Musiała szybko się tego nauczyć i chociaż nie szło jej to źle, wciąż krzywi się nieznacznie, przekraczając próg sądu. Tęskni za swoim pokojem służbowym na komendzie, ale jej praca nie miałaby żadnego znaczenia, gdyby nie dni, które musi spędzić tutaj.
Dlatego stara się nie narzekać, zwłaszcza że detektyw Rodwick nie należał do najlepszych rozmówców i Helena starała się nie zachęcać go do otwierania ust. Cisza zupełnie jej nie przeszkadzała, natomiast jego komentarze – jak najbardziej.
Dzisiejsza sprawa miała być prosta – młody, bogaty gnojek znęcał się nad swoją partnerką psychicznie i fizycznie, a w dodatku nie wiedział nawet, czym jest VPN. Dowodów przemocy psychicznej nie brakowało w wymienianych między młodym małżeństwem wiadomościach, a Helenie wydawało się, że jedyne, co może zaszkodzić tej sprawie, była pozycja oskarżonego i brak pewności, czy przed sądem jego żona złoży te same zeznania, które kilka miesięcy temu złożyła na policji. To jednak nie była już jej sprawa – ona była tu jedynie by opowiedzieć o znalezionych dowodach i przedstawić oskarżonego jako człowieka, którym naprawdę był. Peregrine miała wcześniej do czynienia z takimi jak on – a więc była pewna, że sobie poradzi.
I tam mówi Rodwickowi, że musi się skoncentrować. Zostawia go przy automacie z kawą i podąża korytarzem pod salę rozpraw.
Jej usta układają się w krzywy uśmiech, gdy z oddali widzi znajomą sylwetkę. Zachodzi mężczyznę od tyłu.
— Musimy przestać wpadać na siebie w taki sposób — mówi prawie wprost do jego ucha, stając na palcach, by wychylić się nad jego ramieniem. Potem oddala się o pół kroku, z rękami w kieszeniach spodni czekając, aż Harold odwróci się w jej stronę.
Znali się krótko i niezbyt dobrze, a jednak intensywnie. Helena lubiła go w sposób, w jaki kiedyś lubiła palić papierosy – był świetną odskocznią od jej codziennego życia. I zawsze dobrze pachniał.
Harold Carnegie