-
prawniczka, specjalistka od wyciągania z bagna i doradczyni, jak w ogóle w nie nie wpaść, okazjonalne ataki paniki i lękunieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
To ona się odezwała i wybrała miejsce, powinna przyjść do biura Sylvii, ale nie miała czasu, a właściwej byłoby określić, że jej klient nie miał jego za dużo. Febe siedziała w jednej z małych lóż, które znajdowały się w głębi sali restauracyjnej, stolik przy, którym mogłoby się pomieścić cztery osoby, był schowany za ścianką i parawanem, dodatkowo duża monstera ograniczała podejście z boku, więc nawet gdyby ktoś usilnie chciał pozostać niezauważonym, to nie miałby szansy nic usłyszeć, chyba, że zdecydowały się krzyczeć, co nie mieściło się w jej głowie. Ona nie podnosiła głosu - w pracy, w życiu prywatnym, nie nigdy, zdarzało, że ją ponosiły emocje, jak każdego, ale naprawdę szybciej emocje wyciskały z niej łzy, a poza tym w sytuacjach związanych z pracą Febe znała swoje miejsce, nie była tą osobą, która potrafiła wymusić posłuch, była doradczynią i właśnie tą osobą, która wyciągała z bagna, gdy ktoś, kto powinien słuchać ważniejszych od siebie, tego nie zrobił.
Siedziała wygodnie na krześle, pisząc notatki na telefonie, podsumowanie spotkania, które właśnie odbyła w palestrze i notowała, kogo powinna spróbować złapać w sądzie, do swojego asystenta napisała by załatwił dobrą kawę i jakieś modne słodycze dla pań sekretarek. Nieustanne wkupywanie się w łaski, w przeróżnych instytucjach od najmniejszego szczebla do samej góry, były również jej codziennością. Poza tym musiała mieć coś, co łagodziło jej zewnętrzny wizerunek od obcasów, którymi można byłoby kogoś zabić lub przynajmniej uszkodzić, przez garnitur drogi i od odpowiedniego projektanta, ponieważ nie mogła wypaść, jak uboga krewna z prowincji, gdy rozmawiała z politykami, ludźmi szeroko pojętego interesu czy policjantami, choć w wypadku tych ostatnich chodziło o wyraźne oddzielenie się.
Kiedy pojawiła się Sylvia, prowadzona przez hostessę, Febe podniosła się na jej powitanie.
- Miło cię widzieć - kurtuazyjne słowa, choć ceniła Sylvię, przez te kilka lat współpracy, okazała się być profesjonalistką dysponującą tak wiedzą, jak i umiejętnościami. - Czekałam z zamówieniem na ciebie - dodała, zaraz zwróciła się do kelnerki by podać jej, co chciała dostać z karty. - Przez napięty grafik, niestety nie mogłam pozwolić do wizyty w twoim biurze, za dużo spraw jednocześnie potrzebuje uwagi. - Nic nowego, kilka pożarów lub potencjalnych zarzewi zwykle czekały na nich w ich branży.
Sylvie Hayward
Siedziała wygodnie na krześle, pisząc notatki na telefonie, podsumowanie spotkania, które właśnie odbyła w palestrze i notowała, kogo powinna spróbować złapać w sądzie, do swojego asystenta napisała by załatwił dobrą kawę i jakieś modne słodycze dla pań sekretarek. Nieustanne wkupywanie się w łaski, w przeróżnych instytucjach od najmniejszego szczebla do samej góry, były również jej codziennością. Poza tym musiała mieć coś, co łagodziło jej zewnętrzny wizerunek od obcasów, którymi można byłoby kogoś zabić lub przynajmniej uszkodzić, przez garnitur drogi i od odpowiedniego projektanta, ponieważ nie mogła wypaść, jak uboga krewna z prowincji, gdy rozmawiała z politykami, ludźmi szeroko pojętego interesu czy policjantami, choć w wypadku tych ostatnich chodziło o wyraźne oddzielenie się.
Kiedy pojawiła się Sylvia, prowadzona przez hostessę, Febe podniosła się na jej powitanie.
- Miło cię widzieć - kurtuazyjne słowa, choć ceniła Sylvię, przez te kilka lat współpracy, okazała się być profesjonalistką dysponującą tak wiedzą, jak i umiejętnościami. - Czekałam z zamówieniem na ciebie - dodała, zaraz zwróciła się do kelnerki by podać jej, co chciała dostać z karty. - Przez napięty grafik, niestety nie mogłam pozwolić do wizyty w twoim biurze, za dużo spraw jednocześnie potrzebuje uwagi. - Nic nowego, kilka pożarów lub potencjalnych zarzewi zwykle czekały na nich w ich branży.
