ODPOWIEDZ
27 y/o, 165 cm
rzeźbiarka we własnym studio
Awatar użytkownika
The world is burning, I got worms in my brains
Gonna bleach my eyebrows, change my name
Orange juice and toothpaste, I roll around in blue paint
Thinking of new ways that I can self sabotage
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Bardzo chciała, żeby ją tamtej nocy objął, ale to się nie stało. Pomyślała, że może naprawdę nastąpił moment, kiedy zaczynał się czuć niekomfortowo z jej dotykiem. Może zaczął się z kimś spotykać i nie chciał jej na razie mówić? Brała to pod uwagę. To by tłumaczyło dlaczego tak od niej stronił.
A może to jeszcze coś innego. Może to ona przesadziła?
Pytań było sporo i w końcu doprowadziły ją do snu, lepsze to niż rozmyślanie przez pół nocy.
I tak, przez kilka następnych dni odpychała od siebie każdą myśl związaną z przyjacielem, w końcu umawiając się z nim na wyproszoną (chociaż wcale nie) wspólną imprezę.
Pomalowała się, co nie zdarzało się często, ale wyjście do klubu to dobra okazja. Nałożyła na i tak już piegowaty nos kolejne piegi - brokatowe i fluorescencyjne, pomalowała rzęsy i musnęła policzki różem.
Założyła też krótką, białą, plisowaną spódnicę i długo (10 minut, bo tyle trwała całość jej przygotowań do wyjścia) nie mogła się zdecydować co na górę, w końcu narzucając na siebie luźny t-shirt ze spranym nadrukiem jakiegoś numetalowego zespołu, który pewnie nie istniał już od piętnastu lat.
Pieniądze, telefon i fanty schowała do małej torebki, którą uszyła z kieszonek starych jeansów i wyszła, szukając Cyryla w pobliżu swojego bloku, żeby razem pojechali do klubu.
Uśmiechała się co chwilę do chłopaka, w końcu, kiedy zjawili się już w środku i trzeba było głos podnosić, idąc korytarzem, bo z największej sali dudniła muzyka, złapała Cyryla za rękę, drugą sięgając do swojej torebki.
- Chcesz cukierka? - Różowy i pudrowy, z napisem Chupa Chups, który z lizakami nie miał nic wspólnego, ale nie musiała mu tego tłumaczyć. Sama zamierzała się jednym poczęstować, tylko musieli na chwilę zejść z widoku.

Cyryl Volkov
firtula
nie decyduj za moją postać, dziękuję
28 y/o, 188 cm
naprawi ci auto w scarborough auto care
Awatar użytkownika
I'm an aristocrat without the progress. Roses all on her wedding dress, blood from her mouth, I'm a mess.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Czyli ona jedno, a on drugie. Szkoda, że nigdy o tym nie porozmawiali na głos, bo wtedy może zaczęliby spełniać swoje wewnętrzne potrzeby zamiast tak cały czas gdybać. Tylko, że zacząć to musiałaby Miribel, bo Cyryl był zbyt dumny, aby domagać się większej atencji z jej strony. Z jednej strony wmawiał sobie, że mu naprawdę wystarcza to co ma - cudowna przyjaciółka, na której mógł polegać. Z drugiej wiedział, że to co czasem robili było dziwne i dwuznaczne, ale… może było jej wygodnie? Może bała się tak jak on wejść w coś poważniejszego?
On był odwrotnością; nie myślał o tej sytuacji już w ogóle. Taki mechanizm obronny, zabolało go tamtego wieczora, więc więcej na to czasu nie poświęcał. Pracował jak zwykle, wracał do domu i oglądał telewizję aż zasnął, by następnego dnia zrobić to samo. Zero poważnych myśli, jego głowa była wręcz pusta i zachowywał się mechanicznie, jedynie oczekując wolnego weekendu, by móc z nią go spędzić. To było takie proste.
