ODPOWIEDZ
17 y/o
For good luck!
159 cm
uczennica w riverdale collegiate institute
Awatar użytkownika
21 grudnia według przepowiedni majów nastąpi "wielkie bum"
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

002.
Przez lata przemierzała ulice Toronto z aparatem przewieszonym przez ramię i wytartym na rogach notesem, w którym skrupulatnie zaznaczała kolejne dzielnice — zielony triceratops przy starej piekarni pachnącej drożdżówkami w Parkdale, tyranozaur ukryty między magazynami na południu miasta i uśmiechnięty stegozaur niedaleko szkoły w East End. Wszystkie murale łączył ten sam charakterystyczny styl — miękkie linie, pastelowe kolory i dziwna łagodność w spojrzeniach prehistorycznych stworzeń. Audrey nie miała wątpliwości, że wyszły spod ręki jednego artysty. Z czasem odnajdywanie kolejnych dinozaurów stało się to jej małą obsesją, dlatego dokumentowała ich istnienie i próbowała zrozumieć, dlaczego pojawiały się właśnie tam, a nie gdzie indziej. Była właściwie przekonana, że ma już komplet. Że żaden dinozaur w Toronto nie zdoła jej więcej zaskoczyć.
Do wczoraj.
Wieczorem, zupełnie przypadkiem, zajrzała na forum zrzeszające fanatyków miejskiej sztuki. Przeglądała z kubkiem gorącej, zimowej herbaty w dłoniach, nie spodziewając się niczego nowego. I wtedy, między zdjęciami i nudnymi wpisami, zobaczyła coś, co sprawiło, że aż wyprostowała się na krześle.
Nowe lokalizacje z dinozaurami, których nie miała w swoim notesie. Dinozaury, które — przynajmniej teoretycznie — nie powinny już istnieć. Ale najwyraźniej miejski artysta nie próżnował.
Nie zastanawiała się długo. Od razu napisała do Lucasa z pytaniem, czy następnego dnia pracuje. A jeśli nie, to ma dla niego propozycję nie do odrzucenia. Gdyby jednak próbował się wykręcać, dorzuciła argument ostateczny — świeżutki pakiet kart z Pokemonami, które dorwała jakiś czas temu na konwencie.
Tym samym konwencie, na którym zupełnie niechcący wciągnięto ją w bójkę. Efekt? Solidne limo pod okiem, noc na komisariacie i powiadomienie o incydencie starszej siostry, która była śledczą i musiała ratować ją z sytuacji, w którą Addie wpakowała się nie ze swojej winy. Karty przeleżały od tamtej pory nietknięte, czekając na odpowiedni moment. Właśnie na takie okazje.
Harrison co prawda fiksowała się na punkcie mangi i anime, ale Pokemony nigdy nie należały do jej ulubionych serii. Lucas natomiast… Cóż, Audrey była niemal pewna, że dla nowych dinozaurów — i takiego dodatku — da się wyciągnąć go z domu bez większego oporu.
Umówili się w parku na północy Toronto. To właśnie tutaj prowadziły wskazówki do nowej lokalizacji muralu. Twórca dinozaurów zawsze jakieś zostawiał, ale nigdy nie pisał wprost, gdzie dokładnie je ukrył, tym samym tworząc dla swoich fanów miejską grę.
Mam coś dla ciebie — powiedziała, kiedy zobaczyła Millera przy wejściu do parku. A potem wyciągnęła pakiet z kartami. — Za fatygę — wyjaśniła i zachęcająco poruszyła błyszczącą folią. — No otwórz i zobacz, co ci się trafiło — ponagliła go i nie czekając na jego reakcję, wcisnęła mu pakiet w dłoń, po czym poprawiła sobie na głowie żółtą czapkę z fioletowym pomponem i zerknęła w aparat cyfrowy, żeby sprawdzić ustawienia. — Dzisiaj szukamy Stegozaura. Tylko nie mam informacji, czy to będzie ogromna grafika czy raczej coś mniejszego, dlatego musimy się dobrze rozglądać. Przejdziemy przez park i ruszymy w stronę osiedla — przedstawiła plan działania, który powinien być dość zrozumiały. Chociaż Lucasem to akurat nigdy nic nie wiadomo.

Lucas Miller
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
23 y/o
Mark your calendar for Canada Day
189 cm
popcornman w fox theatre
Awatar użytkownika
kocham święta.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

14.


