-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Kolejna sprawa zakończona sukcesem wcale nie zaskoczyła ani jego, ani jego klienta. Liczbę przegranych spraw mógł policzyć na palcach jednej ręki, przez co nie narzekał na brak zajęć. Na sukces jednakże pracował wiele lat, poświęcając temu każdy dzień do czasu, gdy otrzymał dyplom jako najlepszy student na swoim roku.
To, co środowisko prawnicze i adwokackie brało za pełen profesjonalizm, żona podsumowała papierami rozwodowymi. Najwyraźniej mógł być dobry tylko w kwestii zawodowej. Nigdy też nie miał szczęścia do kobiet, po za jedną, która nazywała się praca. Zatem postanowił być wierny tylko i wyłącznie jej, plus może jakieś niezobowiązujące spotkania z innymi paniami. I tak po wszystkim wracał do swojej pracy niczym wierny mąż.
Dzisiejsza sprawa nie była wcale taka prosta do wygrania jak zapewniał swojego klienta. Jego jedyną w zasadzie przewagą było doświadczenie i znanie wiekszej ilości zagrywek oraz myków na sali rozpraw, tak by sędzia prowadzący sprawę nie miał się do czego przyczepić.
Jego dzisiejszy koszmar na nadmiar złego wyglądał za dobrze, ale absolutnie nie dał tego po sobie poznać. Lubił kobiety noszące garnitury czy dopasowane kobiece stroje na biznesowe spotkania. Jego wzrok podczas rozprawy czasami uciekał na ułamek sekundy w kierunku adwokat Campbell. Niemniej jednak w sądzie nie było czasu na nic innego po za udowodnieniem drugiej stronie kto jest lepszy. Nie powinno być dziwne, że zmiótł z planszy zawodników przeciwnej drużyny.
- Całkiem dobrze dzisiaj sobie pani radziła, pani mecenas - po pożegnaniu się z klientem nie mógł sobie odpuścić małej konfrontacji. - Jeszcze kilka lat i być może będzie pani nie do zatrzymania.
Melanie Campbell
To, co środowisko prawnicze i adwokackie brało za pełen profesjonalizm, żona podsumowała papierami rozwodowymi. Najwyraźniej mógł być dobry tylko w kwestii zawodowej. Nigdy też nie miał szczęścia do kobiet, po za jedną, która nazywała się praca. Zatem postanowił być wierny tylko i wyłącznie jej, plus może jakieś niezobowiązujące spotkania z innymi paniami. I tak po wszystkim wracał do swojej pracy niczym wierny mąż.
Dzisiejsza sprawa nie była wcale taka prosta do wygrania jak zapewniał swojego klienta. Jego jedyną w zasadzie przewagą było doświadczenie i znanie wiekszej ilości zagrywek oraz myków na sali rozpraw, tak by sędzia prowadzący sprawę nie miał się do czego przyczepić.
Jego dzisiejszy koszmar na nadmiar złego wyglądał za dobrze, ale absolutnie nie dał tego po sobie poznać. Lubił kobiety noszące garnitury czy dopasowane kobiece stroje na biznesowe spotkania. Jego wzrok podczas rozprawy czasami uciekał na ułamek sekundy w kierunku adwokat Campbell. Niemniej jednak w sądzie nie było czasu na nic innego po za udowodnieniem drugiej stronie kto jest lepszy. Nie powinno być dziwne, że zmiótł z planszy zawodników przeciwnej drużyny.
- Całkiem dobrze dzisiaj sobie pani radziła, pani mecenas - po pożegnaniu się z klientem nie mógł sobie odpuścić małej konfrontacji. - Jeszcze kilka lat i być może będzie pani nie do zatrzymania.
