24 y/o
CHRISTMASSY
178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Jingle bells, jingle bells
Jingle all the way
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Mia Smith
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o
Welkom in Canada
168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Eric Stones

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
24 y/o
CHRISTMASSY
178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Jingle bells, jingle bells
Jingle all the way
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o
Welkom in Canada
168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Eric Stones

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
24 y/o
CHRISTMASSY
178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Jingle bells, jingle bells
Jingle all the way
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

- Mi to nie przeszkadza, Smith. - odparł, wzruszając ramionami. Zresztą, zdążył już zauważyć, że raczej daleko jej było do bycia słodką dziewczynką, która jest jak księżniczki Disney'a, ale czy mu to przeszkadzało? Nie. Gdyby mu przeszkadzało, udawałby, że jej nie zna.
- A co jeśli... nie dam Ci spokoju? - spytał, unosząc jedną brew. Zadał to pytanie z czystej ciekawości, bo prawdą było, iż nie chciał... tak po prostu tego robić. Chciał ją lepiej poznać, spędzić z nią więcej czasu, pokazać, że w jego ramionach (i nie tylko) była bezpieczna. On nie celował a nią nożem.
Patrzył na nią zaskoczony, bo nie spodziewał się, że nagle zrobi krok od niego i to akurat, gdy starał się by było jej dobrze.
Nie wiedząc czemu, miał wrażenie, że czas na moment zwolnił, a jego samego coś go zabolało, gdy usłyszał nie tyle o tym, że rano jej nie będzie, tylko deklarację, że nigdy nie uda mu się przekonać jej do siebie. Przełknął ślinę i nie wiedział co odpowiedzieć. A więc te wszystkie starania... to wszystko bez sensu. pomyślał, przeczesując dłonią włosy.
- Dlaczego? - zapytał wreszcie, patrząc prosto w oczy Mii. Dlaczego od razu mnie skreśla? Ma kogoś innego? Miał ochotę się napić. I to czegoś mocnego. Mimo ciepłej wody, zaczęło mu się robić zimno - chociaż bardzo możliwe, że woda pomału przestawała być ciepła.
Nagle, zakręcił kurek i po prostu wyszedł spod prysznica, nie zważając na to, czy był umyty czy nie. Sięgnął po jeden z wiszących obok kabiny ręczników i przepasał sobie na biodrach. Chwilę jeszcze postał w łazience, a potem podszedł do szafki, gdzie trzymał alkohole - mimo świeczek i tak uderzył ręką o framugę i rzucił siarczystym:
- Kurwa! - Z drugiej strony, lepiej ręką niż małym palcem u stopy bo wtedy... ból byłby o wiele mocniejszy i gorszy. Wyciągnął whiskey (wiedział która to butelka, ponieważ zgarnął jeden podgrzewacz gdy szedł) a z lodówki wyciągnął colę. Nie wiedząc, czy Smith będzie chciała, czy nie, na stoliku postawił dwie szklanki. Szybko otworzył butelkę wypełnioną trunkiem i rozlał po dwóch szklankach, a potem dolał coli. Nic z tego wszystkiego nie rozumiał. A może rozumiał, tylko nie chciał przyjąć do wiadomości? Przecież ona nigdy... nie okazała ani nie pokazała, by jej miało zależeć, to w sumie... po chuj to wszystko? zaczął pytać samego siebie. Nie był zły. Był bardziej... rozczarowany. Przez jego głowę przelatywało wiele myśli.
Wiele różnych myśli oraz rozważań.
Czy naprawdę lepiej by było... dać sobie spokój?

Mia Smith
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o
Welkom in Canada
168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Eric Stones

Mógł po sobie tego nie pokazywać, ale przeszkadzałoby mu to. Widziała, jakim jest facetem. Takim co się ugania za jedną laską i gwiazdy z nieba, by jej zebrał. Tacy wydawali się jej najbardziej niebezpieczni. Nienawidziła ich całym sercem. Powód był jeden, stosunkowo głośny i duży. Za łatwo dało się przywiązać, a Mia nie lubiła tego uczucia. To przez które mogłaby zostać zraniona, uderzona prosto w serce. Od tego uczucia właśnie uciekała.
Nie pozwoliłaby sobie na przywiązanie.
Najpierw musiałbyś wiedzieć, gdzie mieszkam — powiedziała pewnym, stanowczym tonem, unosząc delikatnie swoje brwi. Nie znalazłby jej, nawet gdyby chciał, bo... nie miała stałego miejsca zamieszkania. Czasem sypiała w motelach, u niektórych znajomych z bidula, a czasem u faceta, z którym się przespała. Tylko nie powiedziałaby mu o tym głośno, nie w twarz, bo jeszcze zostałby księciem na białym koniu.
Bo mnie nie bawią stałe relację — chłodny ton wybrzmiewał z jej ust. Mógł zostać jej kumplem z benefitami, ale nigdy nie zobaczy w nim... partnera? Musiałby ją związać, żeby przy nim została, wczepić lokalizator by móc wiedzieć, gdzie jej szukać. Była po prostu, zwyczajnie wolną duszą, która we wędrówce poszukiwała czegoś więcej. Może spokoju? Takiego którego nie zdążyła zaznać za dzieciaka. Mogła go mieć, gdy zmieniała miejsce.
Wyszła z prysznica prawie za nim. Zgarnęła ręcznik i zaczęła wycierać swoje mokre ciało. Gdy to zrobiła, wróciła do korytarza. Nawet nie zajrzała do Erica. Powinien móc przyzwyczaić się do tego, co właśnie mu powiedziała, być w stanie to przeprocesować. Ubrana dopiero do niego wróciła.
Będę się zbierała — powiedziała finalnie, spoglądając na niego ostatni raz i wróciła do korytarza, by zgarnąć jeszcze plecak.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
24 y/o
CHRISTMASSY
178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Jingle bells, jingle bells
Jingle all the way
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

