-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Park wydawał się bezpiecznym miejsce na spotkanie. Dookoła znajdowało się sporo ludzi, dawało się odczuć swobodniejszą atmosferę. Podobno zieleń też uspokajała, więc w razie czego można popatrzeć na drzewa.
W dodatku pogoda na dworze zachęcała do spędzania czasu po za czterema ścianami. Rzadko odwiedzał tereny zielone Toronto przez zwykły pracoholizm. Brał na siebie jak najwięcej spraw, żeby nie myśleć o zbliżającym się rozwodzie. Powinna to być raczej formalność, mieli się niebawem spotkać, żeby uzgodnić szczegóły. Pierwszy szok po zobaczeniu papierów rozwodowych minął, chociaż ciężko tak dnia na dzień przywyknąć do myśli, że pewien etap znika bezpowrotnie. Ale przywyknie do tego, człowiek potrafił adaptować się do wielu różnych sytuacji.
Krocząc parkowymi alejkami z kubkiem kawy w ręce w zasadzie nie wiedział, co w niego wstąpiło. Jedno czy parokrotnie skorzystanie z wynajęcia towarzystwa przez aplikację na tym powinno się zakończyć. W końcu do wszystkiego zawsze pochodził z profesjonalizmem, doskonale widząc gdzie stawiać granice.
Jednakże tym razem wbrew własnym zasadom i pewnie też regulaminowi aplikacji zamierzał spotkać się z Frankie tak po prostu.
W zasadzie nie chciała mu wyjść z głowy, co nie powinno się zdarzyć facetowi w jego wieku. Trochę też ryzykował, że jeśli zobaczy go ktoś z otoczenia Stephanie, plany rozwodu bez orzekania o winie może nie wypalić.
Gdzieś tam z tyłu głowy co rusz pojawiały się różnego rodzaju obawy, ale usilnie uciszał je. Autentycznie chciał zobaczyć się z dziewczyną, dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Wydawała się inteligenta, bystra i przede wszystkim porządna. Więc nie miał pojęcia dlaczego właśnie skończyła tak jak skończyła. Nie każdy miał możliwość dobrego startu w życie jak on, mimo że czasami aż miał tego dosyć. Mimo wszystko skorzystał z możliwości jakie miał i szczerze mówiąc nie do końca potrafił się z tego cieszyć. Pomimo tego zaadaptował się do życia jakie mu wyszło, będąc teraz na rozstaju nieco pogubiony w tym wszystkim.
Fanny Pelletier
W dodatku pogoda na dworze zachęcała do spędzania czasu po za czterema ścianami. Rzadko odwiedzał tereny zielone Toronto przez zwykły pracoholizm. Brał na siebie jak najwięcej spraw, żeby nie myśleć o zbliżającym się rozwodzie. Powinna to być raczej formalność, mieli się niebawem spotkać, żeby uzgodnić szczegóły. Pierwszy szok po zobaczeniu papierów rozwodowych minął, chociaż ciężko tak dnia na dzień przywyknąć do myśli, że pewien etap znika bezpowrotnie. Ale przywyknie do tego, człowiek potrafił adaptować się do wielu różnych sytuacji.
Krocząc parkowymi alejkami z kubkiem kawy w ręce w zasadzie nie wiedział, co w niego wstąpiło. Jedno czy parokrotnie skorzystanie z wynajęcia towarzystwa przez aplikację na tym powinno się zakończyć. W końcu do wszystkiego zawsze pochodził z profesjonalizmem, doskonale widząc gdzie stawiać granice.
Jednakże tym razem wbrew własnym zasadom i pewnie też regulaminowi aplikacji zamierzał spotkać się z Frankie tak po prostu.
W zasadzie nie chciała mu wyjść z głowy, co nie powinno się zdarzyć facetowi w jego wieku. Trochę też ryzykował, że jeśli zobaczy go ktoś z otoczenia Stephanie, plany rozwodu bez orzekania o winie może nie wypalić.
Gdzieś tam z tyłu głowy co rusz pojawiały się różnego rodzaju obawy, ale usilnie uciszał je. Autentycznie chciał zobaczyć się z dziewczyną, dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Wydawała się inteligenta, bystra i przede wszystkim porządna. Więc nie miał pojęcia dlaczego właśnie skończyła tak jak skończyła. Nie każdy miał możliwość dobrego startu w życie jak on, mimo że czasami aż miał tego dosyć. Mimo wszystko skorzystał z możliwości jakie miał i szczerze mówiąc nie do końca potrafił się z tego cieszyć. Pomimo tego zaadaptował się do życia jakie mu wyszło, będąc teraz na rozstaju nieco pogubiony w tym wszystkim.
Fanny Pelletier
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Wiedziała, że nie powinna tego robić. Od samego początku wiedziała, że to jest zły pomysł – zaczynając od instalowania aplikacji, zakładania w niej profilu poprzez spotkanie z kimkolwiek tam. Najgorszym pomysłem jednak było to, co zamierzała zrobić dzisiaj. Bo czy nie powinna tego traktować jako czerwonej flagi? Ogromnej powiewającej czerwonej flagi…
Bo jaki mógł być powód? Dlaczego ktoś taki jak on miałby chcieć się z nią spotkać? Tak… normalnie. Bez aplikacji, bez konkretnego powodu, bez wymagań i oczekiwań – tak przynajmniej wywnioskowała z tej rozmowy. Nie była dziewczyną z jego bajki i akurat różnica wieku stanowiła w tym momencie najmniejszy problem. Cała reszta?
