-
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
- Żerują na nostalgii i tytule - krótko podsumowała, bo to był chyba jedyny powód, dla którego istniał teraz wysyp wszelkich kontynuacji, rebootów i innych przeróbek ukochanych serii.
Z jednej strony człowiek cieszył się z tego, że zobaczy coś powiązanego z ukochanym tytułem, który oglądało się w młodości, ale jednocześnie drżał na myśl w jaki to okropny sposób może być ona zbrukana przez osoby, które na siłę chcą zrobić coś w danym uniwersum.
Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji. Przez moment zastanawiała się czy po prostu została w jakiś sposób wydana. Może tak naprawdę Iga Lisowski wiedziała od samego początku kim była. Drugą opcją było to, że wzięła ją sobie na cel za to, że gadała z tym młodzikiem i przez to przykuła uwagę wróżbiarki, która postanowiła ją w jakiś sposób ukarać i umieścić w centrum uwagi.
Bo chyba nie mogło chodzić o to, że w jakiś sposób naprawdę wyczuwała aurę śmierci, która musiała towarzyszyć Evinie na co dzień ze względu na pracę w dziale zabójstw. Prawda?
- Pracuję przy trupach - odpowiedziała krótko, mierząc uważnym spojrzeniem Madame, która wpatrywała się w nią przenikliwie.
Nie dbała o to, co właściwie ludzie przy stole o niej sądzili. Najważniejsze było odkryć o co tutaj chodziło.
Filippo Carissoni
-
Wszystkiego nawzajem!
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkityp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
- A to prawda. Zgadzam się. - powiedział, skinąwszy głową.
- Normalnie jak piranie. - dodał, po chwili uświadamiając sobie, jak zarymował i zastanawiał się, czy nie wykorzystać tego zwrotu w tworzonej przez siebie piosence.
Jednakże zaraz przestał myśleć i o rymach i o piosence, bo był zbyt przejęty tym, co działo się przed jego własnymi oczami. Normalnie aż mu serce zaczęło szybciej bić z wrażenia
Pracowała przy.... och... nie oceniał, bo każdy orze jak może lecz nie sądził, że będzie stał obok kogoś, kto codziennie (albo prawie codziennie) ma do czynienia z osobami zmarłymi. Nie wnikał, czy była grabarką, czy pracowała przy sekcji osób nieżyjących, albo po prostu stwierdzała, że serce danego osobnika nie biło, ciekawiło go, co zaraz się stanie, choć miał nadzieję, że nikomu nie stanie się krzywda.
- Czyli... ktoś chyba się Pani uczepił. Tylko dlaczego? - patrzył to na kobietę, to na Madame Anastazję, jakby żądając jakichś wyjaśnień oraz próbując sobie to wszystko poukładać jak puzzle.
- Chyba nie zatrzymuje Pani przedmiotów, które kiedyś do nich należały? - spytał, choć zaraz naszło go poczucie, że byłoby lepiej zamilknąć i po prostu obserwując - sam wolał, by śmierć za nim nie podążała. Oczywiście, kilka razy zdarzyło mu się o niej myśleć, lecz akurat w tamtym momencie wolał, by żaden duch za nim nie podążał, by spać spokojnie. Właśnie... ciekawe, czy ostatnio nie miała jakichś dziwnych snów. Korciło go by zapytać, lecz ostatecznie postanowił narazie zaparkować to pytanie i albo zadać je później albo najwyżej odpuścić.
Evina J. Swanson
-
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Nie sądziła, aby istniała potrzeba rozgrzebywania kwestii filmów i franczyz, które tworzyły. Chyba powiedzieli wszystko, co trzeba w tej kwestii, a dodatkowo mieli zupełnie inne rzeczy, na których warto było się skupić. Jak chociażby ten cholerny seans spirytystyczny.