Melanie Campbell
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
Melanie to pani adwokat, która postawiła aktualnie na siebie i stała się może delikatnie samolubnanieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
Kochała to co robiła, praca przesłaniała jej całe życie aktualnie przez co porzuciła marzenie o szczęśliwej rodzince, o kochającym mężu i gromadce dzieci. Była w tym momencie skupiona całkowicie na sobie, na dążeniu do dalszej perfekcji, do osiągania marzeń i kwestii związanej z własną kancelarią. Lubiła sąd i szanowała to wszystko jako instytucję, jednak chciała być sama sobie panią losu i to był jej aktualny cel. Budowała swoją reputację, zdobywała klientów oraz próbowała wcisnąć się do adwokackiego topu, ligi mistrzów najlepszych z biznesu w Toronto. Było ciężko i wymagało to wspinania się po trupach innych, ale miała zdecydowanie motywację, ba! Nawet chciała dla łechtania ego konfrontacji z n i m. To, że był dobry to tak jakby powiedzieć nic, po prostu był w tym wszystkim królem i trzeba było oddać mu to co królewskie. Podpatrywała go i często wzmagała swoje zainteresowanie tym jak jego zagrywki wyglądają, a więc nie do końca czysto. Odkąd się pojawił po drugiej stronie "siatki", wydawał się jej być jednym z trudniejszych i wymagających rywali. To niestety też on, doprowadził ją do pierwszych łez, do przegranej, która zakopała poniekąd jej pewność siebie. Ukrywała jednak ten fakt przed wszystkimi, może i nawet przed sobą, po to aby dumnie podnieść swoją głowę i nie dać się tak łatwo. Jasne, miał w sobie tą charyzmę oraz wygląd, przez co pewnie czarował sędzinę nie raz, bajerował i nakręcał przez co miał nieco łatwiej. Melanie jednak nie chciała się tak łatwo nabrać na jego osobę, na te jego sztuczki, które często próbował. Wychodząc z sali miała nerwy, bo znów pokazał jej, że nie gra jeszcze w jego lidze, co spowodowało irytację. Na moment zniknęła w czeluściach damskiej toalety aby nieco schłodzić swoją głowę i nerwy, które musiała jednak trzymać na wodzy na korytarzach sądu. Mocno też chciała uniknąć konfrontacji z nim, dlatego wydawało jej się, że uniknie spotkania z Foyem. Nie udało się, bo ten dalej tam był, stał dumny jak paw ściskając swojego klienta w geście triumfu. Chciało jej się parsknąć śmiechem, kiedy akurat ją dojrzał i zaczepił, nie doczekanie jego, że będzie równie milusiaco on.
- Ohh.. panie Foy. Nie musi pan grać takie pełnego podziwu dla moich umiejętności. Wiem doskonale, że kryje się za tym farsa, w końcu bycie dupkiem to bardziej Twój codzienny strój. - przyznała z przekąsem i małym jadem w głosie. Oczywiście wygładziła swój strój i uśmiechnęła się w odwecie, ale nie był to miły uśmiech, tylko raczej mała pogarda dla jego słów. - Jeszcze kilka lat i czeka emerytura? Jak dobrze, że pan dba o to aby wiedzieć, kto zajmie ten pański tron. - okej, trochę przyznała mu to co królewskie, ale nie powiedziała to z jakimś przekonaniem czy szacunkiem do jego samego. To, że był dobry i miał w sobie ten gen, który sprawiał iż inne kobiety chichotały na jego widok i miały mokro, nie znaczyło iż Campbell miała być jedną z nich.
Malvin Foy
- Ohh.. panie Foy. Nie musi pan grać takie pełnego podziwu dla moich umiejętności. Wiem doskonale, że kryje się za tym farsa, w końcu bycie dupkiem to bardziej Twój codzienny strój. - przyznała z przekąsem i małym jadem w głosie. Oczywiście wygładziła swój strój i uśmiechnęła się w odwecie, ale nie był to miły uśmiech, tylko raczej mała pogarda dla jego słów. - Jeszcze kilka lat i czeka emerytura? Jak dobrze, że pan dba o to aby wiedzieć, kto zajmie ten pański tron. - okej, trochę przyznała mu to co królewskie, ale nie powiedziała to z jakimś przekonaniem czy szacunkiem do jego samego. To, że był dobry i miał w sobie ten gen, który sprawiał iż inne kobiety chichotały na jego widok i miały mokro, nie znaczyło iż Campbell miała być jedną z nich.
Malvin Foy
gall anonim
zagram wszystko co utrzymuje się w ramach dobrego smaku, bez krzywdzenia dzieci oczywiście!
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Nie byłby sobą, gdyby nie pozwoli sobie na chociażby króciutką rozmowę z Melanie. Jej największym atutem zdecydowanie i być może też było jedną z przyczyn, dla których ją zaczepił. Z drugiej strony nie miał później nic ciekawego do roboty, więc co mu szkodzi popsuć komuś humor.
- Chciałem być miły po tym jak przegrałaś z kretesem dzisiejszą sprawę, droga Melanie - zapewnił, chociaż nie było to ani trochę szczere. - Proszę tylko nie topić smutków w alkoholu w samotności.