Przechodząc przez parkowe alejki zastanawiała się, co stało za tym spotkaniem. Może być psychopatą? Może poznał ją przez aplikację, ale teraz przecież nikt nie wiedział o tym spotkaniu – równie dobrze mogła zniknąć z powierzchni ziemi i nikt by się nie zorientował. No dobrze. Jej rodzice by się zorientowali, ale pewnie też nie za szybko. Ostatnio unikała kontaktu z nimi, przesyłała im pieniądze, ale starała się nie wdawać w szczegóły, bo wiedziała, że bardzo szybko by ją rozszyfrowali. Wiedzieliby, że robiła coś strasznie głupiego, a to pewnie złamałoby im serce. A zdecydowanie bardziej wolała łamać swój kręgosłup moralny niż ich serca.
Ryzykowała, ale jednocześnie była ciekawa. Dlatego zgodziła się na to spotkanie. Poza tym… polubiła go. To głupie i pewnie stanowiło poważny błąd, ale ten mężczyzna miał w sobie coś, co ją interesowało. No i musiałaby nie mieć oczu, żeby nie zauważyć, że był przystojny i to jeszcze bardziej potęgowało uczucie jej niepewności – bo dlaczego ona? Uśmiechnęła się jednak szeroko, gdy na końcu alejki zauważyła Malvina.
- Hej – rzuciła, gdy znalazła się blisko, gdy mogła oprzeć dłoń na jego torsie, wspiąć się na palce i musnąć lekko jego policzek. Jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, a jej policzki zarumieniły się delikatnie dlatego, że było ciepło. Na pewno! – Mam nadzieję, że nie czekałeś za długo. – nie spóźniła się, była na czas, ale skoro i tak czekał w umówionym miejscu – miała nadzieję, że nie za długo – Wszystko w porządku?
Mal Foy
Bo jaki mógł być powód? Dlaczego ktoś taki jak on miałby chcieć się z nią spotkać? Tak… normalnie. Bez aplikacji, bez konkretnego powodu, bez wymagań i oczekiwań – tak przynajmniej wywnioskowała z tej rozmowy. Nie była dziewczyną z jego bajki i akurat różnica wieku stanowiła w tym momencie najmniejszy problem. Cała reszta?
Przechodząc przez parkowe alejki zastanawiała się, co stało za tym spotkaniem. Może być psychopatą? Może poznał ją przez aplikację, ale teraz przecież nikt nie wiedział o tym spotkaniu – równie dobrze mogła zniknąć z powierzchni ziemi i nikt by się nie zorientował. No dobrze. Jej rodzice by się zorientowali, ale pewnie też nie za szybko. Ostatnio unikała kontaktu z nimi, przesyłała im pieniądze, ale starała się nie wdawać w szczegóły, bo wiedziała, że bardzo szybko by ją rozszyfrowali. Wiedzieliby, że robiła coś strasznie głupiego, a to pewnie złamałoby im serce. A zdecydowanie bardziej wolała łamać swój kręgosłup moralny niż ich serca.
Ryzykowała, ale jednocześnie była ciekawa. Dlatego zgodziła się na to spotkanie. Poza tym… polubiła go. To głupie i pewnie stanowiło poważny błąd, ale ten mężczyzna miał w sobie coś, co ją interesowało. No i musiałaby nie mieć oczu, żeby nie zauważyć, że był przystojny i to jeszcze bardziej potęgowało uczucie jej niepewności – bo dlaczego ona? Uśmiechnęła się jednak szeroko, gdy na końcu alejki zauważyła Malvina.
- Hej – rzuciła, gdy znalazła się blisko, gdy mogła oprzeć dłoń na jego torsie, wspiąć się na palce i musnąć lekko jego policzek. Jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, a jej policzki zarumieniły się delikatnie dlatego, że było ciepło. Na pewno! – Mam nadzieję, że nie czekałeś za długo. – nie spóźniła się, była na czas, ale skoro i tak czekał w umówionym miejscu – miała nadzieję, że nie za długo – Wszystko w porządku?
Mal Foy
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Miewał lekkie obawy czy Fanny zechce się zjawić. W głębi duszy miał nadzieję, że nie zostawi go na lodzie, a gdy zobaczył zbliżającą się postać o charakterystycznym kolorze włosów, dotarło do niego, że jego obawy są bezpodstawne. Przyglądał się jak powoli zbliża się go niego niespieszne, ale z każdym krokiem była bliżej. Już można było zatem uznać ten dzień za udany.
- Dla takich powitań mógłby poczekać jeszcze trochę dłużej - zapewnił nie mogąc powstrzymać wkradającego się na jego wargi uśmiechu. Coraz bardziej mu się podobała. Na pewno nie spodziewał się całusa na powitanie, ale absolutnie nie miał nic przeciwko. - Niezmiernie się cieszę, że zechciałaś się ze mną zobaczyć - dodał odgarniając jej za ucho niesforny kosmyk włosów.
Dzieliło ich około dwadzieścia centymetrów wzrostu, lat i życiowego doświadczenia. Mając za sobą pond dziesięcioletni staż powoli kończonego małżeństwa, nie sądził, że tak szybko ktoś skradnie jego uwagę. I zdarzyło się to w najmniej spodziewanym miejscu i czasie.
