40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

Zdawał sobie sprawę z tego, że komplementy ze strony Darcy nie były czymś zwyczajnym. Choć miała umiejętność sypania nimi w odpowiedniej chwili, tak działo się to rzadko, a sama Bowman raczej skupiała się na zwykłej rozmowie bez podtekstów. Na tym też poniekąd polegał jej urok, ponieważ dzięki temu, że dała się poznać jako stonowana i wstrzemięźliwa pod względem pochwał osoba, każdy jej komplement miał dużo większą siłę. A, że przy okazji była też w tym rozbrajająco szczera, to tylko potęgowało odczucie. Przynajmniej jeśli chodziło o Karriona.
Mercer trochę inaczej postrzegał kwestię owijania sobie kobiet wokół palca, ponieważ przywykł do tego, że w jego obecności płeć piękna się odnajdywała. Jako osoba sławna, bokser i przy okazji też niezłe ciacho, przez lata miał wokół siebie wianuszek mniejszych czy większych fanek, które były gotowe oddać mu się każdego dnia i nocy. On jednak nie szukał takiego rodzaju atencji i choć czasami z tego korzystał dla własnych uciech, tak uważał to za standard dla siebie. Poprzez owinięcie wokół palca bardziej myślał o takich osobach jak chociażby Melanie - z którymi naprawdę łączyło go coś większego na jakimś etapie życia.
- To nie jest takie proste, Darcy - odpowiedział konfrontacyjnie. - Życie to nie boks, gdzie większość wydarzeń na ringu zależy ode mnie - dodał, znów biorąc łyk wody, która została mu uzupełniona chwilę po tym, jak opróżnił szklankę. - Ale z jednym mogę się zgodzić: sam nie wiem, czego chcę - przyznał otwarcie, bo choć gdzieś po głowie chodziła mu stabilizacja, stworzenie z kimś dobrego związku i założenie rodziny, tak ostatecznie nie miał ani przekonania, ani umiejętności do tego, by ten stan wprowadzić w życie. Uważał siebie za dobrego kumpla i wprawionego kochanka, ale nie był materiałem na dobrego faceta, a tego z reguły poszukiwały kobiety. Oczywistością było to, że byli też gorsi od niego w tym aspekcie, ale sam fakt braku więcej niż dwóch relacji w wieku 40 lat był wymowny.
Uśmiechnął się lekko, prychając śmiechem przy okazji.
- Gdzie byłaś, kiedy miałem szansę na tytuł? Z takim coachem zostałbym niekwestionowanym mistrzem świata - zaśmiał się, zdając sobie sprawę, że choć swego czasu należał do 10 najlepszych bokserów w swojej kategorii wagowej, tak nigdy nie zbliżył się nawet do miana pretendenta.
Spróbował od niej przekąski, a jego kącik ust drgnął znów.
- Wykorzystaj jak chcesz, tylko w miarę przyjemnie. Ciosów przyjąłem już dość w swoim życiu - znów nawiązał do swojej kariery, ale tym razem się nie zaśmiał. To była prawda, że dostał bęcki nie raz nie dwa i to nie tylko na ringu czy sali treningowej.
Przystawka zniknęła z talerza Darcy, a sam Karrion oparł się wygodniej o krzesło, oczekując na dania, które zamówili w następnej kolejności.
- Jakbyś chciała to wykorzystać? - pociągnął temat, przechylając lekko głowę, a jego wzrok zdradzał dość spore zainteresowanie. Była to pewna zgrywa z jego strony, ale skoro powiedziała A, to może też powiedzieć B. Przy nim w ogóle mogła mówić, co chciała. To był ogromny plus ich relacji.