Musiał przyznać, że dzielna z niej była dziewczyna. Nie poddawała się i wciąż walczyła, ale ten świat nie należał do przyjaznych. Środowisko prawnicze było ja teatr, gdzie każdy odgrywał swoje role. A on znajdował się w ścisłej czołówce aktorów, stad też jednego usługi nie należały do najtańszych. Za to gwarancja wygranej sprawy była prawie stuprocentowa.
- Nie wydaje mi się, żebym powiedział kilka lat - udał zdziwienie, chociaż był raczej lekko rozbawiony. Z jednej strony miło było się tak poprzekomarzać z koleżanką po fachu. - Jestem przekonany, że mówiłem kilkadziesiąt lat. Miło mieć marzenia, że kiedyś uda się mnie prześcignąć, ale to tylko marzenie - zawyrokował spoglądając na nią z góry. Dzieliło ich dobre kilkanaście centymetrów wzrostu. - Nawet jeśli, jak to określiłaś, zajmiesz mój tron, to nie przebijesz mojej legendy, moja droga.
Zlustrował bezwstydnie jej sylwetkę nawet się z tym nie kryjąc. Na sądowym korytarzu znajdowało się całkiem sporo ludzi. Jednak dopóki nie wykonał żadnych gestu wyglądało dla postronnych jakby odbywali zwykłą rozmowę.
Melanie Campbell
- Chciałem być miły po tym jak przegrałaś z kretesem dzisiejszą sprawę, droga Melanie - zapewnił, chociaż nie było to ani trochę szczere. - Proszę tylko nie topić smutków w alkoholu w samotności.
Musiał przyznać, że dzielna z niej była dziewczyna. Nie poddawała się i wciąż walczyła, ale ten świat nie należał do przyjaznych. Środowisko prawnicze było ja teatr, gdzie każdy odgrywał swoje role. A on znajdował się w ścisłej czołówce aktorów, stad też jednego usługi nie należały do najtańszych. Za to gwarancja wygranej sprawy była prawie stuprocentowa.
- Nie wydaje mi się, żebym powiedział kilka lat - udał zdziwienie, chociaż był raczej lekko rozbawiony. Z jednej strony miło było się tak poprzekomarzać z koleżanką po fachu. - Jestem przekonany, że mówiłem kilkadziesiąt lat. Miło mieć marzenia, że kiedyś uda się mnie prześcignąć, ale to tylko marzenie - zawyrokował spoglądając na nią z góry. Dzieliło ich dobre kilkanaście centymetrów wzrostu. - Nawet jeśli, jak to określiłaś, zajmiesz mój tron, to nie przebijesz mojej legendy, moja droga.
Zlustrował bezwstydnie jej sylwetkę nawet się z tym nie kryjąc. Na sądowym korytarzu znajdowało się całkiem sporo ludzi. Jednak dopóki nie wykonał żadnych gestu wyglądało dla postronnych jakby odbywali zwykłą rozmowę.
Melanie Campbell
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
Melanie to pani adwokat, która postawiła aktualnie na siebie i stała się może delikatnie samolubnanieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
Samo spotkanie z nim podnosiło jej ciśnienie i powodowało nerwy, które dawno nikt nie umiał w niej i wzbudzić, nawet i od lat. Może i był wielkim fachowcem, specjalista i, gwiazdą w tej dziedzinie, stojąca na piedestale przedstawicieli prawa w Toronto. Może tak właśnie było, ale Mel nie czuła w obowiązku aby kulić się w sobie i nie dogryźć mu swoim cierpkim językiem. Oczywiście było w tym wszystkim coś dziwnego, ta energia której nie dało się zrozumieć, to palenie i mrowienie w ciele spowodowane jego osobą. Wstyd było by przyznać, że dawał jej motywację i ogólnie lubiła te ich potyczki słowne nawet i poza salą sądową. - Oh.. Musiałabym się chyba Foy nazywać, aby pić po kryjomu z żalu nad przegraną. - może nie był to wysokich lotów pocisk, ale wciąż jej stabilna i pewna siebie postawa, miała dowieść, że jej nie złamią słowa byle lalusia i gogusia, który stawia włosy na kiepską pastę do włosów. - Wiedziałam, że jesteś już stary, ale że do gry wkraczają już zaniki pamięci sprzed minuty? Foy, udaj się lepiej do lekarza i przy okazji.. zbadaj jaja. - irytowała ją ta jego gra słowami i udawanie, szczególnie w chwili gdy stała na tyle blisko aby wyłapać każde jego słowo, z czym nie mógłby handlować. Po za tym czy on siebie słuchał? Brzmiał jak typowy zadufany w sobie dupek, co prawda pomagało to w byciu adwokatem, ale stawiało go wciąż jako kiepskiego człowieka samego w sobie.
