwe.
- Co tutaj robisz? - zadała to trudne pytanie, w jej tonie można było wyłapać odrobinę pretensji, ale zrobiła to całkowicie nieświadomie. Miała ochotę roześmiać się w głos bo dalej nie docierało do niej, że są w ich miejscu, razem, w tym samym czasie, no kabaret jak nic.
Przyglądała mu się dłuższą chwilę ze zmarszczonymi brwiami i nosem, intensywnie nad czymś myślała, zawsze robiła taką minę pod wpływem alkoholu kiedy trybiki w jej głowie ruszały do akcji.
- Boisz się mnie? - zapytała dość niepewnie, oczywiście miała na myśli dystans, który trzymał. Bo nie wpadło jej do głowy, że stoi tam aby ona czuła się komfortowo, pomyślała o tym, że bał się jej po ich ostatniej ostrej wymianie zdań, że go szarpnęła, że zraniła go swoimi slowami, że po ochłonięciu doszedł do wniosku, że najlepiej trzymać się od niej z daleka.
Przekręciła głowę w bok, na widok, który przez lata się nie zmieniał, jak stały element tego miejsca. Poprawiła się, oparła się plecami o kamień i znów zanurzyła usta w alkoholu, tym razem jeszcze większy łyk. Chciała ściszyć swoje własne głosy w głowie, chciała uciszyć emocje, których nie potrafiła zrozumieć.
Nie miała zamiaru go stąd wyganiać, to było jego miejsce, tak samo jak jej. Nawet usiadła po swojej stronie, zawsze to robiła tak jakby podświadomie czekała, że pewnego razu usiądzie obok niej. Czy to miało nastąpić dzisiaj? Nie wiedziała, po prostu czekała.
cyrus marshall
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
25 y/o, 189 cm
na usługach siostrzyczki w northland power
Awatar użytkownika
miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problem
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Maddie Lennox

Przewrócił teatralnie oczami, kiedy stwierdziła, że czuje się świetnie, raczej nie był to ten jeden z jej najlepszych dni i szczerze mówiąc nie wiedział, czy zachowuje się tak przez niego, czy może stało się coś innego. Bardziej obstawiał, że to, że się upija to jego sprawka i naprawdę bardzo było mu przykro z tego powodu. Nigdy w życiu nie chciał jej doprowadzić do takiego stanu, żałował tego co się między nimi stało, żałował wypowiedzianych wtedy słów, tego, że była między nimi taka atmosfera, a nie inna, ale jednego nie żałował. Na pewno nie żałował pocałunku. Tylko to wszystko stało się w naprawdę złym momencie, nieodpowiedni był to czas do takich posunięć, sam również cierpiał i żałował, że to wszystko nie mogło być bardziej proste, że nie potrafił sobie poradzić ze swoimi uczuciami i wybrać odpowiedniej drogi znacznie szybciej, to naprawdę były trudne chwile również dla niego.
- Tak i z tej radości upijasz się w samotności. - skwitował z ironicznym uśmiechem na twarzy. Mogła go oszukiwać ile chciała, ale cóż, wciąż ją dobrze znał, może byli teraz innymi ludźmi niż kiedyś, ale pewne kwestie się nie zmieniają, a na pewno nie zmieniało się to, że oboje dobrze widzieli po sobie kiedy to drugie kłamało czy udawało.
- Przyszedłem pomyśleć, to miejsce zawsze działa na mnie uspokajająco, no i niesie za sobą wiele miłych wspomnień. - wyjaśnił gdy spytała się o to co tutaj robi. Lubił tutaj przychodzić, przebywał tutaj często jeszcze przed odsiadką, dziwne, że nie trafili na siebie tutaj wcześniej, najwidoczniej los wtedy nie chciał ich połączyć na nowo, dziwnym trafem, dzisiaj zupełnie miał na nich inny plan. - A Ty? - zapytał, bo sam był ciekawy, czemu akurat Maddie również postanowiła się tutaj dzisiaj pojawić. Czy naprawdę był to czysty zbieg okoliczności, czy wszechświat miał na nich ciekawszy plan? Cyrus zawsze wychodził z założenia, że jednak nic nie dzieje się bez przyczyny.
Jej kolejne pytanie go zaskoczyło i pokręcił delikatnie głową, dając jej do zrozumienia, że była w błędzie, zupełnie się jej nie bał, dlaczego miałby się jej bać? Co mogłaby mu zrobić? Rzucić w niego butelką? Znowu go spoliczkować? Przecież go nie zabije prawda?
