Dobre decyzje są wynikiem doświadczenia, a doświadczenie
zdobywa się poprzez podejmowanie błędnych decyzji
Od dawna mówiono jej, że spędza zbyt wiele czasu w pracy. Żyła tylko szpitalem i tym że chciała nie tylko wypełniać swoje obowiązki jak najlepiej się dało ale myślała również o ciągłym rozwoju. Bardzo jej zależało ba tej kwestii by nie stać w miejscu, podejmować jak najbardziej potrzebne ryzyko, które jakby nie patrzeć było potrzebne w medycynie. Pomimo wielu obaw Aislynne potrafiła w świetny sposób lawirować między tym co już wiemy o ludzkim organiźmie ale też to co ciągle nas zaskakuje, jest nieodgadnioną zagadką. Miała spore ambicje ale też rozumiała swoje możliwości, zdawała sobie sprawę z tego, że ma słabości nad którymi będzie pracowała przez całe swoje życie. Zaprzepaszczenie tak ciężkiej pracy byłoby największym głupstwem jakie mogłaby popełnić. Oczywiście jest też zbyt pracowita i ambitna by to w ogóle miało miejsce. Oczywiście poza tym co mogło być jej obowiązkiem musiała od czasu do czasu pomyśleć o sobie. O tym, że powinna spotykać się ze swoimi znajomymi. Spędzanie samotnie czasu po pracy bywało dla niej odrobinę depresyjne. Dzisiaj chciała zrobić to co dawało jej możliwość pozostania sobą. Od czasu do czadu żyła szaleństwem. Coś co mogło być sprzeczne z tym jak zachowuje się w pracy. Najwidoczniej czasami mogła odpuścić trochę. Zwyczajnie się zabawić.
Po pracy wróciła jeszcze do domu. Chciała po pierwsze przez chwilę odpocząć a po drugie spędzić jakiś czas w wannie a później przebrać się w coś co byłoby odpowiednie na planowane wyjście na miasto. Chęć spędzenia tego czasu w klubach, przy świetnej muzyce ale też bawiąc się w gronie osób, które znała. Przynajmniej taki był wstępny plan i to na co była gotowa. Nie spodziewała się tego, że tak naprawdę zostanie wystawiona a każda osoba, która miała pojawić się w jej domu po prostu będzie raczyły ją kolejnymi wymówkami. Towarzyszyła jej frustracja ale też to, że chwilami wydawało jej się, że jest w tym wszystkim sama. Nie do końca może liczyć na swoich przyjaciół. Nie zamierzała jednak sobie odpuszczać tego by wyjść, dobrze się bawić.
Wychodząc była gotowa i nastawiona na dobrą zabawę. Dojeżdżając do klubu mogła czuć strach przed tym, że wydarzy się coś złego, niespodziewanego. Ostatecznie próbowała o tym zapomnieć. O tym, że mogła narażać się na to, że będzie łatwą ofiarą dla kogoś, kto nie będzie przejmował się tym, że mogła się sprzeciwiać bez opamiętania. Wydawało się, że obejdzie się bez niepotrzebnych atrakcji, bez strachu przed tym, że wydarzy się coś naprawdę złego. Bawiła się świetnie, pojąc kolejne drinki. Tańcząc bez opamiętania i pamięci. Zatracając się i zapominając o wszelkich zmartwieniach. Przychodząc tutaj naprawdę pragnęła zapomnieć, nie przejmując się tym, że jej życie kompletnie nie przypomina tego o czym marzyła. Jak bardzo chciała być szczèśliwa a wydawać się mogło, że kompletnie o tym zapomniała. O tym, że nie musiała na nic czekać, a tym bardziej szukać tego, co mogło przecież pojawić się niespodziewanie.
Jeszcze będąc w klubie zdawało się, że ma problem z jednym z mężczyzn, który obserwował ją przez jakiś czas za nim ostatecznie podszedł do niej. Nie miała zamiaru zwracać na niego uwagę. Ignorując go na każdym kroku. Niestety jej cierpliwe traktowanie widocznie wstawionego goście nie dawało żadnego skutku. Zapewne mogłoby to trwać w nieskończoność gdyby nie to, że Lynne po prostu była już tym znudzona. Mając po dziurki w nosie po prostu wyszła z klubu. Jednak jej "wielbiciel" nie chciał dać za wygraną. Kiedy kierowała się w stronę jednej z uliczek poczuła silne szarpnięcie za ramię.
- Puszczaj! Zaraz popamiętasz - ostre warknięcie w jego kierunku w momencie kiedy próbowała się wyrwać. Próbowała być pewna siebie tak by nie widział w niej swoją kolejną ofiarą.
Matthew Grant