-
Like the stars chase the sun over the glowing hill, I will conquer. Blood is running deep, some things never sleep.nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Gdy była tutaj poprzednio, czuła się dość obco i nie na miejscu, otoczona co prawda koleżankami i kolegami po fachu, ale wciąż mając wrażenie, że jakoś odstawała. Dziś gwar wieczornego baru wydawał jej się wręcz przyjemny, a fakt, że mogła najzwyczajniej w świecie wyluzować się przez chwilę, nie był tu bez znaczenia. Drinki, pizza i plotki były czymś naturalnym dla ludzi, którzy zachowywali zdrowy podział między życiem prywatnym a zawodowym, ale dla pracoholiczki, jaką była Almendarez, były niecodzienne. Może dlatego powinny być bardziej celebrowane, a ona sama naprawdę doceniała dzisiejsze spotkanie?
- Ode mnie masz zawsze zielone światło, żeby utrzeć nosa facetom - zapowiedziała jeszcze, w później także jednym łykiem opróżniła swój drink do końca.
Słysząc o ciepłym daniu tylko uśmiechnęła się pod nosem, bo czuła się prawie tak, jakby siedziała przed lustrem; wcześniej nie zdawała sobie nawet sprawy, jak podobne są do siebie ze Sloane.
- I smakuje też lepiej, niż jedzenie na wynos. Mam wrażenie, że ostatnio nie jadam nic innego, ale czasem wolałabym wziąć podwójny dyżur niż stanąć przy garach - nie miała za grosz talentu kulinarnego i niespecjalnie się z tym kryła.
Gdy historia z randką nabrała szczegółów, na twarzy Sereny widoczne były wszystkie emocje, które w związku z tym odczuwała. Nie w jej gestii było ocenianie koleżanki, ale zmartwiła się nieco słysząc, że jej potencjalny wybranek nie jest nieskazitelnie czystym filarem tego miasta.
- Szary, czyli bardziej antysystemowy? Czy szary, bo lepiej nie pytać o jego prawdziwe zajęcie? - zsunęła brwi, zastanawiając się, która z tych opcji była bliższa prawdy.
Nie miała nic przeciwko osobom, które zboczyły ze ścieżki prawilności, by walczyć o ideały i przekonania ważne dla dobra społeczeństwa. I może była w tym wszystkim oceniająca i bardzo subiektywna, ale przecież gdyby nie podejmowane ryzyko, jej samej nawet nie byłoby na świecie - jej rodzice przekroczyli granicę nielegalnie. Nie była więc uprzedzona, ale wolała być ostrożna.
- To chyba nie jest jeszcze do końca taka czerwona flaga, ale bądź ostrożna. Jeśli będzie miało dojść do drugiego spotkania, wyślij mi swoją lokalizację czy coś, w razie czego możemy ustalić też jakieś hasło. Jeśli napiszesz mi w wiadomości, że wyspałaś się w swojej nowej, miękkiej piżamie i śnił ci się Michael to będę wiedziała, że czas wzywać posiłki - może brzmiała, jakby żartowała, ale mówiła całkiem serio.
Pizza nie zdążyła jeszcze zniknąć z talerzy, a one zamówiły już kolejne drinki i mogły wznieść następny toast. Ten wieczór najwyraźniej obfitował w powody do wznoszenia kieliszków w górę.
- I żebyśmy po sześćdziesiątce były takie niezłomne, jak ta moja sąsiadka - dodała jeszcze i chyba po raz pierwszy w życiu wyobraziła sobie siebie jako seniorkę.
Sloane Marlowe
- Ode mnie masz zawsze zielone światło, żeby utrzeć nosa facetom - zapowiedziała jeszcze, w później także jednym łykiem opróżniła swój drink do końca.
Słysząc o ciepłym daniu tylko uśmiechnęła się pod nosem, bo czuła się prawie tak, jakby siedziała przed lustrem; wcześniej nie zdawała sobie nawet sprawy, jak podobne są do siebie ze Sloane.
- I smakuje też lepiej, niż jedzenie na wynos. Mam wrażenie, że ostatnio nie jadam nic innego, ale czasem wolałabym wziąć podwójny dyżur niż stanąć przy garach - nie miała za grosz talentu kulinarnego i niespecjalnie się z tym kryła.
Gdy historia z randką nabrała szczegółów, na twarzy Sereny widoczne były wszystkie emocje, które w związku z tym odczuwała. Nie w jej gestii było ocenianie koleżanki, ale zmartwiła się nieco słysząc, że jej potencjalny wybranek nie jest nieskazitelnie czystym filarem tego miasta.
- Szary, czyli bardziej antysystemowy? Czy szary, bo lepiej nie pytać o jego prawdziwe zajęcie? - zsunęła brwi, zastanawiając się, która z tych opcji była bliższa prawdy.
Nie miała nic przeciwko osobom, które zboczyły ze ścieżki prawilności, by walczyć o ideały i przekonania ważne dla dobra społeczeństwa. I może była w tym wszystkim oceniająca i bardzo subiektywna, ale przecież gdyby nie podejmowane ryzyko, jej samej nawet nie byłoby na świecie - jej rodzice przekroczyli granicę nielegalnie. Nie była więc uprzedzona, ale wolała być ostrożna.