- Dlaczego miałbym się Ciebie bać Mads? - spytał, unosząc jedną ze swoich brwi w górę i zrobił kilka kroków w jej stronę, by skrócić między nimi dystans do minimum, ale jednak wciąż nie zdecydował się na to, by zająć miejsce obok niej, jak kiedyś. - Po prostu nie wiem, czy masz ochotę na moje towarzystwo. Przestałaś się odzywać i zaczęłaś mnie unikać. Nie chcę Ci się narzucać. - odparł szczerze, żeby zrozumiała, że wystarczyło jedno jej słowo, a sobie pójdzie i zostawi ją w spokoju, chociaż szczerze mówiąc, wolałby pozostać mimo wszystko gdzieś w pobliżu i przypilnować jej, by przypadkiem bezpiecznie potem dotarła do domu, albo nie upiła się na tyle mocno żeby mogła się stać jej jakaś krzywda. - Jeśli mi pozwolisz, chętnie zostanę tu z Tobą. - dodał cicho, przyglądając się jej z uwagą. Żeby tylko wiedziała jak bardzo chciał usiąść obok niej, przytulić ją do siebie i spędzić z nią czas, tak jak kiedyś, albo chociażby jak w parku rozrywki, żeby znowu poczuć się tak beztrosko, żeby zostawić gdzieś wszystkie problemy za sobą i tak po prostu, poczuć się znowu dobrze, bezpiecznie i na swoim miejscu. Tylko czy miał prawo znowu to robić? Dawać jej nadzieję, dawać ją również sobie kiedy do teraz sam nie był niczego pewny? Na pewno nie chciałby jej skrzywdzić, a dopóki nie ułoży sobie wszystkiego i nie podejmie ostatecznego wyboru, nic nie było pewne. Lawirował teraz między uczuciami do Tiffany i Maddie i zupełnie nie wiedział co ma z tym wszystkim zrobić i w jaki sposób to ułożyć, cholernie było mu ciężko i szkoda, że nikt nie mógł podjąć odpowiedniej decyzji za niego.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
jak chcesz
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Najlepsza barmanka w mieście, która nie potrafi ogarnąć własnego życia
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie wiedziała jak miała sobie poradzić z emocjami, które szalały w jej głowie i sercu, czuła się przytłoczona nimi i zrobiłaby wszystk aby chociaż na chwilę je uciszyć dlatego wybrała alkohol. Fatalny krok, ale nie widziała nic lepszego dla siebie, nie widziała innego rozwiązania. Niczym tonący chwytała się brzytwy, była zdesperowana.
Co miała mu powiedzieć, że sobie nie radzi z własnymi lękami, że bała się, że znów go straci. Dawo się tak nie czuła, zapomniała co to lęk, zapomniała co to uczucie straty i beznadziejności. Wraz z pojawianiem się Cyrusa w jej życiu na nowo pojawiły się też uczucia, które dawno temu zakopała, pojawiły się emocje, których dawno nie okazywała. Było jej naprawdę trudno bo nie była już tą samą dziewczyną co kiedyś. Musiała nauczyć się walczyć, nauczyła się mieć twardą dupę, codziennie ubierała maskę małej wojowniczki aż nagle pojawił się ktoś kto czytał z niej jak z otwartej księgi, ktoś kto znał ją na wylot i potrafił odczytać emocje z jej spojrzenia. Z jeden strony brakowało jej tego, a z innej była wściekła, bo nie ważne jak bardzo się starała udawać on i tak wiedział.
- Jak to mawia klasyk cieszmy się z małych rzeczy. - rzuciła obojętnie i znów upiła łyka alkoholu. Nie lubiłą go okłamywać, najchętniej wstała by na równe nogi i przytuliła do niego, żeby zamknął ją w swoich ramionach, w miejscu, w którym od zawsze czuła się bezpiecznie i miejscu w którym chciała zostać.
Na dźwięk jego wyjaśniej uśmiechnęła się delikatnie, bo chociaż były to zwykłe słowa w tym momencie, w tym miejscu znaczyły naprawdę wiele. Miała dokładnie takie same odczucia jak on, to miejsce było niczym sanktuarium, takie oczyszczające, spokojne i łatwo było się skupić. Miał rację, mieli tutaj wiele wspomnień i to tych najlepszych: pierwszy pocałunek, pierwsza oficjalna randka czy zwykła noc, w której siedzieli wtuleni w siebie i w milczeniu oglądali gwiazdy.
- Zawsze tutaj przychodzę kiedy jestem zagubiona, tylko w tym miejscu czuję, że jestem tutaj gdzie powinnam być. Jakby to miejsce miało wyleczyć wszystkie rany, miało poukładać wszystkie myśli i zabrać problemy. - wyznała spoglądając na widok przed sobą, zaraz do ich uczu doszedł dźwięk matra, które jechało po torach znajdujących się niżej, tak jakby ten przejazd miał być chwilą na zastanowienie.
- Dzisiaj przyszłam tutaj pomodlić się o jakiś cud, znak co mam zrobić i wiesz co jest zabawne? - sama nie wiedziala czemu chciała się z nim podzielić dzisiejszą intencją z jaką tutaj przyszła. W dalszym ciągu cholernie mu ufała i nie potrafiła nie dzielić się z nim swoimi myślami czy lękami, to było przyzwyczajenie.
- Że pojawiłeś się tutaj Ty i nie potrafię zrozumieć czy to jakiś dowcip losu czy jednak los okazał się na tyle łaskawy, że daje mi szansę na naprawienie tego wszystkiego, na posprzątanie tego bałaganu. - wyznała szczerze zagryzając delikatnie swoją dolną wargę. Sama przestała ogarniać co czuła, alkohol na dobre krążył po jej żyłach, w głowie jej szumiało i coraz częściej trudno jej było zebrać myśli i słowa do kupy.
- Bo ostatnio potraktowałam Cię zbyt agresywnie i na Twoim miejscu sama trzymałabym się od siebie z daleka. - mruknęła krzywiąc się na samą myśl o tych wspomnieniach, o tej rozmowie, która stworzyła między nimi jeszcze większą przepaść, którą cholera wie czy będą potrafili pokonać. Patrzyła na niego, na jego twarz, wodziła wzrokiem po jego brodzie, policzkach, ustach, a następnie zatrzymała je na jego oczach. Tych błękitnych, które były niczym ocean spokojny, głęboki i odrobinę nieprzewidywalny.