Sylvie Hayward
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
3.
Skończywszy swoją “biurową” robotę, wsiadła do samochodu i zamiast do domu pojechała na miejsce spotkania. Po drodze załatwiła jeszcze parę drobnych spraw, które miała wyznaczone na inny dzień tygodnia. Skoro jednak już była na mieście, mogła zająć się nimi wcześniej, a w grafiku zaplanować coś nowego. Kto wie, może wleci jej właśnie coś związanego ze sprawą Febe, która zaprosiła ją na to spotkanie. Nie dopytywała jeszcze o szczegóły, ale w razie czego zyska jakieś okienko w razie potrzeby. Dobrze, że zmiany planowe nie wpływały na nią negatywnie - mogła bez obaw dostosowywać swoje plany, a jednocześnie pracować wydajnie.
Bo życia to przecież nie miała. Z własnej, nieprzymuszonej woli.
I tak na miejscu pojawiła się trochę wcześnie. Jej dzisiejsza towarzyszka była już jednak obecna, o czym poinformowała ją hostessa. Gdy ta zaprowadziła ją do odpowiedniego stolika, Hayward podziękowała jej, dorzucając dodatkowo swój firmowy, sympatyczny uśmiech. Dopiero wtedy mogła powitać swoją koleżankę.
— Ciebie również. Co słychać? — nie byłaby sobą, gdyby nie rzuciła beztroskiego pytania na sam początek. Postawiła swoją torebkę obok krzesła, a sama spoczęła na siedzeniu, wygodnie się opierając. — O, to bardzo miło z twojej strony. — zauważyła z uśmiechem. Również złożyła zamówienie, po czym wróciła wzrokiem na swoją rozmówczynię. — Nie ma sprawy. Zajmiemy się wszystkim jak trzeba. — zapewniła, choć Febe pewnie dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Sylvie wolała jednak zapewniać bez końca oraz dotrzymywać obietnic niż w pewnym momencie sobie odpuścić. Taka praktyka była do niej bardzo niepodobna.
Febe Cabra
-
prawniczka, specjalistka od wyciągania z bagna i doradczyni, jak w ogóle w nie nie wpaść, okazjonalne ataki paniki i lękunieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Branża, ta druga, na którą obie zostały skazane w różnych warunkach, ale w obu przypadkach przez więzi rodzinne, nie lubiła czekać, więc trudno było mieć jakieś życie poza. A do tego tak to zorganizować by się odseparować. Febe przez lata nauczyła się tworzyć takie bezpieczne przystanie, ale niestety zawsze ograniczał ją czas. Mieszanie interesów z prywatą często kończyło się brzydko, byli tacy co łączyli i stawali się przykładami by tego jednak nie robić, więc zostawały takie sytuacje namiastki normalnych relacji, ale w końcu zawsze chodziło o pracę.
- W porządku, jak na razie wszystko przebiega gładko. W miarę - dodała po krótkim zawahaniu, bo w końcu była jedna sprawa, przez którą się widziały. - Masz jakieś szanse by się, choć na chwilę wyrwać z miasta na krótkie wakacje? - Febe liczyła, że jej się uda, ale może nie w jednym momencie, choć ani ona nie była jedną prawniczką rodziny, jak i Sylvie nie była wyłączną specjalistką od finansów.
Febe nalała sobie wody do kieliszka, to nie był koniec dnia jej pracy, na wino przyjdzie czas w domu, o ile nie padnie od razu do łóżka, tyle w temacie posiadania jakiegoś innego życia.
- A co do głównego tematu naszego spotkania, to proszę potraktuj, jako przysługę, poza rachunkiem, który ten bęcwał zapłaci, najlepiej, jak najwyższym - bez względu na wynik i czy uda im się coś zrobić, to będzie miał dług wdzięczności lub jak to wolała honorowy, tak się wciąga ludzie w ich siatkę.
- Sprawa dotyczy polityka, deputowany do parlamentu prowincji, ale był brany pod uwagę, jako ewentualny gubernator lub chociaż do rządu. Dalej jest - poprawiła się. - Póki nie wyjdzie to na jaw - w tym momencie podała cienką teczkę Sylvii. - Na konto firmy żony wpłynęła duża kwota od przedstawiciela branży, której lobbyści byli dosłownie dzień wcześniej u niego. Jeśli ktoś porówna te rejestry będzie miał sprawę o korupcję polityczną lub wystawi żonę na strzał. Dlatego chciałam to skonsultować z tobą, facet nam sprzyja, szkoda byłoby go po tylu latach pracy nad nim, tak go odrzucić. - Żadnego sentymentu, narzędzie nie było jeszcze całkiem popsute. Może wystarczyło narobić wystarczająco dużo ruchu, przepuścić pieniądze przez kontrahentów i firm fasadowych powiązanych z rodziną, by nawet jak się już ktoś dopatrzy, co najwyżej pozostanie niesmak a nie zarzuty karne. Za pół roku już nikt nie będzie pamiętał sprawy przykrytej dziesięcioma innymi równie ważnymi. O ile można było to zrobić dobrze i wiarygodnie, a co najważniejsze by nie było łatwo wykazać powiązanie między nim, a nimi.