Darcy Bowman
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
33 y/o, 171 cm
właścicielka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Say it once again with feeling
How the death rattle breathing
Silenced as the soul was leaving
The deflation of our dreaming
Leaving me bereft and reeling
My beloved ghost and me
Sitting in a tree
D-Y-I-N-G
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zmrużyła lekko oczy, przyglądając mu się uważnie. Oparła się wygodniej o restauracyjny stół, lekko się nad nim pochylając i wbijała uważne, wręcz uparte spojrzenie. W kąciku jej ust czaił się uśmiech, ale poza tym była raczej skupiona. Bo czy życie to na pewno nie był boks? I jeśli większość rzeczy nie zależała od nas to od kogo? Od kogoś z góry? Nie wierzyła w takie rzeczy… nie wierzyła w odgórną siłę sprawczą i coś, na co można było zrzucić winę. A jeśli nie mówił o górze to, co? O drugiej osobie? Przecież relacje też zależały od nas samych. Nie potrafiła się z nim zgodzić i jednocześnie była szalenie ciekawa, co naprawdę miał na myśli. Zanim jednak się odezwała jeszcze raz spokojnie sięgnęła po kieliszek z winem i przyłożyła do niego wargi.
- Widocznie akurat wtedy zadawałeś się z nieodpowiednimi kobietami. – rzuciła beztrosko, nawiązując do swoich umiejętności mentorskich. Nie istniały, tylko sobie żartowała, ale czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Zresztą lubiła z nim żartować. Lubiła się z nim śmiać i robiła to zdecydowanie częściej niż normalnie. Zdecydowanie częściej niż wcześniej.
- Zadawanie ciosów nie sprawiłoby mi żadnej przyjemności, ale poza tym… nie wiem. Ty mi miałeś powiedzieć jak mogę cię wykorzystać, Mercer. Musisz się jednak dowiedzieć czego chcesz i to komunikować. – a przynajmniej poważniej nad tym zastanowić. Uśmiechnęła się pod nosem i podobnie jak on wygodniej oparła się o krzesło. Nawet nie zwróciła uwagi, gdy przy ich stoliku pojawił się kelner, żeby zabrać ich talerze. Zbyt intensywnie wpatrywała się w Karriona, żeby zauważyć obecność kogoś jeszcze. Nawet jeśli ten ktoś wcześniej był zainteresowany nią – Bo wróćmy jeszcze na chwilę do tego, co powiedziałeś wcześniej. Dlaczego to nie jest takie proste? Co w tym skomplikowanego? Od kogo jeszcze to zależy jeśli nie od ciebie? – naprawdę była ciekawa. Bo może ona zbyt upraszczała życie, ale no… no nie. Wiedziała, że jest popieprzone, była tego doskonałym przykładem, ale jednocześnie wiedziała, że wszystko w nim zależy od niej. Dlaczego on twierdził inaczej?


Karrion Mercer
40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

Karrion w większości przypadków brał wszystko na klatę i jeśli już kogoś winił, to siebie, jednak w tej sytuacji do końca tak nie było. On popełnił swoje błędy, ale do tanga trzeba było dwojga, więc koniec końców nie tylko od niego zależało, w jak dobre związki potrafił się wdać. Dziś, kiedy był już trochę bardziej doświadczony, pewnie inaczej podszedłby do kilku tematów, ale do niedawna liczył się tylko boks i nawet jeśli na horyzoncie pojawiał się ktoś naprawdę wyjątkowy, to koniec końców nie wytrzymywał z tą pasją Mercera. Partnerka winna być na pierwszym miejscu i ustąpić je mogła jedynie dziecku.
Wzruszył lekko ramionami, nie chcąc dłużej ciągnąć tego tematu. Niełatwo było mu przyznać to, że w większości przypadków to właśnie on zawinił i też wygodniej było sądzić, że druga strona mogła też swoje dołożyć. Określenie "nieodpowiednie kobiety" było dość częste i choć sam Karrion uważał, że trafił na relatywnie mało takich w swoim życiu, tak nie uniknął wątpliwych relacji.
