- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
- Dobrze wiedzieć, że nie masz nic przeciwko takim rzeczom - zatem poniekąd miał przyzwolenie na inne czynności, które powinny zostać w czterech ścianach danego pomieszczenia. Przyłapał się na tym, że chętnie zapoznałby się nie tylko z zainteresowaniami Fanny, ale też z nią samą w bezpośrednim kontakcie. - Świat idzie to przodu - zauważył- nie dowiemy się czy się nie uda, dopóki nie spróbujemy.
Będąc szczerym liczył, że chociaż będą się mogli bliżej zapoznać w każdym aspekcie. W końcu był facetem, a ona młodą kobietą. Nic zatem dziwego, że pociągała go również fizycznie i chętnie widziałby ją w swojej sypialni.
Stop!
Myśli wybiegły w bardzo złym kierunku. Musiał się skupić na tym, co było teraz. Ładny dzień. Dookoła zieleń. Ludzie, biegające dzieci. I najważniejsze, że ona też wciąż kroczyła obok.
- W szkole średniej byłem w drużynie hokejowej w pierwszym składzie. Byłem zastępcą kapitana - wyjawił jedno z nielicznych momentów, które faktycznie dawały mu radość w zaplanowanym przez rodziców życiu. - Mieliśmy na koncie trochę sukcesów. Za to gra na skrzypcach szła mi okropnie - zakończył przyglądając się Fanny.
Czas na poważnie rozmowy miał nadzieje jeszcze przyjdzie. Nie chciał jej zrażać faktem, że jeszcze był żonaty, chociaż rozwód miał nadzieje skończy się jedną rozprawą. Ze Stephanie nie mili dzieci, wspólnego kredytu. Każde miało własny samochód, własne życie. Fanny też miała jakieś powody, dla których korzystała z aplikacji. Intrygowało go dlaczego się na to zdecydowała, ale to też był temat na później.
Fanny Pelletier
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
- To nie jest coś, co mnie zaskoczyła. – rzuciła swobodnie, uśmiechając się przy tym do niego ładnie i pogodnie – Tego się właśnie po tobie spodziewałam. Kapitan, czy tam zastępca kapitana drużyny sportowej, która odnosiła sukcesy… no naprawdę. Nikt się nie spodziewał. – dodała przekornie, podśmiechując się, ale no hej… był dobrze sytuowanym i dobrze wyglądającym facetem. Ba! Heteroseksualnym i białym na dodatek. I nie to, że nie mógłby być kujonem albo właśnie… wirtuozem gdy na skrzypcach, ale jednak wyglądał na sportowca – Grywasz jeszcze? Czy tylko mecze z trybun? Jeśli to drugie… jak tylko zacznie się sezon, a ty jeszcze będziesz chciał mnie oglądać, chcę iść na mecz. – w odróżnieniu od niego nie wyglądała na kogoś, kto lubił sport… a tak właśnie było! – I wisisz mi jeszcze jedną ciekawostkę. Coś bardziej zaskakującego. – czy poważniejszego? Czy cięższego? Tego nie była pewna, bo tak naprawdę nie wiedziała czego chciała i czego mogła się po nim spodziewać. Była jednak ciekawa. Interesował ją. Był jak… ciekawy przypadek, który musiała rozszyfrować.
Mal Foy
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Prawdą było, że trochę kosztowało go, aby nie naciskać na nią za bardzo. Nie chciała, żebym uciekła zanim nie poznają się bliżej w różnych aspektach. Był też trochę człowiekiem starej daty, gdzie wpojono mu szacunek wobec kobiet. Przedmiotowe traktowanie w jego wykonaniu absolutnie by nie przeszło. A fone niezmiernie go intrygowała. Chciał jednak pokazać, że nie spotkali się tylko po to, żeby prędko dało się ją zaliczyć i traktować jak zdobycz. W końcu idealnie na nią pasowała, młoda i śliczna.
- Nie gram, więc nic nie zagram. Nie chcę narazić cię na utratę słuchu - zażartował, ale w istocie nie był najlepszym skrzypkiem. Nie miał medali do chwalenia się swoimi osiągnięciami. — Bardziej chodzę na mecze jeśli mam na to czas. Kibicuję też przed telewizorem, gdy są mistrzostwa czy olimpiady. Wykupię w takim razie karnety, jak będzie się zbliżał sezon - zapowiedział. - Może nawet trafimy na kiss cam.
Nie sądził by mu się znudziła Była takim powiewem wiosennego wiatru w tym jego zakurzonym życiu. Nie sądził, że gdy dostał papiery rozwodowe, tak szybko zwróci uwagę na kogoś innego. Los płatał różne figle każdemu.