Lucas lubił dinozaury.
Jeszcze jako dzieciak zbierał liczne figurki, miał nawet zajebisty album, w którym kolekcjonował wszystkie naklejki z gazet. Chuj, że jednego wieczoru Drake przez przypadek zalał go całego browarem, kiedy robili imprezę pod nieobecność rodziców, a biedny Miller siedział sobie w kącie z komiksem, zapominając, że zostawił go na stole. Próbował go odratować, krzyczał i nawet płakał jak baba, jednak nic to nie dało. Album do wyjebania.
I chociaż na tym skończyły się jego kolekcjonerskie przygody z dinozaurami, tak kiedy Audrey zaproponowała mu polowanie na murale, od razu się zgodził. Nie dość, że oznaczało to świetnie spędzone popołudnie, to w dodatku w doborowym towarzystwie.
Na miejscu pojawił się na czas, chociaż zamiast pojechać hulajnogą musiał butować jak ten ostatni frajer — sam nie wiedział co się stało, ale chyba akumulator. Przeszedł kawałek i nawet nie musiał się za bardzo rozglądać, bo drobna blondyneczka z wielkim pomponem na głowie od razu rzuciła się w oczy. Wyrzucił rękę w górę, wymachując tak energicznie, że przy okazji przywalił w ramie jakiejś kobiecie, która właśnie przechodziła z dzieckiem. Przeprosił grzecznie i już po chwili stał przed Harrison.
Dla mnie? — zdziwiła się na jej słowa i fakt, że cokolwiek dla mnie miała. — Myślałem, że dopiero będziemy szukać skarbów — jakby wiedział, że wymieniali się prezentami, też by jej coś kupił, a takto stał jak ostatni debil z pustymi rękami. Chociaż kiedy jej spojrzenie padło na paczuszkę kart Pokemonów w jej drobnych dłoniach, od razu się uśmiechnął. — No co ty mówisz?! — oczy zaświeciły mu się w ułamku sekundy. Lucas k o c h a ł Pokemony. Zbierał te przeklęte karty już kilka dobrych lat i kilka już nawet udało mu się sprzedać za całkiem konkretne sumki, chociaż większość i tak zostawiał na potem.
Ej to dawaj, otwieramy razem — od razu rozerwał papierek i zaczął przeglądać, oczywiście ustawiając się ramię w ramię z Audrey, żeby mogła dobrze wiedzieć. W środku znajdowało się kilka zwykłych kart — Pikachu, Squirtle i Bulbasaur — razem z kilkoma błyszczącymi kartami typu Aerodactyl V i Giratina V, które już wyglądały całkiem nieźle. Ale jedna karta przykuwała wzrok najbardziej: holograficzny Charizard. — A JACIESZ PIERDOLE — oczy mu zabłyszczały, ale to tak mocno, że na krótką chwilę kompletnie zmieniły kolor oczu. Spojrzał na blondynkę z niemałym entuzjazmem, a potem złapał ją za ramię. — Ty wiesz po ile to chodzi?! Musze jeszcze sprawdzić w domu rocznik, ale to można opchnąć za dobre pięć koła nawet! — to był taki moment, kiedy wychodził z niego prawdziwy nerd. Bo kto normalny znałby z głowy stawki za konkretne karty? Cóż, na pewno nie Harrison, bo jej mina jasno mówiła o tym, że nie miała pojęcia, co Lucas jej tutaj prawił, chociaż ewidentnie cieszyła się z jego szcześcia.
Kurwa, Harrison, za tego Charizarda znajdę ci tego Stegozaura chociażbym miał skonąć — obiecał, spoglądając jej głęboko w oczy. No kurwa zrobiła mu dzień tym prezentem. Nie, ona zrobiła mu cały TYDZIEŃ. Zaklaskał w dłonie, już o wiele bardziej zmotywowany i rozejrzał się po parku. — Dobra, to gdzie zaczynamy? Mamy jakieś wskazówki? To bedzie na budynku, czy jest szanse, że jest zrobione też, nie wiem, na jakimś drzewie na przykład? — dopytał, bo w sumie nigdy wcześniej nie brał udziału w takich poszukiwaniach, jedynie znał temat z opowieści Harrison o wcześniejszych znaleziskach i całej tej zajawce.

