- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
To potakujące mruknięcie nie napawało optymizmem. Głównie dlatego, że miały przed sobą wizję sprawy, która mogła się wiecznie ciągnąć generując jedynie kolejne nakłady pracy, stresu oraz podskórnego strachu przed tym, że w końcu i Miller trafi na celownik ich nieuchwytnego zabójczy.
Czekała cierpliwie na to, aż koronerka skończy przeszukiwanie swojego kalendarza, gdzie miała pozapisywane daty najważniejszych wydarzeń z ostatnich paru miesięcy. Czekała w napięciu na to, aż w końcu dostanie wszystkie potrzebne jej informacje.
- Zatem będzie co sprawdzać - przyznała, i wyprostowała się znad jej notatnika, aby oprzeć się o pobliską ścianę.
Oczywiście poczuła jak coś strzeliło jej w kręgosłupie, gdy tylko zmieniła pozycję. Zdecydowanie źle spała ubiegłej nocy. Zwalczyła jeszcze odruch związany z chęcią sięgnięcia po papierosa i spojrzała poważnie na siedzącą przy biurku Miller.
- Po to, że nie znoszę bezczynności. Będę mieć jakieś zajęcie - przyznała wprost. - Jeśli nie ma nic innego do roboty to warto byłoby to sprawdzić. Nie zamierzam rzecz jasna sprawdzać ich wszystkich po kolei. Profiler już sporządził wstępny profil naszego zabójcy. Wraz z tym dokonał profilowania geograficznego, zawężając obszar, na którym nasz potencjalny morderca może mieszkać. Z listy gości należy więc wykreślić wszystkich, którzy żyją poza tym terenem. Dodatkowo wyeliminujemy też kobiety oraz schorowanych starców, którzy nie byliby w stanie ciągać trupa po lesie i wieszać go powtórnie na drzewach.
To powinno nieco jej zawęzić listę potencjalnych podejrzanych. W końcu ilu mogłoby być koronerów, którzy spełniali podobne kryteria? Zresztą nawet jeśli miałaby samodzielnie sprawdzać dziesiątki nazwisk jedno po drugim to byłaby do tego zdolna. Wszystko po to tylko, aby w końcu rozwikłać tę sprawę i móc nareszcie wrócić do w miarę spokojnego życia.
Przez moment spoglądała jedynie w ciszy na Miller, czekając na jakikolwiek komentarz odnośnie swojego planu. Nie był on idealny i bazował na pewnych założeniach, ale wciąż był lepszy niż nic.
zaylee miller
- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Znalazłabym ci jakieś zajęcie, żebyś nie musiała siedzieć i się nudzić — prychnęła pod nosem, bo w przeciwieństwie do narzeczonej, ona miała od zajebania roboty. — W tym twoim wydziale to macie jedną sprawę na ruski rok? No kurwa, to w takim razie zazdroszczę — westchnęła z udawanym rozmarzeniem, bo w sumie to byłoby miło, gdyby ludzie tak rzadko umierali i lądowali na stole sekcyjnym raz, od biedy dwa razy w tygodniu. Wtedy może Zaylee miałaby więcej czasu choćby na dokończenie książki, którą zaczęła czytać na początku zeszłego miesiąca.
Evina naprawdę to robiła. Szukała seryjnego mordercy wśród lekarzy medycyny sądowej, którzy pracowali jako koronerzy. Miller uniosła wysoko brwi, trochę z niedowierzaniem, kiedy wspominała o zawężonym terenie, jaki potencjalny zabójca mógłby zamieszkiwać. Jak dla niej, mógł pochodzić wszędzie i przemieszczać się czymkolwiek, bo pomimo że Becker i Voss byli z prowincji Ontario, Horan pochodził z Montrealu w Quebec. Ich sprawca był mobilny, zresztą akurat Sam potwierdził, że widział, jak wyciąga ciało Beckera z samochodu w parku Rouge, mimo że w miejscu, w którym zaparkował, nachodziło się na siebie zbyt wiele śladów kół różnych pojazdów i technikom nie udało się zdziałać nic w tym kierunku.