Chwilę zastanowiła się nad jego słowami, sama nie wiedziała dokładnie czego chciała. Przekręciła wzrok na butelkę, którą trzymała w jednej dłoni, widać było, że się zastanawiała czy upić z niej kolejnego łyka czy może mnie.
Przymknęła na kilka długich chwil oczy, wypuściła z płuc powietrze i znów je otworzyła, tym razem nawet nie spoglądając w stronę Cyrusa.
- Unikanie Ciebie jest zdecydowanie łatwiejsze niż przebywanie w Twoim towarzystwie. Kiedy jesteś obok mnie mam ochotę dotknąć Twojego policzka, chcę abyś zamknął mnie w swoich ramionach, miejscu, w którym moglabym zostać na zawsze. Chcę czuć Twoje usta na swoich, chcę opierać się o Twoją klatkę piersiową i słuchać bicia Twojego serca, które działa na mnie uspokajająco. Chcę tych i wielu innych rzeczy, ale wiem, że nie mogę ich mieć. - wyznała z słyszalnym bólem w jej głosie, czuła jak serce mocno się jej zaciska, wzięła głęboki oddech i wypuściła cicho powietrze wraz z tym całym kłębkiem uczuć.
- Miałam być tą, która pomoże Ci wrócić do życia, chciałam być dla Ciebie wsparciem, a nie źródłem kolejnych problemów, nie chciałam niszczyć, chciałam pomóc odbudować to wszystko. - bo właśnie z takimi myślami spotkała się z nim w parku rozrywki, chciała być dla niego wsparciem, przyjaciółką w trudnych chwilach, chciała go odzyskać, a zrobiła zupełnie coś odwrotnego. Swoim wyznaniem sprowadziła na jego głowę bałagan, poplątała myśli i stworzyła dystans, ale nie miała mu tego za złe, w pełni go rozumiała. Sama siebie za to nienawidziła i on też powinien.
I wtedy padły te słowa których się spodziewała, chciał z nią tutaj posiedzieć, ona też tego chciała, naprawdę bo tęskniła za nim, za jego obecnością obok, za ciepłem jego ciała, które czuła jak znajdował się blisko. Chciała zapytać czy to, że zostanie nie skomplikuje wszystkiego jeszcze bardziej, ale nie mogła go stąd wygonić. Było to też jego miejsce, a ona od dawna marzyła o tym aby znów się tutaj spotkali, aby usiedli w ramię w ramię tak jak za starych dobrych czasów.
- Zostań. - jedno słowo, w którym skrywało się wiele uczuć takich jak tęskonta, żal, smutek, pragnienie bliskości i cała inna masa, których nie potrafiła nazwać.
Przesunęła się odrobinę w bok robiąc mu miejsce i tym samym gestem potwierdzając słowa, które sekundę wcześniej powiedziała na głos. Kierowała się sercem bo jej rozum i głowa były na tyle pijane, że przestała słuchać.
Przeczyła sama sobie, była hipokrytką bo najpierw wyjawiła jak ciężko jest jej w jego towarzystwie, a teraz chciała aby był obok. To powinno pokazywać jak bardzo była zagubiona, ale to również pokazywało jaka była z niej egoistka, jak samolubną decyzję podjęła. Bo poświęcała wszystko dla tej jednej chwili, przy której znów poczuje go przy swoim boku.
Zrobiła to też dla tego miejsca, bo ich miejsce miało być zbiorem tylko tych dobrych wspomnień.
cyrus marshall
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
25 y/o, 189 cm
na usługach siostrzyczki w northland power
Awatar użytkownika
miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problem
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Maddie Lennox

- Małą rzeczą byłoby jedno piwo, nie butelka wódki. - stwierdził i zaśmiał się cicho, próbując jakoś rozładować tą napiętą atmosferę. - Mogłem wziąć tym razem ciastka. - dodał, nawiązując do ich ostatniego spotkania, kiedy to on przywędrował do niej z alkoholem. Cóż, mimo tego wszystkiego co się między nimi zadziało, tych wszystkich przykrych słów, dziwnych wydarzeń, wciąż kiedy ją widział czuł się szczęśliwy, tak po prostu, samym tym, że ją widział sprawiała mu radość i choć nie chciał widywać jej w takim stanie, bo było mu przykro, to i tak fajnie było ją zobaczyć, szczególnie kiedy myślał, że będzie go unikać znacznie dłużej. Zapewne by tak było, gdyby nie to, że postanowił się tutaj dzisiaj zjawić. Szczęście w nieszczęściu.
Słuchał uważnie jej kolejnych słów, wyjaśnień, a alkohol który zdążyła już wypić otworzył ją na większe wyznania niż się spodziewał. Nie oczekiwał od niej aż takiej szczerości i nie wiedział, czy ma się cieszyć z tego powodu, czy jednak ta wiedza, sprawi mu jeszcze więcej problemów i większy mętlik w głowie. Przyglądał jej się uważnie, nie przerywając jej nawet na sekundę i uśmiechnął się delikatnie.
- Myślę, że nie ma przypadków, że oboje się dzisiaj tutaj pojawiliśmy. - stwierdził cicho. Cóż, miał wrażenie, że wszechświat chciał, by się znowu spotkali, żeby sobie to wszystko wyjaśnili i to w dodatku w takim miejscu, miejscu, które niosło za sobą naprawdę kawał ich historii, miejscu, które jedynie co dla nich znaczyło to dobre wspomnienia i wspaniałe chwile, nie wydarzyło się tutaj między nimi nic złego, nic co mogłoby ich zranić, lub przypomnieć przykre chwile. Chciał żeby tak zostało, więc miał tylko nadzieję, że nie zbezczeszczą tego miejsca kolejną kłótnią, choć aktualnie nic na to nie wskazywało.