W sumie od czasów miłosnego dość poważnego zawodu a studiach przestał się skupiać na romantycznych aspektach życia. Małżeństwo jego i Stephanie też było bardziej jak związek z obupólnymi korzyściami, jednak to nie wystarczyło, gdy priorytetem jednej osoby się zmieniają, a druga pozostaje z takimi samymi wartościami.
- Może przejdziemy się i porozmawiamy? - Zasugerował uważnie przyglądając się Fanny.
Chciał ją lepiej poznać bardziej niż było to po nim widać. To było całkiem nowe i niespodziewane pragnienie, którego już by się nie spodziewał. Jednak zainteresowanie powinno być z obu stron. Nie sądził, by była jedną z tych, dziewczyn które lecą na kasę. Istniało prawdopodobieństwo, że świetnie gra, ale nie podejrzewał jej o to.
Fanny Pelletier
- Dla takich powitań mógłby poczekać jeszcze trochę dłużej - zapewnił nie mogąc powstrzymać wkradającego się na jego wargi uśmiechu. Coraz bardziej mu się podobała. Na pewno nie spodziewał się całusa na powitanie, ale absolutnie nie miał nic przeciwko. - Niezmiernie się cieszę, że zechciałaś się ze mną zobaczyć - dodał odgarniając jej za ucho niesforny kosmyk włosów.
Dzieliło ich około dwadzieścia centymetrów wzrostu, lat i życiowego doświadczenia. Mając za sobą pond dziesięcioletni staż powoli kończonego małżeństwa, nie sądził, że tak szybko ktoś skradnie jego uwagę. I zdarzyło się to w najmniej spodziewanym miejscu i czasie.
W sumie od czasów miłosnego dość poważnego zawodu a studiach przestał się skupiać na romantycznych aspektach życia. Małżeństwo jego i Stephanie też było bardziej jak związek z obupólnymi korzyściami, jednak to nie wystarczyło, gdy priorytetem jednej osoby się zmieniają, a druga pozostaje z takimi samymi wartościami.
- Może przejdziemy się i porozmawiamy? - Zasugerował uważnie przyglądając się Fanny.
Chciał ją lepiej poznać bardziej niż było to po nim widać. To było całkiem nowe i niespodziewane pragnienie, którego już by się nie spodziewał. Jednak zainteresowanie powinno być z obu stron. Nie sądził, by była jedną z tych, dziewczyn które lecą na kasę. Istniało prawdopodobieństwo, że świetnie gra, ale nie podejrzewał jej o to.
Fanny Pelletier
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Dla takich powitań… w pierwszej chwili na zaledwie ułamek sekundy zamarła, a w jej głowie pojawiło się głośne pytanie, czy zrobiła coś nie tak. Może nie powinna? Może zupełnie niepotrzebnie zmniejszała dystans, którego zdrowy rozsądek podpowiadał nie zmniejszać? Ale przecież zdrowy rozsądek już dawno nie towarzyszył jej w życiu… a on się uśmiechnął. Więc może nie zrobiła nic źle? Gdy sięgnął jej twarzy, gdy odgarniając kosmyk jej włosów zaledwie musnął skórę na policzku – poczuła jak wzdłuż kręgosłupa przeszedł ją dreszcz. Bardzo przyjemny dreszcz. Zagryzła lekko wargę, nie odwracając od niego spojrzenia. Może nawet wpatrując się w mężczyznę odrobinę zbyt długo. O zaledwie moment. To oczywiście znowu sprawiło, że poczuła wyrzuty sumienia oraz wątpliwości, ale zignorowała je i po prostu skinęła w odpowiedzi na jego propozycję.
Byli w parku, w miejscu publicznym… nie było nawet jeszcze tak późno, a ona racjonalizowała te okoliczności, gdy ruszyli parkową alejką. Miejsce publiczne. To też było dla niej zaskakujące – dlaczego wybrał takie? Co innego spotykać się na okazję, bo przecież na służbowe albo rodzinne przyjęcia ludzie szukają towarzystwa w bardzo różny sposób, nie musiało nic więcej za tym stać, mogła być po prostu trochę przypadkową partnerką albo zwykłą znajomą. W parku mógł ich spotkać ktokolwiek, a mimo wszystko zaryzykował. W jakiś pokręcony sposób przyjemnie połechtało to jej ego i uśmiechnęła się do własnej myśli.
- Porozmawiamy brzmi jakbyś co najmniej brał mnie na dywanik. – zażartowała zaskakująco swobodnie znów na krótką chwilę odnajdując męskie spojrzenie, gdy szli wzdłuż parkowej alejki – Nie wydaje mi się jednak, żebym coś zrobiła, więc… co cię ciekawi, Mal? – poniekąd się domyślała… w końcu poznali się w bardzo niekonwencjonalny sposób, a ona znów nie do końca pasowała do stereotypowej dziewczyny zarabiającej tak na życie. A jednak to robiła i musiała się do tego świata dostosować. Więc nawet jeśli nie leciała na kasę... na pewno jej potrzebowała.
Mal Foy
Byli w parku, w miejscu publicznym… nie było nawet jeszcze tak późno, a ona racjonalizowała te okoliczności, gdy ruszyli parkową alejką. Miejsce publiczne. To też było dla niej zaskakujące – dlaczego wybrał takie? Co innego spotykać się na okazję, bo przecież na służbowe albo rodzinne przyjęcia ludzie szukają towarzystwa w bardzo różny sposób, nie musiało nic więcej za tym stać, mogła być po prostu trochę przypadkową partnerką albo zwykłą znajomą. W parku mógł ich spotkać ktokolwiek, a mimo wszystko zaryzykował. W jakiś pokręcony sposób przyjemnie połechtało to jej ego i uśmiechnęła się do własnej myśli.
