Postanowił, że weźmie ze sobą Connora — ich prace sprawiały, że często nie mieli możliwości zgrania ze sobą swoich grafików, a być może z wyprzedzeniem udałoby im się coś zorganizować. I tak też się stało. Ich celem było położone o około godziny drogi od Toronto Barrie, gdzie znajdowało się urocze jezioro razem z terenem zielonym. Heath pomyślał, że to idealne miejsce na wycieczkę i relaksację, która niewątpliwie przydałaby się również Connorowi, a przynajmniej tak uważał. Co prawda sam nigdy nie jeździł karetką, ale wielokrotnie rozmawiał z kierowcami i dzięki temu przekonał się, jak trudna i stresująca jest to praca. On siedział spokojnie w swoim gabinecie, kiedy oni musieli przedzierać się na sygnale czasami przez całe miasto, które niejednokrotnie było przecież zakorkowane. Macguaire potrafił działać pod presją — inaczej chyba nigdy nie skończyłby swoich studiów — ale wszystko miało swoje granice.
Wyjechali z samego rana samochodem Heatha. Odebrał przyjaciela spod jego mieszkania i w końcu wspólnie opuścili granice Toronto. Wcześniej Macguaire kilkukrotnie sprawdzał trasę, dlatego miał poczucie, że mniej więcej wie, gdzie jechać, choć i tak włączył sobie nawigację dla pewności. Był pewien, że nie przeżyłby w świecie, w którym mógłby korzystać tylko ze zwykłej mapy. W pewnym momencie ich podróży nawigacja zaczęła mu coś szwankować. — Chyba coś się zepsuło, mógłbyś spojrzeć? — poprosił Connora i podał mu swój telefon. Nie chciał w trakcie jazdy patrzeć w komórkę, a niestety byli teraz na trasie i nie było jak nigdzie zjechać. Heath zaczął się trochę stresować, ale powtarzał sobie, że to nic takiego. Najwyżej będą musieli nadłożyć kawałek drogi, ale przecież to żaden koniec świata. Czuł się jednak odpowiedzialny za tę wycieczkę, więc poczuł również lekką winę związaną z tym, że coś idzie nie tak.
Connor Walker


 
				
