Owszem, następnym razem już się uda. Bo brata już nie będzie, ale to też nie będzie już jego problem. Być może przerosną go własne problemy, być może znajdzie pierwszą lepszą okazję, by się zwinąć. Być może dotrze do niego, że to nie brat potrzebował pomocy.
Tylko on sam.
— Bardzo dużo by to zmieniło. Ale uważaj sobie jak chcesz. — Tony nastroszył brwi, znowu czując narastającą frustrację. Niby byli bliźniakami, ale w przeszłości często zastanawiał się, co Aleksander w ogóle miał w tej głowie. Chyba jednak nie chciał wiedzieć. Kontynuował zajęcie z mikrofalą, finalnie doprowadzając do jej rozkręcenia. Gdy jej wnętrze ukazało mu się w pełnej krasie, skupił się absolutnie na tym, by poszukać ewentualnej usterki.
Takowej nie znalazł. Aż był pod wrażeniem. Prawie - bo jeszcze musiał ją podłączyć i zobaczyć, czy w ogóle działa.
— Wiem o tym. Dlatego przyjąłem cię pod mój dach. Dlatego byłbym wdzięczny, gdybyś tego nie utrudniał. Nawet przypadkiem. — starał się zabrzmieć spokojnie, co chyba mu wyszło, widząc światełko w tunelu w sprawie mikrofali. Kto wie, może nawet przy odpowiednim trakcie całej rozmowy pozwoli mu jednak zabrać ją ze sobą.
Taki dobry gest na pożegnanie.
— Ta. — tu jedynie westchnął, wracając do składania sprzętu od nowa. Nie podłączy go przecież w takim stanie, taka decyzja wydawała mu się być najbardziej sensowna. — Wiesz, dałbym ci znać. Ale ty już prędzej nie odebrałbyś telefonu. — rzucił, wpatrując się w brata spod przymrużonych powiek. To było umyślne zagranie, oczywiście. — Średnio. Basistka coś pokićkała, ale ludzie chyba nawet nie zauważyli. — on też wolałby tego nie widzieć, ale cóż.
Złożenie mikrofali trwało krócej niż jej rozkręcanie, przez co finalnie mógł ją podłączyć do gniazdka i sprawdzić, czy nie wybuchnie. Zrobił to tak, jak każdy idiotyczny facet - bez zbędnych cergieli, co będzie to będzie.
Wybuch nie nastąpił.
I ekranik, będący jego częścią się zapalił.
Sukces.
alexander baransky
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Lin
-
media będą czekać na siniak na twoim policzku czy szminkę na mojej koszuli, tak jak ty na włos innеgo koloru w mojej pościeli, a ja na wiadomość od nieznanego numeru w twoim telefonie.
to normalne.nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Tak samo było w drugą stronę - niby byli bliźniakami, a Alexander zastanawiał się dlaczego Anthony ma takiego kija w dupie i nie rozumie żartów. Okej, podejście Olka było czasami dziwne i zastanawiające, ale przynajmniej miał jakąś radość z życia; nie był uwiązany kredytem, mieszkaniem i jednym miejscem. Mógł podróżować, korzystać z tego, co bóg dał, nic go nie ograniczało. Pewnie większość ludzi na świecie zazdrościła mu takiego podejścia, no może mniej narastających długów.
— Ja dalej uważam, że nie. Zacząłbyś się denerwować w drodze zamiast dopiero w domu. — Prawdopodobnie uratował mu życie, bo gdyby zaczął się wkurwiać podczas jazdy samochodem to może i nawet w coś by wjechał, i tyle byłoby z najlepszego brata na świecie.
— Mówisz, że ja utrudniam nasze życie? — Uniósł brew do góry, próbując zrozumieć o co dokładnie chodziło bratu, ale gdy nie znalazł żadnego sensownego wyjaśnienia to wzruszył ramionami. Napił się znowu piwa, dalej podtrzymując mu ręką jakiś element, by łatwiej było mu coś odkręcać i dokręcać.
Przyznał mu rację skinieniem głowy. Nie odbierał telefonów od nikogo, bo miał obsesję, że dzwonią do niego wierzyciele, nawet i jeśli piąty raz zmienił numer telefonu. Teraz nie miał nawet zapisanego tego do matki i brata, ale mu to nie przeszkadzało w funkcjonowaniu.
— Te basistki takie są, poznasz mnie z nią? — rzucił rozbawiony. Byłby niezwykle ucieszony, gdyby udało mu się spiknąć z nią i robić bratu jeszcze bardziej na złość. Taki miał charakter.
Pozwolił mu podpiąć ją do prądu, chociaż nie widział, by cokolwiek zmieniło się w jej stanie. Przyjął z godnością myśli, że najwyżej wybuchną i tyle byłoby z historii braci Baranskich, Na szczęście nic takiego się nie stało, działała jak wcześniej. I po co było tyle krzyku, pomyślał widząc, że chodzi jak nowa. Nawet przestała dziwnie buczeć.
Później chwilę posiedzieli, dalej rozmawiając o ile to, co było do tej pory można było tym nazwać.
I Olek wrócił do siebie, by przygotować się na późniejszą zmianę na barze.
z/t x2
Anthony Baransky
— Ja dalej uważam, że nie. Zacząłbyś się denerwować w drodze zamiast dopiero w domu. — Prawdopodobnie uratował mu życie, bo gdyby zaczął się wkurwiać podczas jazdy samochodem to może i nawet w coś by wjechał, i tyle byłoby z najlepszego brata na świecie.
— Mówisz, że ja utrudniam nasze życie? — Uniósł brew do góry, próbując zrozumieć o co dokładnie chodziło bratu, ale gdy nie znalazł żadnego sensownego wyjaśnienia to wzruszył ramionami. Napił się znowu piwa, dalej podtrzymując mu ręką jakiś element, by łatwiej było mu coś odkręcać i dokręcać.
Przyznał mu rację skinieniem głowy. Nie odbierał telefonów od nikogo, bo miał obsesję, że dzwonią do niego wierzyciele, nawet i jeśli piąty raz zmienił numer telefonu. Teraz nie miał nawet zapisanego tego do matki i brata, ale mu to nie przeszkadzało w funkcjonowaniu.
— Te basistki takie są, poznasz mnie z nią? — rzucił rozbawiony. Byłby niezwykle ucieszony, gdyby udało mu się spiknąć z nią i robić bratu jeszcze bardziej na złość. Taki miał charakter.
Pozwolił mu podpiąć ją do prądu, chociaż nie widział, by cokolwiek zmieniło się w jej stanie. Przyjął z godnością myśli, że najwyżej wybuchną i tyle byłoby z historii braci Baranskich, Na szczęście nic takiego się nie stało, działała jak wcześniej. I po co było tyle krzyku, pomyślał widząc, że chodzi jak nowa. Nawet przestała dziwnie buczeć.
Później chwilę posiedzieli, dalej rozmawiając o ile to, co było do tej pory można było tym nazwać.
I Olek wrócił do siebie, by przygotować się na późniejszą zmianę na barze.
z/t x2
Anthony Baransky