Gdy nadszedł ten dzień to jedynie czuł niezidentyfikowany stres, który objawiał się bólem brzucha i wrażeniem, że coś pójdzie nie tak. Wyszukał ze swojej szafy ubrania, które nadawały się na wyjście, licząc, że zyska jakąś pochwałę od Miribel (chociaż nie ubrał na siebie niczego fenomenalnego - jakieś ciemne dżinsy i koszulkę, która pewnie towarzyszyła mu na każdym rejwie, a na to wszystko koszulę w ciemną kratę i wygodne wyjściowe trampki). I przyjechał, by następnie z nią pojechać tam, gdzie cała impreza miała miejsce.
Nie był fanem tego typu wyjść, to warto było zaznaczyć, wolał spędzać z nią wieczór w samotności, robiąc jakieś głupoty czy paląc zioło, ale takiej okazji nie mógł przepuścić. Rzadko wychodzili, rzadko razem ćpali, ale podobało mu się. Dobrze, że nie był już nastolatkiem i mógł sam o sobie decydować.
Nie mógł oderwać od niej wzroku gdy weszli do środka, a ją zaczęły oświetlać różnokolorowe światła, szczególnie odbijając się brokatu, który miała na twarzy. Wyglądała pięknie, mówił jej to często, ale dzisiaj dosłownie nie mógł przestać na nią patrzeć. Dał się pociągnąć gdzieś na bok i przysunął się do niej najbliżej jak tylko mógł, byleby dało się ją usłyszeć, bo muzyka była głośna. Na pewno mocno niszczyła słuch.
Daj — powiedział i od razu sięgnął do jej ręki, by wziąć jednego z cukierków, które miała. Doskonale wiedział co to jest, zresztą każda osoba na tej sali wiedziała, ludzie nie byli na tyle głupi. Dał jej buziaka w czoło, zanim wsunął sobie to pod język, ale czując gorycz prędko zdecydował się to połknąć, tak jak powinien. — Chcesz się czegoś napić? Piwa? — zapytał niemalże krzycząc do niej.


Miribel Bauer
27 y/o, 165 cm
rzeźbiarka we własnym studio
Awatar użytkownika
The world is burning, I got worms in my brains
Gonna bleach my eyebrows, change my name
Orange juice and toothpaste, I roll around in blue paint
Thinking of new ways that I can self sabotage
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Jak mieliby o tym porozmawiać, skoro żadne z nich nie poruszało w życiu ważnych tematów? Przypadki beznadziejne, aż dziw, że sobie w innych aspektach jakoś radzili. Albo właśnie nie, Miribel płynęła przez życie zupełnie jak jej matka, w wielkiej bańce, która nawet nie była szklana, tylko dmuchana, więc od wszystkiego się odbijała i nigdy nic się jej nie stało.
Na tego typu imprezach lubiła bywać aż za bardzo, ale nie robiła tego już często, głównie ze względu na Cyryla. Siłą rzeczy jego męcząca praca doprowadziła ich obojga do spokojniejszego sposobu spędzania wieczór i wcale nie narzekała, lubiła z nim leżeć na kanapie i oglądać kreskówki, których treść nawet do niej nie docierała przez zielsko. Ale cieszyła się, że udało im się dzisiaj wyjść, byłoby jej trochę szkoda, gdyby przez całe lato nie zaliczyli ani jednej imprezy wspólnie.
Uśmiechnęła się, stojąc tak blisko, kiedy przyjął od niej tabletkę i sama wsunęła swoją pod język, kiwając głową na propozycję piwa.
Nie przyszła tu co prawda wydawać pieniędzy na alkohol, ale od czegoś mogli zacząć. Zanim dotrą do parkietu i cukierki zaczną działać. Chociaż dotarcie do baru mogło im zająć więcej czasu niż normalnie, bo Miribel zamiast iść normalnie obok, to wciąż stojąc frontem do Cyryla, objęła go w pasie, zadzierając głowę, starając się iść niezgrabnie tyłem.