- To chyba nie jest jeszcze do końca taka czerwona flaga, ale bądź ostrożna. Jeśli będzie miało dojść do drugiego spotkania, wyślij mi swoją lokalizację czy coś, w razie czego możemy ustalić też jakieś hasło. Jeśli napiszesz mi w wiadomości, że wyspałaś się w swojej nowej, miękkiej piżamie i śnił ci się Michael to będę wiedziała, że czas wzywać posiłki - może brzmiała, jakby żartowała, ale mówiła całkiem serio.
Pizza nie zdążyła jeszcze zniknąć z talerzy, a one zamówiły już kolejne drinki i mogły wznieść następny toast. Ten wieczór najwyraźniej obfitował w powody do wznoszenia kieliszków w górę.
- I żebyśmy po sześćdziesiątce były takie niezłomne, jak ta moja sąsiadka - dodała jeszcze i chyba po raz pierwszy w życiu wyobraziła sobie siebie jako seniorkę.
Sloane Marlowe
ness
nie steruj moją postacią, a na pewno się dogadamy
31 y/o, 170 cm
ratownikcza medyczna, która po godzinach ratuje życie typom spod ciemnej gwiazdy

-
Obsession is the devil, it will take you to the dark side.nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Sloane słuchała jej z półuśmiechem, podpierając brodę na dłoni, jakby ten gest miał ją uziemić w chwili, która, co zaskakujące dla Sloane, nie wymagała pośpiechu. Rzadko zdarzało się, by życie zwalniało do tempa, w którym można było po prostu siedzieć, jeść pizzę i mówić o piżamach jako haśle alarmowym.
- Tak zrobię - rzuciła cicho, lekko stukając paznokciem w szkło. - Piżama i Michael we śnie będzie hasłem.
Brzmiało to zabawnie, ale wiedziała, że Serena mówi serio. I to nie była tylko ostrożność , to była troska, której Sloane nie dostawała często, przynajmniej nie w tak bezpośredniej, nieocukrzonej formie. Zwykle to ona była od pilnowania, od ogarniania, od „wszystko pod kontrolą”. Teraz pierwszy raz od dawna miała ochotę pozwolić komuś innemu być tym, kto czuwa.
- Myślę, że ma sporo za uszami, ale nie wydaje mi się, żeby chciał mi zrobić krzywdę - nie wiedziała czy może być taka pewna Marco. Zdecydowanie był facetem, którego ciężko rozgryźć i daleko mu do tego, żeby określić go jako bezpiecznego. Co nie zmieniało faktu, że czuła się przy nim bezpiecznie.
Ujęła w dwa palce brzeg talerza, przesuwając pizzę bliżej siebie. Wzięła kolejny kawałek, ale tym razem jadła wolniej, bardziej świadomie. Czuła, jak atmosfera wieczoru wsiąka w nią jak ciepło w zimne dłonie.
- Zresztą… chyba nie muszę od razu wszystkiego wiedzieć. Może to nowość w moim życiu. Żeby pozwolić sobie na niewiedzę. - Spojrzała niepewnie na Serene, jakby szukała w jej spojrzeniu akceptacji i zrozumienia. Sama nie była pewna tego wszystkiego, ale miała ochotę zaryzykować.
Brzęk szkła był cichy, ale przyjemny. Przy ich stoliku zrobiło się cieplej, choć może to tylko drink zaczął działać.
- A jak już będziesz po sześćdziesiątce i zaczniesz tyranizować sąsiadów, to daj mi znać. Przyjadę i będziemy razem rozstawiać chłopców po kątach - dodała z rozbawieniem. - I może w końcu zrobimy własną pizzę. Taką, której nie będzie trzeba odgrzewać w mikrofalówce.
Jej uśmiech był miękki. Wieczór powoli dobiegał końca, ale nie miała jeszcze ochoty go zamykać.
serena almendarez
- Tak zrobię - rzuciła cicho, lekko stukając paznokciem w szkło. - Piżama i Michael we śnie będzie hasłem.
Brzmiało to zabawnie, ale wiedziała, że Serena mówi serio. I to nie była tylko ostrożność , to była troska, której Sloane nie dostawała często, przynajmniej nie w tak bezpośredniej, nieocukrzonej formie. Zwykle to ona była od pilnowania, od ogarniania, od „wszystko pod kontrolą”. Teraz pierwszy raz od dawna miała ochotę pozwolić komuś innemu być tym, kto czuwa.
- Myślę, że ma sporo za uszami, ale nie wydaje mi się, żeby chciał mi zrobić krzywdę - nie wiedziała czy może być taka pewna Marco. Zdecydowanie był facetem, którego ciężko rozgryźć i daleko mu do tego, żeby określić go jako bezpiecznego. Co nie zmieniało faktu, że czuła się przy nim bezpiecznie.
