ODPOWIEDZ
22 y/o, 178 cm
Dzielnie studiuje i asystuje w urzędzie miasta
Awatar użytkownika
I can write you a poem but I wanna maed up a story with you
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkipay/pal
postać
autor

Conrad Woodwell


Biblioteka wydawała się tego popołudnia miejscem uśpionym, niemal sakralnym — przestrzenią, w której szelest przewracanych kartek przypominał modlitwę, a oddechy nielicznych studentów miały wagę rytuału. Garfild wszedł tam z zamiarem prostym i niewinnym: odnaleźć jedną, konkretną książkę. Problem polegał na tym, że potrzebny mu tom spoczywał na półce, której wysokość zdawała się rywalizować z Wieżą Babel. Przez chwilę spoglądał w górę, jak pies, żerujący od kurczaka. Żaden strażnik literatury nie zjawi się nagle, by podać mu lekturę na aksamitnej poduszce. Trzeba było działać.
Podniósł więc stopę, oparł ją o dolną półkę — najpierw niepewnie, jakby badał grunt przed skokiem w nieznane, później już z większą determinacją. Podciągnął się lekko, dłońmi sięgając ku górze. Półki jęknęły. Drewniana konstrukcja, pamiętająca czasy, kiedy bibliotekę odwiedzali jeszcze profesorowie w surdutach, nie była przygotowana na kapryśne wspinaczki studentów. Pięknych studentów, ale to w tej sytuacji nic nie zmienia.
Najpierw usłyszał cichy trzask — niegroźny, jakby drewno chciało go tylko ostrzec. Potem jednak całość zaczęła się niepokojąco przechylać. Garfild zamarł. Serce zatrzepotało mu w piersi, ale instynkt natychmiast nakazał utrzymać ciszę. Biblioteka była miejscem, gdzie nawet kichnięcie brzmiało jak kanonada, a on nie miał zamiaru zostać tym, który spuścił na siebie regał.
Złapał więc mebel obiema rękami, wbijając palce w gładkie drewno, i z desperacją próbował kontrolować opadanie kolosa. Jego mięśnie napięły się jak struny, twarz poczerwieniała, a zęby zgrzytnęły w niemym proteście. W końcu ciężar okazał się nie do powstrzymania. Regał runął, a wraz z nim lawina książek, spadających jak deszcz meteorytów. Grzbiety i kartki uderzały o niego, tłumiąc jego własne stłumione przekleństwa. Czuł, jak tomy Szekspira, podręczniki do historii literatury i encyklopedie teatralne lądują na jego plecach, ramionach, włosach. Jedna cięższa księga wylądowała wprost na brzuchu, wybijając mu powietrze.
Jęknął.
Został więc przygnieciony przez całą spuściznę humanistycznej wiedzy — ironiczny los, godny dramatycznego bohatera. Unieruchomiony, w półmroku pomiędzy przewróconym regałem a stosem woluminów, leżał niczym ofiara własnej ambicji. Bez telefonu, który został na ławce. Bez możliwości zawołania o pomoc, ponieważ wstyd mu ściskał gardło. I tak trwał w kącie biblioteki, do której niemal nikt nie zaglądał.
Kreskówkomaniak
Sprawdź mnie
37 y/o, 189 cm
wykładowca na University of Toronto
Awatar użytkownika
Once, if my memory serves me well, my life was a banquet where every heart revealed itself, where every wine flowed.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Garfield Harlow

Rok akademicki czy nie, stanowisko, które zajmował Conrad wymagało od niego napisania określonej ilości publikacji naukowych w ciągu roku, a w jego pokaźnej kolekcji nie dało się znaleźć mimo wszystko każdej możliwej publikacji. Czasem musiał się więc udać do biblioteki akademickiej, by pozyskać potrzebne źródła naukowe. Lubił zresztą tę czynność – delektowanie się ciszą przerywaną jedynie szelestem przewracanych stron, błądzenie wśród regałów w poszukiwaniu odpowiedniego działu, kurz tańczący w promieniach słońca wpadających przez wysokie okna za dnia i pomrok zmiękczony księżycową poświatą w nocy rodem z książki z gatunku dark academia. Akurat przechadzał się po sekcji historycznej, szukając przydatnej publikacji na temat średniowiecznych wojen, gdy usłyszał hałas spadających na podłogę książek i dźwięki przesuwającego się – jakby się zdawało – ciężkiego mebla. Zmarszczył brwi, udając się w kierunku źródła dźwięków.
Szybko odnalazł miejsce zdarzenia, mimo że ze względu na panujący półmrok ciężko mu było rozróżnić poszczególne kształty. Gdy jego oczy przyzwyczaiły się już do braku światła, jego oczom ukazał się następujący widok – jego ulubiony student, przewrócony niczym kręgiel, przywalony stosem ciężkich woluminów. Musiał powstrzymać się, żeby nie przewrócić się ze śmiechu, chociaż radosny nastrój zakłócała trochę jego troska o zasoby biblioteczne przygniecione prawdopodobnie przez upadły regał.
Profesor zbliżył się, stając nad Garfieldem z nieprzeniknioną miną, powoli przesuwając wzrok po przygniatających chłopaka tomach. Nie chciałby osobiście dostać żadnym z nich. Zapewne ich ciężar przy uwzględnieniu wysokości prowadził do uderzenia podobnego mocą do uderzenia piłki lekarskiej.
- Zapytałbym, czy pomóc, ale nie chcę mieć później na głowie komisji etyki – powiedział, wkładając ręce do kieszeni spodni i stojąc sobie nad Harlowem jak gdyby nigdy nic.
Serniczek
22 y/o, 178 cm
Dzielnie studiuje i asystuje w urzędzie miasta
Awatar użytkownika
I can write you a poem but I wanna maed up a story with you
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkipay/pal
postać
autor