- A piłeś kiedyś te fancy kolorowe drinki? Ale ja nie mówię o wódce z sokiem pomarańczowym do którego się wkłada papierowy parasolek. Papierową parasolkę. Mówię o tych, które się pije w specjalnych szklankach. Może zrobimy sobie takie w domu w któryś dzień? Poza tym ślicznie wyglądasz, szkoda, że nie wpadłeś do mnie przed, dorobiłabym ci takie same piegi. - Uśmiechnęła się, przechylając głowę, a w kolorowym świetle brokat na jej nosie zaskrzył się kilkoma barwami.
- Okej to... piwo jedno na pół? Mi się nawet na razie pić nie chce. - Za to tańczyć, bardzo. Co innego jak się zmęczy, wtedy trzeba będzie ugasić pragnienie.

Cyryl Volkov
firtula
nie decyduj za moją postać, dziękuję
28 y/o, 188 cm
naprawi ci auto w scarborough auto care
Awatar użytkownika
I'm an aristocrat without the progress. Roses all on her wedding dress, blood from her mouth, I'm a mess.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Obydwoje byli jak takie łamagi socjalne, może kiedyś im się odwidzi i zrobią coś więcej. Albo Cyryl spanikuje i odetnie się całkowicie od Bauer, bo miał czasami jakieś takie dziwne odklejki. Cholera ich wie, byli nieprzewidywalni.
Wcześniej chodził częściej w takie miejsca, by się odchamić jakkolwiek źle by to nie brzmiało. Głównie zaczęło się po śmierci babci i było jego odskocznią od żałoby i ciężkiego okresu w życiu, bo nie potrafił się z tym pogodzić. Wtedy nie stronił od używek, pił bardzo dużo alkoholu, brał to, co mu się nawinęło - piksy, proszek, nieważne, byleby było na miejscu i dobrze kopało. Później ze względów na trud w utrzymaniu się zrezygnował z takiego życia, przewartościował, no i wróciła Miribel po studiach. Przestał całkowicie pić, bo zauważył, że nawet mała ilość alkoholu sprawiała, że tracił całkowicie nad sobą kontrolę i nie potrafił przestać, a jego impulsywność i skłonność do agresji brała nad nim wodzę. Od tamtej pory rekreacyjnie palił marihuanę no i gdy wychodzili gdzieś razem to zdawał się na nią, w kwestii tego co biorą. Nigdy się nie zawiódł, a ufał jej bezgranicznie.
Jakieś pieniądze miał odłożone, mógł im kupić po piwie. Raczej nie chciał się upić, tylko pozbyć tego nieprzyjemnego smaku. Uśmiechnął się, gdy kiwnęła głową i zrobił kilka kroków w przód. Później było mu trochę gorzej iść, gdy się dokleiła do niego, ale miał nadzieję, że uda im się zamówić zanim wejdzie mu na banię.
Kiedyś piłem pewnie — odpowiedział na jej słowa, próbując sobie przypomnieć. Szkoda, że okres, w którym jej nie było, bo studiowała, był dla niego taki niewyraźny i zamglony. Na bank coś takiego pił, ale nie mógł powiedzieć kiedy i gdzie, jakby te informacje były wykasowane z jego głowy. — Zrobimy, jeśli chcesz. — Dlaczego miałby nie chcieć? No może dlatego, że on naprawdę nie powinien… ale nigdy z Miribel nie pił. Zawsze miał jakąś wymówkę albo przynosił zielsko. Mógł w końcu przecież spróbować, nie dowie się jeśli będzie całe życie się ograniczał. Może mu przeszło?
Wyglądałbym jak debil, tylko tobie one pasują — mruknął i uniósł kącik ust. — Następnym razem mi takie zrobisz. — O ile następny raz będzie. On w tym wieku nie powinien imprezować tylko próbować założyć rodzinę, wziąć kredyt i spłodzić syna. Babcia tak mówiła. — Tak, możemy jedno na pół. — Więcej nawet nie chciał pić, bo nie ufał sobie i narkotykom. Nie jesteś DJ nie miksuj, czy jakoś tak to szło.