Sylvie Hayward
- W porządku, jak na razie wszystko przebiega gładko. W miarę - dodała po krótkim zawahaniu, bo w końcu była jedna sprawa, przez którą się widziały. - Masz jakieś szanse by się, choć na chwilę wyrwać z miasta na krótkie wakacje? - Febe liczyła, że jej się uda, ale może nie w jednym momencie, choć ani ona nie była jedną prawniczką rodziny, jak i Sylvie nie była wyłączną specjalistką od finansów.
Febe nalała sobie wody do kieliszka, to nie był koniec dnia jej pracy, na wino przyjdzie czas w domu, o ile nie padnie od razu do łóżka, tyle w temacie posiadania jakiegoś innego życia.
- A co do głównego tematu naszego spotkania, to proszę potraktuj, jako przysługę, poza rachunkiem, który ten bęcwał zapłaci, najlepiej, jak najwyższym - bez względu na wynik i czy uda im się coś zrobić, to będzie miał dług wdzięczności lub jak to wolała honorowy, tak się wciąga ludzie w ich siatkę.
- Sprawa dotyczy polityka, deputowany do parlamentu prowincji, ale był brany pod uwagę, jako ewentualny gubernator lub chociaż do rządu. Dalej jest - poprawiła się. - Póki nie wyjdzie to na jaw - w tym momencie podała cienką teczkę Sylvii. - Na konto firmy żony wpłynęła duża kwota od przedstawiciela branży, której lobbyści byli dosłownie dzień wcześniej u niego. Jeśli ktoś porówna te rejestry będzie miał sprawę o korupcję polityczną lub wystawi żonę na strzał. Dlatego chciałam to skonsultować z tobą, facet nam sprzyja, szkoda byłoby go po tylu latach pracy nad nim, tak go odrzucić. - Żadnego sentymentu, narzędzie nie było jeszcze całkiem popsute. Może wystarczyło narobić wystarczająco dużo ruchu, przepuścić pieniądze przez kontrahentów i firm fasadowych powiązanych z rodziną, by nawet jak się już ktoś dopatrzy, co najwyżej pozostanie niesmak a nie zarzuty karne. Za pół roku już nikt nie będzie pamiętał sprawy przykrytej dziesięcioma innymi równie ważnymi. O ile można było to zrobić dobrze i wiarygodnie, a co najważniejsze by nie było łatwo wykazać powiązanie między nim, a nimi.
Sylvie Hayward
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Sylvie mogłaby konkurować o tytuł mistrzyni oddzielania życia prywatnego od pracy, a zwłaszcza pewnej jego części. Jej zmarły mąż przecież był sporą częścią związaną z pewną częścią zawodową, a jakoś oboje potrafili to oddzielać - w dodatku całkiem nieźle. Sam fakt, że po jego śmierci dalej była w stanie działać tam, gdzie działała, o czymś świadczył. Nie było to jednak łatwe, szczególnie biorąc pod uwagę czynniki dodatkowe jak żałoba i tym podobne. Ale jak się chciało to się dało.
— Dobrze to słyszeć. — pokiwała głową. Chwilę później pogrążyła się w zastanowieniu, choć krótkim. Zamiast tego sięgnęła do swojej torebki, wyciągając grafik. — Chyba nie… Ale muszę to sprawdzić. — zwykle miała wrażenie, że zawsze jest coś do roboty, a potem magicznie odkrywała dzień lub dwa wolnego. I nie miała bladego pojęcia, co z nimi finalnie zrobić. — O, coś może jednak bym tu wcisnęła. A co? — dopytała, bo może Febe chciała się na coś zgadać. Nie pogardziłaby wspólnym wyjazdem albo chociażby wypadem na miasto.
— Jasne. — przystała na prośbę tak, jakby robiła to bez przerwy. Bo w sumie tak było. Ufała Febe, więc nie miała problemu z robieniem jej jakiejś przysługi. Zamieniła się w słuch od razu, gdy jej rozmówczyni zaczęła wyjaśniać sytuację. Jej umysł też zmienił nieco obroty, a ona pokierowała myśli na te bardziej zawodowe, bardziej logiczne. Bez słowa przyjęła teczkę, przeglądając jej zawartość. Krótko, ale wnikliwie.