Jej kolejne wyznanie przyprawiło go o szybsze bicie serca, zupełnie nie spodziewał się takich słów z jej ust i teraz nie wiedział, czy powinien się cieszyć, czy jednak obawiać, dobrze wiedział, że to sprawi jedynie mu większy problem i mętlik w uczuciach. Z jednej strony czuł to samo i chciał to wyznać Lennox, z drugiej strony nie był tego aż taki pewien i cholernie bał się konsekwencji jeśli podjąłby nieprzemyślaną decyzję. Za żadne skarby świata nie chciał zranić blondynki.
- Nie pozostałem Ci dłużny, czego żałuję. - westchnął, bo taka była prawda, oboje podeszli do siebie zbyt agresywnie. - Maddie otworzyłaś mi wtedy oczy i pomogłaś spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy, jestem Ci za to wdzięczny. - odparł szczerze. Tak było, gdyby nie Madison na pewno nie zrozumiałby błędów jakie popełnił będąc z Tiffany, na pewno nie otworzyłby oczu na manipulacje ze strony swojej byłej dziewczyny i pewnie dalej jak głupi tkwiłby w przekonaniu, że całym sercem kocha Harris, a tak jednak nie do końca było. - Nigdy nie będziesz dla mnie problemem Mads, może faktycznie trochę pokomplikowałaś pewne sprawy, ale nie uważam, żeby było to coś złego. Naprawdę cieszę się, że wróciłaś do mojego życia i niczego nie żałuję. - zapewnił ją, żeby nie myślała, że cokolwiek ma jej za złe, naprawdę cieszył się, że jest znowu przy nim, może nie tak jakby oboje tego chcieli, bo sprawy się pokomplikowały, ale chociaż odnowili kontakt w lepszą stronę niż bycie na zwykłe "cześć".
Kiedy powiedziała by został, uśmiechnął się i przysiadł koło niej gdy się lekko przesunęła. Oparł się plecami o kamień, a następnie objął dziewczynę swoim ramieniem. Dzisiejszego wieczora było chłodno, więc przyciągnął Maddie do siebie, by swobodnie mogła wtulić się w jego bok, a następnie ucałował jej czubek głowy. W tym momencie zupełnie zapomniał o istnieniu Tiffany, bo nie chciał nawet o niej myśleć, chciał choć na chwilę oderwać się od wszystkich problemów i po prostu odetchnąć chwilą, czas na moralne rozterki przyjdzie znowu jutro.
- Cholernie za Tobą tęskniłem Maddie, nie tylko przez ostatnie dni, ale przez ten cały czas od kiedy tylko urwał nam się kontakt. Nie chcę już odchodzić. - wyszeptał wtulając twarz w jej włosy i wciągając jej zapach, niezmienny od lat, ten który wyczułby nawet w tłumie. Blondynka miała coś w sobie, że przy niej czuł się tak, jakby żadne problemy nie istniały. - Jeśli tylko bym mógł, zostałbym na zawsze. - szepnął jeszcze, zamykając powieki i delektując się tą chwilą, sam nie wiedział czy w tym momencie pytał ją o zgodę, czy właśnie w jakiś sposób próbował przekazać Lennox, że choć bardzo by chciał to i tak nie mógłby zostać, to wszystko było naprawdę trudne i sam nie potrafił tego ogarnąć, jednak teraz, w tym momencie, chciał po prostu cieszyć się tą chwilą, czuć, że wszystko będzie dobrze, że nic złego nie może się stać, kiedy są razem i mają siebie.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
jak chcesz
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Najlepsza barmanka w mieście, która nie potrafi ogarnąć własnego życia
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

- Przecież to mała butelka, może Ci się wydaje, że duża bo ja jestem mała. - rzuciła lużno i po tych słowach łatwo było widać, że alkohol nieźle działał. Bo kiedy Maddie była pod wpływem gadała czasem naprawdę od rzeczy i ciężko było zrozumieć jej tok myślenia.
- Kiedyś nosiłeś zapasowaego batnika. - kolejne wspomnienie zalało jej głowę, doskonale pamiętała, że zawsze miał przy sobie coś słodkiego, głównie po to aby jakoś zapanować nad Mads, której hormony nieźle potrafiły szaleć.
Jej z kolei było odrobinę głupio, że pozwoliła na to aby widział ją w takim stanie, nie ważne było jak bardzo by zapewniała, że sobie radzi (ale zapewniać nie będzie bo przecież nigdy go nie okłamała, a to, że sobie radzi to kłamstwo) każdy głupi po jej stanie wywnioskowałby, że sobie nie radziła. Nie była taka silna jak myślała i za jaką się podawała, ona też miała jakieś granice, które w pewnym momencie zostały przekroczone. Nie chciała aby widział ją w takim stanie, jak plącze jej się język, jak zatacza się na prostej drodze i jak nie potrafi utrzymać się na nogach, dlatego też nawet się nie podniosła. Bo najpewniej zakończyłoby się to dość pokazową glebą.
Zaśmiała się krótko na jego słowa, spojrzała na niego z zaciekawioną miną.