- Jak się dowiem, to ci powiem - odparł z głupkowatym śmiechem, chcąc trochę zbyć ten temat. W rzeczywistości wiedział czego chciał: uwagi Darcy, jej aprobaty, obecności w swoim życiu, rozwoju tej relacji i dziesiątek godzin spożytkowanych na wszystko od niepoważnych rozmów, poprzez urocze randki, na namiętnym seksie kończąc. Nie miał jednak odwagi, by to wszystko jej powiedzieć, bo uważał, że na to jeszcze zdecydowanie za wcześnie i przede wszystkim... bał się. Nie chciał tracić tego, co już mieli, a łatwiej było spotykać się ze sobą niezobowiązująco dla przyjemności, niż zaangażować się w to emocjonalnie.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i ułożył wargi w wąską linię, zastanawiając się, co tak naprawdę chce jej powiedzieć. Temat jego życia uczuciowego nie był czymś, o czym lubił rozmawiać i kiedy tylko się dało, uciekał od odpowiedzi. Tutaj kilkukrotnie próbował już to zrobić mniej czy bardziej zgrabnie, ale Bowman i tak drążyła.
- Dwie strony muszą chcieć tego samego - odparł dość krótko, ale to chyba najlepiej oddawało jego dotychczasowe podejście. Dotąd nie był gotowy, by angażować się w aż tak emocjonalny sposób i choć kilkukrotnie się zakochał, tak relacje nie przetrwały próby czasu. Teraz było inaczej, bo w końcu był na miejscu, nie był pochłonięty boksem i trochę od niego odpoczął, gdy zrobił sobie trzyletnią przerwę. Teraz jako trener nie musi się aż tak poświęcać i może to był czas, by poszukać stabilizacji?
Kelner powrócił z daniami, tym razem również tym dla Mercera. Mężczyzna od razu wziął do ręki sztućce i zaczął sobie odkrajać poszczególne kawałki, które raz po raz lądowały w jego ustach. Był to sposób na wyciszenie niewygodnego tematu oraz na zaspokojenie głodu, który wzmógł się chwilę po tym, jak spróbował jej przystawki.
- Powiedz mi, Darcy... - zaczął w przerwie między kolejnymi kęsami, popijając przy tym już tym razem wino. - Wolisz randki w takich miejscach, czy wystarczyłyby jakieś tacosy z food trucka i też dobrze byś się bawiła? - spodziewał się raczej tej drugiej odpowiedzi, ale był ciekaw, czy brunetka lubi chodzić do takich fancy knajp, czy nie przywiązuje do tego aż takiej wagi i liczy się przede wszystkim odpowiednie towarzystwo.

Darcy Bowman
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
33 y/o, 171 cm
właścicielka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Say it once again with feeling
How the death rattle breathing
Silenced as the soul was leaving
The deflation of our dreaming
Leaving me bereft and reeling
My beloved ghost and me
Sitting in a tree
D-Y-I-N-G
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Tak naprawdę w swoim niewinnym stwierdzeniu o nieodpowiednich kobietach Bowman nie uderzała ani w jego związki, ani byłe partnerki. A już na pewno nie w samego Karriona. Był to żart. Raczej podśmiechiwała się z tego, że z odpowiednim coachem zdobyłby więcej tytułów… i ona byłaby takim coachem. Bo może miała specyficzne podejście do związków, ale wcale nie uważała, że trzeba w nich rezygnować z pasji, czy zajęcia i przy dobrym partnerze można mieć wszystko, Każdy z tych elementów może mieć pierwsze miejsce w swojej kategorii – bo ani partner nie musiał spychać pasji na dalszy plan, a już tym bardziej dziecko nie powinno spychać z podium partnera, bo to już prosta droga do końca.
Widziała, że to wszystko to nie był dla niego najbardziej komfortowy temat, co w sumie też ją ciekawiło i chyba też dlatego trochę przeciągała… trochę właśnie drążyła. Ale czy nie najłatwiej poznać człowieka w jakiejś trudniejszej dla niego sytuacji? Przygryzła lekko wargę i nic nie powiedziała… zastanawiała się. Analizowała to, co powiedział, jak powiedział i jaka była przy tym jego mowa ciała. Ale słowem się więcej na ten temat nie odezwała (przynajmniej na razie), bo drążenie to jedno, ale naciskanie komuś na odcisk to już zupełnie inna para kaloszy. Tego nie chciała.