Ujęła w dwa palce brzeg talerza, przesuwając pizzę bliżej siebie. Wzięła kolejny kawałek, ale tym razem jadła wolniej, bardziej świadomie. Czuła, jak atmosfera wieczoru wsiąka w nią jak ciepło w zimne dłonie.
- Zresztą… chyba nie muszę od razu wszystkiego wiedzieć. Może to nowość w moim życiu. Żeby pozwolić sobie na niewiedzę. - Spojrzała niepewnie na Serene, jakby szukała w jej spojrzeniu akceptacji i zrozumienia. Sama nie była pewna tego wszystkiego, ale miała ochotę zaryzykować.
Brzęk szkła był cichy, ale przyjemny. Przy ich stoliku zrobiło się cieplej, choć może to tylko drink zaczął działać.
- A jak już będziesz po sześćdziesiątce i zaczniesz tyranizować sąsiadów, to daj mi znać. Przyjadę i będziemy razem rozstawiać chłopców po kątach - dodała z rozbawieniem. - I może w końcu zrobimy własną pizzę. Taką, której nie będzie trzeba odgrzewać w mikrofalówce.
Jej uśmiech był miękki. Wieczór powoli dobiegał końca, ale nie miała jeszcze ochoty go zamykać.
serena almendarez
-
Like the stars chase the sun over the glowing hill, I will conquer. Blood is running deep, some things never sleep.nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Doceniała, że Sloane zwierzyła jej się z tajemnic związanych z randką, bo nie miała wielu przyjaciółek, z którymi mogłaby rozmawiać na podobne tematy. Czasem wydawało jej się, że najbliższymi osobami byli inni pracownicy szpitala i wtedy na horyzoncie pojawiało się widmo samotnej starości, którą Serena chciała odgonić jak najdalej. Tak dawno nie plotkowała już o romansach, które dotyczyły znanych jej osób, że chyba wyszła z wprawy. Dlatego teraz słuchała uważnie i zamierzała podzielić się każdą radą, która przyszłaby jej na myśl.
- Nie brzmi to zachęcająco - przyznała szczerze, gdy dowiedziała się, że wybranek Marlowe może mieć sporo za uszami - Ale skoro jesteś tego świadoma i podchodzisz do sprawy ostrożnie, to może w tym szaleństwie jest metoda? - zsunęła brwi, poważnie się nad tym zastanawiająć.
Z natury nie była zbyt ufnym człowiekiem i miała wrażenie, że z biegiem czasu tylko coraz bardziej zamyka się w swojej skorupie, ale przecież wiedziała doskonale, że inni ludzie mają prawo oczekiwać od związków czegoś innego, niż oczekiwałaby ona. Ile charakterów, tyle upodobań, nie zamierzała więc oceniać Sloane i chciała jej po prostu dać znać, że w razie czego może na nią liczyć.
- No właśnie, takie budowanie zaufania też na pewno ma swoje plusy. Nie mogę chyba mówić z doświadczenia, bo moje związki były raczej… - zastanowiła się przez chwilę - waniliowe? Nudne? W każdym razie, jeśli czujesz potencjał, daj temu szansę.
Podniosła kieliszek i skusiła się na kolejny łyk drinka, czując się coraz swobodniej; możliwe że na jej policzkach pojawiły się już też pierwsze wypieki.
- Z pierwszej emerytury kupię bujane fotele na balkon i będziemy sobie tak siedzieć z tą pizzą i wspominać dawne czasy - cudownie było mieć w perspektywie znajomość, która mogła przetrwać lata.
Sloane Marlowe
- Nie brzmi to zachęcająco - przyznała szczerze, gdy dowiedziała się, że wybranek Marlowe może mieć sporo za uszami - Ale skoro jesteś tego świadoma i podchodzisz do sprawy ostrożnie, to może w tym szaleństwie jest metoda? - zsunęła brwi, poważnie się nad tym zastanawiająć.
Z natury nie była zbyt ufnym człowiekiem i miała wrażenie, że z biegiem czasu tylko coraz bardziej zamyka się w swojej skorupie, ale przecież wiedziała doskonale, że inni ludzie mają prawo oczekiwać od związków czegoś innego, niż oczekiwałaby ona. Ile charakterów, tyle upodobań, nie zamierzała więc oceniać Sloane i chciała jej po prostu dać znać, że w razie czego może na nią liczyć.
- No właśnie, takie budowanie zaufania też na pewno ma swoje plusy. Nie mogę chyba mówić z doświadczenia, bo moje związki były raczej… - zastanowiła się przez chwilę - waniliowe? Nudne? W każdym razie, jeśli czujesz potencjał, daj temu szansę.
Podniosła kieliszek i skusiła się na kolejny łyk drinka, czując się coraz swobodniej; możliwe że na jej policzkach pojawiły się już też pierwsze wypieki.
- Z pierwszej emerytury kupię bujane fotele na balkon i będziemy sobie tak siedzieć z tą pizzą i wspominać dawne czasy - cudownie było mieć w perspektywie znajomość, która mogła przetrwać lata.
Sloane Marlowe
ness
nie steruj moją postacią, a na pewno się dogadamy