ODPOWIEDZ
27 y/o
For good luck!
167 cm
barmanka / początkująca aktorka what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
bycie aktorką to jej marzenie, zarabia jako barmanka, a w nosie ma dupków, czasem rzuci się na starszych i dzianych facetów, ostra lasia
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Ruby J. Graham

Ogółem nie lubiła świąt i uparcie to wszystkim powtarzała, ale kiedy przychodził ten jeden moment gdy na głównym placu miasta rozstawiali wszystkie te butki i przyjemności, każdy mógł się przekonać i odmówić własnym przekonaniom. Uwielbiała zapach grzańca czy inne smakołyki, które można było spróbować, do tego dochodziła aura śpiewu kolęd i świecące światełka, którymi chyba obwieszono wszystko dookoła. Potrzebowała zadrzeć wysoko do góry głowę, aby znaleźć czubek wielgaśnej choinki, którą też oficjalnie zapalono. Chociaż dalej pozostawało kilka dni do samych świąt, tak Hailey czuła co raz gorszą pustkę jeśli o to chodziło. Nie miała do kogo się odezwać we własnym mieszkaniu, nie miała z kim się pokłócić o ustawienie choinki czy o to co przygotować na świąteczny stół. Ta samotność odbijała się na niej i na humorze, w który wpadała. Naprawdę chciała nieco poczuć magii świąt, aby i jej marzenia się spełniły pomału, bez pośpiechu czy narzekania. Pragnęła mocno zmian, więc pierwszą z nich była wyprawa na jarmark świąteczny w celu znalezienia w sobie tej iskierki i magii jaką niósł za sobą ten miesiąc kończący rok. Śmiechy i cała aura bijająca od innych ludzi była dla niej nieco motorem napędowym. Brakowało jej kumpeli, z którą mogłaby się napić tego grzańca, Inez przepadła w swojej pracy przy biżuterii, a reszta już i tak miała plany. Kręciła się więc po tym pseudo zbudowany miasteczku z nadzieją, że może wpadnie na kogoś nowego, ciekawego albo inaczej, że spotka kogoś znajomego też. Cokolwiek, byle nie smucić samemu. Bo to chyba o to chodzi w tym święcie, aby nie być samemu, prawda?
Tak czy inaczej uśmiechała się sama do ludzi, dając i od siebie pozytywną aurę. Przystanęła przy jednym ze stoisk, szukając odpowiedniej ozdoby, czegoś nowego do mieszkania czy choćby do zawieszenia na choinkę. W teorii nie uważała za bardzo, więc skupiając się na tym aby sięgnąć po dosyć nietypową bombkę, prawie na kogoś wlazła. - Przepraszam! - rzuciła od razu, choćby z kultury i tego, że sama winna była owej sytuacji. Kaptur, który miała na głowie z miśkiem także nie pomógł, więc jej pole widzenia było mocno ograniczone. Pozwoliła sobie poprawić czapkę, która jej zjeżdżała na czoło, a także niesforną kurtkę i jej elementy. Dopiero wtedy mogła spojrzeć na kobietę czy też dziewczynę, którą wręcz podeptała. Zmrużyła brwi i skrzywiła się, wytężając swoją mózgownicę do tego, skąd ją kojarzy i kim też może być. - Ruby? Graham? RUBY GRAHAM?? - zapytała, ale też nie chciała przeginać i zaczepiać ją jak jakaś świruska. Upewnić się chciała, że to ta znajoma dzięki której lata temu udało jej się skończyć szkołę.
28 y/o
For good luck!
164 cm
Doktorantka Biologii University of Toronto
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracji3 os
czas narracji
postać
autor

Ruby z pasją nie przepadała za bezsensownym chodzeniem po świątecznych jarmarkach. Unikała ich jak ognia i niemal zawsze trzymała się z dala od takich miejsc. Czasami zaczynała myśleć, że stała się niezwykle nudną osobą, która żyła jedynie swoim laboratorium i niczym poza tym. Gdy tak rozważała, część jej chciałaby coś zmienić, ale znała się na tyle, by wiedzieć, że prędzej czy później wróciłaby do swoich starych przyzwyczajeń.
Jarmarki, które tak omijała, były pełne życia: rzędy drewnianych straganów ozdobionych girlandami światełek, zapach cynamonu i prażonych migdałów unoszący się w mroźnym powietrzu, dźwięk kolęd mieszający się z gwarem rozmów. Na każdym kroku błyszczały bombki, ręcznie robione ozdoby i kolorowe świece. Dzieci śmiały się przy lodowisku, a pary ogrzewały dłonie kubkami gorącej czekolady. W powietrzu czuć było magię grudnia – tę, którą Ruby zawsze ignorowała, jakby była tylko tłem dla innych.
Kiedy jednak zdarzało się, że trafiała w taki tłum, czuła się jak ciało obce w obcym świecie. Gwar rozmów, śmiech dzieci i dźwięk kolęd działały na nią jak kakofonia, której nie potrafiła uporządkować. Migoczące światełka raziły ją w oczy, a kolorowe ozdoby krzyczały swoją przesadną radością. Każde przypadkowe potrącenie napinało jej ramiona, a zapachy grzanego wina i pieczonych kasztanów zdawały się atakować z każdej strony. Myśli tonęły w hałasie, a ona sama stawała się coraz bardziej zmęczona, jakby tłum wysysał z niej energię. Marzyła tylko o ciszy – o powrocie do laboratorium, gdzie każdy dźwięk był przewidywalny, a świat miał uporządkowaną logikę.
Dosłownie przystanęła na sekundę, gdy poczuła, że leci do przodu. Udało jej się w porę zatrzymać i utrzymać równowagę. Szybko odwróciła się, by zobaczyć, kto właśnie próbował ją staranować. Ewidentnie przyciągała takie wypadki jak magnes – to nie był pierwszy i zapewne nie ostatni raz, kiedy coś takiego zdarzyło się w ostatnim czasie.
Tak? – odpowiedziała potwierdzająco, choć zabrzmiało to bardziej jak pytanie. Widziała znajomą twarz, jednak imienia nie potrafiła sobie przypomnieć.
Przepraszam, ale za nic nie mogę przypomnieć sobie, jak się nazywasz – dodała ciszej, choć na tyle głośno, by było ją słychać.
Hałas wokół nich robił się coraz większy, a tłum gęstniał, coraz więcej ludzi krążyło w pobliżu. Ruby poczuła, że zaczyna się dusić w tym chaosie.
Powinnyśmy znaleźć bardziej ustronne miejsce. Chodźmy tam! – zawołała do dziewczyny, wskazując na altanki, które stały w niewielkim zakątku jarmarku, jakby odcięte od głównego zgiełku.
Drewniane konstrukcje ozdobiono girlandami światełek, migoczących ciepłym, złotym blaskiem, tworząc wrażenie przytulności. Pod zadaszeniem ustawiono solidne ławki i stoły, a nad nimi wisiały lampy grzewcze, rozpraszające chłód zimowego powietrza. Wokół altanek rosły świerki udekorowane bombkami i sznurami lampek, a ich gałęzie pokrywała cienka warstwa śniegu, skrzącego się w świetle latarni. Z oddali dochodził gwar jarmarku – śmiech dzieci, dźwięk kolęd i zapach grzanego wina – ale tutaj było spokojniej, jakby czas zwolnił. Ruby poczuła ulgę na myśl, że choć na chwilę ucieknie od tłumu i znajdzie odrobinę ciszy w tej małej oazie ciepła.

Hailey Meachum
Ruby/Anais
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Jarmark Bożonarodzeniowy”