-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Może dlatego sam nigdy za tą miłością nie gonił i w ramionach drugiej osoby szukał bardziej “namacalnych” doświadczeń? Bo dla niego ważniejsze od jakichś przerysowanych idei były fizyczne doznania, którym oddawał się tak często.
I tego samego szukał w znajomości z Elianą, tu nic się nie zmieniło. A chociaż mógł poszukać swojego szczęścia gdzieś indziej, mogąc liczyć na szybki numerek gdziekolwiek indziej, bez specjalnego wysiłku, to jednak uparł się na tę jedną kobietę.
I tak, w dużej mierze chodziło o zakład, ale też to wyzwanie wiążące się z chęcią zdobycia niedostępnej kobiety. To o wiele bardziej ekscytujące od poderwania kolejnej chętnej panny, której wystarczyło postawić jednego czy dwa drinki i powiedzieć kilka komplementów, żeby była jego. Jest to wygodne, ale czasem chce się jakiegoś wyzwania i to stanowiła dla niego Broussard, od której teraz nie odrywał spojrzenia.
– Kto nie lubi wygrywać? – odparł beztrosko i wzruszył ramionami, po czym znów przywołał na twarz triumfalny uśmiech. Lance uwielbiał stawiać na swoim i mieć rację, którą zawsze udowadniał z przyjemnością. Zaś na salach sądowych za wszelką cenę dążył do wygranej, czasem grając nieczysto. Ale czy on jedyny?
– Ale teraz to było zbyt proste… Wiedziałem, że się nie oprzesz – tylko ciastu czy jemu? Patrząc na jego spojrzenie oraz zagadkowy uśmiech, można domyślić się, że nie zamierzał zdradzić, co miał na myśli, mówiąc to. To miało pozostać jego słodką tajemnicą.
Tak czy inaczej, sprawiał wrażenie bardzo pewnego siebie, ale czy było to takie bezpodstawne? W końcu to nie tak, że nie dostrzegał zainteresowania po stronie Eliany, które zaczęło rodzić się po ich pierwszym spotkaniu. Ono może nie należało do najbardziej udanych, ale najwyraźniej nie zamknęło ż a d n y c h drzwi.
A każde następne może przybliżało go do otwarcia tych, które interesowały go najbardziej?
Eliana Broussard
-
instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Były nimi przepełnione wyłącznie romantyczne komedie, które powielały nieprawdziwe informacje, za sprawą których inne, spragnione miłości kobiety otwierały się na osoby, których nigdy nie powinny były do siebie dopuścić. Wpuszczały do swojego życia mężczyzn, którzy nie byli materiałem na partnerów, sprowadzając na nie wyłącznie zdrady i złamane serca.
Ona sama uważała, że była na to zwyczajnie zbyt m ą d r a. Może nie na tyle, aby nigdy nie popełnić żadnego błędu, ale jednak dostatecznie, aby trzymać się z daleka od czerwonej flagi, kiedy ta ewidentnie powiewała na wietrze.
Cortlandt natomiast zdecydowanie ją stanowił, ale mimo to siedziała z nim przy jednym stoliku, a za jego sprawą na jej usta wkradał się uśmiech. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego mu na to pozwalała, ale jednak uginała się, kiedy obserwowała to, jak zadawał sobie dla niej trud. Nie brała jednak pod uwagę tego, że w rzeczywistości być może wcale tego nie robił. Przyszedł tu przecież tylko, nieszczególnie skompromitował się w oczach kobiet, które i tak go nie znały, a później postawił jej kawę. Teoretycznie nie było to nic, czego nie byłby w stanie zrobić dla niej ktokolwiek inny, ale…
Czy ktoś wcześniej rzeczywiście to zrobił?
Wzniosła spojrzenie ku niebu, a później spojrzała na niego z politowaniem, przez które wciąż przebijał łagodny uśmiech. Niczego nie była w stanie na to poradzić - przy nim nie potrafiła pohamować tego grymasu. — Jesteś z b y t pewny siebie. Kiedyś cię to zgubi — zauważyła, poświęcając nieco więcej uwagi własnej szarlotce, bo choć tiramisu było smaczne, ona również na nią zasługiwała.
Zasłużył też najwyraźniej Cortlandt, któremu Eliana poświęciła nieco więcej czasu, niż tylko kilkanaście minut, jeszcze przez pewien czas dyskutując z nim o błahych sprawach. Skoro jednak skazana była na spędzenie z nim piątkowego wieczoru, dziś nie mogła dać mu siebie zbyt wiele.