Do głównego dania podeszła spokojnie. Wyglądało apetycznie, ale ani nie była szczególnie głodna ani nie pochłaniała dużych ilości jedzenia.
- Mówiłam ci, że wieki nie byłam na randce, więc trudno powiedzieć co wolę. – uśmiechnęła się pod nosem, ale nie chciała go zostawiać bez odpowiedzi, więc jeszcze chwilę nad tym podumała – Ale nie jestem wymagająca jeśli o to pytasz. Ba! Wbrew pozorom, wbrew temu jak mieszkam czy żyję… – bo mogła sobie pozwolić aktualnie na bardzo spokojne i bardzo dostatnie życie. Pewnie torebka, którą miała dzisiaj ze sobą była warta kilka dobrych pensji przeciętnego obywatela – Nie jestem droga w utrzymaniu. – zażartowała, ale jednocześnie zabrzmiało to dokładnie tak jak zabrzmieć miało – I nie szukam w randkach sponsora drogich kolacji. – a właśnie dobrego towarzystwa.


Karrion Mercer
40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

W pewnym sensie rozmowy o związkach były dla niego stresujące, bo była to sfera życia, w której Karrion kompletnie się nie odnajdywał. Relacje interpersonalne często były dla niego czarną magią, więc co dopiero intensywne zażyłości, których w swoim życiu miał relatywnie niewiele. Być może wynikało to też poniekąd właśnie z braku doświadczenia, ale ostatecznie Mercer nie czuł zbyt dużego komfortu, opowiadając o swoich dotychczasowych partnerkach czy nawet zwykłych preferencjach.
Nie miał jednak o to pretensji do Darcy, która zdawała się interesować tym z konkretnych powodów. Byli na randce, od jakiegoś czasu sypiali ze sobą, ich więzy się zacieśniały, więc logicznym następstwem było poruszenie takich kwestii. On przy tym miał też więcej do powiedzenia od niej, bo przecież nie tkwił w małżeństwie bez prawa głosu, robiąc często tylko za ładne tło do interesów. Niemniej jednak nie chciał aż tak bardzo skupiać się na sobie i wyjawiać jej od razu wszystkiego.
- Ale jakieś preferencje mieć musisz - zasugerował, zdając sobie sprawę z tego, że choć sezon randkowy po śmierci swojego męża Darcy dopiero zaczynała, tak uważał, że powinna mieć jakieś mniej lub bardziej lubiane miejsca, okoliczności czy gesty, które dodawały kilka plusów do spotkań.
- To fakt, warunków żadnych nie postawiłaś - zachichotał lekko w przerwie między kolejnymi kęsami.
Przechylił lekko głowę i zerknął na nią z rozbawieniem, kiedy napomknęła, że nie szuka sponsora drogich kolacji. I całe szczęście, bo już Karrion myślał, że poleciała tylko na jego wizerunek i gdyby np. wyglądał trochę inaczej - Bowman nawet by na niego nie spojrzała.
- Przy twoich zarobkach byłoby to co najmniej dziwne - stwierdził.
Choć nigdy nie rozmawiali o pieniądzach, tak Mercer domyślał się, że Darcy nie musi martwić się o swój byt. Jeździła całkiem dobrym samochodem, miała dobrze prosperujący biznes, potrafiła się świetnie ubrać i nawet on dostrzegał kilka niuansów, takich jak chociażby torebka, które świadczyły o jej statusie. Przez lata obracał się w wyższych sferach, toteż był wyczulony na takie rzeczy i potrafił ocenić, komu naprawdę się powiodło finansowo, a kto udaje, że tak jest.
