27 y/o, 171 cm
dźwiękowiec || CBC Toronto
Awatar użytkownika
Skryta w najgłębszym cieniu – zawsze z boku, na drugim planie, poza ciekawskim, oceniającym spojrzeniem. Ale kiedy się odzywa jej sylwetka rysuje się na nowo, wyłania się z mroku. Beznamiętny głos przebija się przez ciszę, słowa dźgają jak małe igły. Celnie wymierzone, zawsze w punkt. W zmęczonych ślepiach rzadko widać zaciekawienie – jakby szukanie szczęścia w życiu przychodziło jej z trudem. Bo się pogubiła. Zbłądziła, zaufała nieodpowiednim osobom, straciła to co najcenniejsze. Przed twarzą trzyma maskę naśladującą idealne oblicze, ale jeśli przyjrzysz się dokładniej nie przejdziesz obojętnie obok popękanej powłoki. Uważniejszy obserwator zobaczy to, co inni zignorują – prawdę.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkifruit roll-up
postać
autor

W tej sytuacji faktycznie była jak płochliwy ptak – wystarczył jedno słowo za dużo albo jakiś nagły, nieprzemyślany ruch. Uciekłaby. Nawet nie oglądałaby się za siebie. Jak te przestraszone zwierzę mknęłaby przed siebie, nie myśląc nawet o tym co zostawia za sobą. Bo liczyłoby się jedynie jej własne bezpieczeństwo.
Na co dzień taka nie była. Albo wybitnie udawała. Przecież nosiła się z delikatnie uniesioną głową, krok miała pewny i zawsze wiedziała co powiedzieć. Jakby wszystko miała wymierzone co do milimetra, z nieludzką precyzją. Ale spotkanie z nim wszystko zaburzało. Na chwilę potrafiła zapomnieć kim jest kogo udaje. Pękała jak uderzona kamieniem szyba, stawała się bezbronna. I choć chciała tej bezpośredniej konfrontacji to ostatecznie wciąż się odsuwała, szukając sobie w pomieszczeniu bezpiecznego miejsca. Znalazła je – było w pobliżu drzwi wyjściowych. Bo w każdej chwili mogła prysnąć.
„I jak się czujesz po powrocie?”
Dziwnie — wypaliła niemal od razu, bo nie potrzebowała czasu do namysłu. Wszystko wokół wydawało się dziwnie znajome, ale jednocześnie obce. Niby znała te ulice, ale wciąż poruszała się po nich po omacku. I tak było ze wszystkim. A to sprawiało, że wszystko było niesamowicie trudne do przetworzenia w głowie. Bo póki co była jak dziecko pchnięte we mgłę.
Z nim było to samo – niby go znała, ale jednak czuła się przy nim nieco obco. Oczywiście nie ma co się dziwić, w końcu widziała go ostatnio kilka lat temu. W międzyczasie nauczyła się żyć bez niego i bez rodziny. Zdążyła nałapać nowych, ważnych relacji, stracić je i podjąć kilka prób zbudowania swojego życia na nowo. Gdzieś głęboko mogła jednak odczuwać tę dziwną, niewyobrażalną i trudną do pojęcia pustkę, którą próbowała łatać na wiele sposobów. A jednak ostatecznie wylądowała przy nim. Przez braterskim obliczem, które niegdyś tak dobrze znała...
Na jego słowa o tym by się odezwała skinęła tylko głową. Sama nie wiedziała czego chce. Przyszła tu z bojowym nastawieniem – chciała mu przeorać twarz paznokciami, kopnąć w krocze i zostawić go takiego żeby inni mogli się z niego śmiać. Ale te negatywne emocje stopniowo z niej uchodziły. Wsłuchiwała się w spokojną barwę jego głosu, kątem oka śledziła powolne ruchy dłoni, aż w końcu napotkała jego twarz. Życzliwe spojrzenie, delikatny uśmiech i braterskie ciepło. To właśnie czuła. Musiałaby być potworem gdyby nagle zachciała to wszystko zniszczyć.
„Pozwól mi to udowodnić.”
Wierzyła mu. Wiedziała jednak, że ta będzie proces, który będzie trwać. Najpierw musiała znaleźć czas żeby sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Później zdecydować się na następne spotkanie – tym razem może w bardziej przyjaznych warunkach, bo nie zamierzała go nachodzić w pracy. A później? Na koniec zostanie tylko próba podjęcia odbudowy zaufania i relacji, by chociaż w większości przypominała tę z czasów wzajemnego wspierania się. Bo był taki czas, przecież doskonale to wiedziała.
Galen — zaczęła, jakby miała mu powiedzieć coś niezwykle ważnego. Jakby miała się z nim pożegnać na zawsze. — Na pewno przyjdę. — Ostatecznie postanowiła go tylko uspokoić. To spotkanie pokazało jej, że warto. Chciała spróbować. W próbowaniu była dobra, gorzej jednak wychodziła realizacja. Ale nie była sama, on też miał się starać. Widziała to w jego spojrzeniu. Że naprawdę chce.
Kąciki ust drgnęły jej, formując delikatny, ledwo zauważalny uśmiech. Obdarowała go ostatnim spojrzeniem, a później odwróciła się w stronę drzwi. Otworzyła drzwi i stojąc w progu zdecydowała się na niego popatrzeć.
To naprawdę mój brat.
Trzymaj się.
Wyszła, ale przynajmniej nie bez pożegnania.

[koniec.]

Galen L. Wyatt
-
gracz =/= postać; wydłużanie postów na siłę; szanuję granice innych, więc wszystko do dogadania.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Northex Industries”