- Porozmawiamy brzmi jakbyś co najmniej brał mnie na dywanik. – zażartowała zaskakująco swobodnie znów na krótką chwilę odnajdując męskie spojrzenie, gdy szli wzdłuż parkowej alejki – Nie wydaje mi się jednak, żebym coś zrobiła, więc… co cię ciekawi, Mal? – poniekąd się domyślała… w końcu poznali się w bardzo niekonwencjonalny sposób, a ona znów nie do końca pasowała do stereotypowej dziewczyny zarabiającej tak na życie. A jednak to robiła i musiała się do tego świata dostosować. Więc nawet jeśli nie leciała na kasę... na pewno jej potrzebowała.
Mal Foy
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Był zadowolony z fakty, że czuła się przy nim swobodnie. Nie miałby ochoty na spędzanie czasu w towarzystwie osoby krępującej się jego obecnością. Fanny odnajdywała się w jego obecności, nie wyczuwał, żeby się do tego zmuszała.
Mimo, że w zasadzie prawe mogłaby być jego córką. Gdzieś tam mu po głowie latała informacja, że jest stary a głupi. A mim to zdrowy rozsądek jakoś nie bardzo na ten moment miał prawdo głosu.
- Często zdarza ci się coś przeskrobać i być niegrzeczną? - Zapytał, gdy ruszyli parkową alejką.
Prawdą było, że sama już obecność Fanny wprowadzała powierz świeżości w jego zakurzone życie. Po latach sztywnych przyjęć rodzinnych i biznesowych zaczął się dusić. Potrzebował najwyraźniej jakiego bodźca, żeby coś chociaż raz poszło w inną stronę niż wszystko do tej pory. I wówczas na jego ścieżce los, przeznaczcie czy inne moce, postawiły Fanny. Intrygującą dziewczynę, która wzbudziła jego zainteresowanie.
- Ty mnie ciekawisz - oświadczył prosto z mostu. Nie widział sensu bawić się w podchody czy mówienie na około. - Przyznam szczerze, że zainteresowałaś mnie. Jesteś inteligentną, bystrą i atrakcyjną młodą kobietą. Podobno mózg w przeciągu pierwszych czterech minut pierwszego spotkania określa czy kogoś ktoś nam odpowiada czy jest wręcz odwrotnie. Mój uznał, że dokonałem najlepszego możliwego wyboru wybierając cię na osobę towarzyszącą.
Nie powie aż tak dosadnie wprost, że wkradła się w jego myśli i nie chciała ich opuści. Wbrew zdrowemu rozsądkowi chciał ją lepiej poznać. Dowiedzieć się o niej samej jak najwięcej i być może zrozumieć dlaczego tak uparcie nie chciał o niej zapomnieć. Być może oboje niepotrzebnie przenieśli tę znajomość na tereny prywatne. Z drugiej strony nie robili nic złego, byli dorośli. Teoretycznie więc nikomu krzywdy nie wyrządzali. Jego rozwód był tylko raczej formalnością, a Fanny raczej też była stanu wolnego. Zatem wszystko wskazywało, że to, co robią nie jest złe, przynajmniej w ich odczuciach.
Fanny Pelletier
Mimo, że w zasadzie prawe mogłaby być jego córką. Gdzieś tam mu po głowie latała informacja, że jest stary a głupi. A mim to zdrowy rozsądek jakoś nie bardzo na ten moment miał prawdo głosu.
- Często zdarza ci się coś przeskrobać i być niegrzeczną? - Zapytał, gdy ruszyli parkową alejką.
Prawdą było, że sama już obecność Fanny wprowadzała powierz świeżości w jego zakurzone życie. Po latach sztywnych przyjęć rodzinnych i biznesowych zaczął się dusić. Potrzebował najwyraźniej jakiego bodźca, żeby coś chociaż raz poszło w inną stronę niż wszystko do tej pory. I wówczas na jego ścieżce los, przeznaczcie czy inne moce, postawiły Fanny. Intrygującą dziewczynę, która wzbudziła jego zainteresowanie.
- Ty mnie ciekawisz - oświadczył prosto z mostu. Nie widział sensu bawić się w podchody czy mówienie na około. - Przyznam szczerze, że zainteresowałaś mnie. Jesteś inteligentną, bystrą i atrakcyjną młodą kobietą. Podobno mózg w przeciągu pierwszych czterech minut pierwszego spotkania określa czy kogoś ktoś nam odpowiada czy jest wręcz odwrotnie. Mój uznał, że dokonałem najlepszego możliwego wyboru wybierając cię na osobę towarzyszącą.
Nie powie aż tak dosadnie wprost, że wkradła się w jego myśli i nie chciała ich opuści. Wbrew zdrowemu rozsądkowi chciał ją lepiej poznać. Dowiedzieć się o niej samej jak najwięcej i być może zrozumieć dlaczego tak uparcie nie chciał o niej zapomnieć. Być może oboje niepotrzebnie przenieśli tę znajomość na tereny prywatne. Z drugiej strony nie robili nic złego, byli dorośli. Teoretycznie więc nikomu krzywdy nie wyrządzali. Jego rozwód był tylko raczej formalnością, a Fanny raczej też była stanu wolnego. Zatem wszystko wskazywało, że to, co robią nie jest złe, przynajmniej w ich odczuciach.
