outfit
Rozmowa z moją matką, to jak rozmowa z rosomakiem. To jak ona się nakręca, to jest niemożliwe do opisania. Niedawno wróciłam z kolejnej sesji i szykowałam się na następną, a ona co? Od rana bombarduje mnie telefonami i z to z byle bzdurami. Ignorowałam je, bo wiedziałam, czego ona chce. Tematem jej gadki jest tylko jedna rzecz. Moje zamążpójście i urodzenie kilka bachorków. Nie interesowało ją, że właśnie robię karierę, że jestem jeszcze młoda i mam czas. Według niej byłam już nawet za stara. Odebrałam dopiero w mieszkaniu i to tylko dlatego, że skryła się pod numerem telefonu taty. I wtedy się zaczęło. Czemu nie odbieram? Że jestem wyrodną córką i że wpędzę ją kiedyś do grobu. Standardowa procedura. Jak katarynka, którą nie jesteś w stanie wyłączyć. Z tego wszystkiego zaczęła boleć mnie głowa. I kiedy słuchałam jej gderania, przeszukałam moją apteczkę w poszukiwaniu tabletek. Łyknęłam dwie, bo wiedziałam, że jedna to za mało. Otworzyłam też okno, aby wleciało trochę świeżego powietrza. Oczywiście nadal wisiałam na telefonie. W tle słyszałam też ojca, aby matka dała mi już spokój, ale to tylko jeszcze pogorszyło sprawę, bo jemu też się oberwało. Próbowałam ją uspokoić, ale nic z tego. Moje słowa trafiały w ścianę. Kiedy już udało mi się do niej przemówić, zbyłam ją zmęczeniem i się rozłączyłam.
Spojrzałam na zegarek. Było już późna godzina, a nic jeszcze nie uszykowałam. Niedawno poznałam pewną dziewczynę. Też modelkę. Zamieniłam z nią kilka słów co prawda, ale poczułam, że nadajemy na tych samych falach. Postanowiłam, że zaproszę ją do siebie na piżama party. Po drodze kupiłam alkohol i różne przekąski. W międzyczasie wyprowadziłam psa i dałam mu jeść. Jeszcze szybki prysznic i odpowiedni strój i byłam gotowa.
Ledwo usłyszałam dzwonek, bo Aslan zagłuszył go swoim ujadaniem.
- Aslan ty głupolu, zamknij swój pysk, bo inaczej zamknę cię w klatce - na szczęście usłuchał.
Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazała się Claire.
- Witaj kochana - ledwo wydusiłam, bo mój bydlak postanowił mieć inne plany i dosłownie się rzucił na brunetkę.
- Aslan ty dziadzie, chodź tutaj - zwariuję tu przez niego. Odciągnęłam zwierzaka, ale i tak się wyrywał.
Trzymałam mocno obrożę, choć było to trudne. W końcu trochę ważył.
- Przepraszam cię za niego, ale nic ci złego nie zrobi. To spokojny pies, ale bardzo lubi gości - wyjaśniłam. - Mam nadzieję, że cię nie spłoszył, jak coś mogę go zamknąć w swojej sypialni - choć to nie był dobry pomysł. Nie lubił być odosobniony.
Claire Price
-
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
Terry Pratchett, Trzy wiedźmynieobecnośćniewątki 18+niezaimkiOna/Jejpostaćautor
Ostatnio zmieniony pt lip 11, 2025 10:31 pm przez Asterin Rose, łącznie zmieniany 1 raz.
-
Wschodząca gwiazdanieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Asterin Rose
Potrzebowała typowej, babskiej nocy. Ostatnio miała wrażenie, że spotykała się z samymi facetami. Wokół jej życia niemalże utknął na jakiś czas Laurentus, później widziała się z bratem, czy kolegą z planu. Miała wrażenie, że totalnie zagubiła ten żeński pierwiastek. Z samymi chłopami każdy mógłby oszaleć. Inaczej widzieli świat, a rzadko który z nich nałożyłby na sobie maseczkę i chodził tak zadowolony.
Ubrała czarne dresy, spakowała najważniejsze przedmioty - uroczą piżamkę, kosmetyczkę oraz alkohol. Dużo wina, papierosy, maseczki do włosów. Z takim setem przyszła do mieszkania Rose. Z nią znała się od jakiegoś czasu. Poznały się na wspólnej sesji zdjęciowej i coś między nimi po prostu kliknęło. Może nie znały się zbyt długo, ale Claire czuła przy niej komfort.