Nie próbowała w żaden sposób rozwijać myśli na temat tego czym się zajmowała, bo nie widziała w tym najmniejszego sensu to raz, a dwa nie chciała jednak alarmować Madame Anastazji jeśli nie była świadoma tego, że miała przed sobą policjantkę, która zajmowała się wyjątkowo sprawami związanymi z rosyjską mafią na zlecenie zastępcy komendanta. Siedzący obok chłopak mógł zatem śmiało myśleć, że pracuje w zakładzie pogrzebowym, krematorium czy innym prosektorium, kiedy w rzeczywistości rozwiązywała sprawy o morderstwa.
Wzruszyła ramionami na słowa chłopaka, bo co miała powiedzieć? W końcu nie wierzyła w to wszystko, więc nie miała wyjaśnienia czemu wyimaginowany duch czy widmo śmierci do niej przylgnęło. To była raczej działka Igi Lisowski, która musiała się naprodukować przy wyjaśnieniu tego wszystkiego.
- Pogrzało cię? Nie - odfuknęła jeszcze, gdy tylko usłyszała tekst o zatrzymywaniu rzeczy nieboszczyka.
Akurat tego nie mogłaby zrobić. Wszystko trafiało do magazynu dowodowego, gdy tylko przeszło przez odpowiednie badania, a w późniejszym czasie także do archiwum. Nie zabierała sobie żadnych pamiątek.
Wróżbiarka jednak zdawała się nie dawać za wygraną i wciąż widziała w niej swojego wroga. To było coś na co Swanson nie mogła kompletnie nic poradzić, bo brakowało jej jakichkolwiek argumentów, aby pozostać w pomieszczeniu i uspokoić zebrany w nim tłum.
- Sucha kostucha przylgnęła do ciebie. Zły demon męczy te już i tak wystarczająco udręczone dusze z powodu twej obecności!
Czyżby właśnie w języku medium powiedziano jej właśnie spierdalaj? To na pewno było niezapomniane przeżycie, którym mogła się pochwalić w swoim jak widać niewystarczająco barwnym życiu.
Filippo Carissoni
-
Wszystkiego nawzajem!
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkityp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
- Ludzie robią różne rzeczy. - stwierdził po nieco dłuższej chwili, wzruszając ramionami, aczkolwiek to faktycznie byłoby dziwne - a nawet bardzo - gdyby kobieta zbierała rzeczy, należące do nieżyjących osób. Możliwe, że po prostu naoglądał się za dużo filmów, dlatego postanowił zadać to pytanie - choć doskonale wiedział, że to co właśnie widział i słyszał, działo się naprawdę
Ciarki przeszły mu po plecach, gdy usłyszał kolejne słowa Madame Anastazji. Nie brzmiało to fajnie ani zbyt optymistycznie...
Przez to wszystko, nie wnikał, jaki dokładnie zawód wykonywała kobieta ani nie dociekał, ponieważ przetrawiał to, co właśnie miało miejsce.
- Czy jest jakiś sposób, by ta kostucha od niej odeszła? - spytał nagle na tyle głośno, by wróżka go usłyszała. Sam nie wiedział, czy było to spowodowane skokiem adrenaliny, czy po prostu chciał nakarmić swoją ciekawość, albo... w pewnym sensie pomóc, by nic ani nikt nie towarzyszyło jego sąsiadce - no chyba, że sobie tego życzyła, to wtedy... odpuści i odpowiedź jaką otrzyma, po prostu zachowa dla siebie. Nagle zaczął zastanawiać się, czy zaraz nad lub za nim nie będzie coś stało, przez co będzie miał jakieś chore sny, wizje albo koszmary. Nie lubił koszmarów, bo potem albo bał się zasnąć albo miał wrażenie, że coś z nich przeszło do rzeczywistości. Czasem wystarczył cień w rogu pokoju albo skrzypnięcie podłogi, by podskoczył ze strachu - ale horrory co jakiś czas oglądał, wiadomo! A potem widział na ulicy ludzi bez twarzy albo z workami po ziemniakach. Ostatnio oglądał Silent Hill i zastanawiało go, kim będą bohaterowie w nadchodzącej części, która do kin trafi w styczniu (o ile nic się nie przesunie). Ciekawe kim byłaby Madame Anastazja w Silent Hill. Zaraz jednak przestał o tym myśleć, ponieważ przypomniał sobie o towarzyszącej jego sąsiadce kostusze. Na pewno jakoś można było się jej pozbyć. Chociaż może jednak nie...?
