- 
				 🧿 🧿 nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
Ty raz jesteś, raz cię nie ma.
Wybrałeś kogoś innego.
Wszystkie te słowa trafiały w Emira z taką mocą, jakby niosły za sobą intencję sprawienia mu przykrości. Miał wrażenie, że Mavi przez cały ten rok czegoś mu nie powiedziała, a on nie umiejąc czytać w myślach, teraz płacił za swój błąd nie zrobienia czegoś, co może powinien. Na dodatek ten absurdalny zarzut zmiany fryzury był tak znikąd wyciągnięty, że aż zbił go z pantałyku.
Przez pierwsze parę sekund patrzył na nią niezrozumiale, marszcząc brwi i nie będąc w stanie nijak skontrować tego wszystkiego. Aż to deszcz i jej wyraźne widoczne łzy otrzeźwiły go na tyle, żeby znalazł znowu własny głos w gardle.
- Zawsze mnie obchodzisz, Mavi! Zawsze! - Podniósł głos. Nie do krzyku, ale podobnie do niej, wiedziony frustracją, gniewem i bólem, wychodził trochę z siebie. Rok spędzony poza Turcją, w codzienności zupełnie innej kultury nauczył go więcej zachodniości. Odpowiadała mu ta większa swoboda, otwartość i brak takiej presji, jaką czuł ze strony religijnych norm społecznych swojego kraju. Może dlatego i on zupełnie nie zwrócił uwagi na to, że stali na środku pustoszejącej ulicy, bo deszcz i burza skutecznie rozganiały przechodniów do domów.
Miał wrażenie, że kotłujące się emocje i to niekomfortowe uczucie bycia naprawdę niesprawiedliwie oskarżanym o zapomnienie o niej, zaczyna zaciskać mu się stalowym chwytem na klatce piersiowej.
- Myślisz, że ja nie czekałem?! Czekałem na te wakacje cały rok, z obawą, że więcej nie przylecisz, bo będziesz wolała spędzać je ze swoim chłopakiem. Ale wyraźnie nie przeszkadza ci to w flirtowaniu z Onurem! Może to ja powinienem mieć pretensje, że to ciebie nie obchodzi co ja czuję, kiedy wysłuchuję jego ciągłych przechwałek i widzę jak ten... jak... - Szukał odpowiednio obraźliwego, ale nie krzywdzącego słowa na określenie Onura, ale nie potrafił go z siebie wykrzesać. Był zazdrosny, owszem, ale obrażenie nieobecnego kolegi było chyba zbyt niskim upadkiem. Sapnął z frustracją, za nic mając coraz mocniej padający deszcz i wzmagający się przez to szum. Teraz aż koniecznością było podnoszenie głosu, żeby mogli się słyszeć. - Cholera, Mavi! Nie chcę żebyś chodziła na spacery z Onurem, to chcesz usłyszeć?! Wkurza mnie, że zachowuje się jakby był nie wiadomo kim, bo mnie nie było przez pierwszy miesiąc wakacji! Wkurza mnie, że kręci się obok ciebie, mówi o tobie jakbyś była jego i już uznaje, że będziesz jego żoną! - Złość kipiała w nim w sposób, z którym nie był w stanie poradzić sobie rozsądnie. Brzmiał dziecinnie, może nawet absurdalnie, ale nigdy jeszcze nie był tak zazdrosny, żeby niczym szczeniak wyrzucać z siebie żale, zamiast spróbować porozmawiać. Dodatkowo napędzała go złość Mavi. Obydwoje byli naładowani tak dziwną energią, że nie dało się tego nie czuć.
Mavi Ayers
- 
				 empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
W głowie panował chaos – obrazy Emira z przeszłości mieszały się z tym, co mówił teraz. Ich wspólne wakacje, głupie żarty, wieczorne rozmowy w ogrodzie przy świetle lampionów… i nagle on, stojący przed nią w strugach deszczu, wykrzykujący, że nie chce jej widzieć z kimś innym. Łzy zlewały się z kroplami burzy, nie wiedziała już, gdzie kończy się płacz, a zaczyna ulewa. Zrobiła krok do tyłu, potem drugi, jakby musiała odsunąć się od niego, bo inaczej straci grunt pod nogami. Ściskała tak mocno tobołek z kocem i ręcznikiem, że gdyby była to żywa istota to już by ją udusiła. Słowa o Onurze nie obeszły ją tak jak powinny - w końcu rozpowiadał, że będzie jego żoną. To było nieistotne. Nie traktowała go poważnie, a to co tutaj uważano za uderzanie w konkury, dla Mavi wychowanej w innej kulturze było niewinnym flirtem. Całą jej uwagę skupiał jednak Emir i chaos emocji z którymi w tej chwili nie potrafiła sobie poradzić. Chciało się jej płakać i krzyczeć nad niesprawiedliwością losu.