— Cześć skarbie, ale masz piękną pidżamkę — rzuciła radośnie, kiedy tylko drzwi się otworzyły. Szybko weszła do środka, spoglądając wpierw z przerażeniem na psa. Po paru sekundach szybko zamieniło się to w szeroki uśmiech. Zdecydowanie była psiarą. Każdego uwielbiała i mogłaby im oddać wszystkie smaczki świata.
— O jaki piękny psiak — zacmokała po pierwszym przerażeniu. Odłożyła na bok torby i delikatnie wysunęła rękę, by piesek mógł ją spokojnie obwąchać — kocham pieski, sama mam uroczego kundelka — czyli oprócz ploteczek może połączy je przyjaźń piesków. To mogło sygnalizować dobry duet — słuchaj piesku, ciocia następnym razem przyniesie Ci smaczulki, teraz zapomniała — a właściwie nie wiedziała o twoim istnieniu. Poczekała, aż będzie mogła go pogłaskać i zwróciła się w stronę Rose — przyniosłam ze sobą trochę wina i mam od mamy tacosy. Przygotowała specjalnie na naszą noc — kiwnęła głową na swoje tacosy, a w międzyczasie głaskała Aslana. Nie dość, że Asterin była ładna, to oglądała Opowieści z Narnii.
Potrzebowała typowej, babskiej nocy. Ostatnio miała wrażenie, że spotykała się z samymi facetami. Wokół jej życia niemalże utknął na jakiś czas Laurentus, później widziała się z bratem, czy kolegą z planu. Miała wrażenie, że totalnie zagubiła ten żeński pierwiastek. Z samymi chłopami każdy mógłby oszaleć. Inaczej widzieli świat, a rzadko który z nich nałożyłby na sobie maseczkę i chodził tak zadowolony.
Ubrała czarne dresy, spakowała najważniejsze przedmioty - uroczą piżamkę, kosmetyczkę oraz alkohol. Dużo wina, papierosy, maseczki do włosów. Z takim setem przyszła do mieszkania Rose. Z nią znała się od jakiegoś czasu. Poznały się na wspólnej sesji zdjęciowej i coś między nimi po prostu kliknęło. Może nie znały się zbyt długo, ale Claire czuła przy niej komfort.
— Cześć skarbie, ale masz piękną pidżamkę — rzuciła radośnie, kiedy tylko drzwi się otworzyły. Szybko weszła do środka, spoglądając wpierw z przerażeniem na psa. Po paru sekundach szybko zamieniło się to w szeroki uśmiech. Zdecydowanie była psiarą. Każdego uwielbiała i mogłaby im oddać wszystkie smaczki świata.
— O jaki piękny psiak — zacmokała po pierwszym przerażeniu. Odłożyła na bok torby i delikatnie wysunęła rękę, by piesek mógł ją spokojnie obwąchać — kocham pieski, sama mam uroczego kundelka — czyli oprócz ploteczek może połączy je przyjaźń piesków. To mogło sygnalizować dobry duet — słuchaj piesku, ciocia następnym razem przyniesie Ci smaczulki, teraz zapomniała — a właściwie nie wiedziała o twoim istnieniu. Poczekała, aż będzie mogła go pogłaskać i zwróciła się w stronę Rose — przyniosłam ze sobą trochę wina i mam od mamy tacosy. Przygotowała specjalnie na naszą noc — kiwnęła głową na swoje tacosy, a w międzyczasie głaskała Aslana. Nie dość, że Asterin była ładna, to oglądała Opowieści z Narnii.
-
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
Terry Pratchett, Trzy wiedźmynieobecnośćniewątki 18+niezaimkiOna/Jejpostaćautor
- Och dziękuję bardzo - uśmiechnęłam się na skomplementowanie mojego stroju. Zastanawiałam się, jaką dzisiaj wybrać i to nawet długo. Zazwyczaj biorę, co popadnie, w końcu idę w tym tylko spać. Ale tego wieczoru miało być inaczej. Oczywiście starałam się też nie przesadzić, w końcu to nie randka, a zwykły wieczór filmowy z koleżanką. Zatem znalazłam gdzieś na dnie szafy, coś wygodnego, niewyszukanego i gustownego zarazem. Jeszcze sprawdziłam, czy nie ma żadnej dziury. Toż to byłby wstyd.
