
Jako siedmioletnie dziecko najchętniej spędzała czas, bawiąc się w szpital. Bandażowała misiom głowę, a czasem zszywała je. W głowie miała wiele pomysłów, ale chciała zostać lekarzem, kimś ważnym, kto pomaga ludziom. Skrzydeł dodawał fakt, że uwielbiała się uczyć. Pochłaniała wypożyczone z biblioteki atlasy anatomiczne dla dzieci. Uwielbiała wertować między nimi.
Była uczennicą wybitną. Wykonującą każdy możliwy szczegół, by dostać stypendium umożliwiające pieniądze na czesne, środki do życia i letnią pracę w labie. Całe swoje liceum doskonale wiedziała, do czego dążyła. W ten sposób dostała się na studia. Wpierw licencjackie z biologii, gdzie najbardziej interesowała ją mikrobiologia, później egzamin, aplikacja do szkoły medycznej, ale... udało się. Dostała się na studia medyczne. Miała stypendium, a gdy jest się u progu tego, co się chce, człowiek odpuszcza. Tak było w przypadku Ivy, która na ostatnim roku zaczęła lawirować przez pewnego mężczyznę. Jednak groźba utraty stypendium zamknęła na dobre jej imprezowe życie.
Udało się, zdała egzamin na koniec studia. Aplikowała na rezydenturę. Tylko jeden szczegół w jej życiu spowodował, że wylądowała w szpitalu w Toronto. Nikomu z rodziny o tym nie mówiła, bo bała się reakcji chłopaka.