- Świetnie gotuje, ale o tym będziesz mogła się przekonać osobiście, gdy mnie odwiedzisz - zaznaczył. - Choć nie wiem, czy to się liczy jako ciekawostka. Raczej umiejętność. Jak sądzisz?A do tego lada dzień przyjdzie nowa jacuzzi, która też wymagałaby sprawdzenia czy spełnia swoją funkcję.
Fanny Pelletier
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
- I jesteś pewien, że nie wywołasz tym skandalu na miarę Coldplay? – dwa rozwody, tyle samo utraconych stanowisk w firmach i parę złamanych serc. Odbiło się to echem po całym świecie, że teraz wyszukiwanie par musiało być szalenie stresującym zajęciem. Bo czy nie wywoła się kolejnego skandalu? A oni? Ich relacja? Skoro zapraszał ją na biznesowe spotkanie to zakładała, że był sam – nie do końca rozumiała dlaczego, ale jednak! – nie przypuszczała, że mógł mieć jeszcze żonę i raczej tego typu skandalu się nie obawiała (błąd!), ale cała reszta? Mogli być chętnie omawianym przypadkiem.
- Oczywiście, że gotowanie liczy się jako ciekawostka. W odróżnieniu od hokeja… o gotowanie cię nie posądzałam. Wyglądasz jak ktoś, kto jada na mieście albo przy biurku w pracy. I zdaję sobie sprawę, że to może być krzywdzący stereotyp, więc z góry przepraszam. – uśmiechnęła się szeroko, bo trochę sobie żartowała. Ale jednocześnie… poznawała go. Konfrontowała swoje wyobrażenia na temat mężczyzny z jego własną wersją i było to ciekawe doświadczenie. Czy jeszcze w czym się myliła? – I to bardzo subtelne, panie Foy. Gotowanie, jacuzzi… po prostu mnie zaproś. Prosto z mostu. I tak dobrze wiesz, że się zgodzę. – zaspoilerowała mu swoją odpowiedź, szczerząc przy tym zęby w szerokim uśmiechu – Twoje mieszkanie brzmi jak dobre miejsce na randkę. – w odróżnieniu na przykład od jej mieszkania i już dobrze wiedziała, że nie wpadnie na tak szalony pomysł by zapraszać go do swojego malutkiego wynajmowanego studenckiego mieszkania.
Mal Foy
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
- Z mojej strony jeden Skandal jaki by był, co najwyżej twój wiek. Chyba, że oburzona byłaby jakaś skrycie zakochana we mnie kobieta - jeżeli wszystko dobrze pójdzie to nie ma rozpocznie się sezon będzie szczęśliwym rozwodnikiem. Wówczas nie będzie potrzeby ukrywania się z czymkolwiek. - A jak u ciebie? Masz coś na sumieniu, żeby ukrywać to, z kim z kim spędzać wolny czas.
Lepiej było na razie było pozostawić ich znajomość nieco w ukryciu. Rozwód powinien być tylko formalnością, ale lepiej było dmuchać na zimne. W zasadzie i tak był winien rozpadowi związku, lepiej jednak by wyszło że to przez pracę, a nie jakiś ukryte związek
W jednej strony może to i dobrze, że teraz współczesna młodzież nie lubiła jak się obijałem w bawełnę. Mimo wszystko nie spodziewał się, że jego towarzyszka nieświadomie dałam mu do zrozumienia, Że powinien trochę się pod szkolić. Byłam jednak w tym coś odświeżając ego. Chciał wyjść na dżentelmena i szarmanckiego faceta., wyszło zupełnie odwrotnie.
- W takim razie Fanny, masz wolny piątkowy wieczor? - Zapytał, skoro widocznie w dzisiejszym randkowaniu trzeba walić prosto z mostu. - Masz jakąś ulubioną kuchnie albo danie, żeby napić sobie dodatkowych punktów?
Z drugiej strony podobało mu się, że jest bezpośrednia, co znacznie ułatwi wiele spraw. Chociaż Wyglądała nieco na nieśmiałą, z charakteru jednak zaskakiwała. Lubił takie niespodzianki, zdecydowanie na ta.
- Nic się nie stanie jak zapomnisz stroju na wypróbowanie jazzui - zapewnił z nutą żartu w tonie wypowiedzi.
Fanny Pelletier
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
- Dwóch mężów i jednego konkubenta. Ale nie wydaje mi się, żeby mieli się jakoś bardzo oburzyć… to wyjątkowo wyrozumiali goście. – zażartowała beztrosko szczerząc kły w szerokim uśmiechu, bo przecież nie było w tym ani pół grama prawdy i ani pół grama szansy, żeby mężczyzna miał to wziąć na poważnie. Po pierwsze poznał ją w takich, a nie innych okolicznościach… posiadanie męża byłoby tu mocno problematyczne, a po drugie miała dwadzieścia trzy lata, musiałaby się nieźle pospieszyć! A w rezultacie nie spieszyło jej się wcale. I czy była bezpośrednia? I tak, i nie. Wystarczyła nic sympatii, żeby łatwej było jej się otworzyć i tak się w tym przypadku działa. No i chyba lubiła proste sytuacje. Albo… przynajmniej prostsze – nie było sensu utrudniać czegoś na siłę.