— Okej. — potaknęła, by dać znak że ogarnia, ale wciąż była w fazie myślenia. Dopiero po chwili podniosła wzrok na Febe. — Jeśli kwota jest już w rejestrach, musimy założyć, że ktoś w końcu to zestawi. Problem to nie transfer, tylko kontekst - dzień po lobbystach. To woła o zarzut „quid pro quo”. — zaczęła i wróciła do akt, znowu je wertując. — Dobra. Myślę, że pieniądze powinny przejść przez trzy podmioty. Pierwszy - firma fasadowa od usług PR, drugi - spółka importowa w sąsiedniej prowincji, trzeci - fundacja charytatywna. Po trzech miesiącach wrócą na konto jako „honorarium” za prelekcje. Będzie prezentować się legalnie. — bardziej myślała na głos, ale to był stały element jej pracy. Febe pewnie już do tego przywykła. Przez krótką chwilę po tej wypowiedzi myślała, starając się przemyśleć sprawę jeszcze szerzej. — Można faktycznie wypuścić coś, co to przykryje. Ale z drugiej strony dobrze będzie mieć zabezpieczenie w drugą stronę, jakby gościowi się odwidziało. — zasugerowała wstępnie, w dalszym ciągu brzmiąc tak obojętnie, jakby rozmawiała właśnie o pogodzie. Sylvie wiedziała, jak działa mafia. Nawet, jeśli ktoś był lojalny, zawsze dobrze było coś na niego mieć. Mogła pomóc coś ukryć, ale to nigdy nie powinno zniknąć całkowicie.
Febe Cabra
— Dobrze to słyszeć. — pokiwała głową. Chwilę później pogrążyła się w zastanowieniu, choć krótkim. Zamiast tego sięgnęła do swojej torebki, wyciągając grafik. — Chyba nie… Ale muszę to sprawdzić. — zwykle miała wrażenie, że zawsze jest coś do roboty, a potem magicznie odkrywała dzień lub dwa wolnego. I nie miała bladego pojęcia, co z nimi finalnie zrobić. — O, coś może jednak bym tu wcisnęła. A co? — dopytała, bo może Febe chciała się na coś zgadać. Nie pogardziłaby wspólnym wyjazdem albo chociażby wypadem na miasto.
— Jasne. — przystała na prośbę tak, jakby robiła to bez przerwy. Bo w sumie tak było. Ufała Febe, więc nie miała problemu z robieniem jej jakiejś przysługi. Zamieniła się w słuch od razu, gdy jej rozmówczyni zaczęła wyjaśniać sytuację. Jej umysł też zmienił nieco obroty, a ona pokierowała myśli na te bardziej zawodowe, bardziej logiczne. Bez słowa przyjęła teczkę, przeglądając jej zawartość. Krótko, ale wnikliwie.
— Okej. — potaknęła, by dać znak że ogarnia, ale wciąż była w fazie myślenia. Dopiero po chwili podniosła wzrok na Febe. — Jeśli kwota jest już w rejestrach, musimy założyć, że ktoś w końcu to zestawi. Problem to nie transfer, tylko kontekst - dzień po lobbystach. To woła o zarzut „quid pro quo”. — zaczęła i wróciła do akt, znowu je wertując. — Dobra. Myślę, że pieniądze powinny przejść przez trzy podmioty. Pierwszy - firma fasadowa od usług PR, drugi - spółka importowa w sąsiedniej prowincji, trzeci - fundacja charytatywna. Po trzech miesiącach wrócą na konto jako „honorarium” za prelekcje. Będzie prezentować się legalnie. — bardziej myślała na głos, ale to był stały element jej pracy. Febe pewnie już do tego przywykła. Przez krótką chwilę po tej wypowiedzi myślała, starając się przemyśleć sprawę jeszcze szerzej. — Można faktycznie wypuścić coś, co to przykryje. Ale z drugiej strony dobrze będzie mieć zabezpieczenie w drugą stronę, jakby gościowi się odwidziało. — zasugerowała wstępnie, w dalszym ciągu brzmiąc tak obojętnie, jakby rozmawiała właśnie o pogodzie. Sylvie wiedziała, jak działa mafia. Nawet, jeśli ktoś był lojalny, zawsze dobrze było coś na niego mieć. Mogła pomóc coś ukryć, ale to nigdy nie powinno zniknąć całkowicie.