- Od kiedy Cyrus Marshall wierzy w przeznaczenie? - to ją bardzo ciekawiło, ale przyznać musiała, że jego słowa odrobinę ją uspokoiły. To dawało jej jakąś dziwną nadzieję na to, że jeszcze wszystkiego nie zjebała, że jeszcze jest szansa na uratowanie tego wszystkiego i sprawienie, że kłótnia, która miała miejsce w jej apartamencie szybko przejdzie do historii. Nie pamiętała czy kiedykolwiek wcześniej tak bardzo się pokłócili i ranili wzajemnie.
Prawda była taka, że Lennox szybciej wskoczyłaby pod jadący pociąg niż pozwoliła zanieczyścić to miejsce złą energią, to była święta ziemia i oboje muszą zadbać o to aby to miejsce w dalszym ciągu było czyste, aby azyl został azylem, a nie siedliskiem złych wspomnieć, bo to miejsce to jedyna dobra pamiątka po ich relacji, namacalna, o którą powinni dbać.
Może i faktycznie zbyt mocno się otworzyła i na pewno była to wina alkoholu, ale procenty od zawsze mówiły głośniej i bardziej szczerze niż trzeźwy człowiek. Tak jak niedawno, tak teraz niczego od niego nie oczekiwała, wyznała to co leżało jej na sercu bo jeśli chciała oczyścić atmosferę musiała być szczera, bo na tym od zawsze opierała się ich relacja.
- Zasłużyłam na każde słowo, które było prawdziwe. Nie kłamałeś w niczym, taka jestem właśnie. Dla mnie świat zawsze jest czarny albo biały, nic pomiędzy. - wzruszyła delikatnie ramionami, nie miała mu za złe tego co o niej powiedział, nie kłamał, nie wymyślał to była czysta prawda, z którą nie mogła się kłócić.
- Mogłam powiedzieć Ci to jakoś delikatniej, a nie rzucać się na Ciebie jak jakiś wściekły pies. Nawet jeśli robiłam to w dobrej wierze powinnam rozegrać to jakoś inaczej. - wyznała, do tego wniosku doszła całkiem niedawno, kiedy wszystkie emocje w niej opadły. Jak widać nawet ktoś taki jak Maddie Lennox potrafi przyznać się do błędu.
Cyrus nawet nie zdaje sobie sprawy jaki ciężar zdjął z pleców blondynki po tym wyznaniu, potrzebowała tego zapewnienia jak niczego innego, czuła jak kamień spadł jej z serca, jak część problemów zniknęła. Nie potrafiła powstrzymać uśmiechu, który sam pchał się na jej usta.
- Też się cieszę, że wróciłeś, naprawdę mi Ciebie brakowało, chociaż okoliczności mogłyby być inne, ale się cieszę. To trochę tak jakbym znalazła coś co zgubiłam. - to było dziwne wyznanie, ale tak czuła. Wiadomo, że nic nie będzie tak jak dawniej, ale w końcu robią jakiś krok do przodu. To trochę zabawne, kiedyś byli cholernie blisko, wiedzieli o sobie wszystko aż nagle pewnego dnia mijali się na ulicy jak obcy rzucając sobie tylko płytkie powitanie. Czasy do których sama Maddie niechętnie wracała.
Nie protestowała kiedy objął ją swoim ramieniem i pozwolił aby wtuliła się w jego bok, zanim jednak to zrobiła odstawiła butelkę całkowicie zapominając o jej istnieniu. Oparła policzek o jego klatkę piersiową i w jego ramionach odnalazła to miejsce, w którym czuła się dobrze, do którego w dalszym ciągu pasowała idealnie. I dopiero teraz też odczuła jak długo siedziała w tym miejscu, był cholernie rozgrzany.
- Tym razem nie pozwolę Ci tak łatwo mnie zostawić. - wyznała szczerze, bo tym razem naprawdę nie zamierzała pozwalać na to aby ich kontakt wrócił do poprzedniego stanu, nie pozwoliłaby mu zniknąć z jej życia całkowicie, nie tym razem, nawet jeśli miałaby toczyć jakąś wojnę. Bo Cyrus był facetem, którego kochała, ale przede wszystkim był jej najlepszym przyjacielem.
Wtuliła się w niego niemalże całą sobą, rękami objęła jego pas, policzek bardziej wtuliła w klatkę piersiową i przymknęła swoje oczy, znów poddała się swojej najlepszej atrakcji jaką było bicie jego serca, dźwięk, którego dawno nie słyszała, brzmiało tak samo, jakby nic się nie zmieniło, a ona czuła te same znajome uczucia i to jej się podobało.
- Nie rozmawiajmy o tym, nie dzisiaj. Po prostu...korzystajmy. - poprosiła cicho, nie chciała skupiać się znów na tym wszystkim, wiedziała, że nie mógł zostać, że nie mógł jej tego obiecać przynajmniej do momentu, w którym nie ogarnie własnych problemów. Jedyne czego chciała aby chociaż przez chwilę zapomnieli o wszystkim, o całym świecie i skupili się tylko na tym, że są tutaj, w ich miejscu, we dwoje, tak jak kiedyś.
I to liczyło się najbardziej.
cyrus marshall
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
25 y/o, 189 cm
na usługach siostrzyczki w northland power
Awatar użytkownika
miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problem
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Maddie Lennox

- A widzisz, zdążyłem zjeść po drodze. - zażartował na temat batonika i zaśmiał się cicho. Tak naprawdę nie miał go, już dawno nie nosił przy sobie nic słodkiego, kiedyś nosił specjalnie dla Maddie, bo kiedy miewała swoje humorki od razu przekupywał ją słodkościami, związek z Tiffany, rządził się innymi prawami, jeśli już się kłócili to się kłócili i głupi batonik nie poprawiłby atmosfery między nimi, dlatego widział wiele różnic między związkiem z Lennox, a Harris i to nie tak, że teraz porównywał, bo nie było co porównywać, to dwa różne światy, szczególnie, że ten z Maddie to związek dwójki nastolatków, ten z Tiff, już jako dorośli, dwa różne podejścia i nie mógł stwierdzić, który był lepszy, a który gorszy.