- Twoja legenda? Nie widzę jej póki co, więc chyba nie istnieje jeszcze. Chyba, że zapłacisz aby zrobili Ci tutaj w sądzie aleje gwiazdy, tyle że to nie USA bejbe. - machnęła włosami w międzyczasie, próbując nieco poprawić swój wygląd, bo pewnie sama miała za chwilę kolejną rozprawę, może nawet coś drobnego. Zerknęła nawet na teczkę, ale cóż on dalej tam stał i troche jego towarzystwo ją irytowała, tym bardziej gdy czasami sama wręcz łapała go na bezwstydnym gapieniu się na jej własny tyłek. - Gap się więcej na mój tyłek, bo to on zmiażdży Cię przy następnej okazji, Foy. - wypaliła wreszcie, chcąc mu dać tym do zrozumienia, że Ona w i e. Widziała, że pewnie na chory sposób może na niego działać, już nie jako pewna siebie pani prawnik, ale już jako sama w sobie - dojrzała i całkiem ładna kobieta. - Chcesz to możemy dla rozrywki się nawet założyć, tylko że ja nie mam nic co bym od Ciebie chciała... - trochę hazardu i rozrywki dla wzniecenia rywalizację chyba się należało wprowadzić, przynajmniej na nią to zawsze lepiej wpływało a skoro już było wiadomo, że okazji mogą mieć w brud to... dlaczego nie? Chciała mu dopiec i odegrać się na nim, to jakby weszło jej w krew, tym bardziej po dzisiejszych perypetiach.
Malvin Foy
- Twoja legenda? Nie widzę jej póki co, więc chyba nie istnieje jeszcze. Chyba, że zapłacisz aby zrobili Ci tutaj w sądzie aleje gwiazdy, tyle że to nie USA bejbe. - machnęła włosami w międzyczasie, próbując nieco poprawić swój wygląd, bo pewnie sama miała za chwilę kolejną rozprawę, może nawet coś drobnego. Zerknęła nawet na teczkę, ale cóż on dalej tam stał i troche jego towarzystwo ją irytowała, tym bardziej gdy czasami sama wręcz łapała go na bezwstydnym gapieniu się na jej własny tyłek. - Gap się więcej na mój tyłek, bo to on zmiażdży Cię przy następnej okazji, Foy. - wypaliła wreszcie, chcąc mu dać tym do zrozumienia, że Ona w i e. Widziała, że pewnie na chory sposób może na niego działać, już nie jako pewna siebie pani prawnik, ale już jako sama w sobie - dojrzała i całkiem ładna kobieta. - Chcesz to możemy dla rozrywki się nawet założyć, tylko że ja nie mam nic co bym od Ciebie chciała... - trochę hazardu i rozrywki dla wzniecenia rywalizację chyba się należało wprowadzić, przynajmniej na nią to zawsze lepiej wpływało a skoro już było wiadomo, że okazji mogą mieć w brud to... dlaczego nie? Chciała mu dopiec i odegrać się na nim, to jakby weszło jej w krew, tym bardziej po dzisiejszych perypetiach.
Malvin Foy
gall anonim
zagram wszystko co utrzymuje się w ramach dobrego smaku, bez krzywdzenia dzieci oczywiście!
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
- Czyli śledzisz mnie, skoro znasz mój mały sekrecik, oj nie ładnie, nie ładnie - kusiło go, żeby pogrozić jej palcem. - Musisz być zatem bardziej zainteresowana moją osobą niż sądziłem.
Popijał trunki raczej dla samego smaku. Przegranych spraw miał bardzo nie wiele, był złotym dzieckiem prawniczego świata, gdy do niego wkraczał jako najlepszy absolwent na roku.
- Z nimi wszystko w najlepszym porządku - zapewnił z szelmowskim uśmiechem. - Każda dama mająca z nim przyjemność była wiele usatysfakcjonowanych. Ale dziękuję za troskę, Mel - nie dał się zapędzić w kozi róg.
Dorastał w środowisku, gdzie trzeba było umieć grać, zatem miał doświadczenie już od najwcześniejszych lat. Niestety większość śnieżynek działających w prawniczym środowisku nie potrafiło długo wytrwać w blasku jego chwały. Na dłuższa metę, było to trochę nużące, więc może też z tego powodu uczepił się Melanie.