Febe Cabra
-
prawniczka, specjalistka od wyciągania z bagna i doradczyni, jak w ogóle w nie nie wpaść, okazjonalne ataki paniki i lękunieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
W sumie nie miała nic konkretnego na myśli, bo cóż raczej nigdy nie zawiązała relacji w ramach pracy, którą by mogła przenieść na grunt bardziej prywatny. Z różnych względów, bo z politykami, co było widać na przykładzie sytuacji, która doprowadziła dzisiejszego spotkania, czy przedstawicielami biznesu wszystko opierało się na transakcji, z organizacją - byli to głównie ludzie zbyt agresywni, zbyt łatwo sięgający, bo przemoc i rozwiązania proste, ale krańcowe, zbyt lekko, ale ktoś inny by powiedział, że taka branża. Ludności rdzennej, tacy jak oni, wyrządzali krzywdę zbyt dużą, gdy zaczęli płacić za kanały przerzutowe w towarze, dla obu stron bardziej opłacalnie finansowo, ale inne konsekwencje były duże, czego miała świadomość. Trudno było wyjść poza służbą sztywność. W Sylvie może mogła mieć koleżankę z pracy.
- Myślę nad krótkim wyjazdem pod miasto do jakiegoś spa, coś na regenerację, masaż - wzruszyła ramionami, mogłaby jechać na własną rękę, ale chyba nie chciała być ze swoimi myślami sama, nawet gdyby miały obgadać sprawy okołozawodowe. - Byłam już na medytacyjnym wyjeździe w milczeniu, odpuściłam sobie pierwszego dnia. - Sens jej pracy to wieczne gadanie, w czasie wolnym widać ciężko było jej żyć bez tego.
Febe nie przerwała jej słów, słuchała, ważąc w myślach ryzyko do zysku, musiały działać szybko, szybciej, niż ktoś, kto chciałby się nad tym pochylić. Pierwsze, o co zapytała klienta to o ewentualne osoby z jego otoczenia, jak i jego żony, która mogłaby mieć żal, co by mogło ją pchnąć do sprzedania sensacji, to już w ogóle skróciłoby im okienko czasowe.
- Jeśli możemy z tym uciec do przodu, zostaną domysły, aluzje, co można zablokować oskarżeniem o pomówienia i zabezpieczeniem dobra klienta - machnęła ręką, bo to już zabawa w przeciąganie liny, a i czasem w tchórza z redaktorem, który miałby puścić taki materiał.
- W razie czego klient wypuści zasłonę dymną, na pewno ma czyjeś trupy w szafie, które mogą przykryć, a jak będzie potrzebował jej od nas, to tym lepiej dla nas - mocniej zwiąże go z nimi.
- Bardziej przez szybkie tempo wolę się upewnić, żeby nie zostało śladu do naszych interesów. Myślę, że klient jest wystarczająco zdesperowany by zgodzić na to by pieniądze spływały na raty w dłuższym czasie, jeśli by to ułatwiło operacje.
Sylvie Hayward
- Myślę nad krótkim wyjazdem pod miasto do jakiegoś spa, coś na regenerację, masaż - wzruszyła ramionami, mogłaby jechać na własną rękę, ale chyba nie chciała być ze swoimi myślami sama, nawet gdyby miały obgadać sprawy okołozawodowe. - Byłam już na medytacyjnym wyjeździe w milczeniu, odpuściłam sobie pierwszego dnia. - Sens jej pracy to wieczne gadanie, w czasie wolnym widać ciężko było jej żyć bez tego.
Febe nie przerwała jej słów, słuchała, ważąc w myślach ryzyko do zysku, musiały działać szybko, szybciej, niż ktoś, kto chciałby się nad tym pochylić. Pierwsze, o co zapytała klienta to o ewentualne osoby z jego otoczenia, jak i jego żony, która mogłaby mieć żal, co by mogło ją pchnąć do sprzedania sensacji, to już w ogóle skróciłoby im okienko czasowe.
- Jeśli możemy z tym uciec do przodu, zostaną domysły, aluzje, co można zablokować oskarżeniem o pomówienia i zabezpieczeniem dobra klienta - machnęła ręką, bo to już zabawa w przeciąganie liny, a i czasem w tchórza z redaktorem, który miałby puścić taki materiał.
- W razie czego klient wypuści zasłonę dymną, na pewno ma czyjeś trupy w szafie, które mogą przykryć, a jak będzie potrzebował jej od nas, to tym lepiej dla nas - mocniej zwiąże go z nimi.
- Bardziej przez szybkie tempo wolę się upewnić, żeby nie zostało śladu do naszych interesów. Myślę, że klient jest wystarczająco zdesperowany by zgodzić na to by pieniądze spływały na raty w dłuższym czasie, jeśli by to ułatwiło operacje.