- Chyba od dzisiaj, przecież nie może być to czysty zbieg okoliczności, że spotkaliśmy się dzisiaj i właśnie tutaj. - rzucił luźno i posłał jej delikatny uśmiech. To naprawdę musiało być przeznaczenie, nie zawsze wszystko układało się po jego myśli, w sumie praktycznie nigdy, ale dzisiaj? Dzisiaj jakoś los mu sprzyjał i wszechświat miał chyba jakiś plan na nich, przynajmniej chciał w to wierzyć.
- Jeśli zrobiłabyś to w bardziej delikatny sposób myślę, że niewiele dotarłoby do mnie z Twoich słów. - stwierdził cicho. - Zresztą ja też nie powinienem mówić do Ciebie w taki sposób. Poniosło nas, może nieco za bardzo, ale chyba wyszło nam to na dobre, patrząc na to, że jednak wciąż potrafimy ze sobą normalnie rozmawiać. - dodał i uśmiechnął się delikatnie. Może i oboje żałowali tego co powiedzieli przy ich ostatnim spotkaniu, może rzucili w swoją stronę zbyt dużo krzywdzących słów, ale czy to sprawiło, że się od siebie odsunęli? Chyba jednak nie. Otworzyło ich to, w końcu zebrali się na szczerość między sobą, a mimo wszystko, udało im się dojść do porozumienia, nie zbudowało to między nimi żadnego muru, radzili sobie z tym, oboje, a teraz miał wrażenie, że byli siebie jeszcze bliżej, bo dali upust swoim emocjom, wyrzucili z siebie wszystko co w nich siedziało i faktycznie, pokomplikowało to całkowicie ich relację, ale jednak mimo wszystko, siedzieli tutaj teraz razem, jak dawniej, rozmawiali spokojnie i czuli się naprawdę dobrze w swoim towarzystwie, przynajmniej on tak czuł, ten spokój był mu potrzebny, naprawdę Maddie działała na niego relaksująco, całe napięcie momentalnie z niego schodziło.
Kiedy siedzieli wtuleni tak w siebie, czuł naprawdę błogi spokój, jakby w końcu znowu znalazł się w miejscu w którym powinien być, przy tej odpowiedniej osobie, która tak do niego pasowała. Czuł jej ręce na swojej tali, zaciśnięte na jego koszulce, jej chłodny policzek wtulony w jego klatkę piersiową i było mu z tym dobrze. Tak jakby dziewczyna ściągała z niego wszystkie problemy, przy niej one zupełnie nie istniały. Jej zapach działał na niego uspokajająco, uśmiechnął się delikatnie słysząc, że nie pozwoli mu już odejść, sam sobie już na to nie pozwoli, nie pozwoli już sobie nigdy na wybór między nią, a kimkolwiek innym, nawet jeśli coś miałoby się zepsuć lub skomplikować przez ich relację i tak i tak chciał mieć ją blisko siebie. Czy było w tym coś złego, że chciał odbudować tą przyjaźń? Może nie tylko przyjaźń? Jeszcze to nie był czas na takie wybory i dobrze o tym wiedział, jedynie zdawał sobie sprawę z tego, że serce go do niej ciągnęło, bardzo. Odsunął się delikatnie od niej, by móc unieść palcem jej brodę, tak by mogli spojrzeć sobie w oczy i uśmiechnął się delikatnie.
- Dziękuję Maddie, dziękuję, że jesteś. - szepnął nie chcąc psuć między nimi tej chwili, kiedy tak rozkoszowali się swoim towarzystwem. Swój wzrok na chwilę skierował na jej usta i znowu przyszła ta nieodparta chęć na pocałowanie jej, ale czy powinien to robić? Serce zabiło mu znacznie szybciej na samą myśl o tym, a potem przysunął swoją twarz do tej jej i cóż, zrobił to, musnął swoimi wargami te jej, spokojnie, delikatnie, bez żadnego nacisku, tak by dać Lennox wybór, czy chce to odwzajemnić, nie mógł robić niczego na siłę, a wybór pozostawił Madison, na dalszy rozwój sytuacji, choć sam najchętniej wpiłby się w jej wargi z całą namiętnością i tęsknotą jaką do niej czuł.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
jak chcesz
23 y/o, 167 cm
barmanka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Najlepsza barmanka w mieście, która nie potrafi ogarnąć własnego życia
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

- Mam nadzieję, że w brzuch Ci nie pójdzie. Szkoda takiego kaloryfera, ale tak czy siak wisisz mi batonika. - parsknęła robić dość zabawną minę. Tego jej brakowało, to była jedna z takich zwykłych rozmów, jedna z miliona, które przeprowadzili. Teraz najpewniej taki batonik nie potrafiłby załagodzić sytuacji, niedawno mieli okazję zobaczyć jak wygląda ich kłótnia, leciały iskry i to nie w tym pozytywnym znaczeniu tego słowa. Jednak jak to mawiają, im ostrzejsza kłótnia tym lepsze godzenie się, nie.