audrey harrison
kasik
Używania AI i brak ciągnięcia fabuły do przodu.
17 y/o
For good luck!
159 cm
uczennica w riverdale collegiate institute
Awatar użytkownika
21 grudnia według przepowiedni majów nastąpi "wielkie bum"
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Gdyby Aubrey miała totalną fazę na Pokemony — taką samą, jak w przypadku dinozaurów, gwiazdozbiorów czy Igrzysk Śmierci — pewnie zatrzymałaby wszystkie karty dla siebie i ewentualnie wymieniła się z Lucasem tylko na powtórki. Jednak Pokemony nigdy jej specjalnie nie kręciły, a poza tym zbliżały się święta, ten wyjątkowy okres, kiedy każdy chciał być trochę milszy dla innych, a Harrison pomyślała, że taki drobny prezent sprawi mu radość. Nie była pewna, czy to naprawdę go ucieszy, ale kiedy zobaczyła, jak jego oczy rozbłysły na widok błyszczącej folijki z kartami, wiedziała, że trafiła w dziesiątkę.
Znała te podstawowe stworki z anime, bo kto mógł nie kojarzyć Pikachu, jednak wśród kart były też Pokemony z tych nowych generacji, o których istnieniu Audrey nie miała pojęcia. I tak oto ze stu pięćdziesięciu nagle zrobiło się ich tysiąc i weź je tu wszystkie spamiętaj! To znaczy, pewnie dałaby radę, przecież źródła mówiły, że gatunków dinozaurów mogło być nawet trzy razy więcej, a jej wystarczało, że tylko spojrzała na jakiegoś prehistorycznego gada i już wiedziała, jak się nazywał.
Serio aż tyle? — uniosła wysoko brwi, kiedy Lucas wyskoczył z ceną holograficznego Charizarda. — I co teraz? Zostawisz go sobie czy sprzedasz? A może poczekać, aż wartość karty wzrośnie? — zainteresowała się, ale ani trochę nie żałowała, że nie zostawiła sobie paczki stworków dla siebie. Pewnie i tak rzuciłaby je w kąt i nie sprawdziłaby nawet, że w ogóle można je spieniężyć.
A kiedy Miller skończył już się ekscytować jak dzieciak, spojrzała na niego pobłażliwie.
Mural na drzewie? — zaśmiała się, jednak bez złośliwości. — To byłoby trochę dziwne, nie sądzisz? To musi być jakiś budynek. Ale wcale nie jest powiedziane, że nie trzeba będzie łazić po drzewach, żeby go dostrzec. Poczekaj, miała tu... — urwała, wyciągając z kieszeni puchowej kurtki telefon i zalogowała się na forum dla fanatyków dinozaurów. — Wskazówką jest budynek z taką śmieszną kopułą, widzisz? To oznacza, że Stegozaur znajduje się gdzieś w pobliżu, ale nie bezpośrednio. Tylko nie wiadomo, jakiej jest wielkości. Może być ogromny, jednak równie dobrze może być całkiem mały. Nie taki mały-mały, że nie można go zobaczyć gołym okiem, ale no nie wiem, wielkości człowieka. I zwykle są ukryte w ustronnych miejscach. Chodźmy szybciej, wszystko ci pokażę! — złapała Lucasa za rękaw kurtki i pociągnęła go w kierunku przeciwnego wyjścia z parku.
Śnieg skrzypiał pod nogami i Audrey czasami musiała się przytrzymać ramienia Millera, żeby nie fiknąć koziołka na oblodzonym chodniku, ale w końcu dotarli do furtki, która prowadziła na jedną z ruchliwszych ulic.
Tam jest dzielnica mieszkalna! — wskazała na rząd domów jednorodzinnych, które ulokowane były za galerią handlową, remizą strażacką i klubem nocnym. — Artysta podpisuje się jako Dino Scribe i nigdy nie tworzył niczego na domach, więc to musi być jakiś mur. Albo ściana na tyłach sklepu? Wypatruj kopuły — poleciła, przystając przy pasach, aby poczekać na zielone światło i przejść na drugą stronę ulicy.

