-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Jego obecne miejsce zamieszkania było trochę dalekie do wystawnego apartamentu jaki jeszcze nie tak dawno dzielił z żoną. Teraz jednak powoli zadomowił się w domu po dziadku, który zmarł w zeszłym roku, babcię pochowali jeszcze wcześniej.
Dom wymagał remontu, ale na pierwszym planie obecnie mial rozwód. Jak już go sformalizuje, będzie wolnym człowiekiem mogącym się skupić na rozwijaniu relacji z Fanny. Chociaż znali się faktycznie bardzo krótko, to miał już wobec niej plan. Mianowicie zrobić wszystko, co się da, żeby przestała przyjmować zlecenia jako dziewczyna do towarzystwa.
Wpierw jednak musiał oczarować ją dzisiejszą kolacją, a przede wszystkim tiramisu. Skoro gotowa była oddać za niego nerkę, bo korzystniej by było, jakby oddała się jemu.
Wyjątkowo dzisiaj sprawnie się uwinął z robotą i nie brał nic nowego. Chciał zaraz po pracy udać się na targ i kupić jeszcze w miarę świeże owoce morza. Wino nabył już za wczasu. Do tego parę razy próbował zrobić tiramisu, żeby nabrać wprawy.
Nawet się nie zorientował jak ten czas szybko leciał, gdy był pochłonięty przygotowaniami. Każdy krok dzisiejszych przygotowań kulinarnych miał zaplanowany krok po krok. Na danie główne wybrał już wypróbowany makaron z owocami morza, a na przystawkę może mało odkrywczy, ale sprawdzony koktajl krewetkowy. Najsłabszym ogniwem był deser, ale wierzył, że wyjdzie mu dobrze. Miał dużo pewności siebie w wielu rzeczach, które robił. Zatem nawet jeśli coś pójdzie nie tak, da sobie radę.
Z wyprzedzeniem zamówił też po Fanny taksówkę, żeby nie tłukła się komunikacją miejską. Osobiście by się po nią zjawił, ale wolał mieć wszystko ciepłe jak już zawita w jego progi.
Fanny Pelletier
Dom wymagał remontu, ale na pierwszym planie obecnie mial rozwód. Jak już go sformalizuje, będzie wolnym człowiekiem mogącym się skupić na rozwijaniu relacji z Fanny. Chociaż znali się faktycznie bardzo krótko, to miał już wobec niej plan. Mianowicie zrobić wszystko, co się da, żeby przestała przyjmować zlecenia jako dziewczyna do towarzystwa.
Wpierw jednak musiał oczarować ją dzisiejszą kolacją, a przede wszystkim tiramisu. Skoro gotowa była oddać za niego nerkę, bo korzystniej by było, jakby oddała się jemu.
Wyjątkowo dzisiaj sprawnie się uwinął z robotą i nie brał nic nowego. Chciał zaraz po pracy udać się na targ i kupić jeszcze w miarę świeże owoce morza. Wino nabył już za wczasu. Do tego parę razy próbował zrobić tiramisu, żeby nabrać wprawy.
Nawet się nie zorientował jak ten czas szybko leciał, gdy był pochłonięty przygotowaniami. Każdy krok dzisiejszych przygotowań kulinarnych miał zaplanowany krok po krok. Na danie główne wybrał już wypróbowany makaron z owocami morza, a na przystawkę może mało odkrywczy, ale sprawdzony koktajl krewetkowy. Najsłabszym ogniwem był deser, ale wierzył, że wyjdzie mu dobrze. Miał dużo pewności siebie w wielu rzeczach, które robił. Zatem nawet jeśli coś pójdzie nie tak, da sobie radę.
Z wyprzedzeniem zamówił też po Fanny taksówkę, żeby nie tłukła się komunikacją miejską. Osobiście by się po nią zjawił, ale wolał mieć wszystko ciepłe jak już zawita w jego progi.
Fanny Pelletier
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Prawdę powiedziawszy nie wiedziała czego się spodziewać. Wyobrażała sobie raczej apartament z ładnym widokiem na miasto w jednej z tych nowoczesnych dzielnic. Kiedy jednak wysiadła z taksówki na przedmieściach, przed zupełnie normalnie (oczywiście w tego pozytywnym słowa znaczeniu) wyglądającym domem… była zaskoczona. Była jednocześnie prawdopodobnie ostatnią osobą, która mogła oceniać kogokolwiek przez pryzmat domu albo mieszkania… w końcu sama wynajmowała coś, co było wielkości pudełka po butach i kosztowało ją fortunę. A ta okolica przynajmniej była przyjemna. Poprawiła sukienkę, którą na dzisiaj założyła, żeby lepiej układała się na biodrach oraz przy dekolcie i ściskając w dłoni butelkę wina – ruszyła chodnikiem do drzwi wejściowych. Zawahała się na ułamek sekundy.
W końcu ciągle nie była pewna, czy to dobry pomysł. Przenoszenie relacji zawodowych na życie prywatne chyba nigdy nie przynosiło nic dobrego, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej? Tym bardziej, że różniło ich absolutnie wszystko… od wieku, przez pochodzenie po zajęcie i status społeczny. Mógł jej prawić komplementy, mogła mu się nawet podobać, ale mimo wszystko… dlaczego wybierał akurat ją? W całym morzu kobiet? Przecież przy jednym wyjściu do baru mógłby spotkać tuzin dziewczyn podobnych do niej, a także takich, które były zdecydowanie lepszym materiałem na towarzystwo piątkowych randek. A jednak to po nią przysłał taksówkę…
Wzięła się więc w garść i zapukała, żeby po chwili stanąć z Malem twarzą w twarz i uśmiechnąć się na przywitanie – Cześć. – wyciągnęła w jego kierunku dłoń z butelką białego wina. Dobrego białego wina, zdecydowanie nie wybrała najtańszej opcji dostępnej w supermarkecie, a tak żeby to smakowało – Nie chciałam przychodzić z pustymi rękoma. Tym bardziej jeśli miałeś dla mnie zrobić tiramisu. – zaśmiała się, ale jednocześnie naprawdę doceniała!