Fanny Pelletier
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Zaśmiała się. Krótko i swobodnie, jednocześnie kręcąc lekko głową. Czy zdarzało jej się być niegrzeczną? Czy w jego pytaniu był podtekst? I dlaczego do jasnej cholery miała ogromną ochotę go podjąć? A jej policzki znowu lekko się zaczerwieniły, chociaż miała szczerą nadzieję, że nie mógł tego zauważyć. Albo po prostu nie zwrócił na to uwagi. Z jakiegoś bliżej nieznanego powodu nie chciała, żeby pomyślał, że takie żarty, takie tematy albo po prostu sam seks ją peszy. Zresztą, czy to w ogóle pasowało do jej wizerunku? Poznali się na aplikacji, zapłacił za jej towarzystwo – nie powinna się tak łatwo peszyć. I mimo tego bardzo niekonwencjonalnego poznania… ciekawiła go.
Uśmiechnęła się, spoglądając na mężczyznę. Doceniała jego szczerość. Nie pamiętała kiedy miała do czynienia z kim tak bezpośrednim. Doceniała też jego zainteresowanie i sam fakt, że tu dzisiaj byli. Schlebiał jej.
- Obawiam się, że możesz mieć o mnie lepsze zdanie niż powinieneś. – znowu się lekko zaśmiała, bo faktycznie… ostatnio przeżywała kryzys, a jej pewność siebie zapadła się pod ziemię. Na pewno nie pomyślałaby o sobie jak o inteligentnej, bystrej, a już na pewno nie jak o atrakcyjnej. Nigdy nie miała szczególnie dużego powodzenia u płci przeciwnej, a wydawało jej się, że aktualna rzeczywistość całkowicie ją skreśla – Ale to miłe! I myślę, że możemy… wymienić się informacjami. Coś za coś. Pytanie za pytanie. W końcu też jestem ciekawa. – zażartowała, uśmiechając się do niego szeroko, pogodnie a przede wszystkim szczerze. Mimo, że powinna to wcale nie bała się ewentualnych pytań. Przecież wiedział. Tej jednej najbardziej upokarzającej informacji wcale nie musiała przed nim ukrywać i było to na swój sposób rozluźniające – Dlaczego wybrałeś mnie na osobę towarzyszącą? Za pierwszym razem, przed tymi pierwszymi czterema minutami naszego spotkania. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu – I nie pytam dlaczego wybrałeś mnie z morza dziewczyn… ale dlaczego w ogóle mnie lub kogokolwiek innego szukałeś. Nie wierzę, że ktoś taki jak ty miałby problem z poderwaniem dziewczyny w barze, kawiarni albo po prostu na ulicy. Nie zrozum mnie źle, jestem ostatnią do oceniania, po prostu zastanawiam się dlaczego… – i nie było w tym nic złego, a przynajmniej tak jej się wydawało. Wzruszyła lekko ramionami i uśmiechnęła się. Jednocześnie nawet na moment nie oderwała od niego uważnego spojrzenia.
Mal Foy
Uśmiechnęła się, spoglądając na mężczyznę. Doceniała jego szczerość. Nie pamiętała kiedy miała do czynienia z kim tak bezpośrednim. Doceniała też jego zainteresowanie i sam fakt, że tu dzisiaj byli. Schlebiał jej.
- Obawiam się, że możesz mieć o mnie lepsze zdanie niż powinieneś. – znowu się lekko zaśmiała, bo faktycznie… ostatnio przeżywała kryzys, a jej pewność siebie zapadła się pod ziemię. Na pewno nie pomyślałaby o sobie jak o inteligentnej, bystrej, a już na pewno nie jak o atrakcyjnej. Nigdy nie miała szczególnie dużego powodzenia u płci przeciwnej, a wydawało jej się, że aktualna rzeczywistość całkowicie ją skreśla – Ale to miłe! I myślę, że możemy… wymienić się informacjami. Coś za coś. Pytanie za pytanie. W końcu też jestem ciekawa. – zażartowała, uśmiechając się do niego szeroko, pogodnie a przede wszystkim szczerze. Mimo, że powinna to wcale nie bała się ewentualnych pytań. Przecież wiedział. Tej jednej najbardziej upokarzającej informacji wcale nie musiała przed nim ukrywać i było to na swój sposób rozluźniające – Dlaczego wybrałeś mnie na osobę towarzyszącą? Za pierwszym razem, przed tymi pierwszymi czterema minutami naszego spotkania. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu – I nie pytam dlaczego wybrałeś mnie z morza dziewczyn… ale dlaczego w ogóle mnie lub kogokolwiek innego szukałeś. Nie wierzę, że ktoś taki jak ty miałby problem z poderwaniem dziewczyny w barze, kawiarni albo po prostu na ulicy. Nie zrozum mnie źle, jestem ostatnią do oceniania, po prostu zastanawiam się dlaczego… – i nie było w tym nic złego, a przynajmniej tak jej się wydawało. Wzruszyła lekko ramionami i uśmiechnęła się. Jednocześnie nawet na moment nie oderwała od niego uważnego spojrzenia.
Mal Foy
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Pytanie o bycie niegrzeczną nie miało podtekstu. Choć ten temat chętnie by poruszył w nieco innych okolicznościach. Jeśli będzie następny raz, na co by bardzo liczył, biorąc pod uwagę jak mocne wywarła na niego wrażenie. Jednakże wszystko w tej kwestii zależało od niej, a on musiał się mocno postarać, by dała się jeszcze raz namówić na spotkanie.
