Do wczoraj.
Wieczorem, zupełnie przypadkiem, zajrzała na forum zrzeszające fanatyków miejskiej sztuki. Przeglądała z kubkiem gorącej, zimowej herbaty w dłoniach, nie spodziewając się niczego nowego. I wtedy, między zdjęciami i nudnymi wpisami, zobaczyła coś, co sprawiło, że aż wyprostowała się na krześle.
Nowe lokalizacje z dinozaurami, których nie miała w swoim notesie. Dinozaury, które — przynajmniej teoretycznie — nie powinny już istnieć. Ale najwyraźniej miejski artysta nie próżnował.
Nie zastanawiała się długo. Od razu napisała do Lucasa z pytaniem, czy następnego dnia pracuje. A jeśli nie, to ma dla niego propozycję nie do odrzucenia. Gdyby jednak próbował się wykręcać, dorzuciła argument ostateczny — świeżutki pakiet kart z Pokemonami, które dorwała jakiś czas temu na konwencie.
Tym samym konwencie, na którym zupełnie niechcący wciągnięto ją w bójkę. Efekt? Solidne limo pod okiem, noc na komisariacie i powiadomienie o incydencie starszej siostry, która była śledczą i musiała ratować ją z sytuacji, w którą Addie wpakowała się nie ze swojej winy. Karty przeleżały od tamtej pory nietknięte, czekając na odpowiedni moment. Właśnie na takie okazje.
Harrison co prawda fiksowała się na punkcie mangi i anime, ale Pokemony nigdy nie należały do jej ulubionych serii. Lucas natomiast… Cóż, Audrey była niemal pewna, że dla nowych dinozaurów — i takiego dodatku — da się wyciągnąć go z domu bez większego oporu.
Umówili się w parku na północy Toronto. To właśnie tutaj prowadziły wskazówki do nowej lokalizacji muralu. Twórca dinozaurów zawsze jakieś zostawiał, ale nigdy nie pisał wprost, gdzie dokładnie je ukrył, tym samym tworząc dla swoich fanów miejską grę.
— Mam coś dla ciebie — powiedziała, kiedy zobaczyła Millera przy wejściu do parku. A potem wyciągnęła pakiet z kartami. — Za fatygę — wyjaśniła i zachęcająco poruszyła błyszczącą folią. — No otwórz i zobacz, co ci się trafiło — ponagliła go i nie czekając na jego reakcję, wcisnęła mu pakiet w dłoń, po czym poprawiła sobie na głowie żółtą czapkę z fioletowym pomponem i zerknęła w aparat cyfrowy, żeby sprawdzić ustawienia. — Dzisiaj szukamy Stegozaura. Tylko nie mam informacji, czy to będzie ogromna grafika czy raczej coś mniejszego, dlatego musimy się dobrze rozglądać. Przejdziemy przez park i ruszymy w stronę osiedla — przedstawiła plan działania, który powinien być dość zrozumiały. Chociaż Lucasem to akurat nigdy nic nie wiadomo.
Lucas Miller