Mal Foy
W końcu ciągle nie była pewna, czy to dobry pomysł. Przenoszenie relacji zawodowych na życie prywatne chyba nigdy nie przynosiło nic dobrego, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej? Tym bardziej, że różniło ich absolutnie wszystko… od wieku, przez pochodzenie po zajęcie i status społeczny. Mógł jej prawić komplementy, mogła mu się nawet podobać, ale mimo wszystko… dlaczego wybierał akurat ją? W całym morzu kobiet? Przecież przy jednym wyjściu do baru mógłby spotkać tuzin dziewczyn podobnych do niej, a także takich, które były zdecydowanie lepszym materiałem na towarzystwo piątkowych randek. A jednak to po nią przysłał taksówkę…
Wzięła się więc w garść i zapukała, żeby po chwili stanąć z Malem twarzą w twarz i uśmiechnąć się na przywitanie – Cześć. – wyciągnęła w jego kierunku dłoń z butelką białego wina. Dobrego białego wina, zdecydowanie nie wybrała najtańszej opcji dostępnej w supermarkecie, a tak żeby to smakowało – Nie chciałam przychodzić z pustymi rękoma. Tym bardziej jeśli miałeś dla mnie zrobić tiramisu. – zaśmiała się, ale jednocześnie naprawdę doceniała!
Mal Foy
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Prawdę mówiąc nie mógł się już doczekać kolejnego spotkania i tego, aż znów ją ujrzy. Miał nadzieję, że nie rozczaruje jej jego dom. Mogła spodziewać się jakiegoś apartamentu w centrum miasta, a nie domku na przedmieściach. W sumie po prawniku raczej oczekiwano mieszkania w samym sercu metropolii z widokiem na panoramę miasta. Chociaż będąc w jego wieku, gdyby faktycznie miał dzieci to dom na przedmieściach byłby w sam raz. Na plus aktualnego lokum był brak konieczności chowania ewentualnych rzeczy żony.
Usłyszało zatrzymujące się przed domem samochód. Dzięki temu był w korytarzu prawie równocześnie z Fanny.
- Cześć - powitał ją szerokim uśmiechem, po czym przepuścił, aby weszła do środka. Kiedy go mijała poczuł przyjemny zapach jej perfum. - W takim razie podam je do dania głównego, gdy się lekko schodzi - zapewnił przyjmując wino. - W takim razie zapraszam na razie do salonu, zaraz podam przystawkę. Pierwsze drzwi po prawej. Rozgość się - powiedział. - Dam znać, jak będzie przystawka gotowa.
Gdy ruszyła we wskazanym kierunku poszedł za nią, tylko skierował się w lewo, do kuchni. Przystawka w sumie była gotowa, jednak wypadało jeszcze ją dobrze ozdobić. Dobrze wyglądające potrawy też przyjemniej się je.
Gdy jego zdaniem wszystko wyglądało dobrze ruszył do salonu. Nie kazał Fanny długo czekać, sam z resztą chciał już na nią popatrzeć. Zdecydowanie brakowało mu jej obecności, co nie wróżyło mu dobrze.
- Zapraszam do stołu i proszę za mną - zapowiedział swojemu gościowi.
Zaprowadził Fanny do pomieszczenia obok. Następnie odsunął przed nią krzesło, by mogła usiąść. Zaleciało może trochę starodawnym wychowaniem ale tak już miał. Następnie sprawnie wrócił do jadalni z przystawkąm która wylądowała na stole. Nalał do kieliszków wina, po czym sam zajął miejsce na przeciwko Fanny.
- Zatem smacznego
Fanny Pelletier
Usłyszało zatrzymujące się przed domem samochód. Dzięki temu był w korytarzu prawie równocześnie z Fanny.
- Cześć - powitał ją szerokim uśmiechem, po czym przepuścił, aby weszła do środka. Kiedy go mijała poczuł przyjemny zapach jej perfum. - W takim razie podam je do dania głównego, gdy się lekko schodzi - zapewnił przyjmując wino. - W takim razie zapraszam na razie do salonu, zaraz podam przystawkę. Pierwsze drzwi po prawej. Rozgość się - powiedział. - Dam znać, jak będzie przystawka gotowa.
Gdy ruszyła we wskazanym kierunku poszedł za nią, tylko skierował się w lewo, do kuchni. Przystawka w sumie była gotowa, jednak wypadało jeszcze ją dobrze ozdobić. Dobrze wyglądające potrawy też przyjemniej się je.
Gdy jego zdaniem wszystko wyglądało dobrze ruszył do salonu. Nie kazał Fanny długo czekać, sam z resztą chciał już na nią popatrzeć. Zdecydowanie brakowało mu jej obecności, co nie wróżyło mu dobrze.
- Zapraszam do stołu i proszę za mną - zapowiedział swojemu gościowi.
Zaprowadził Fanny do pomieszczenia obok. Następnie odsunął przed nią krzesło, by mogła usiąść. Zaleciało może trochę starodawnym wychowaniem ale tak już miał. Następnie sprawnie wrócił do jadalni z przystawkąm która wylądowała na stole. Nalał do kieliszków wina, po czym sam zajął miejsce na przeciwko Fanny.
- Zatem smacznego
Fanny Pelletier
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim