23 y/o
For good luck!
171 cm
wyprowadza psy i opierdala się za kasą w fox theatre
Awatar użytkownika
⋆❆₊⁺ merry christmas, i could care less ⁺₊❆⋆
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/on, i don't mind
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

W ogóle nie przeszkadzał jej cały ten pośpiech Lucasa, bo w którymś momencie zaczęła go podzielać, podobnie jak on nie mając większej ochoty na spędzanie czasu we dwójkę dłużej niż było to absolutnie koniecznie. Nie przeszkadzało jej również to, że nie próbował na nią czekać, ba, całkiem odpowiadało jej te kilka metrów dystansu i krótka przerwa od jego bliskiej obecności. To znaczy taka częściowa, raczej skromna (i trochę naciągana, bo nadal był kilka metrów dalej, ale to nieważne), ale Indie doceniła ją tak czy inaczej, bo cała sytuacja była odrobinkę przytłaczająca i trudna do przetworzenia na bieżąco, a więc te marne sekundy przerwy przydawały się do na to, żeby nadgonić myślami rzeczywistość i spróbować sobie trochę to wszystko w głowie uporządkować.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, gdy Miller wyjaśnił jej kwestię kluczy i zaraz zgodnie z jego poleceniem wlazła do środka budki, obrzucając spojrzeniem niewielką przestrzeń zanim przeniosła je z powrotem na Lucasa.
Przesuń? Dokąd niby? — znów skrzywiła się lekko, bo w ogóle jej się to wszystko nie podobało, ale nie zamierzała faktycznie protestować, więc pokornie przesunęła się tyle, ile się dało, czyli niewiele, ale chociaż trochę. Cierpliwie zaczekała, aż wgramolił się do środka, dopiero po fakcie rozumiejąc, że miejsca było jeszcze mniej niż jej się wydawało; niewiele brakowało żeby siedzieli na sobie, a nie obok siebie. — Fajnie. Tak przytulnie — skwitowała, nie znając żadnego innego, lepszego sposobu na rozładowanie całego tego napięcia i niezręczności, które teraz odczuwała.
Kasa i jej obsługa istotnie nie okazały się być większą filozofią, nie różniąc się aż tak wiele od tej którą Indie znała z monopolowego, ale mimo wszystko starała się słuchać w miarę uważnie, nawet przy okazji powtarzających się informacji. Starała się było tutaj jednak słowem-kluczem, bo warunki były, delikatnie mówiąc, niespecjalnie sprzyjające skupieniu się, a co gorsza, nie mogła nic na to poradzić. Zawzięte wciskanie się w kąt budki w niczym nie pomogło — miejsca było tak mało, że te marne trzy centymetry na krzyż nie robiły najmniejszej różnicy, a ilekroć udawało jej się odsunąć chociaż trochę, dystans znów błyskawicznie znikał i wracała z powrotem do punktu wyjścia. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie starała się zajmować sobą mniej przestrzeni niż teraz, a i tak znajdowała się s t a n o w c z o zbyt blisko Lucasa jak na swój gust. Tym bardziej, że zupełnie wbrew jej woli budziło to instynkty sprzed lat i kiedy Miller tak jej tłumaczył te wszystkie najważniejsze rzeczy, Indie musiała kilkukrotnie przypomnieć sobie, że życie wcale nie zatrzymało się tam, gdzie aktualnie była myślami. w miejscu, w którym wszystko nadal było dobre i zwyczajne. Gdzie mogłaby faktycznie tak po prostu oprzeć teraz głowę o jego ramię i żadne z nich nie zwróciłoby na to najmniejszej uwagi, bo nie byłoby w tym niczego dziwnego ani nadzwyczajnego, a już na pewno niestosownego.
Nie za dobrze Wam tam we dwójkę dziubki? — Głos Marva przerwał tłumaczącemu aktualnie wbijanie karnetów Lucasowi w pół słowa i chyba zaskoczył ich obojga, bo żadne z nich nie odezwało się słowem. — Zaproście mnie następnym razem, co? — Na szczęście typek chyba w końcu poczuł, że z jakiejś nieznanej mu przyczyny było niezręcznie, bo zaraz porzucił żartobliwy ton. — Wracaj za bar Miller, jednak ktoś Cię zastąpi.
Bogu, kurwa, dzięki. Już chwilę później została z Marvem sama, wcześniej odprowadzając Lucasa wzrokiem aż do momentu, w którym znalazł się poza jej polem widzenia. I chociaż niby cieszył ją fakt, że w końcu ich rozdzielono, to na ten róg, za którym zniknął Miller, patrzyła się trochę zbyt długo, zupełnie jakby jednak liczyła na jego powrót. Albo może tylko tak się wydawało.
Pewnie tylko się tak wydawało.
koniec
Lucas Miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
leo
mam alergię na chat gpt i ai w jakiejkolwiek innej postaci, poza tym wszystko cacy
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fox Theatre”