Sylvie Hayward
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Najlepiej, jak sprawy zawodowe i biznes były oddzielane chociażby minimalnie od życia prywatnego. Chociażby dla samego bezpieczeństwa lub spokoju ducha. Nie zawsze się dało tak całkowicie odłączyć tych rzeczy od siebie, ale chwała za takie sytuacje, gdzie było to całkowicie możliwe. Sylvie też często korzystała z dobrodziejstw takiego postępowania, a przyniosło jej to więcej pożytku niż szkód. Dlatego też niechętnie zawierała znajomości prywatne z ludźmi z grupy organizacyjnej czy zawodowej, chyba że miała taki wymóg z góry. Ktoś musiałby się bardziej odznaczyć w jej oczach, by bez tego nabrała chęci na rozwój relacji poza ustalony wymóg.
— Brzmi dobrze. — stwierdziła krótko, kiwając głową. Wysłuchała reszty tego, co Febe miała do powiedzenia, pod koniec uśmiechając się z lekkim rozbawieniem. — O nie. Całkowita cisza to akurat niezbyt dobry pomysł. I to nie na dłuższą metę. — sama by chyba zwariowała, gdyby przyszło jej zetknąć się z takim wyjazdem osobiście. Przynajmniej wiedziała, czego się wystrzegać.
— Domysły można też rozbroić fakturami. Od razu wrzucimy wersję legalną do papierów, a wtedy będzie to jedynie interpretacja, albo właśnie to co mówisz. — pokiwała głową, zgadzając się w całości. Obie miały na tyle odpowiednią wiedzę, by coś ewentualnie zaradzić. Nie były głupie, wręcz przeciwnie – miały głowę w odpowiednim miejscu. To było też bardzo ważne.
— Dobrze jak ma trupy w szafie. Natomiast my możemy mieć jego teczkę w zanadrzu, tak na wszelki wypadek. — tu wzruszyła ramionami. Relacje biznesowe były też dużo łatwiejsze pod tym względem. Hayward natomiast do kwestii lojalności nawet prywatnie podchodziła poważnie. A wyznawanie zasady „zdradzi raz, zdradzi i kolejny” sprzyjało właśnie takiemu spojrzeniu na wiele aspektów życiowych, zwłaszcza związanych z pracą czy organizacją.
— Raty są jak najbardziej dobrym kierunkiem. Rozłoży się to na kwartały, użyje różnych nazw przelewów, co wyjdzie od różnych firm. Na przykład jedno pójdzie za doradztwo, drugie za szkolenie, a trzecie za analizy branżowe. Im bardziej będą się różnić, tym lepiej. — wolała zwłaszcza wypunktować to ostatnie zdanie, bo ono było nie tylko generalne, ale i najważniejsze w całym słowotoku. Były kluczowe, by cały precedens się powiódł.
Febe Cabra
— Brzmi dobrze. — stwierdziła krótko, kiwając głową. Wysłuchała reszty tego, co Febe miała do powiedzenia, pod koniec uśmiechając się z lekkim rozbawieniem. — O nie. Całkowita cisza to akurat niezbyt dobry pomysł. I to nie na dłuższą metę. — sama by chyba zwariowała, gdyby przyszło jej zetknąć się z takim wyjazdem osobiście. Przynajmniej wiedziała, czego się wystrzegać.
— Domysły można też rozbroić fakturami. Od razu wrzucimy wersję legalną do papierów, a wtedy będzie to jedynie interpretacja, albo właśnie to co mówisz. — pokiwała głową, zgadzając się w całości. Obie miały na tyle odpowiednią wiedzę, by coś ewentualnie zaradzić. Nie były głupie, wręcz przeciwnie – miały głowę w odpowiednim miejscu. To było też bardzo ważne.
— Dobrze jak ma trupy w szafie. Natomiast my możemy mieć jego teczkę w zanadrzu, tak na wszelki wypadek. — tu wzruszyła ramionami. Relacje biznesowe były też dużo łatwiejsze pod tym względem. Hayward natomiast do kwestii lojalności nawet prywatnie podchodziła poważnie. A wyznawanie zasady „zdradzi raz, zdradzi i kolejny” sprzyjało właśnie takiemu spojrzeniu na wiele aspektów życiowych, zwłaszcza związanych z pracą czy organizacją.
— Raty są jak najbardziej dobrym kierunkiem. Rozłoży się to na kwartały, użyje różnych nazw przelewów, co wyjdzie od różnych firm. Na przykład jedno pójdzie za doradztwo, drugie za szkolenie, a trzecie za analizy branżowe. Im bardziej będą się różnić, tym lepiej. — wolała zwłaszcza wypunktować to ostatnie zdanie, bo ono było nie tylko generalne, ale i najważniejsze w całym słowotoku. Były kluczowe, by cały precedens się powiódł.