Aslan był zachwycony nową przyjaciółką, a raczej nowymi rękoma do pieszczot. Bo choć obecnie jest olbrzymi, to straszny z niego pieszczoch. Uwielbia się bawić, jest towarzyski i uwielbia być w centrum uwagi.
- Smaczki już ci nie są potrzebne. Już jest w tobie zakochany - pocieszyłam Claire. Już sobie wyobraziłam, jak przynosi swoje zabawki i pewnie zaraz to zrobi. Nie minęło parę minut, a już niósł w pysku misia.
Podczas gdy ta dwójka się bawiła razem, ja odpakowałam torby, które przyniosła brunetka. Tacosy położyłam na talerzykach i aż ślinka mi pociekła. Tak wspaniale pachniały. Wino rozlałam po kieliszkach, a wszystko zaniosłam na stolik przy telewizorze.
- Co chciałabyś porobić? Filmy, seriale, a może jeszcze co innego? - byłam ekstra przygotowana. Nawet kupiłam kilka gier, gdyby gość je lubił. - Jeśli chcesz się przebrać, to tam jest łazienka - wskazałam ruchem głowy kierunek.
Claire Price
Aslan był zachwycony nową przyjaciółką, a raczej nowymi rękoma do pieszczot. Bo choć obecnie jest olbrzymi, to straszny z niego pieszczoch. Uwielbia się bawić, jest towarzyski i uwielbia być w centrum uwagi.
- Smaczki już ci nie są potrzebne. Już jest w tobie zakochany - pocieszyłam Claire. Już sobie wyobraziłam, jak przynosi swoje zabawki i pewnie zaraz to zrobi. Nie minęło parę minut, a już niósł w pysku misia.
Podczas gdy ta dwójka się bawiła razem, ja odpakowałam torby, które przyniosła brunetka. Tacosy położyłam na talerzykach i aż ślinka mi pociekła. Tak wspaniale pachniały. Wino rozlałam po kieliszkach, a wszystko zaniosłam na stolik przy telewizorze.
- Co chciałabyś porobić? Filmy, seriale, a może jeszcze co innego? - byłam ekstra przygotowana. Nawet kupiłam kilka gier, gdyby gość je lubił. - Jeśli chcesz się przebrać, to tam jest łazienka - wskazałam ruchem głowy kierunek.
Claire Price
-
Wschodząca gwiazdanieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Asterin Rose
Sama Claire była zachwycona. Posiadała własnego kundelka o wdzięcznym imieniu Churro. Uwielbiała się z nim bawić, latać po parku, uczyć go coraz to nowych sztuczek. To był zdecydowanie jej żywioł. Spędzanie czasu z psami. Czasami zastanawiała się, czy nie wolała bardziej psów od ludzi. Nigdy nic nie ukrywały, były prostolinijne i nikogo nie krzywdziły. Lubiła ten psi sposób życia. Sama mogłaby z niego korzystać, może wtedy nie miałaby takich problemów.
Zwłaszcza z Laurentinem. Może nie lubili się, bo on zachowywał się jak kot, a ona z kolei jak pies. Wrogowie naturalni.
— Cóż, chociaż na psich osobników działam w ten sposób — zaśmiała się głośno Claire. Z mężczyznami miała dużo gorsze relacje. Brat był dla niej najważniejszy na świecie, a tak czy siak czuła pewien dysonans miedzy nimi. W końcu jedno było sportowcem, a drugie artysta. Nie mogło być tutaj pełnej zgody.