- W większości przypadków trafnie wyrabiam sobie opinię o ludziach - akurat w przypadku tej znajomości było to trochę naciągane. Za bardzo mu się spodobała, chociaż starał się być obiektywnym na tyle, a na ile się dało. - Czy zmienię zdanie o tobie, zależy wyłącznie do ciebie.
Z żoną trafił całkiem dobrze, jego winą było, że małżeństwo się posypało. Jednak to jeszcze nie był ten czas, by wciągać na wierzch ciężkie tematy. Chciał się delektować poznawaniem Fanny w nieco staroświecki sposób, dać jej czas i przestrzeń, żeby poczuła się bezpiecznie oraz komfortowo przy nim. Aby ta znajomość trwała dalej i szła powoli do przodu.
- Na spotkania biznesowe zdecydowanie lepiej nie wybierać nowo poznanej osoby. Jest to zbyt ryzykowne, jak dla mnie. Zdecydowanie bezpieczniej jest wybrać profesjonalne towarzystwo - przyznał spoglądając na Fanny z lekkim uśmiechem. Jego zdaniem brakowało jej pewności siebie, ale to było do nadrobienia. - A czemu akurat ty? Ponieważ mi się spodobałaś. Tak po prostu, a do tego spełniłaś oczekiwania na pierwszym naszym spotkaniu. Nie miałem się do czego przyczepić i chętnie ponownie cię wybrałem.
- To teraz moja kolej - - Czym się interesujesz? Co robisz w wolnych chwilach?
Wszystko, co dotyczyło Fanny go interesowało. Jednak nie mógł jej zajmować całego dnia, być może mała też inne plany czy zobowiązania. Na razie wystarczyć musiało mu ten czas, jaki dostawał i maksymalnie go wykorzystać jednocześnie cieszyć się jej towarzystwem.
Fanny Pelletier
- W większości przypadków trafnie wyrabiam sobie opinię o ludziach - akurat w przypadku tej znajomości było to trochę naciągane. Za bardzo mu się spodobała, chociaż starał się być obiektywnym na tyle, a na ile się dało. - Czy zmienię zdanie o tobie, zależy wyłącznie do ciebie.
Z żoną trafił całkiem dobrze, jego winą było, że małżeństwo się posypało. Jednak to jeszcze nie był ten czas, by wciągać na wierzch ciężkie tematy. Chciał się delektować poznawaniem Fanny w nieco staroświecki sposób, dać jej czas i przestrzeń, żeby poczuła się bezpiecznie oraz komfortowo przy nim. Aby ta znajomość trwała dalej i szła powoli do przodu.
- Na spotkania biznesowe zdecydowanie lepiej nie wybierać nowo poznanej osoby. Jest to zbyt ryzykowne, jak dla mnie. Zdecydowanie bezpieczniej jest wybrać profesjonalne towarzystwo - przyznał spoglądając na Fanny z lekkim uśmiechem. Jego zdaniem brakowało jej pewności siebie, ale to było do nadrobienia. - A czemu akurat ty? Ponieważ mi się spodobałaś. Tak po prostu, a do tego spełniłaś oczekiwania na pierwszym naszym spotkaniu. Nie miałem się do czego przyczepić i chętnie ponownie cię wybrałem.
- To teraz moja kolej - - Czym się interesujesz? Co robisz w wolnych chwilach?
Wszystko, co dotyczyło Fanny go interesowało. Jednak nie mógł jej zajmować całego dnia, być może mała też inne plany czy zobowiązania. Na razie wystarczyć musiało mu ten czas, jaki dostawał i maksymalnie go wykorzystać jednocześnie cieszyć się jej towarzystwem.
Fanny Pelletier
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Zabawna myśl… Jego zdanie o niej zależało tylko od niej. Nie wiedziała dlaczego tak łatwo szło mu zauważyć te pozytywne cechy, te które nawet faktycznie mogły zrobić dobre wrażenie. Jakim cudem nie zostało to przysłonięte przez prawdę? Przez to wszystko teraz? Poczuła nieprzyjemny ścisk w żołądku, gdy zdała sobie sprawę, że pierwszy raz spotkali się tylko dlatego, że jej za to zapłacił – miała być miłym i ładnym dodatkiem do jego drogiego garnituru. Był prawdopodobnie pierwszym mężczyzną, który przy tym nie potraktował jej przedmiotowo. Dlaczego? Co on takiego w sobie miał, że potrafił ten drobny element jej życia zignorować? Spojrzała na mężczyznę, gdy odpowiadał na jej pytanie i jednocześnie się nad tym wszystkim zastanawiała. Uśmiechnęła się jedynie, gdy wspomniał o profesjonalizmie. Sama nie odważyłaby się tak o sobie powiedzieć. Tym bardziej, że gdy stała u jego boku i czarująco uśmiechała się do jego współpracowników była absolutnie przerażona. Sparaliżowana strachem i nie wie jakim cudem udało jej się to przed nim ukryć. Jednocześnie jego towarzystwo z każdą kolejną sekundą pozwalało jej się rozluźnić. Działał na nią kojąco i chyba właśnie dlatego tak swobodnie tu dzisiaj przyszła.