Kobieta dzielnie ignorowała jego zajebistość oraz urok osobisty. Odrobinkę drażniło go to, ale ciekawość i zainteresowanie osobą pani Campbell było odświeżające. Miała spore szanse na osiągnięcie sukcesu, widział to, co nie zmieniało faktu, że nie zmierzał jej tego mówić. Za bardzo podobały mu się te ich słowne potyczki i jej odporność na jego urok.
- Stoisz wciąż za nisko, by ją ujrzeć - cieszyło go, że wciąż trwała i nie poddawała się w tej interesującej konwersacji. - Jak już zorganizuję sobie tę aleje gwiazd, to nie omieszkam wysłać ci zaproszenia. Dodam jeszcze stołek lub drabinę, wedle twojego uznania, żebyś wszystko dokładnie widziała.
Była charakterna, do tego atrakcyjna i świadomość swojej wartości. Łapał się czasami na tym, że rozmyśla o niej w różnych momentach dnia. Było to nader niespodziewane w jego przypadku.
- To, gdy wreszcie przestaniesz udawać, że jestem ci obojętny, chętnie przyjmę to małe zawodowe wyzwanie.
Melanie Campbell
Popijał trunki raczej dla samego smaku. Przegranych spraw miał bardzo nie wiele, był złotym dzieckiem prawniczego świata, gdy do niego wkraczał jako najlepszy absolwent na roku.
- Z nimi wszystko w najlepszym porządku - zapewnił z szelmowskim uśmiechem. - Każda dama mająca z nim przyjemność była wiele usatysfakcjonowanych. Ale dziękuję za troskę, Mel - nie dał się zapędzić w kozi róg.
Dorastał w środowisku, gdzie trzeba było umieć grać, zatem miał doświadczenie już od najwcześniejszych lat. Niestety większość śnieżynek działających w prawniczym środowisku nie potrafiło długo wytrwać w blasku jego chwały. Na dłuższa metę, było to trochę nużące, więc może też z tego powodu uczepił się Melanie.
Kobieta dzielnie ignorowała jego zajebistość oraz urok osobisty. Odrobinkę drażniło go to, ale ciekawość i zainteresowanie osobą pani Campbell było odświeżające. Miała spore szanse na osiągnięcie sukcesu, widział to, co nie zmieniało faktu, że nie zmierzał jej tego mówić. Za bardzo podobały mu się te ich słowne potyczki i jej odporność na jego urok.
- Stoisz wciąż za nisko, by ją ujrzeć - cieszyło go, że wciąż trwała i nie poddawała się w tej interesującej konwersacji. - Jak już zorganizuję sobie tę aleje gwiazd, to nie omieszkam wysłać ci zaproszenia. Dodam jeszcze stołek lub drabinę, wedle twojego uznania, żebyś wszystko dokładnie widziała.
Była charakterna, do tego atrakcyjna i świadomość swojej wartości. Łapał się czasami na tym, że rozmyśla o niej w różnych momentach dnia. Było to nader niespodziewane w jego przypadku.
- To, gdy wreszcie przestaniesz udawać, że jestem ci obojętny, chętnie przyjmę to małe zawodowe wyzwanie.
Melanie Campbell
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
-
Melanie to pani adwokat, która postawiła aktualnie na siebie i stała się może delikatnie samolubnanieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
- Ja? Twoją osobą? Spasuj z takimi wnioskami, wciąż drink wydaje się być ciekawszy od Ciebie więc.. to nic. Ale jak trafiłam to dobrze, widocznie jesteś nudny i przewidywalny, Foy. - znów w charakterystyczny dla siebie sposób cedziła przez usta jego nazwisko, krótkie i charakterystyczne. W teorii jak tak myślała, to chyba nie mogłaby się tak nazywać, nie w tym życiu ani.. w innym. Ale mniejsza o to, ich rozmowa schodziła na osobiste punch story line, więc Campbell i tak nagrywała się z jego męskości i jaj, które schował zaraz po swoim wystąpieniu sprzed paru chwil. Na pewno sama w sobie była dumna z tego jak go podszczypywała i nawet jeśli niektóre teksty były już mocno osobiste, nasycone w jakimś stopniu takim podtekstem seksualnym, to chyba nic złego. Jakby nie patrzeć próbowała wmawiać sobie, że jest dupkiem i że wcale nie wyglądała tak dobrze jak się wydaje. Bliżej jej było do tego aby go sobie obrzydzać niż wzdychać nad tym co potrafi w łóżku na przykład, jakie ma umiejętności i wskaźnik tkanki tłuszczu na brzuchu. A przynajmniej udawała, że właśnie tak jest i że Malvin nigdy nie dosięgnie tego zaszczytu aby zapoznać się z jej ciałem czy chociażby bielizną.