Febe Cabra
-
prawniczka, specjalistka od wyciągania z bagna i doradczyni, jak w ogóle w nie nie wpaść, okazjonalne ataki paniki i lękunieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
Skinęła głową: - zdecydowanie nie moja bajka - zgodziła się. To nie rozrywka dla kogoś, kto sobie wiecznie nie pozwala na rozluźnienie, jedyne miejsce, w którym czuła się swobodnie, było jej mieszkanie. Nawet w domu rodzinnym nie czuła się dobrze, co zasługiwała obsesji matki na punkcie losu kobiet, jak był fundowany w tradycyjnych rodzinach należących do mafii - albo skurczone do zajmowania domu, okazjonalnie brania na siebie wyładowywania gniewu ojców, braci, mężów, a gdy nóż był na gardle bywały dopuszczone do spraw męskich, by potem je swobodnie odrzucić. Przynajmniej tak było w młodych latach jej matki, dlatego tak chętnie wyszła za mąż za mężczyznę z zewnątrz. Mimo to Febe nie chciała tego sprawdzać na swojej skórze, dlatego niechętnie bywała we Włoszech, unikając takich wyjazdów. Zresztą gdyby miała uznać, gdzie był jej dom rodzinny to raczej w Antwerpii, gdzie dorastała, choć raczej nie miała do tego miasta większego sentymentu.
- Tak jak wspomniałam, jak się zrobi za głośno wokół tematu a zarzucanie kogoś wścibskiego papierami i wieloma transakcjami do przejrzenia będzie niewystarczające, w najgorszym wypadku podejmę odpowiednie działania. - Lepiej jak najciszej, ale zdążyła się nauczyć, że większość tego afer miała naprawdę krótkie życie, opinia publiczna szybko przeskakiwała na kolejny temat. Przeciwnicy polityczni mimo to bardzo uważali, co wyciągali, a szefowie ich sztabu i strategii bawili się w pięć scenariuszy pod tytułem jak bardzo może to jednak nam zaszkodzić.
- Po tym już jest całkowicie nasz - potwierdziła. Taka pomoc to i obciążenie, i dług duży. Oczywiście trzeba z ich strony też wykorzystywać umiejętnie, by polityk przydał się na dłużej, chyba, że góra sobie zdecyduje, że ma być jednorazówką, nie jej oceniać, Febe znała wycinek planów.
- Cały plan i kalendarium zostawię tobie do zrobienia. Jedynie, gdybyś do końca tygodnia przesłała pierwsze kroki i umowy, by już zacząć rozmywać pieniądze, jeśli ktoś by wykrył tę sprawę sam musi jeszcze sprawdzić, a nie chcę im zostawić za dużo czasu. Wątpię, że ktoś faktycznie to wykrył. - Jednak wiedzę czy ktoś mógłby zwąchać sprawę bazowała na słowach klienta, a do niego też miała ograniczone zaufanie, jak prawie do wszystkich, nawet swojego asystenta opłacała bardzo dobrze by sobie kupić jego milczenie.
Sylvie Hayward
- Tak jak wspomniałam, jak się zrobi za głośno wokół tematu a zarzucanie kogoś wścibskiego papierami i wieloma transakcjami do przejrzenia będzie niewystarczające, w najgorszym wypadku podejmę odpowiednie działania. - Lepiej jak najciszej, ale zdążyła się nauczyć, że większość tego afer miała naprawdę krótkie życie, opinia publiczna szybko przeskakiwała na kolejny temat. Przeciwnicy polityczni mimo to bardzo uważali, co wyciągali, a szefowie ich sztabu i strategii bawili się w pięć scenariuszy pod tytułem jak bardzo może to jednak nam zaszkodzić.
- Po tym już jest całkowicie nasz - potwierdziła. Taka pomoc to i obciążenie, i dług duży. Oczywiście trzeba z ich strony też wykorzystywać umiejętnie, by polityk przydał się na dłużej, chyba, że góra sobie zdecyduje, że ma być jednorazówką, nie jej oceniać, Febe znała wycinek planów.
- Cały plan i kalendarium zostawię tobie do zrobienia. Jedynie, gdybyś do końca tygodnia przesłała pierwsze kroki i umowy, by już zacząć rozmywać pieniądze, jeśli ktoś by wykrył tę sprawę sam musi jeszcze sprawdzić, a nie chcę im zostawić za dużo czasu. Wątpię, że ktoś faktycznie to wykrył. - Jednak wiedzę czy ktoś mógłby zwąchać sprawę bazowała na słowach klienta, a do niego też miała ograniczone zaufanie, jak prawie do wszystkich, nawet swojego asystenta opłacała bardzo dobrze by sobie kupić jego milczenie.