— Sugerujesz, że nie byłabym w stanie ciągnąć przez las zwłok i powiesić ich na drzewie? — obruszyła się lekko. — To strasznie seksistowskie, Swanson — wymierzyła w nią palcem, bo może i nagranie wskazywało na mężczyznę, to co, jeśli w rzeczywistości była to kobieta, która utożsamiała swoją ekspresję płci z męskim stylem? — W porządku, załóżmy, że masz rację. Zawęzimy poszukiwania do danego regionu, skreślimy kobiety i starców z listy podejrzanych. Ile mężczyzn będziesz musiała wtedy przesłuchać? Setkę? Może mniej? To wciąż jak szukanie igły w stogu siana. I nie wydaje mi się, że którykolwiek wysprzęgli się z tego, że morduje swoich kolegów po fachu — mruknęła Zaylee, po czym spojrzała na narzeczoną i skinęła głowa. — Ale dobrze, czemu nie? Możemy spróbować w taki sposób, jeśli uważasz, że zdołamy tym coś ugrać. Mam tylko nadzieję, że nie zaczniemy błądzić niczym dzieci we mgle i nie zmarnujemy cennego czasu — dodała jeszcze, ale to nie ona była policjantką i nie ona ustalała tutaj zasady. W zasadzie Miller była powiązana z tą sprawą nie na własne życzenie i było inaczej niż z Nowym Początkiem. Tam chciała nielegalnie zagłębiać się w detale, tutaj góra poprosiła ją, żeby współpracowała ze względu na znajomości i profesję. No i trzeba było mieć ją na oku, bo mogła stać się kolejnym celem seryjnego.
Evina J. Swanson
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Uwierz mi, to nie jest jedna sprawa raz na ruski rok. Wciąż jednak nie mogę tego tak po prostu olać i zająć się czymś innym, kiedy wiem, że coś jeszcze mogłabym zrobić - odpowiedziała, starając się zignorować to znaczące parsknięcie.
Nawet w przerwie od spraw zawsze miała coś do roboty. Konsultacje, szkolenia czy też szlajanie się po sądach i użeranie z dokumentacją. Mimo wszystko gotowa była na poświęcenie kolejnych godzin ze swojego skromnego wolnego czasu, aby dokładnie zbadać każdą możliwość.
Robiła to. Nie było, co do tego żadnych wątpliwości. Miała swoją teorię, którą przedyskutowała zawczasu z profilerem, który przygotowywał profil psychologiczny potencjalnego zabójcy. Oczywiście, Evina zakładała, że w stu procentach nie mogą polegać na podobnej nauce, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto przemknie pod radarem. Jednak przynajmniej czyjaś aprobata pomogła jej się poczuć pewniej ze swoimi podejrzeniami.
- Nie sugeruję, że nie byłabyś w stanie. Obie byłybyśmy do tego zdolne, ale mamy nagranie - wskazała leniwie na znajdujący się na biurku koronerki laptop. - Voss zgarnął mężczyzna. Potwierdza to świadek. Nie widział dokładnie twarzy, ale jest pewien, że był to mężczyzna.
Słyszała argumenty ze strony Zaylee, ale wciąż nie było to dla niej wystarczające, aby się wycofać. W końcu zawsze musiała postawić na swoim i udowodnić swoje racje. Dodatkowo wiedziała, że jeśli tego nie sprawdzi to będzie ją to dręczyć przez cały czas.
- Nie może być ich aż tylu. Zresztą nawet jeśli to nie muszę tego robić całkowicie sama - stwierdziła, bo w sumie już planowała, że w razie potrzeby część prac weryfikacyjnych będzie mogła przerzucić na kogoś innego.
zaylee miller
- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Uniosła ręce w geście, który dawał do zrozumienia, że nie zamierza się wtrącać, choć dalej twierdziła, że selekcja koronerów niczego tutaj nie wniesie. Nie miała jednak zamiaru odbierać narzeczonej frajdy ze znalezieniem sobie zajęcia, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo ta nienawidziła bezczynności. Pod tym względem były bardzo podobne.
— Dobra — odparła w końcu, oddalając się od biurka. — W moim notesie masz informacje, gdzie odbywały się tamte wydarzenia, więc częstuj się do woli — dodała z myślą o kontakcie z organizatorami, którzy będą mogli udostępnić jej listę wszystkich gości uczestniczących w konferencjach. — Ja zajmę się jeszcze jednym denatem z karambolu. A potem pójdziemy coś zjeść — mruknęła, bo na jej nieszczęście pozostałymi ofiarami była dwójka małych dzieci.
Każdy, kto znał Zaylee Miller, wiedział, że sekcjonowanie dzieci wprawiało ją w podły nastrój. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego tak się działo, ale miała tak, odkąd zaczęła pracować w zawodzie. Najgorsze i tak były same rozmowy z rodzinami, które musiały zidentyfikować ciało, wtedy prosektorium wypełniały żałobne lamenty, a ona nie miała pojęcia, jak się zachować.
Ostatecznie obie wyszły z komisariatu o w miarę ludzkiej porze. A przynajmniej na tyle wcześnie, że mogły zahaczyć po drodze o ulubioną knajpkę chińską, żeby wziąć na wynos kilka nowych dań z menu, ku wielkiej uciesze Elviry, która dostawała pierdolca na sam widok kurczaka z chinola.

 
				