Młody Cooper prawie całe dnie przesiadywał w swoim warsztacie. Jak nie dłubał przy aucie to albo siedział tu z Corą, albo nawet i grał sobie na konsoli. To jest jego drugi dom i tu po prostu czuje się najlepiej. Po przeprowadzce z Chicago znalazł swoje miejsce na ziemi, w którym po prostu jest szczęśliwy. A to, że daje mu ono ogromne zyski to odrębna historia. Warsztat działa tu tylko jako zasłona dymna, ponieważ pod jego ziemią jest wielki garaż, w którym kilku ludzi rozbiera na części auta. Tam dzieje się magia i największy obrób pieniądzem. Jest on tak świetnie ukryty, że nawet nikt nie może podejrzewać, że pod ziemią warsztatu coś może się znajdować. To po prostu miejsce tajne. Coś jak strefa 51.
Dziś znów tu był, a u jego boku Cora. Oboje potrafili znaleźć sobie tutaj zajęcie i zbytnio się nie nudzić. Od początku znajomości świetnie się dogadują i to jest chyba przepis na sukces ich relacji. Dobra zabawa, seks - nic poza tym. W obu przypadkach nie ma mowy o sprawach sercowych. To w ich przypadku sprawdza się świetnie.
Blondynka nie wiedziała jednak wszystkiego. Nie miała pojęcia, że pod warsztatem jest drugi świat i mimo że Jay bardzo jej ufa to nie zdradził nigdy swojego małego sekretu. Podejrzewał, że może się domyślać, ale nigdy o tym nie gadali. Dziś miało dojść do kolejnego wielkiego zgarnięcia auta sprzed jednego z Kanadyjskich domów. Już od kilku dni mieli na oku żółtego Chevroleta, którego części będą na pewno dobrą inwestycją.
Jak nie musiał długo o tym myśleć o parę chwil później zobaczył, jak na podwórko garażu wjeżdża wspomniany samochód. — Wow. Świetnie. Ten Chevrolet na żywo wygląda jeszcze lepiej — odsunął się na chwilę od blondynki i podszedł do mężczyzny, który przyjechał kradzionym autem — wiesz co z nim robić i gdzie jechać? — zapytał, a gdy facet przytaknął mu głową, Jay delikatnie się uśmiechnął i wrócił spojrzeniem do Cory.
— Co myślisz o tym aucie, robi wrażenie, co? — zapytał, będąc tym totalnie zafascynowany. Nie wiedział nawet czy interesuje ją motoryzacja, czy nie. Nie mieli chyba okazji o tym porozmawiać.
Cooper czuł swobodę będąc w obecności Cory. Nie bał się tego, że w pewnym momencie wyjdzie na jaw to czym się zajmuje. Poza tym ona nie jest głupia i z pewnością mogła się domyślać, że ten warsztat to nie tylko warsztat, ale część czegoś większego.
Cora Marshall