Miribel Bauer
27 y/o, 165 cm
rzeźbiarka we własnym studio
Awatar użytkownika
The world is burning, I got worms in my brains
Gonna bleach my eyebrows, change my name
Orange juice and toothpaste, I roll around in blue paint
Thinking of new ways that I can self sabotage
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Jeżeli on w tym wieku powinien założyć rodzinę to co babcia cyrylowa by powiedziała o Miri? Ona to już dawno powinna pewnie była być żoną i matką. Ale czy się do tego nadawała? Większość ankietowanych odpowiedziałoby, że nie. A w tym momencie - zdecydowanie nie.
A w czasie, kiedy powinna była się tym pewnie zająć, mieszkała we Francji studiując i pijąc francuskie piwa, bo win nie lubiła, głowa ją po nich bolała. Ciekawe, jak bardzo ten okres był zamglony dla nich obojga.
Najpierw się zaśmiała, ciesząc się jak dziecko, że się zgodził (oczywiście, że się zgodził, zawsze się na wszystko zgadzał czego tylko chciała), a potem pokręciła głową marszcząc brwi lekko.
- Nie mów tak o sobie. Wyglądałbyś jak wróżka. Jak techno wróżka. - Znowu parsknęła, w końcu wciągając go w tłum, aż dotarli do baru, gdzie zamówiła im drąc japę jedno, duże piwo. Drugi plus piwa był taki, że nie trzeba było na nie długo czekać, no, nie aż tak, bo jednak trochę osób było przed nimi w kolejce, chociaż nie ma to jak zapijać gorycz goryczą. Ale to zupełnie inny posmak.
- Lepiej. - Stwierdziła, kiedy dorwała się już do kufla, upijając kilka solidnych łyków i otarła pianę z wargi wierzchem wolnej dłoni, oddając resztę piwa Cyrylowi. Oderwała spojrzenie od przyjaciela spoglądając na tłum, który wyglądał tak zachęcająco. Chciała się bawić z nimi.
Spojrzała na Cyryla posyłając mu rozluźniony uśmiech.
- Kocham cię, Kiri. - Nic nowego, tego typu wyznania czasami mu serwowała, przecież przyjaźnili się od lat, a teraz wyjątkowo czuła, że musi mu o tym przypomnieć.
- Chodź. - Wyciągnęła do niego rękę, nie przejmując się, że piwo nie dopite, mógł zerować jak chciał, ona już wiedziała, że zawartość jej głowy sięga tylko do poziomu brwi, wyżej była woda skrząca się jak w słabo oświetlonym basenie.
To był świetny pomysł Miribel, żeby tu dzisiaj przyjść się pobawić. Prawda? Zdecydowanie.

Cyryl Volkov
firtula
nie decyduj za moją postać, dziękuję
28 y/o, 188 cm
naprawi ci auto w scarborough auto care
Awatar użytkownika
I'm an aristocrat without the progress. Roses all on her wedding dress, blood from her mouth, I'm a mess.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Babcia cyrylowa to przede wszystkim uwielbiała Miri i zawsze mówiła mu, że ma o nią dbać, bo jeszcze zostanie jego żoną. Trochę się pomyliła, bo do małżeństwa było im całkiem daleko, ale i tak uważał, że jest jego bratnią duszą; opiekował się nią jak tylko mógł. Ale trochę mu siedziało w głowie to, że powinien odłożyć pieniądze na zakup mieszkania czy budowę domu i mieć gromadkę słodkich dzieciaczków. Jeśli Bauer nie będzie chciała tak spędzić z nim życia to… będzie musiał kogoś sobie znaleźć.