Kiwnęła głową w odpowiedzi, całkowicie się z nim zgadzała, nie był to zbieg okoliczności, że znaleźli się tutaj tego samego dnia i w tym samym czasie. Gdyby Maddie wierzyła w Boga, przeznaczenie i inne takie rzeczy na pewno kupiłaby to w całości, teraz jednak uważała, że to była szansa na odkupienie, dla nich obojga.
- Może to te miejsce tak działa, może ono też chciało zobaczyć nas razem, tak jak dawniej. Nie ważne czy to los, przeznaczenie czy święty mikołaj, ważne, że jesteśmy. I to powinno się liczyć. - cieszyła się, naprawdę cieszyła się jak dziecko z faktu, że tutaj byli. Gdyby to zależało tylko od niej mogłaby tutaj siedzieć dniami i tygodniami, bo wszystko co potrzebowała miała obok.
- Zgadzam się, ale to jednak jest dobry znak, że bez względu na czas czy słowa potrafimy się dogadać, nigdy długo nie potrafiliśmy być na siebie źli. - przypomniała zgodnie z prawdą, nie ważne jak beznadziejna sytuacja między nimi była, potrafili się dogadać, znaleźć porozumienie i wspólnymi siłami wszystko naprawić i odbudować. Całe szczęście, że po latach to jedno dalej potrafili.
Oczyszczenie atmosfery było najważniejsze, nawet jeśli ranili się wzajemnie wspólnie będą potrafili uleczyć swoje rany. Taką przynajmniej miała nadzieję.
- Przepraszam, za to co powiedziałam, liczę, że pewniego dnia mi wybaczysz. I obiecuję, że zrobię wszystko aby zatrzeć te złe wspomnienie. - nie powinna przepraszać go po pijaku, powinna zrobic to z czystą głową, ale musiała to powiedzieć, potem pewnie jeszcze z trzy razy go przeprosi. Jej głos podczas wypowiadania obietnicy był pewny siebie, poważny, składała tą obietnicę poważnie, nie pod wpływem alkoholu. I zrobi wszystko, naprawdę wszystko aby tamto wspomnienie zostało tylko jak niechciany sen, tak bardzo odległe i praktycznie zapomniane. Nawet jeśli miałoby to trwać miesiące czy lata, wynagrodzi mu to, nawet kosztem własnej duży, sprzedałaby siebie diabłu jakby dostała gwarancje, że historia zostanie historią.
Poradzą sobie, zawsze sobie radzili, nawet jeśli tamte problemy były małe i nic nieznaczące, usiądą do tego kłębka razem, rozplączą i znajdą koniec, potrzeba było tylko cierpliwości i współpracy, co dwie głowy to nie jedna. Rozwiążą to wszystko, ale nie teraz, na to przyjdzie jeszcze czas.
Zawsze lubiła być w jego ramionach, były dla niej jak jakaś tarcza ochronna, nic ani nikt nie mógł jej skrzywdzić kiedy ją trzymał. Po jego odejściu wiele razy marzyła aby uciec do niego i wtulić się tak jak zazwyczaj to robiła, szczególnie po tym kiedy jej życie rozleciało się na milion kawałków kiedy ojciec powiedział jej tyle słów, kiedy wyrzucił ją z domu, kiedy została zagubiona i sama jak palec.
Czując ciepło jego ciała tuż przy swoim te jej momentalnie się rozluźniało, przyjmowała jego spokój, oddech tak jakby jej ciało automatycznie dopasowało się rytmem do tego jego. W życoiu nie potrzebowała wiele, nie chciała majątków, domów, tytułu czy czegokolwiek innego, jej do szczęścia potrzebny był tylko Cyrus. Lubiła to jak na nią działał i jakby ktoś kazał jej to wszystko wytłumaczyć nie potrafiłaby. Wiedziała jedno, że wszystko wydawało się proste i łatwe kiedy był przy niej.
Pozwoliła aby chwycił ją za podbródek i uniósł go, swoim spojrzeniem od razu odnalazła to jego, w jego oczach dostrzegła spokój, pewnego rodzaju ulgę, a nawet może i małe iskierki szczęścia? Nie była pewna bo równie dobrze mogła to być jej jakaś alkoholowa halucynacja.
- Od teraz zawsze będę, bez względu na wszystko. - tak, to była obietnica, ale wypowiedziała ją ze szczerym uśmiechem na ustach i pewnością w oczach, z czystą szczerością na jaką ją tylko było stać.
Przymknęła powieki kiedy się zbliżył, czuła jak delikatnie swoimi ustami musnął jej i to wystarczyło aby serce zabiło jej szybciej. Nie czuła w tym nachalności, bardziej odbierała to jako sprawdzenie, tak jakby prosił ją o zgodę na więcej. Otworzyła swoje oczy i spojrzała na jego twarz, w dalszym ciągu będąc blisko. Poprawiła się delikatniej aby być niemalże na równo z nim.
- Jeśli tak mi dziękujesz, możesz to zrobić jeszcze raz. - rzuciła ze słodkim uśmiechem, uniosła swoją dłoń i położyła ją na jego policzku, kciukiem gładziła jego ciepłą skórę.
- Tylko tym razem porządniej. - zaśmiała się cicho puszczając mu oczko. Udzieliła mu zgody, a wręcz sama przyznała, że chciała więcej, tylko zrobiła to między słowami. Skoro był jej wdzięczny, że jest to powinien pokazać to bardziej, przynajmniej liczyła na to, że to zrobi.