Lucas Miller
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
23 y/o
Mark your calendar for Canada Day
189 cm
popcornman w fox theatre
Awatar użytkownika
kocham święta.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracji3os
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Najlepiej jest poczekać — odpowiedział na jej pytanie praktycznie od razu. Z kartami kolekcjonerskimi było tak, że przez dziewięćdziesiąt procent czasu zyskiwały na wartości wraz z biegiem czasu. Jasne, zawsze istniało prawdopodobieństwo, że coś się po drodze wypierdoli i nie będzie takiej karty można sprzedać za wymarzoną kwotę, jednak Lucas siedział w tym już na tyle, by wiedzieć, że karty jak ta z Charizardem będą tylko rosnąć i rosnąć na wartości. — Może sprzedam za rok albo dwa. Albo jak będę potrzebować gotówki — bo przecież taki scenariusz też trzeba było wziąć pod uwagę. W kinie wcale nie zarabiał jakiś wielkich kokosów, a czasami człowiek potrzebował zastrzyku gotówki.
Schował wszystkie karty do kieszeni, oczywiście ostrożnie, przy okazji marudząc coś pod nosem, że nie miał przy sobie żadnej folijki, żeby od razu tę najbardziej wartościową schować w bezpieczne miejsce i upewnić się, że nic się jej nie stanie. W końcu ich stan ten potem świadczył o wartości ceny.
I popierdoliłby sobie o tym pewnie jeszcze dłużej, gdyby Audrey nie zaczęła szarpać go za rękaw i ciągnąć w stronę drugiego końca parku.
No dobra, czyli szukamy kopuły — powtórzył jeszcze po niej. Faktycznie, na telefonie Harrison miała kilka całkiem przydatnych wskazówek, gdzie tego muralu szukać, chociaż jak Miller tak rozglądał się dookoła tych wszystkich budynków dookoła, to nigdzie nie widział żadnej kopuły.
Przeszli przez pasy, by finalnie znaleźć się na osiedlu mieszkalnym. Miller jeszcze upewnił się, że karty Pokemonów leżały ładnie w kieszeni i zaczął wytężać wzrok.
Nigdzie nie widze nic jak z tej twojej wskazówki… — mruknął pod nosem, próbując nadążyć nad tempem, jakie narzucała im Audrey. Kurwa, dziewczyna niby miałą krótkie nóżki, a przebierała nimi jak mały samochodzik. — A tak w ogóle co zrobimy jak już ją znajdziemy? — zainteresował się. — Dostaniesz za to jakąś nie wiem odznakę czy nagrodę? Czy po prostu będziemy pławić się we własnej chwale za samo znalezienie? — dopytał, bo jednak Lucas bywał ciekawski, czasami aż za bardzo. Lubił rozumieć co działo się dookoła niego i jakie dokładnie miał zadanie, a najbardziej to lubił nagrody. Może dlatego tak się podekscytował, że mogli za to dostać jakiś order z ziemniaka czy inny chuj.
Jedziesz na święta do domu? — zapytał, gdy mijali kolejne budynki. Spojrzał na nią jedynie przelotnie, bo przecież sama Harrison mówiła, że miał rozglądać się po nawet najmniejszych zakamarkach. Tylko on kurwa nic nie widział. Nic a nic. Ani muralu, ani nawet tej zasranej kopuły.
Miał nawet zaproponować, żeby może faktycznie weszli na jakieś drzewo i spojrzeli na wszystko z góry, ale wtedy z bloku obok zaczęła wychodzić jakaś baba z psem i Lucas nie zastanawiając się zbyt długo, złapał Harrison za rękę i czym prędzej pociągnął w stronę otwartych drzwi.
Dzień dobry — rzucił jeszcze w stronę kobiety, jakby był jej ulubionym sąsiadem i wciągnął Audrey do środka. Rozejrzał się dookoła, próbując zlokalizować windę, a potem ruszył w jej strone.
Mówiłaś, że z góry może być lepiej widać — przytoczył jej własne słowa, podczas gdy palcem wskazującym już przywoływał windę. — Więc spróbujemy wejść na dach i stamtąd popatrzeć. Co myślisz? — zapytał i wbił spojrzenie w jej jasne oczy. Oczywiście mogło się okazać, że wyjście jest zamknięte, ale zawsze warto spróbować, nie?