— Hmm... może polska wersja love never lies? Widziałam ją na tiktok'u — zaproponowała Price. Widziała drobne przebitki i już wtedy kopara jej opadła. Co prawda ten język, którym mówili, brzmiał gorzej od azjatyckich, ale w ogóle jej to nie przeszkadzało. Tak się żyje — podobno totalny dzban tam występuje — taki zdradzający żonę wielokrotnie z mężczyznami. Takich facetów powinno się wieszać za jaja, ale była na to gotowa. Będzie idealny ubaw, no i Marta Rentel — a dziękuję, patrz na to — rzuciła, robiąc przy tym stosunkowo śmieszny gest — darmowy striptiz — krzyknęła, po czym zaczęła zdejmować z siebie kolejne to warstwy dresów, aż została w przepięknej piżamie w kapibary. Z torby jedynie wyjęła swoje laczki z głową w zwierzaki. Tak mogła ruszyć na miasto, każdy wpatrywałby się w tę uroczą panienkę w uroczym stroju — trochę uboga wersja, ale może być co? — roześmiała się jeszcze raz, prześmiewczo poruszając brwiami. Momentami zastanawiała się, czemu nie zapraszali jej nigdy do jakiejś komedii. Wpasowałaby się tam idealnie.
Sama Claire była zachwycona. Posiadała własnego kundelka o wdzięcznym imieniu Churro. Uwielbiała się z nim bawić, latać po parku, uczyć go coraz to nowych sztuczek. To był zdecydowanie jej żywioł. Spędzanie czasu z psami. Czasami zastanawiała się, czy nie wolała bardziej psów od ludzi. Nigdy nic nie ukrywały, były prostolinijne i nikogo nie krzywdziły. Lubiła ten psi sposób życia. Sama mogłaby z niego korzystać, może wtedy nie miałaby takich problemów.
Zwłaszcza z Laurentinem. Może nie lubili się, bo on zachowywał się jak kot, a ona z kolei jak pies. Wrogowie naturalni.
— Cóż, chociaż na psich osobników działam w ten sposób — zaśmiała się głośno Claire. Z mężczyznami miała dużo gorsze relacje. Brat był dla niej najważniejszy na świecie, a tak czy siak czuła pewien dysonans miedzy nimi. W końcu jedno było sportowcem, a drugie artysta. Nie mogło być tutaj pełnej zgody.
— Hmm... może polska wersja love never lies? Widziałam ją na tiktok'u — zaproponowała Price. Widziała drobne przebitki i już wtedy kopara jej opadła. Co prawda ten język, którym mówili, brzmiał gorzej od azjatyckich, ale w ogóle jej to nie przeszkadzało. Tak się żyje — podobno totalny dzban tam występuje — taki zdradzający żonę wielokrotnie z mężczyznami. Takich facetów powinno się wieszać za jaja, ale była na to gotowa. Będzie idealny ubaw, no i Marta Rentel — a dziękuję, patrz na to — rzuciła, robiąc przy tym stosunkowo śmieszny gest — darmowy striptiz — krzyknęła, po czym zaczęła zdejmować z siebie kolejne to warstwy dresów, aż została w przepięknej piżamie w kapibary. Z torby jedynie wyjęła swoje laczki z głową w zwierzaki. Tak mogła ruszyć na miasto, każdy wpatrywałby się w tę uroczą panienkę w uroczym stroju — trochę uboga wersja, ale może być co? — roześmiała się jeszcze raz, prześmiewczo poruszając brwiami. Momentami zastanawiała się, czemu nie zapraszali jej nigdy do jakiejś komedii. Wpasowałaby się tam idealnie.
-
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
Terry Pratchett, Trzy wiedźmynieobecnośćniewątki 18+niezaimkiOna/Jejpostaćautor
Niestety, ale chyba miałam podobnie, co Claire. Ja również potrafiłam dogadać się tylko z czworonożnymi osobnikami. Może dlatego tak dobrze się z nią dogadują? Że jesteśmy choć trochę do siebie podobne? W sumie dobrze. Cieszyłam się z tego powodu. W dzieciństwie różnie bywało. Miałam koleżanki, ale nigdy jakieś bliskie. Bardzo wiele z nich zadawało się ze mną tylko dlatego, że należałam do elity. Jeśli należysz do wyższych sfer, to zawsze będą krążyć wokół ciebie hieny. Tak hieny. Bo choć są miłe i życzliwe, to tak naprawdę tylko czekają na, choć drobne potknięcie. I nawet nie patrzą, że boli, po prostu rozrywają cię na strzępy i tylko głupio się uśmiechają. To samo było z chłopakami. Na szczęście mam rodzinę. Mam dwóch wspaniałych braci i wiele fantastycznych kuzynów i kuzynki, choć i tu zdarzały się wyjątki.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Price. Aby polepszyć sobie humor, wypiłam troszkę wina. I och jak dobrze. Tego mi było trzeba. Zabrałam się za tacosy. Wzięłam jedno i ugryzłam kęs. Pycha. Tylko jutro będę musiała nieźle za to odpokutować na siłowni.