I w dupie miała konsekwencje, nie liczyły się wcześniej wypowiedziane słowa, nie liczyło się dla niej wszystko dookoła, nagle problemy przestały mieć znaczenie, za każdym razem kiedy zbliżał swoje usta do jej cały świat przestał istnieć. I teraz było tak samo. Jakby przenieśli się na chwilę do innej bajki.
cyrus marshall
izzy
jak mi coś nie będzie pasować dam znać
25 y/o, 189 cm
na usługach siostrzyczki w northland power
Awatar użytkownika
miał być kimś w rodzinnej firmie, ale poszedł siedzieć z miłości, czym pogrążył swoją przyszłość, a w dodatku chyba nigdy nie był dobry w uczucia i wciąż ma z nimi problem
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Maddie Lennox

Uniósł swoją koszulkę do góry i napiął mięśnie po jej słowach o tym, że ma nadzieję, że nie pójdzie mu w brzuch. - Nah, nie ma opcji, forma jest. - stwierdził i zaśmiał się wesoło klepiąc się po swoich mięśniach, jakby nie było, w więzieniu miał jeszcze więcej czasu na zadbanie o formę bo nie miał tam nic lepszego do roboty, także cóż, akurat nie musiał się bać o to, że jeden batonik zrobi z niego nagle ulańca. Zresztą jego ciało też się trochę zmieniło od kiedy był z Maddie, w końcu stał się mężczyzną, już nie był tym nastolatkiem, którego pamiętała.
- No, najbardziej przemawia do mnie ten Święty Mikołaj, w końcu to taka idealna pora, koniec lata, te sprawy. - rzucił i roześmiał się wesoło. Uwielbiał to kiedy potrafili z poważnych tematów przechodzić w luźne rozmowy i rozładowywać napiętą atmosferę, która wyparowywała jak mydlana bańka po przebiciu. Nadal potrafili szybko się godzić i chyba nic już tego nie zmieni, nieważne jak dużo przykrych słów by wypowiedzieli w swoją stronę, wciąż stali za sobą murem i nie gniewali się na siebie zbyt długo, to naprawdę wiele znaczyło w ich znajomości.
- Ja też przepraszam Maddie i już Ci dawno wybaczyłem, nadal nie potrafię się na Ciebie długo gniewać, o to nie musisz się martwić. - odparł, posyłając jej uśmiech, żeby już nie musiała się dalej przejmować tym co było, tymi słowami, które wypowiedziała, one teraz już i tak nie miały znaczenia, dla niego liczyło się teraz to, że znowu są razem, że odbudowali w jakiś sposób relację, która kiedyś ich łączyła. Pewnie przed nimi i tak długa droga do tego, żeby na nowo się poznać, pewnie nie jedną kłótnię jeszcze odbędą, ale miał nadzieję, że już nigdy, nie przestaną się do siebie odzywać, tak jak było to wtedy, kiedy był w związku z Tiff.
Wsparcie Madison naprawdę wiele dla niego znaczyło, szczególnie teraz, kiedy wyszedł z więzienia i tak naprawdę nie miał nikogo za swoimi plecami, kto chciałby go w jakiś sposób wspierać. Blondynka znała całą prawdę jako jedyna, ufał jej, mógł na niej polegać i był jej za to wdzięczny, pewnie Lennox nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo. Więc kiedy zapewniła go jeszcze o tym, że już teraz na zawsze przy nim będzie, szczęście rozpierało go od środka. Wiele by dał, żeby cofnąć czas i nigdy nie pozwolić na to by ich relacja się zepsuła, ale czasu cofnąć nie mógł, jedynie mógł teraz zawalczyć o zdecydowanie lepszą ich przyszłość i naprawić to, co niegdyś zniszczył. Zaśmiał się cicho po jej kolejnych słowach i zrozumiał, że wyraża zgodę na kontynuację ich pocałunku. Nie wiedział czy robi dobrze, ale teraz? Dał się ponieść chwili, już dawno nie czuł się tak dobrze i swobodnie, więc chciał wykorzystać to tym razem do końca, a o konsekwencjach pomyśli później. Tym razem nieco łapczywiej wpił się w jej usta, wplątując jedną ze swoich dłoni w jej włosy i przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Tym pocałunkiem chciał pokazać jej jak bardzo za nią tęsknił, jak bardzo pragnął jej bliskości i jak cholernie mu na niej zależało, a miejsce, w którym się znajdowali, sprzyjało całej ich otoczce. To było fantastyczne uczucie, kiedy serce znowu biło mu jak oszalałe, a usta czule, choć zachłannie, całowały te jej. Nie był jednak pewny jak daleko mógłby się tym razem posunąć, bo szczerze mówiąc, oprócz pocałunków, nie mieli za sobą nigdy przekroczonych innych baz. Dopiero teraz zrozumiał, jak bardzo jej pragnął i jak bardzo pragnął jej kiedyś, ale nigdy nie było mu dane przekroczyć pewnych granic. Przyprawiała go o dreszcze, które przyjemnie rozchodziły się po całym jego ciele, czy miał dać się ponieść chwili czy jednak przerwać to, zanim zabrną za daleko? Oderwał się od jej ust, by przenieść się pocałunkami na jej szyję, jedną ze swoich dłoni, wciąż trzymał wplątaną w jej włosy, by nieco odciągnąć jej głowę do tyłu i dać sobie lepszy dostęp do jej szyi, a drugą, delikatnie błądził po jej plecach, by po chwili wsunąć rękę pod jej koszulkę i poczuć jej gładka skórę pod palcami, które sunęły to w górę to w dół, zahaczając raz co raz o zapięcie jej stanika.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
jak chcesz
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”