— Wiesz co? Wal się! — jej głos zadrżał, a potem zrobiła jedyną rzecz na którą było ją w tej chwili stać. Odwróciła się z zamiarem odejścia, bez znaczenia, czy w dobrą stronę. Teleportowałaby się prosto do swojego pokoju w Kanadzie. Jeszcze nigdy nie pragnęła tak szybkiego powrotu do domu.

- 
				 🧿 🧿 nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
Ulewa rozpętała się na dobre, już nie tylko osiadając na włosach, ale mocząc je w pełni, spływając po twarzy, ciężko zawieszając coraz to nowe krople na rzęsach. Ale to nie woda cieknąca po kręgosłupie przyprawiała o nieprzyjemne dreszcze, a to, że Mavi się odsunęła. Krok. Drugi.
- Mavi... - Tym razem nie podnosił głosu, wyrzucił to z siebie prawie błagalnie, z zarzutem i bólem spływającym do formy prawie pytającej. Mogła go nie słyszeć pomiędzy szumem deszczu i grzmotami teraz przetaczającymi się bezpośrednio nad nimi. Nie chciał żeby odchodziła. Bał się, że jeśli to zrobi, jeśli on jej na to pozwoli, to straci ją na zawsze jako siostrę, jako przyjaciółkę, jako... jako kogoś, kim może mogłaby być, gdyby tylko sprzyjały temu okoliczności. Nie brał tego wcześniej pod uwagę. Nie brał tego teraz pod uwagę, bo przecież miała chłopaka, a jednak powód jego zazdrości, ta kiełkująca uparcie emocja już od jakiegoś czasu w ukryciu wypuszczająca korzenie, nie pozwoliła na to, żeby pozwolił jej się oddalić.
Zabolało, kiedy tak dobitnie słownie chciała go od siebie odepchnąć. Nie dał się temu i jak tylko się odwróciła, postąpił te dwa kroki naprzód, żeby złapać ją tym razem pod łokieć, pociągnąć nieco mocniej niż wcześniej, aż przez siłę odwrotu, którego się pewnie nie spodziewała, jej zaciśnięte na tobołku ręce zderzyły się z jego brzuchem.
Przez sekundę patrzył jej w oczy, te zapłakane, tak niebywale zielone, śliczne oczy, które zwróciłyby uwagę każdego, i nie wiedział co powiedzieć. Nie wiedział jak ją zatrzymać, jak przekonać, że wcale nie wybrał kogoś innego, wcale nie jest mu obojętna, myśli o niej i chce, żeby było jad dawniej. Albo inaczej, ale żeby było, bo nie zniósłby nie bycia. Nie było na to odpowiednich słów, nie było czasu na słowa, bo uciekłaby zanim skończyłby zdanie. Zrobił coś innego. Coś, czego nie planował, a co nastąpiło samo z siebie, instynktownie.
Pocałował ją. Mocno, tęsknie, tak, jakby faktycznie walczyli o coś, czego przecież między nimi nie było. Chyba? Ujął jej twarz w dłonie i dopiero przy kolejnym grzmocie oderwał się od niej i spojrzał ponownie w oczy z... przerażeniem, że mógł bardziej zjebać i jednocześnie zupełnie nowym rodzajem pewności, że to jest to, co powinien zrobić już rok temu.