- To nigdy nie będzie mieć miejsca, więc daruj sobie te przechwałki. Możesz co najwyżej w alei gwiazd w Stanach kupić sobie gwiazdkę na otarcie łez i podbicie marnego ego. - przytykanie po raz kolejny i dalej wciąż, tak jakby żadne nie chciało odwrócić się na pięcie i odejść, zakończyć tą durną dyskusję, do niczego nie prowadzącą, ale to szczegół. Słysząc jego słowa to w sumie sama nie wiedziała czy chcę bardziej kolejny raz z nią wygrać, udowodnić coś sobie czy raczej ją zaliczyć, tak po prostu. Jej mina była mocna, lekko oburzona tym jego tekstem, bo w sumie jakiej by odpowiedzi nie udzieliła, można by ją uznać za kontrowersyjną. Podeszła za to do niego bliżej i o dziwo w tym wszystkim znalazła nieco animuszu, aby dodać coś od siebie, nieco z seksapilu i flirtu. Dotknęła jego krawatu, poprawiła go mocniej i zdecydowanie przy jego szyi, tak aby poczuł go mocniej zaciągniętego między kołnierzykiem a materiałem koszuli. - Jesteś mi obojętny, Malvin. Nie licz, że cokolwiek się między nami wydarzy. Liczy się dla mnie tylko to aby Ci skopać tyłek na kolejnej rozprawie. A jak mi się nie uda to.... - przerwała na moment aby na niego spojrzeć gdy cofnęła dłoń i siebie także nieco w tył. Może i miała na końcu jakiś tekst ale zawahała się nieco czy sąd to odpowiednie miejsce na takie wyrażanie się. W teorii mogłaby powiedzieć, że wtedy wygrał i będzie mógł sobie wybrać tą nagrodę, ale nie chciała takich deklaracji mu składać, chociażby z obaw które miała. Foy był graczem, dobrze go poznała na salach rozpraw przy okazji różnych spraw.
Malvin Foy
- To nigdy nie będzie mieć miejsca, więc daruj sobie te przechwałki. Możesz co najwyżej w alei gwiazd w Stanach kupić sobie gwiazdkę na otarcie łez i podbicie marnego ego. - przytykanie po raz kolejny i dalej wciąż, tak jakby żadne nie chciało odwrócić się na pięcie i odejść, zakończyć tą durną dyskusję, do niczego nie prowadzącą, ale to szczegół. Słysząc jego słowa to w sumie sama nie wiedziała czy chcę bardziej kolejny raz z nią wygrać, udowodnić coś sobie czy raczej ją zaliczyć, tak po prostu. Jej mina była mocna, lekko oburzona tym jego tekstem, bo w sumie jakiej by odpowiedzi nie udzieliła, można by ją uznać za kontrowersyjną. Podeszła za to do niego bliżej i o dziwo w tym wszystkim znalazła nieco animuszu, aby dodać coś od siebie, nieco z seksapilu i flirtu. Dotknęła jego krawatu, poprawiła go mocniej i zdecydowanie przy jego szyi, tak aby poczuł go mocniej zaciągniętego między kołnierzykiem a materiałem koszuli. - Jesteś mi obojętny, Malvin. Nie licz, że cokolwiek się między nami wydarzy. Liczy się dla mnie tylko to aby Ci skopać tyłek na kolejnej rozprawie. A jak mi się nie uda to.... - przerwała na moment aby na niego spojrzeć gdy cofnęła dłoń i siebie także nieco w tył. Może i miała na końcu jakiś tekst ale zawahała się nieco czy sąd to odpowiednie miejsce na takie wyrażanie się. W teorii mogłaby powiedzieć, że wtedy wygrał i będzie mógł sobie wybrać tą nagrodę, ale nie chciała takich deklaracji mu składać, chociażby z obaw które miała. Foy był graczem, dobrze go poznała na salach rozpraw przy okazji różnych spraw.
Malvin Foy
gall anonim
zagram wszystko co utrzymuje się w ramach dobrego smaku, bez krzywdzenia dzieci oczywiście!