Techno wróżka? — powtórzył po niej, czując, że te słowa jakoś dziwnie gładko wyszły z jego ust. Chyba zaczynało działać, bo jego ciało czuło się coraz bardziej lekkie, a jej dotyk - przyjemniejszy. — Następnym razem — zapewnił ją znów i chwycił za rękę o wiele mocniej niż powinien, ale nie mógł się powstrzymać przed prawie zgnieceniem jej.
Stał obok niej, gdy krzyczała po piwo, nie odsuwając się ani na chwilę, wsłuchując się w muzykę, która dosłownie wchodziła w jego ciało. Pozwolił jej się napić, a po chwili sam przejął kufel, zapomniał jak piwo było smaczne, szczególnie, że wolał jego gorzki posmak niż piksy, którą wcześniej miał na języku. Mimo że próbował wypić jak najwięcej to nie zdążył całości (a szkoda było mu pieniędzy, bo taki napój tani nie był) i zdążył cudem odstawić na barze, zanim pociągnęła go w tłum.
Słyszał jej słowa, ale dochodziły do niego dopiero po czasie, zupełnie tak jak chęć odpowiedzenia jej. Wszystko wydawało się przyjemne, proste, brak mu było jakichkolwiek zmartwień, więc nie spieszył się z powiedzeniem czegokolwiek. Liczyły się tylko kolorowe światła, które trochę bolały go w oczy i dotyk przypadkowych osób, kiedy był wciągany przez Miribel w tłum.
Wziął oddech dopiero wtedy, gdy znaleźli się na parkiecie. Dla niego, w głowie, trwało to z godzinę, a pewnie szli mniej niż pół minuty, może kilka sekund. Gdy stanął swobodnie puścił jej rękę i przysunął się do niej, zupełnie tracąc racjonalne myślenie, ale czego można było się spodziewać? Chwycił ją w pasie, drugą rękę położył na policzku, ale po chwili opadła mu na jej ramię, bo była jakaś taka dziwnie wiotka. Spojrzał na nią z góry, pochylił się lekko i musnął swoimi ustami te jej. Zupełnie tak, jakby odpowiadał na jej wcześniejsze słowa.
No bo też ją kochał.


Miribel Bauer
27 y/o, 165 cm
rzeźbiarka we własnym studio
Awatar użytkownika
The world is burning, I got worms in my brains
Gonna bleach my eyebrows, change my name
Orange juice and toothpaste, I roll around in blue paint
Thinking of new ways that I can self sabotage
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Ta wizja gromady dzieci, ich dzieci, domu i roli rodziców była tak abstrakcyjna, że pewnie gdyby rozmawiali o tym teraz, to Miri byłaby zachwycona i skłonna do realizacji w tym momencie, bo plan był idylliczny, a jej było już tak bardzo miękko. Tak miękko, że mocny uścisk jego dłoni jej nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie, był jej kotwicą, bo tym falującym tłumie łatwo byłoby jej utonąć.
Nawet nie zauważyła, że wcale jej nie odpowiedział, nawet nie wiedziała już na co, nie miało znaczenia nic poza tym, że byli tutaj razem.
Pozwoliła mu się tak dać przyciągnąć w tym tłumie i choć sama wyciągnęła ręce w górę, żeby go objąć za kark, to dobrze że ją trzymał, bo trochę wylewała się z jego objęcia. I w całej tej błogości, którą odczuwała, jego pocałunek wcale jej nie zaskoczył. A powinien, przecież nigdy nie pocałował jej prosto w usta, nawet jeśli teraz było to ledwo muśnięcie warg. Od którego wszystko się zaczęło, bo Miribel od razu pogłębiła ten pocałunek, nie chcąc się od Cyryla już odsuwać. Wszystkie zmysły skupiły się teraz na nim, na jego dotyku, smaku i zapachu, na fakturze jego skóry, którą głaskała opuszkami palców w okolicach jego karku. I całowała go długo, a może długo to tylko trwało w jej głowie, nawet nie zwracając uwagi na to, że zwyczajnie stojąc, co chwilę traciła równowagę przez tańczący wokół tłum i przez swoją własną wiotkość.