- Kiedyś profesjonalnie jeździłam konno… liczyłam na karierę zawodową, ale kontuzja pokrzyżowała moje plany. Ale nadal kocham konie. W domu moich rodziców ciągle mieszka moja klacz, Domino. – o tym łatwo było jej mówić, bez najmniejszego problemu i automatycznie też uśmiech na jej twarzy się powiększył – Ale poza tym nie mam szczególnie wielu wolnych chwil. Chciałabym skończyć studia, pracuję w kawiarni blisko kampusu, powinieneś kiedyś wpaść na kawę. – zaproponowała, znowu odnajdując męskie spojrzenie – Nie będę się chwalić, ale jestem w tym całkiem niezła. – dodała żartobliwie, bo cóż… co mogło być skomplikowanego w robieniu kawy, prawda? – No i sam wiesz, co… – teraz już na ułamek sekundy spuściła wzrok na kilka sekund, dając sobie czas na odzyskanie rezonu – Ale spędzanie z tobą czasu sprawia mi przyjemność… nie chciałabym tego więcej robić profesjonalnie. – zagryzła lekko wargę zerkając na Malvina, bo ją samą zaskoczyła ta szczerość. Ale naprawdę nie chciała więcej spotkać się z nim przez aplikację, a skoro byli tutaj teraz… to chyba trochę liczyła, że on również – Jeśli będziesz potrzebował towarzystwa na służbową imprezę po prostu się odezwij.
Mal Foy
- Kiedyś profesjonalnie jeździłam konno… liczyłam na karierę zawodową, ale kontuzja pokrzyżowała moje plany. Ale nadal kocham konie. W domu moich rodziców ciągle mieszka moja klacz, Domino. – o tym łatwo było jej mówić, bez najmniejszego problemu i automatycznie też uśmiech na jej twarzy się powiększył – Ale poza tym nie mam szczególnie wielu wolnych chwil. Chciałabym skończyć studia, pracuję w kawiarni blisko kampusu, powinieneś kiedyś wpaść na kawę. – zaproponowała, znowu odnajdując męskie spojrzenie – Nie będę się chwalić, ale jestem w tym całkiem niezła. – dodała żartobliwie, bo cóż… co mogło być skomplikowanego w robieniu kawy, prawda? – No i sam wiesz, co… – teraz już na ułamek sekundy spuściła wzrok na kilka sekund, dając sobie czas na odzyskanie rezonu – Ale spędzanie z tobą czasu sprawia mi przyjemność… nie chciałabym tego więcej robić profesjonalnie. – zagryzła lekko wargę zerkając na Malvina, bo ją samą zaskoczyła ta szczerość. Ale naprawdę nie chciała więcej spotkać się z nim przez aplikację, a skoro byli tutaj teraz… to chyba trochę liczyła, że on również – Jeśli będziesz potrzebował towarzystwa na służbową imprezę po prostu się odezwij.
Mal Foy
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Jego zdaniem to zachowanie innych ludzi sprawiało to, jak byli odbierani przez otoczenie. Zdanie o innych można było łatwo zmienić pod wpływem różnych czynników zewnętrznych jak i wewnętrznych. Nawet drobne rzeczy miały znaczenie.
Ze szczerym zainteresowaniem słuchał słów Fanny o tym, czym się zajmuje oraz o jej zainteresowaniu. Jakoś wyjątkowo pasowało do niej jeździectwo. Bardzo chętnie zobaczyłby ją jak radzi sobie w siodle.
- Myślę, że jesteś dobra w wielu rzeczach - zauważył, choć trochę znów zabrzmiało to z podtekstem. Wyszło mu to raczej nie chcący, jednak nie miał jak cofnąć tych słów. - To mamy coś wspólnego, też jeżdżę konno, choć na pewni nie tak dobrze jak ty - przyznał. -Chętnie wpadnę na kawę, jak będziesz na zmianie. Wierzę, że polecisz mi wówczas coś dobrego - zakończył z uśmiechem.
Prawdą było też trochę, żeby poobserwować Fanny w nieco innym wydaniu. W zależności do otoczenia ludzie potrafili się nieświadomie zmieniać lub adaptować do sytuacji. Ale co najważniejsze sprawdzić czy jacyś podejrzani faceci nie interesują się za bardzo jego nową uroczą towarzyszką. Ostanie czego mu jeszcze brakowało to konkurencja.
- Zdecydowane wolę cię w wydaniu codziennym. Chociaż skłamałbym zaprzeczając, że również świetnie wyglądasz w strojach wieczorowych - wspominanie, że nie pogardziłby jej widokiem jeszcze w stroju kąpielowym byłoby nie na miejscu. Takie fantazje na razie musił zachować dla siebie. - Mogę liczyć na Twoje towarzystwo również po za spotkaniami biznesowych?
Miał nadzieje, że nie był za bardzo nachalny. Jednak chyba angażował się nieco za bardzo w tę znajomość. Miał tego świadomość, ale autentycznie nie chciał się tym razem zastanawiać nad konsekwencjami. Iść za przysłowiowym głosem serca i poświęcić Fanny jak najwięcej czasu oraz uwagi, na który zasługiwała.
- Dodam, że nie mam tu na myli żadnych niecnych zamiarów. Może chociażby wspólna konna przejażdżka. Wyjście do restauracji. Albo chociażby ta kawa, gdzie pracujesz.
Fanny Pelletier
Ze szczerym zainteresowaniem słuchał słów Fanny o tym, czym się zajmuje oraz o jej zainteresowaniu. Jakoś wyjątkowo pasowało do niej jeździectwo. Bardzo chętnie zobaczyłby ją jak radzi sobie w siodle.