- Love never co? To jakiś serial? O czym to jest? - wydusiłam, gdy już przełknęłam to co miałam w buzi. Nigdy nie słyszałam o czymś takim. Okej, zgoda, moja wina. Tyle że ostatnio tyle się u mnie dzieje, że czasami nie wiem, jak się nazywam. - Dzban? - Jezu, pod jakim ja kamieniem żyję? - Eeee... sorki, ale nie mam pojęcia, o czym ty mówisz - pewnie wyjdę teraz na ignorantkę, czy coś, ale naprawdę nie wiedziałam, co to i z czym to się je. A może nie je?
Zaśmiałam się na owy striptiz. To takie fajne móc się śmiać z przyjaciółką.
- Jakie tam ubogie? Aż mi się gorąco zrobiło dziewczyno - ręką udałam, że się wachluję. - Uważaj, bo się jeszcze na ciebie rzucę - a mój głos zrobił się lekko uwodzicielski. Leciuteńko.
Pochłonęłam całe swoje danie i wypiłam resztę wina. Wrzuciłam do ust jeszcze popcorn i włączyłam telewizor.
- Dobra, to gdzie ten program leci? - mój palec zatrzymał się na przycisku wybierania streamingu.
Claire Price
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Price. Aby polepszyć sobie humor, wypiłam troszkę wina. I och jak dobrze. Tego mi było trzeba. Zabrałam się za tacosy. Wzięłam jedno i ugryzłam kęs. Pycha. Tylko jutro będę musiała nieźle za to odpokutować na siłowni.
- Love never co? To jakiś serial? O czym to jest? - wydusiłam, gdy już przełknęłam to co miałam w buzi. Nigdy nie słyszałam o czymś takim. Okej, zgoda, moja wina. Tyle że ostatnio tyle się u mnie dzieje, że czasami nie wiem, jak się nazywam. - Dzban? - Jezu, pod jakim ja kamieniem żyję? - Eeee... sorki, ale nie mam pojęcia, o czym ty mówisz - pewnie wyjdę teraz na ignorantkę, czy coś, ale naprawdę nie wiedziałam, co to i z czym to się je. A może nie je?
Zaśmiałam się na owy striptiz. To takie fajne móc się śmiać z przyjaciółką.
- Jakie tam ubogie? Aż mi się gorąco zrobiło dziewczyno - ręką udałam, że się wachluję. - Uważaj, bo się jeszcze na ciebie rzucę - a mój głos zrobił się lekko uwodzicielski. Leciuteńko.
Pochłonęłam całe swoje danie i wypiłam resztę wina. Wrzuciłam do ust jeszcze popcorn i włączyłam telewizor.
- Dobra, to gdzie ten program leci? - mój palec zatrzymał się na przycisku wybierania streamingu.
Claire Price
-
Wschodząca gwiazdanieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Asterin Rose
Momentami zastanawiała się, gdzie Rose się uchowała. Miała wrażenie, że ludzie z branży musieli oglądać przeróżne tiktoki, by wiedzieć, co dokładnie w trawie piszczy. Dla niej było to oczywiste. Śledzenie trendów, rozwijanie social mediów, było po prostu istotne. Bez tego nie dało utrzymać na fali. Codziennie dbała, by coś się pojawiło. Tylko w ten sposób mogła zadbać, by ludzie byli dalej nią zainteresowani.
— Love never lies — powtórzyła jeszcze raz, marszcząc przy tym delikatnie brwi — takie reality show, Asterin nie mów, że nic nie widziałaś — powiedziała, otwierając delikatnie buzię. Nie spodziewała się takiego przebiegu sprawy. Myślała, że jej przyjaciółka jest bardziej doinformowana — żyjesz pod kamieniem, czy jak? — dopytała lekko zdziwiona, próbując postawić się na jej miejscu — no dzban, taki durny typek — próbowała wytłumaczyć swój slang, jakby to było co najmniej oczywiste — Asterin, czas otworzyć przed Tobą mroczny świat reality show — odpowiedziała już bardziej podjrana. Claire była wielką fanką każdego typu show. Traktowała je jak prawdziwe oczyszczenie umysłu, od którego zdążyła się delikatnie uzależnić — przynajmniej too hot too handle oglądałaś? — spytała już bardzo poważnym tonem. Price uważała niemożliwe za istnienie tak durnych ludzi. Totalnie się tego nie spodziewała. Wszystko, co działo się w pierwszym sezonie było dla niej wielkim zaskoczeniem.