Conrad Woodwell


Garfild leżał nieruchomo, jak egzemplarz rzadkiej księgi, którą ktoś nieopatrznie upuścił w kąt czytelni. Ciężar tomów wciskał go w podłogę, kartki szeleściły przy każdym, zbyt płytkim oddechu, a mimo to nie otworzył ust, by poprosić o ratunek. Wstyd był cięższy niż regał. Przeklęty, palący wstyd, że akurat profesor musiał się mu napatoczyć jako jedyny żywy egzemplarz.
Profesor, który potrafił jednym słowem potrafił zniszczyć w Garfildzie miłość do przedmiotu, stał teraz nad nim niczym zimne bóstwo oceniające upadek śmiertelnika. Student poczuł, jak wewnętrznie szarpie się w dwóch przeciwnych kierunkach: jedna część jego duszy krzyczała, żeby poderwać się dumnie, odrzucić opasłe tomiszcza i pokazać, że żadna katastrofa nie złamie jego uroku i że w ogóle nie miała miejsca. Inna część — ta, której nie chciał przyznać racji — pragnęła, aby profesor nachylił się, odsunął ciężar jednym ruchem, a potem, mocnym ramieniem, wyciągnął go na równe nogi.
Wyobraźnia Garfilda, podsuwała mu obrazy, których świadomość przyjąć nie chciała: Conrad, pochylony nad nim, pachnący tymi swoimi obrzydliwymi, samczymi perfumami i kurzem przedwojennych kartek z tekstami, przesuwający dłońmi opasłe książki jak lekkie kartki. On sam, bezwolny, pozwalający się unieść, jakby było to całkowicie naturalne — choć w sercu wiedział, że to byłoby dla niego bardziej upokarzające niż jakikolwiek komentarz o pałach. Czy hejt na Britney Spers. Ale chęć posmakowania bytności Fiony z pierwszej części Shreka była równie mocna.
Leżał więc dalej, niby spokojny, z twarzą przyklejoną do chłodnych desek podłogi. Czuł, jak mięśnie ramion zaczynają drżeć, jak kurz drażni mu nozdrza, jak książki odciskają się w jego skórze niczym piętna. I jednocześnie czuł, że Conrad patrzy — patrzy uważnie, z tym swoim nienagannym spokojem, który potrafił doprowadzić Garfilda do szału.
- Bardzo dobrze. Ja robię hapening, udowadniam, że wiedza umie przytłoczyć w nieodpowiednich momentach. - Nie poprosi o pomoc. To byłoby równoznaczne z klęską, przyznaniem się do własnej słabości. A jednak, pod tym uporem, tliło się coś, co niebezpiecznie przypominało pragnienie. Gdyby profesor wykonał gest sam z siebie, bez pytania, bez słów — Garfild przyjąłby tę pomoc z niechętną ulgą. I nigdy, przenigdy, by się do tego nie przyznał.
Kreskówkomaniak
Sprawdź mnie
37 y/o, 189 cm
wykładowca na University of Toronto
Awatar użytkownika
Once, if my memory serves me well, my life was a banquet where every heart revealed itself, where every wine flowed.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Garfield Harlow

Nikt więcej nie pojawił się w zasięgu wzroku, co znaczyło zapewne, że w pobliżu nie było nikogo innego. Gdyby w bibliotece był ktoś jeszcze, musiałby usłyszeć trzask spadających z półek książek i ruchy zgrzytającego o deski regału. A to oznaczało, że Conrad nie musiał udawać przed nikim profesjonalisty. Miał ochotę wykorzystać sytuację i trochę poznęcać się nad Garfieldem, żeby zemścić się za ostatnie wydarzenia z wykładu, a przede wszystkim za następującą po nim konwersację.
Profesor Woodwell uniósł brew, pokazując jednoznacznie, że nie wierzy w wypowiedź młodszego mężczyzny.
- Rozumiem, że wiedza przytłacza Pana nie tylko na wykładach, ale te wszystkie książki są dość cenne. Nasza uczelnia istnieje od tysiąc osiemset dwudziestego siódmego roku, wiele z tych tomów liczy sobie dwieście lat. Rozumiem, że Pański brak szacunku do klasyków wpłynął na podjęcie decyzji o rozpoczęciu tego happeningu, ale władze uniwersyteckie nie będą szczęśliwe, gdy dowiedzą się, co stało się z ich cennymi zbiorami gromadzonymi przez dziesiątki lat.
Conrad rozejrzał się po leżących dookoła książkach, po czym schylił się wolno z wyciągniętą ręką, zupełnie jakby chciał wyciągnąć chłopaka spod opasłych tomiszczy. Tak jednak nie było – w ostatniej chwili złapał leżący na brzuchu Harlowa wolumen, podnosząc go i otwierając, by przyjrzeć się, co znajdowało się w środku.
- Ach, Gustave Flaubert. Możliwe, że to wydanie pamięta jeszcze swojego autora. Bardzo nieładnie, panie Harlow. Obawiam się, że nie mogę przejść obok tego obojętnie… Może Pan oczywiście oponować, ale myślę, że lepiej bym był to ja niż dziekan. To co, kończy Pan swój performance? Musimy porozmawiać o Pana wybryku.
Conrad nie zamierzał jeszcze pomagać chłopakowi. Cała ta zabawa zbyt go wciągnęła.
Serniczek
ODPOWIEDZ

Wróć do „University of Toronto”