- Myślę, że jesteś dobra w wielu rzeczach - zauważył, choć trochę znów zabrzmiało to z podtekstem. Wyszło mu to raczej nie chcący, jednak nie miał jak cofnąć tych słów. - To mamy coś wspólnego, też jeżdżę konno, choć na pewni nie tak dobrze jak ty - przyznał. -Chętnie wpadnę na kawę, jak będziesz na zmianie. Wierzę, że polecisz mi wówczas coś dobrego - zakończył z uśmiechem.
Prawdą było też trochę, żeby poobserwować Fanny w nieco innym wydaniu. W zależności do otoczenia ludzie potrafili się nieświadomie zmieniać lub adaptować do sytuacji. Ale co najważniejsze sprawdzić czy jacyś podejrzani faceci nie interesują się za bardzo jego nową uroczą towarzyszką. Ostanie czego mu jeszcze brakowało to konkurencja.
- Zdecydowane wolę cię w wydaniu codziennym. Chociaż skłamałbym zaprzeczając, że również świetnie wyglądasz w strojach wieczorowych - wspominanie, że nie pogardziłby jej widokiem jeszcze w stroju kąpielowym byłoby nie na miejscu. Takie fantazje na razie musił zachować dla siebie. - Mogę liczyć na Twoje towarzystwo również po za spotkaniami biznesowych?
Miał nadzieje, że nie był za bardzo nachalny. Jednak chyba angażował się nieco za bardzo w tę znajomość. Miał tego świadomość, ale autentycznie nie chciał się tym razem zastanawiać nad konsekwencjami. Iść za przysłowiowym głosem serca i poświęcić Fanny jak najwięcej czasu oraz uwagi, na który zasługiwała.
- Dodam, że nie mam tu na myli żadnych niecnych zamiarów. Może chociażby wspólna konna przejażdżka. Wyjście do restauracji. Albo chociażby ta kawa, gdzie pracujesz.
Fanny Pelletier
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Przyglądała mu się uważnie. Czy mógł liczyć na jej towarzystwo poza spotkaniami biznesowymi? Czy nie na takim właśnie byli? A ona ani trochę nie protestowała, gdy ta propozycja padła… czy jej obecność tutaj nie była potwierdzeniem? Ba! Właśnie to też między wierszami miała na myśli. Dlatego uśmiechnęła się. Trudno było jej powstrzymać wpychający się na twarz uśmiech i na moment spojrzała pod nogi, chcąc odrobinę ukryć przed nim swoją twarz, swoje zadowolenie ale przy okazji też odrobinę zaróżowione policzki. Zaledwie moment.
- Gdybyś miał jakiekolwiek niecne zamiary… obawiam się, że też nie miałabym nic przeciwko. – odpowiedziała, wracając spojrzeniem do mężczyzny i zagryzając lekko wargę, bo nie takiej odpowiedzi się po sobie spodziewała, ale jednak! Nie żałowała – Nie do końca to rozumiem. Bo… no nie trzeba być szczególnie bystrym, żeby wiedzieć, że to nie jest normalne i to nie ma najmniejszego prawa się udać. – bo pochodzili z dwóch różnych światów, różnica wieku była dodatkowo wisienką na torcie wszystkiego, co ich różniło. Był dojrzałym mężczyzną z poukładanym życiem, rozwiniętą karierą zawodową i wszystkim tym, czego Fanny nie miała. Była studentką z problemami finansowymi, która zdecydowała się na coś tak szalonego jak umawianie się z facetami za pieniądze. Wzdrygało ją na samą myśl… a jednak jemu to nie przeszkadzało. I tego również nie rozumiała – Ale skoro tak… skoro mamy się spotykać także prywatnie… też się chcę czegoś o tobie dowiedzieć, Mal. Powiedz mi o sobie coś, co może być dla mnie zaskakujące. – najlepiej dlaczego w ogóle chciał się z nią spotykać, ale dopytywanie o to postanowiła zostawić na inną okazję.
Mal Foy
- Gdybyś miał jakiekolwiek niecne zamiary… obawiam się, że też nie miałabym nic przeciwko. – odpowiedziała, wracając spojrzeniem do mężczyzny i zagryzając lekko wargę, bo nie takiej odpowiedzi się po sobie spodziewała, ale jednak! Nie żałowała – Nie do końca to rozumiem. Bo… no nie trzeba być szczególnie bystrym, żeby wiedzieć, że to nie jest normalne i to nie ma najmniejszego prawa się udać. – bo pochodzili z dwóch różnych światów, różnica wieku była dodatkowo wisienką na torcie wszystkiego, co ich różniło. Był dojrzałym mężczyzną z poukładanym życiem, rozwiniętą karierą zawodową i wszystkim tym, czego Fanny nie miała. Była studentką z problemami finansowymi, która zdecydowała się na coś tak szalonego jak umawianie się z facetami za pieniądze. Wzdrygało ją na samą myśl… a jednak jemu to nie przeszkadzało. I tego również nie rozumiała – Ale skoro tak… skoro mamy się spotykać także prywatnie… też się chcę czegoś o tobie dowiedzieć, Mal. Powiedz mi o sobie coś, co może być dla mnie zaskakujące. – najlepiej dlaczego w ogóle chciał się z nią spotykać, ale dopytywanie o to postanowiła zostawić na inną okazję.
Mal Foy
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-