— Ubogie, bo za niego nie płaciłaś — zacmokała Price i przybrała minę prawdziwej kocicy — mrau — jej dłoń wyglądała pazurki kota — lepiej uważaj, bo przecież mam chłopaka — przypomniała nagle Claire. Co prawda to stosunkowo nowa informacja. Może nie była znana wszystkim, ale wąskiemu gronu Price zdążyła ją przekazać. W przypadku ludzi z branży wzięła jedną rzecz do serca, nie miała zamiaru przyznawać się, że cokolwiek było udawane.
— Na netflixie — rzuciła, siadając gdzieś na kanapie — powinnaś częściej ruszać w podróż ku poznaniu lepszego świata, naprawdę — zaśmiała się. Wychodzenie z własnej strefy komfortu na kanapie wydawało się być dobrym sportem — i jeszcze jedno... Gdzie masz kieliszki i otwieracz? — spytała, podnosząc się nagle z siedzenia — o suchym pysku nie będziemy przecież takiego gówna oglądać — wtedy nie byłyby w stanie, nawet tego przetrwać.
Momentami zastanawiała się, gdzie Rose się uchowała. Miała wrażenie, że ludzie z branży musieli oglądać przeróżne tiktoki, by wiedzieć, co dokładnie w trawie piszczy. Dla niej było to oczywiste. Śledzenie trendów, rozwijanie social mediów, było po prostu istotne. Bez tego nie dało utrzymać na fali. Codziennie dbała, by coś się pojawiło. Tylko w ten sposób mogła zadbać, by ludzie byli dalej nią zainteresowani.
— Love never lies — powtórzyła jeszcze raz, marszcząc przy tym delikatnie brwi — takie reality show, Asterin nie mów, że nic nie widziałaś — powiedziała, otwierając delikatnie buzię. Nie spodziewała się takiego przebiegu sprawy. Myślała, że jej przyjaciółka jest bardziej doinformowana — żyjesz pod kamieniem, czy jak? — dopytała lekko zdziwiona, próbując postawić się na jej miejscu — no dzban, taki durny typek — próbowała wytłumaczyć swój slang, jakby to było co najmniej oczywiste — Asterin, czas otworzyć przed Tobą mroczny świat reality show — odpowiedziała już bardziej podjrana. Claire była wielką fanką każdego typu show. Traktowała je jak prawdziwe oczyszczenie umysłu, od którego zdążyła się delikatnie uzależnić — przynajmniej too hot too handle oglądałaś? — spytała już bardzo poważnym tonem. Price uważała niemożliwe za istnienie tak durnych ludzi. Totalnie się tego nie spodziewała. Wszystko, co działo się w pierwszym sezonie było dla niej wielkim zaskoczeniem.
— Ubogie, bo za niego nie płaciłaś — zacmokała Price i przybrała minę prawdziwej kocicy — mrau — jej dłoń wyglądała pazurki kota — lepiej uważaj, bo przecież mam chłopaka — przypomniała nagle Claire. Co prawda to stosunkowo nowa informacja. Może nie była znana wszystkim, ale wąskiemu gronu Price zdążyła ją przekazać. W przypadku ludzi z branży wzięła jedną rzecz do serca, nie miała zamiaru przyznawać się, że cokolwiek było udawane.
— Na netflixie — rzuciła, siadając gdzieś na kanapie — powinnaś częściej ruszać w podróż ku poznaniu lepszego świata, naprawdę — zaśmiała się. Wychodzenie z własnej strefy komfortu na kanapie wydawało się być dobrym sportem — i jeszcze jedno... Gdzie masz kieliszki i otwieracz? — spytała, podnosząc się nagle z siedzenia — o suchym pysku nie będziemy przecież takiego gówna oglądać — wtedy nie byłyby w stanie, nawet tego przetrwać.