audrey harrison
kasik
Używania AI i brak ciągnięcia fabuły do przodu.
17 y/o
For good luck!
159 cm
uczennica w riverdale collegiate institute
Awatar użytkownika
21 grudnia według przepowiedni majów nastąpi "wielkie bum"
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Mogła przypuszczać, że im dłużej pozostawało się w posiadaniu danej karty, tym większej nabierała ona wartości. A to, że Lucas nie chciał pozbywać się Charizarda przy pierwszej lepszej okazji, wydawało się logiczne. Wolał zachować go na moment prawdziwego kryzysu, a to czyniło kartę czymś więcej niż zwykłym przedmiotem kolekcjonerskim. W pewnym sensie stanowiła zabezpieczenie, które należało wykorzystać dopiero wtedy, gdy wszystkie inne opcje zawiodą. Czas działa na jego korzyść, a cierpliwość mogła przynieść znacznie większy zysk niż pochopna decyzja.
Audrey przeszła przez ulicę, ostrożnie rozglądając się na boki, żeby przypadkiem nie wpaść pod koła jakiegoś rozpędzonego szaleńca, który nic nie robił sobie z sygnalizacji świetlnej. Mama zawsze powtarzała — przezorny zawsze ubezpieczony. A że Harrison, jak na marzycielkę przystało, często chodziła z głową w chmurach i słuchawkami w uszach, więc naprawdę musiała uważać, żeby nikt jej nie rozjechał.
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo — przypomniała Millerowi, kiedy tak maszerowali między budynkami. — Trzeba dobrze się przypatrywać — zaznaczyła, bo on to chciałby wszystko od razu. — Gdyby Dino Scribe umieszczał swoje rysunki w jakichś oczywistych miejscach, to nie byłoby żadnej frajdy — Audrey owinęła się szczelniej szalikiem i poprawiła zwisający na szyi pasek od aparatu. — Przejdziemy dookoła i wtedy na pewno znajdziemy kopułę. Musi gdzieś tutaj być — pokiwała głową, aby umocnić wypowiedziane słowa. Dino Scribe nigdy nie zwodził celowo swoich fanów i nie wprowadzał ich umyślnie w błąd. Nawet jeśli jego wskazówki były ukryte, to później wszystko spinało się w całość i miało absolutny sens! — Każdy, kto znajduje jego dzieła, fotografuje je i wstawia na forum w ramach dowodu. Ale nie każdym to się udaje, więc satysfakcja jest o wiele większa. Wyobraź sobie, że jednego Pterodaktyla znalazłam tylko ja i jeszcze jeden user. Wtedy administracja, po wcześniejszej konsultacji z Dino Scribem przypina nam do profilu takie czaderskie odznaki w kształcie dinozaurów. Poczekaj, pokażę ci — i znów wyciągnęła telefon, żeby zwizualizować Lucasowi, jak to dokładnie wyglądało.
Oczywiście Audrey nie szukała prehistorycznych gadów dla odznak, a dla siebie. Potem przez cały dzień chodziła dumna jak paw, bo nie dość, że oderwała się od komputera i zrobiła kroki, to jeszcze znalazła coś, co znajdowali tylko nieliczni!
Na pytanie o święta, pokiwała głową. Naturalnie, że zjeżdżała do rodzinnej miejscowości. Miała siedemnaście lat, niby gdzie i z kim miałaby je spędzać?
Tak, wszyscy się zjeżdżamy. Cała ósemka — wyjaśniła z uśmiechem. W sumie to był jeden z czynników, które połączyły ją z Lucasem, bo on też miał dużą rodzinę. Nie tak dużą, jak Harrison, ale wciąż sporą. — Ty pewnie jedziesz do Whitby, prawda? Myślisz, że wszyscy z twojego rodzeństwa przyjadą do domu?
Miller wspominał kiedyś, że jego brat często był w rozjazdach, a najstarsza siostra pracowała w policji, zupełnie jak prawie najstarsza siostra Audrey, więc pewnie różnie to z nimi bywało.
Zdziwiła się szczerze, kiedy chłopak zaproponował, żeby wejść do bloku i wspiąć się na dach. W zasadzie to nie był taki głupi pomysł, tylko jak on sobie to właściwie wyobrażał?
A takie wejścia nie są zamknięte na cztery spusty? — zapytała, ale niewiele myśląc, weszła do klatki i stanęła przy windzie. — Nie zabezpieczają jej jakoś? Chyba muszą, bo tak to każdy właziłby sobie na dach — stwierdziła, wchodząc do winy i już jechali na najwyższe piętro.
Budynek miał dziesięć pięter i faktycznie na tym ostatnim znajdowała się klapa prowadząca na dach, ale drabina wisiała bardzo wysoko, więc niby jak mieli ją sięgnąć?
No i co dalej, mądralo? — zagadnęła, podpierając ręce na biodrach. — Nawet jak mnie podsadzisz i uda mi się dosięgnąć szczebla, to chyba klapa ma kłódkę.

Lucas Miller
bubek
nie lubię postów z ai i takich o niczym, braku zaangażowania w fabułę i kiedy druga strona nie wykazuje się inwencją twórczą
ODPOWIEDZ

Wróć do „York Mills Valley Park”