-
bycie aktorką to jej marzenie, zarabia jako barmanka, a w nosie ma dupków, czasem rzuci się na starszych i dzianych facetów, ostra lasia
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkityp narracjiczas narracjipostaćautor
Ogółem nie lubiła świąt i uparcie to wszystkim powtarzała, ale kiedy przychodził ten jeden moment gdy na głównym placu miasta rozstawiali wszystkie te butki i przyjemności, każdy mógł się przekonać i odmówić własnym przekonaniom. Uwielbiała zapach grzańca czy inne smakołyki, które można było spróbować, do tego dochodziła aura śpiewu kolęd i świecące światełka, którymi chyba obwieszono wszystko dookoła. Potrzebowała zadrzeć wysoko do góry głowę, aby znaleźć czubek wielgaśnej choinki, którą też oficjalnie zapalono. Chociaż dalej pozostawało kilka dni do samych świąt, tak Hailey czuła co raz gorszą pustkę jeśli o to chodziło. Nie miała do kogo się odezwać we własnym mieszkaniu, nie miała z kim się pokłócić o ustawienie choinki czy o to co przygotować na świąteczny stół. Ta samotność odbijała się na niej i na humorze, w który wpadała. Naprawdę chciała nieco poczuć magii świąt, aby i jej marzenia się spełniły pomału, bez pośpiechu czy narzekania. Pragnęła mocno zmian, więc pierwszą z nich była wyprawa na jarmark świąteczny w celu znalezienia w sobie tej iskierki i magii jaką niósł za sobą ten miesiąc kończący rok. Śmiechy i cała aura bijająca od innych ludzi była dla niej nieco motorem napędowym. Brakowało jej kumpeli, z którą mogłaby się napić tego grzańca, Inez przepadła w swojej pracy przy biżuterii, a reszta już i tak miała plany. Kręciła się więc po tym pseudo zbudowany miasteczku z nadzieją, że może wpadnie na kogoś nowego, ciekawego albo inaczej, że spotka kogoś znajomego też. Cokolwiek, byle nie smucić samemu. Bo to chyba o to chodzi w tym święcie, aby nie być samemu, prawda?
Tak czy inaczej uśmiechała się sama do ludzi, dając i od siebie pozytywną aurę. Przystanęła przy jednym ze stoisk, szukając odpowiedniej ozdoby, czegoś nowego do mieszkania czy choćby do zawieszenia na choinkę. W teorii nie uważała za bardzo, więc skupiając się na tym aby sięgnąć po dosyć nietypową bombkę, prawie na kogoś wlazła. - Przepraszam! - rzuciła od razu, choćby z kultury i tego, że sama winna była owej sytuacji. Kaptur, który miała na głowie z miśkiem także nie pomógł, więc jej pole widzenia było mocno ograniczone. Pozwoliła sobie poprawić czapkę, która jej zjeżdżała na czoło, a także niesforną kurtkę i jej elementy. Dopiero wtedy mogła spojrzeć na kobietę czy też dziewczynę, którą wręcz podeptała. Zmrużyła brwi i skrzywiła się, wytężając swoją mózgownicę do tego, skąd ją kojarzy i kim też może być. - Ruby? Graham? RUBY GRAHAM?? - zapytała, ale też nie chciała przeginać i zaczepiać ją jak jakaś świruska. Upewnić się chciała, że to ta znajoma dzięki której lata temu udało jej się skończyć szkołę.