- Cóż.. może kiedyś się dowiem. - odpowiedział, wzruszając ramionami, bo miał nadzieję, że kiedyś pozna miejsce, z którego wychodziła rano, a do którego wracała wieczorem. Miejsce, które było jej komfortowym miejscem, do którego lubiła wracać, tak jak on. Ogólnie nie zakładał, że będzie w obecnym mieszkaniu na zawsze. Planował kiedyś albo kupić coś nieco większego albo wybudować dom z ogródkiem.
- Mhm... ktoś Cię kiedyś skrzywdził? - spytał, bo to było pierwszym, co mu przyszło do głowy.
- Albo wiesz co? Nie odpowiadaj jeśli nie chcesz. - dodał szybko, próbując znaleźć wytłumaczenie, dlaczego Mia nie chciała wchodzić w poważną relację. Oprócz tego zastanawiało go, czy istniał sposób, by jakoś zmienić jej zdanie, by jednak dała mu szansę. Szczególnie, że naprawdę chciał dla niej dobrze. Nie traktował jej jak jakiś przedmiot lub jednorazowa przygoda, a przecież mógł... mógł po pijackim wybryku nie zaciągać Mii z powrotem do jego mieszkania i nalegać, by wróciła z nim. Mógł ją zwyczajnie zostawić w tym mieszkaniu i nie zaczynać rozmowy.
Słysząc, że zamierzała opuścić jego dom, westchnął, dopił to co miał w szklance i wstał.
- Zaczekaj chwilę... - powiedział głośniej, robiąc krok ł wywalając się, waląc głową o podłogę bo wciąż miał mokre stopy. Jęknął, bo jednak poczuł ból w plecach, ale mimo to spróbował wstać. Za pierwszym razem mu nie wyszło. Podniósł się z podłogi dopiero za trzecim razem i szybkim krokiem podszedł do Mii. Wiedział, że nie powinien ale chciał się pożegnać, bo poprzednim razem spał gdy opuściła jego mieszkanie. Nie wiedział co ma powiedzieć, bo wciąż procesował wszystko, co usłyszał. Mimo wszystko, chęć skosztowania jej warg wygrała i zwyczajnie nachylił się, by ponownie złączyć ich usta w pocałunku w który zresztą włożył resztki swoich sił, jakby właśnie nim chciał ją przekonać by jeszcze chwilę została. Jeszcze chociażby na dwie minuty. Lub jedną... a ręce położył na jej talii.
Oczywiście jednocześnie starał się olewać ból, który czuł na plecach, który z minuty na minutę był coraz silniejszy.

Mia Smith
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o
Welkom in Canada
168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Eric Stones

Raczej nigdy — poprawiła go jeszcze raz, wywracając teatralnie oczyma. Mógłby kiedyś zrozumieć. Ją takie ciepłe gesty nie ruszały, a jedynie powodowały u niej nerwicę. Miała mu ochotę przyłożyć, uderzyć pasem, by końcu zrozumiał. Nie jest jak inne. Nie cierpiała takich słów. Pełnych ciepła i uczuć, których nigdy nie potrafiła zrozumieć. Eric wydawał się być kompletnie z innego świata. Takim gdzie romantyczność i opieka nad drugą osobą istniała.
Nie twoja sprawa Stones, zrozum to w końcu — warknęła Mia, patrząc mu prosto w twarz — nie lecę na te twoje... czary. Na żaden żel intymny, zapraszanie na imprezy. Rozumiem, że seks ze mną jest świetny, ale to tylko seks — powiedziała poważnym tonem, by w końcu to do niego dotarło. Póki próbował i liczył na coś więcej, miała zamiar go odpychać. Może mogłaby do niego przychodzić częściej, sypiać u niego, ale zostałby kumplem z bonusami. Żadnym chłopakiem, żadna wyłączność. Ona w żadne uczucia nie miała zamiaru się pakować. Irytowały ją, powodowały, że ta jedna nieszczęsna żyłka pojawiała się na jej czole. W ten sposób chroniła samą siebie, ale też innych przed sobą.
Pojebało Cię? — spytała, odpychając go w końcu od siebie — inne mogą na to lecieć, ale nie ja. Daj mi spokój, Stones — warknęła jeszcze, zanim wzięła swój plecak ze śpiworem i wyszła trzaskając drzwiami. Czuła się, jak zwierzę, które usilnie miało działać zgodnie z wolą człowieka. Była na to zbyt wolna, niezależna, by móc zatrzymać się u jego boku.
Dlatego wolała zasnąć w bibliotece między regałami niż przy nim.
Przynajmniej była czysta.

z/t
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
ODPOWIEDZ

Wróć do „#108”