Sylvie Hayward
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
— Nie dziwię się. — sama Sylvie miała podobne zdanie. Co prawda ona nie dorastała w mafijnym środowisku i miała ten przywilej bycia zwykłym cywilem… Do czasu. Nie żałowała jednak poślubienia męża, nawet jeśli środowisko dookoła ciągle wymuszało na niej przystosowywania się do tradycji i umniejszania własnej pozycji. Umiała o siebie zadbać tak, by nikomu nie podpaść. Czasami rola kury domowej była niczym ucieczka w miejsce, gdzie mogła swobodnie zrzucić maskę pewnej siebie, twardo stąpającej po ziemi kobiety. Niestety, straciła tę możliwość wraz ze śmiercią męża. Teraz to ona poniekąd reprezentowała jego nazwisko, choć i tak była to rola znacznie umniejszona przez jej płeć. Nie miała jednak możliwości, by schować się za odkurzaczem czy garnkami. Ale po takim czasie była gotowa na stałe przebywanie w utrudnionej pozycji. Już się do tego zdążyła przyzwyczaić.
— Zasypanie ich czymś większym to też jakaś opcja. Media rzadko maglują ten sam temat dłużej niż kilka dni. — to była dobra myśl, ale dobrze zdawała sobie sprawę, że nie zawsze mogła zadziałać. — Jeśli masz natomiast jeszcze coś w rękawie to bardzo dobrze. — pokiwała głową. Tak czy siak, wierzyła że Febe podejmie słuszną decyzję w razie potrzeby. I nie musiała się o to martwić.
— To świetna informacja. — dla niej? Obojętna. Ale dla mafii z pewnością bardzo korzystna. Dalej się nie wgłębiała. Ona była tylko księgową. Natura relacji między górą a innymi nieszczególnie miała ją interesować. Tylko pod względem tego, czym zajmowała się ona sama - czyli finansów.
— Jasne. Zajmę się tym od razu. — obiecała całkowicie szczerze. I tak jej życie było teraz w większości pracą. Wszystko inne było nudne i błahe, by liczyło się aż tak jak sprawy finansowe. Mafia zresztą zawsze miała priorytet, nawet po śmierci jej męża. — Nikt nie będzie mieć ani czasu, ani żadnych podstaw by coś wywąchać. Bez obaw. — dobrze znała się na swojej robocie, o czym subtelnie przypomniała. Nie istniała możliwość, że ktoś coś wyniucha. Nie, gdy ona sama osobiście się tym wszystkim zajmowała. Bez względu na klientelę i tak miała ten dryg, który robił z niej świetną w jej własnym fachu. Gdyby tak nie było, nikt nawet nie rozważałby jako księgowej w takiej grupie.
Febe Cabra
— Zasypanie ich czymś większym to też jakaś opcja. Media rzadko maglują ten sam temat dłużej niż kilka dni. — to była dobra myśl, ale dobrze zdawała sobie sprawę, że nie zawsze mogła zadziałać. — Jeśli masz natomiast jeszcze coś w rękawie to bardzo dobrze. — pokiwała głową. Tak czy siak, wierzyła że Febe podejmie słuszną decyzję w razie potrzeby. I nie musiała się o to martwić.
— To świetna informacja. — dla niej? Obojętna. Ale dla mafii z pewnością bardzo korzystna. Dalej się nie wgłębiała. Ona była tylko księgową. Natura relacji między górą a innymi nieszczególnie miała ją interesować. Tylko pod względem tego, czym zajmowała się ona sama - czyli finansów.
— Jasne. Zajmę się tym od razu. — obiecała całkowicie szczerze. I tak jej życie było teraz w większości pracą. Wszystko inne było nudne i błahe, by liczyło się aż tak jak sprawy finansowe. Mafia zresztą zawsze miała priorytet, nawet po śmierci jej męża. — Nikt nie będzie mieć ani czasu, ani żadnych podstaw by coś wywąchać. Bez obaw. — dobrze znała się na swojej robocie, o czym subtelnie przypomniała. Nie istniała możliwość, że ktoś coś wyniucha. Nie, gdy ona sama osobiście się tym wszystkim zajmowała. Bez względu na klientelę i tak miała ten dryg, który robił z niej świetną w jej własnym fachu. Gdyby tak nie było, nikt nawet nie rozważałby jako księgowej w takiej grupie.
Febe Cabra