- To teraz ty opowiedz o swoich... doświadczeniach - rzucił w końcu. - Jak wyglądały twoje związki przed nim? - zapytał, chcąc poznać też tę sferę życia Darcy. Co prawda dziewczyna zarzekała się, że nie było o czym opowiadać, ale on wiedział swoje. Interesowało go, kim była wcześniej przed tym jak się poznali i jeszcze przed etapem tańca na rurze.
Zaraz jednak się trochę wycofał.
- Oczywiście jeśli nie chcesz mówić, to nie mów, ale... - zrobił krótką przerwę. - Naprawdę chciałbym cię bliżej poznać - wyjawił, choć nie była to w sumie żadna tajemnica.
Jadaczkę zamknął, kiedy w jego ustach wylądował kolejny kawałek smakowitej potrawy.

Darcy Bowman
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
33 y/o, 171 cm
właścicielka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Say it once again with feeling
How the death rattle breathing
Silenced as the soul was leaving
The deflation of our dreaming
Leaving me bereft and reeling
My beloved ghost and me
Sitting in a tree
D-Y-I-N-G
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Rozmowy o poprzednich związkach mogły być ciężkie. Mogły być niekomfortowe. Ale jednocześnie w pewien sposób dużo mówiły o człowieku, o tym jak patrzył na życie, jak podchodził do ludzi – szczególnie tych, którzy jakąś rolę w ich życiu pełnili. Zawsze wymownie się krzywiła, gdy znajome jej opowiadały o facetach, którzy przy pierwszej możliwej okazji robili ze swoich byłych wariatki albo używali epitetów, przy których włos na głowie się jeżył. Bo to niekoniecznie źle świadczyło o tych byłych! Znaczy jasne… zdarzały się wariatki, ale umiejętność gryzienia się w język jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
- Dziwne? Sugerujesz, że nie ma dobrze zarabiających kobiet, które mimo wszystko umawiają się z facetami dla jeszcze większych korzyści majątkowych? Jeśli tak to gratuluję… musiałeś mieć naprawdę spore szczęście w życiu nie trafiłeś na takie materialistki. – i byłaby hipokrytką, gdyby takie kobiety piętnowała. Jej relacja z Danielem nie była zdrowa, ani nie zaczęła się w momencie, gdy byli na podobnym poziomie życia. Wszystko, co miała – miała dzięki swojemu małżeństwu. Małżeństwu, które zdecydowanie jej się opłacało pod tym względem. Była jak wszystkie, chociaż jednocześnie wbrew pozorom nie zaczęła tamtego związku dla pieniędzyI miałam dwadzieścia parę lat, gdy zaczęłam się z nim spotkać… jakie ja mogłam mieć wcześniej doświadczenie? – zaśmiała się krótko, bo taka była prawda – Byłam młoda, głupia i obracałam się w nieciekawym towarzystwie. Więc randki? Kreska, kolejka i seks w klubowej łazience. – wzruszyła bezradnie ramieniem, bo co zrobisz jak nic nie zrobisz. Jej przeszłość naprawdę pozostawiała wiele do życzenia… i nawet jeśli teraz na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że wyszła na prostą to nadal nie uważała, że była dziewczyną, którą chce się przedstawiać rodzicom.
Mówiłam ci, że porządni faceci nigdy się mną nie interesowali. – od początku uczciwie ostrzegała. Uśmiechnęła się pod nosem i odłożyła sztućce, żeby sięgnąć po kieliszek z winem – Ale co do moich preferencji… – wróciła jeszcze do poprzedniego tematu – Kuchnia meksykańska i tacosy spoko… ale zdradzę ci w tajemnicy i z czystej sympatii. – nawet znowu nachyliła się nad stolikiem, jakby to co zamierzała mu wyjawić było ogromną tajemnicą. Nie było. Po prostu sobie żartowała – Mam słabość do frytek. I naleśników. – więc jeśli chodziło o foodtrucki lub jadłodajnie – to były jej opcje.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miller Tavern”