
Titus 2:4-5 (ESV)
And so train the young women to love their husbands and children, to be self-controlled, pure, working at home, kind, and submissive to their own husbands, that the word of God may not be reviled.
„I do”
Dwa krótkie słowa, wypowiedziane w jednej sekundzie, w teorii wiązały dwie dusze na zawsze.
W teorii.
Dopiero teraz jej życie się rozpoczęło - nie z jej narodzinami, wbrew pozorom, a z oddaniem się w ręce swojego męża. Po to żyła i najwyraźniej tak miało być.
Przynajmniej z perspektywy jej rodziców, którzy uważali, że małżeństwo było obowiązkiem i przeznaczeniem kobiety.
Nie do końca tego właśnie chciała.
Tom od zawsze robił do niej maślane oczy, a ich rodziny znały się właściwie od zawsze, dlatego mimo, że tak miało być i w gruncie rzeczy nawet go lubiła, to ślub w wieku osiemnastu lat nigdy nie był na jej karcie do bingo.
„Możemy po prostu udawać” - mówi jej narzeczony, kiedy tylko zostają na chwilkę sami.
„Udawać?” - pyta Geraldine, dla której zupełnie nic nie miało już sensu.
„Żeby rodzice dali nam spokój” - tłumaczy po cichu, głaszcząc kciukiem wierzch trzęsącej się dłoni kobiety. Dotyk działa na nią niezwykle uspokajająco, a propozycja staje się uwiecznieniem jego troski, która łapała ją za serce każdym razem.
Geraldine unosi więc wzrok i spotyka jego, mając nadzieję, że tym razem kiedy na niego spojrzy, będzie chciała być jego na zawsze.
„Nie chcę niczego udawać, Tom, naprawdę tego chce. Po prostu jestem bardzo zestresowana”
Kłamstwo, które zaniosła ze sobą do ołtarza, a o którym później prawie zupełnie zapomniała.
Nie wiedziała, czy nauczyła się kochać swojego męża czy po prostu dotarł do niej fakt, że powinna.
Z czasem wszystko stało się łatwiejsze... a przynajmniej tak się jej wydawało.
Z każdym umytym naczyniem w zbyt cichym i spokojnym domu jej umysł wędrował w najskrytsze wyparte wspomnienia.
Myślała o niespełnionych marzeniach, o życiu, które mogła mieć, ale teraz było to już zwyczajnie niemożliwe. Na wszystko wydawało się już za późno.
Swoje dwudzieste pierwsze urodziny planowała spędzić spokojnie - wyjść na kolacje w grupie znajomych i zmyć się najpóźniej o dziesiątej, bo wtedy właśnie robiła się śpiąca.
Nie przypuszczała, że po trzecim bardzo prostym drinku - wódka i redbull - postanowi, że właśnie wtedy noc się dopiero zaczęła.
Przyjaciółki zaciągnęły ją do klubu i właśnie zaczęła im przysięgać, że była to najlepsza noc w jej życiu, kiedy gdzieś w tłumie dostrzegła znajomą sylwetkę. Bardzo rozmazaną, trzeba było dodać, ale nie na tyle, by mogła ją zignorować.
W połowie emocjonalnego wymiotu odeszła od grupy i niczym w transie zaczęła iść w kierunku...
Lizzy…
Przywołała ją swoimi stęsknionymi myślami podświadomie, albo nawet bardziej świadomie niż podejrzewała.
Nigdy nie powinna była wylądować w tym barze.
Nigdy nie powinna zawiesić wzroku na jej drobnej sylwetce i obcych dłoniach zaciskających się na jej biodrach.
I jej dłoniach na i n n y c h barkach.
Nigdy nie powinna była do nich podejść i chlusnąć na nich drinkiem.
I zrobiłaby wszystko - nawet wbiegła do płonącego budynku - żeby
z a p o m n i e ć.
W gruncie rzeczy nie wydawało się to takim złym pomysłem. Wszystko byłoby lepsze niż odgrywanie tej sceny w nieskończoność - i dało jej to pewną motywacje do wzięcia się w garść i wyjścia ze swojej strefy komfortu. Ze swojego nudnego, monotonnego życia, które sprawiało, że coraz bardziej popadała w błędne koło rozpaczy.
Deuteronomy 31:6
Be strong and courageous. Do not be afraid or terrified because of them, for the LORD your God goes with you; he will never leave you nor forsake you.
„Oszalałaś?”
„Nie, nie oszalałam mamo, zaczynam trening w poniedziałek.”
„No to ja ci mówię, że oszalałaś. Będziesz strażakiem? Jaki oni będą mieli z ciebie pożytek? Jesteś kobietą, masz męża, którym musisz się opiekować! Bóg nie stworzył nas po to, żebyśmy brały się za to, co powinni robić mężczyźni. Znaj swoje miejsce! Co na to powie Tom?!”
„Tom uważa, że to dobry pomysł.”
„Co z niego za chłop, żeby własną babę puszczać z innymi chłopami do pożarów! Już ja sobie z nim-”
Rozłącza się, nie dzwoni bowiem po to, żeby wysłuchiwać fanaberii, a tylko po to, żeby poinformować matkę o swoich planach.


 
				
 
									