Evina J. Swanson
-
The Grinch stole Christmas and so did I
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Posłała chłopakowi jeszcze oziębłe jak zima w środku sezonu spojrzenie i miała nadzieję, że się zamknie i pozwoli jej wymyślić to jak wydostać się z tej sytuacji. Choć na razie nie miała pojęcia jak powinna właściwie rozmawiać z podobnymi fanatykami.
- Nie sądzę, aby coś do mnie przylgnęło. Nie prosiłam się o nic - odpowiedziała spokojnie.
Może podejrzewano ją o jakieś mroczne rytuały? W zasadzie po co o tym myślała? Przecież to wszystko było bujdą i nie musiała zastanawiać się nad powodami ani logiką, która stała za tym wszystkim. Madame Anastazja chciała zrobić show i właśnie ją w to wciągała. Nie miała tylko pojęcia dlaczego.
- Bywają dusze, dla których nie ma odwrotu. Nawet wyznanie win i złożenie odpowiedniej ofiary duchom nie wymaże tego, co się już dokonało - orzekła złowróżbnym głosem wróżka.
Evina prychnęła pod nosem, słysząc te słowa. Na tym etapie miała to już gdzieś. Niech ktoś inny zbada dokładniej powiązania Igi Lisowski z rosyjską mafią. Ona nie mogła pracować w takich warunkach i nie zamierzała się w to dłużej bawić.
- Mam wyjść? - spytała, wskazując na drzwi. - To o to chodzi? Mam sobie pójść, żeby nie denerwować tych wszystkich duchów?
Jej wzrok napotkał na nieugięte spojrzenie Madame Anastazji, która nie potrafiła jej nawet wprost powiedzieć spierdalaj. Miała naprawdę dość tego wszystkiego. Podniosła się z krzesła i zgarnęła przewieszoną przez oparcie kurtkę.
- Dobrze. Skoro duchy tak chcą to się stąd wynoszę.
Trudno było jej się powstrzymać od obecnej w głosie pogardy. To spotkanie od początku było jedną wielką pomyłką i nie miała pojęcia, co miała w głowie, że się na nim pojawiła.
Filippo Carissoni
-
Wszystkiego nawzajem!
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkityp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
Zaraz jednak skupił się na kolejnych słowach wypowiedzianych przez Madame Anastazję. Złożenie ofiary...? Dokonało? kompletnie nic nie rozumiał z tego bełkotu... I kiedy myślał, że coś się zacznie rozwiązywać, wtedy jego sąsiadka zasugerowała, że wyjdzie, co go zaskoczyło - aż wielkie oczy zrobił - bo myślał, że czegoś ciekawego się dowie... Spojrzał na kobietę, doskonale wiedząc, że przecież nie zabroni jej wyjść. Miała do tego całkowite prawo tak, jak każdy tu zebrany.
W sumie... jeżeli nic więcej miało się nie dziać, to czy też nie powinienem sobie pójść? zapytał samego siebie, bo choć z jednej strony chciał zostać, tak z drugiej nie spodziewał się, by coś miało go jeszcze podczas tego spotkania zaskoczyć. Do niego raczej nikt nie przyjdzie w odwiedziny, ani nic nie będzie miał do przekazania, więc no.
Koniec końców gdy kobieta wyszła, on został jeszcze kilka minut i gdy kolejny pradziadek przyszedł do kogoś, postanowił opuścić to miejsce. Czy jeszcze kiedyś przyjdzie na wydarzenie organizowane przez Madame Anastazję? Wątpliwe, chyba, że ktoś go namówi. Kto wie, może z czasem będzie bardziej zaskakująco.
//ztx2
Evina J. Swanson