Odsunęła się w końcu, zaglądając w oczy Cyryla tak, jak jeszcze nigdy, ogromnymi źrenicami, w których odbijały się kolorowe światełka i przeniosła jedną dłoń na jego twarz, dotykając wilgotnych wciąż warg.
Wyglądał pięknie, chciałaby go takiego wyrzeźbić, ale wiedziała, że nie zdoła nawet w połowie oddać tego widoku. Chciała mu to powiedzieć, ale musiałaby zacząć krzyczeć, a czuła, że nie jest w stanie, że jej głos nie przebije się przez echo grającej w klubie muzyki.
W jej głowie wyglądał już jak dzieło sztuki, a ona dopiero poznała jego fragment. Może nawet powiedziała mu to pod nosem, niczego nie było słychać, zaraz roześmiała się i cofnęła głębiej w tłum, ciągnąc Cyryla za rękę.
Musieli przez ten tłum przepłynąć i znaleźć coś, cokolwiek, wolną kabinę, dark room, zapomniany korytarz, obojętne, byleby z nim.

Cyryl Volkov
firtula
nie decyduj za moją postać, dziękuję
28 y/o, 188 cm
naprawi ci auto w scarborough auto care
Awatar użytkownika
I'm an aristocrat without the progress. Roses all on her wedding dress, blood from her mouth, I'm a mess.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Wszystko było dla niego jakieś piękniejsze i prostsze. Oddałby cały swój dorobek życia, by się tak czuć na co dzień; zapomniał jakie to było cudowne uczucie, kiedy nie musiał przejmować się następnym dniem, tylko liczyło się to, co było teraz. Kolory wydawały się żywsze, na tyle, że miał wrażenie, że gdyby wysunął w ich stronę dłoń, to mógłby je złapać. Dźwięki odczuwał zupełnie inaczej, a dotyk - gdy trzymał ją za rękę wrażenie miał, że wtapia się dosłownie w nią. Była tak przyjemna i kojąca, że z każdą chwilą, mimo bycia naćpanym, zakochiwał się w niej coraz bardziej.
Nie czuł nic dziwnego, gdy odwzajemniła pocałunek, a powinien. Bo to był ich pierwszy poważny, nie liczył tych wcześniejszych, gdy dawał jej buziaka w czoło, w policzek albo w okolice ust. Dla niego to był zwykły przyjacielski gest, przed którymi nie potrafił się powstrzymać i którymi obdarowywał ją od lat nastoletnich. Teraz niczego nie żałował, ale wiedział, gdy tylko z niego zejdzie i obudzi się rano, to będzie jej unikać, wiedząc, że na pewno nie zapomniała. Chyba, że będzie tak dobrze grać.
Ścisnął ją mocniej w pasie, trochę chyba bojąc się, że mu ucieknie, chociaż nie miała gdzie. Stracił całkowicie rachubę czasu, bo trwało dla niego to jednocześnie za długo, jak i za krótko. Może to były minuty, a może sekundy, pojęcie czasu zrobiło się dla niego całkowicie abstrakcyjne.
Spojrzał w jej oczy, wręcz mogąc się w nich przejrzeć, bo były takie duże i piękne. Uśmiechnął się i pozwolił pociągnąć się dalej w tłum, bez żadnego zwątpienia, zupełnie tak jakby tamto miejsce nagle przestało mu odpowiadać. Sam nie wiedział czy chciał z nią tańczyć dosłownie pod głośnikiem, by wyczuwać te wibracje całym ciałem, czy może chciał ją zaprowadzić gdzieś do toalety by zerżnąć, bo seksem trudno byłoby nazwać to zezwierzęcenie. Zdał się na nią, nie chcąc podejmować tej ważnej decyzji w jej imieniu, ale chyba miała ten sam plan.


Miribel Bauer
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Shop”