- Mam wolny piątkowy wieczór i bardzo chętnie skorzystam z twojego zaproszenia. Jeśli chodzi o kuchnię to… myślę, że włoską da się mnie łatwo przekupić. Za dobre tiramisu oddam jedną z nerek. – rzuciła swobodnie, bo to była jedna z tych rzeczy, których też nie było warto utrudniać. Nie zamierzała kazać mu się domyślać, czy szczególnie mocno wysilać, bo przecież nie o to w tym wszystkim chodziło – A co do jacuzzi… – przybliżyła się do mężczyzny, uczepiła jego ramienia i wspięła na palce, żeby sięgnąć bliżej jego twarzy, ciepłem swojego oddechu muskając jego policzek – Rozbieranie to połowa zabawy. – szepnęła, podśmiechując się, prostując i wzruszając lekko ramionami, bo co zrobisz jak nic nie zrobisz, tak właśnie było. To naprawdę była połowa zabawy.
Mal Foy
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
- Nie lubię się dzielić - mrugnął do Fanny - nawet jeśli są tak tolerancyjni jak twierdzisz - dodał. - Mimo wszystko załatwimy tobie rozwód raz dwa. Wierz mi, że wystarczę ci w zupełności - miało to zabrzmieć nieco dwuznaczne. Jakby nie patrzeć byli dorośli i raczej jakaś chemia między nimi była.
W zasadzie otaczający ich ludzie oraz sama natura stanowiły tylko tło dla ich spotkania. Byli niby daleko, a też nie jakoś przesadnie blisko. Po protu nie zwracał na ich uwagi, gdyż Fanny angażowała jego uwagę w zupełności. Nasunęło mu się porównanie jej do chochlika, takiego psotnego.
- W takim razie piątek, wyślę ci potem adres i podeślę taksówkę po ciebie - cieszyło go, że tak szybko znów się zobaczą. Być może w zaciszu czterech ścian jego domu również będzie czuła się swobodnie. - Zatem tiramisu będzie obowiązkowo i nie musisz mi oddawać za nie swojej nerki.
Na szczęście sprzątać domu nie będzie musiał. Jedynie w zasadzie w nim sypiał, więc nic po za kurzem w nim nie zalegało nie na swoim miejscu. Weźmie wolne w piątek, żeby kupić składniki tego samego dnia, w którym będą przygotowywane.
- W pewnych sytuacjach potrafię być bardzo niecierpliwy - schylił się, by słowa trafiły tylko do wiadomości Fanny. - Potrafię się jednak dopasować do preferencji drugiej strony - wciąż pozytywnie go zaskakiwała. - Zatem liczę na udany wieczór i niezapomniane doznania - wyprostował się patrząc Fanny prosto w oczy.
Fanny Pelletier
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
- Dobrze, piątek. Zapamiętane i będę niecierpliwie na to czekać. – rzuciła w oczywisty sposób nawiązując do jego cierpliwości lub też jej braku. Rozumiała go, wiedziała o czym mówił, a gdy jednocześnie spojrzał jej prosto w oczy… skłamałaby, że nie przeszedł ją śmieszny dreszcz, a na jej policzku znowu nie pojawił się charakterystyczny rumieniec. Delikatny i zaledwie na ułamek sekundy, ale jednak. I pewnie jakoś by to skomentowała, gdyby nie została uratowana przez telefon. Uratowana lub pogrążona, bo gdy spojrzała na ekran telefonu zrobiło jej się słabo. Nie, nie był to żaden z jej mężów lub konkubentów, ale i tak wyraźnie pobladła, bo takie telefony nigdy nie świadczyły o czymś dobrym – Muszę cię przeprosić. Naprawdę cieszę się, że udało nam się spotkać, było bardzo miło i nie mogę się doczekać piątku. – ponownie wspięła się na palce, asekurując się jego ramieniem i tak jak się z nim przywitała tak samo się też pożegnała – muśnięciem męskiego policzka – Do zobaczenia. – i ruszyła w stronę z której przyszli, stronę z której ona przyszła. Jeszcze przez chwilę zawzięcie zaciskała palce na telefonie, a gdy znalazła się w bezpiecznej odległości, gdy mężczyzna nic nie mógł usłyszeć, bo pewnie nawet już jej nie widział – oddzwoniła.
/koniec
Mal Foy