Mavi Ayers
- 
				 empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Z Travisem całowanie zawsze było proste, lekkie, miłe. Ale też powierzchowne – jak gra w udawanie, że wszystko jest dobrze, że pasują do siebie. Z Emirem było zupełnie inaczej. Ten pocałunek miał ciężar, głębię, jakby każde ich wspomnienie, każde niedopowiedzenie i każda nieprzespana noc skumulowały się właśnie w tej jednej chwili. Jej palce drgnęły, zaciskając się na tobołku, który wciąż ściskała jak tarczę, ale ta tarcza nie była już potrzebna. Puściła go, pozwalając, by upadł na mokry bruk z głuchym plaśnięciem. W następnej chwili obie ręce powędrowały ku jego karkowi, potem objęły go mocniej, pewniej, jakby chciała zatrzymać go przy sobie za wszelką cenę. Pociągnęła go do siebie jeszcze bliżej, powtarzając pocałunek już z własnej woli. Czuła jego dłonie na swojej twarzy, ciepłe mimo deszczu, i nagle nic innego nie miało znaczenia. Nie liczyło się, że to było szalone, że rok temu wybrał inaczej, że wciąż oficjalnie miała chłopaka. Wszystkie te granice rozsypały się w jednej sekundzie. Serce waliło jak oszalałe, ale tym razem nie z bólu – z czegoś, co przypominało ulgę, radość, spełnienie. Odchyliła się od niego na moment, tyle by złapać oddech, patrząc w jego oczy. W zieleni jej spojrzenia odbijało się wszystko – szok, łzy, ale przede wszystkim ta świeżo odkryta pewność, że w końcu jest tak, jak być powinno. Uśmiechnęła się i pocałowałaby go ponownie, gdyby nie głośny grzmot nad ich głowami. Najbliższym schronieniem były drzewa lub wiata przystankowa.
- Musimy przeczekać gdzieś burzę! - szum deszczu był tak głośny, że musiała podnieść głos. Widoczność zmalała, tworząc wszędzie szare ściany z kropli. Ulice zamieniały się w potoki.

- 
				 🧿 🧿 nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
Nie potrafiłby powiedzieć ile czasu trwał ten pocałunek. Nie było to ważne. Tak jak i deszcz przemaczający ich ubrania nie był ważny, ani tobołek nasiąkający deszczówką. Ważna była bliskość Mavi, jej ramiona oplatające go tak, jakby nie chciała go puścić, jej bliskość i obecność. Serce biło w piersi tak mocno, jakby chciało roztrzaskać mostek, czuł gęsią skórkę nie mającą nic wspólnego z chłodem, a koktajl emocji wezbrał tak mocno, że nie wiedział na czym najpierw się skupić.
Roześmiał się. Kiedy tylko oderwała się od jego ust i znowu spojrzał w jej przymrużone oczy, zauważył jej uśmiech, za którym tak bardzo tęsknił, niekontrolowany śmiech radości wyrwał mu się z krtani. Jakby potrzebował jakoś wyładować to, co kumulowało się wewnątrz. Pogładził kciukami jej policzki w bezsensownym geście próby osuszenia jej łez, mimo że już dawno spłynęły razem z kroplami deszczu. Rozejrzał się na boki w poszukiwaniu schronienia, nadal trzymając ją blisko siebie. Wiata przystanku wydawała się nieco solidniejszą osłoną.
- Chodź! - Również musiał podnieść głos. Schylił się żeby chwycić obciążony wodą tobołek, złapał Mavi za dłoń i zanosząc się śmiechem podbiegli do przystanku. Ostrożnie, żeby nie pośliznęła się w klapkach, ale rozchlapując wodę z powstałych kałuż bez przejmowania się tym, że się moczą. Już i tak byli przemoczeni.
Odłożył ociekający wodą tobołek na ławkę przystanku i zapomniał o nim w momencie, jak tylko go puścił. Odwrócił się w pełni w stronę Mavi i nie mogąc przestać się uśmiechać przyjrzał się jej mokrej buzi, roześmianym oczom i ustom rozciągniętym w uśmiechu. Odgarnął włosy przyklejone do twarzy i założył za uszy, żeby nie przeszkadzały. Starł starannie ściekające krople z czoła, policzków i skroni. I to wszystko z wciąż nerwowym, ale szczęśliwym uśmiechem.
- A rano nie zapowiadało się na deszcz. - Chciał ją znowu pocałować, bardzo. Ale czuł też potrzebę zaobserwowania, czy nie było to zbyt szalone. - Ani na burzę. Ani na... inne rzeczy... - Uśmiechnął się nieco szerzej, może troszkę głupawo, bo jakby rano ktoś powiedział mu, że będzie się dzisiaj całował z Mavi w deszczu, to uznałby to za najlepszy żarcik miesiąca.
Mavi Ayers
- 
				 empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
— Wiesz… — zaczęła, ale głos uwiązł jej w gardle, jakby każde słowo mogło zburzyć delikatną równowagę tej chwili. Przełknęła ślinę i uśmiechnęła się krótko, bardziej do siebie niż do niego — Chyba nigdy nie byłam tak szczęśliwa, że prognozy się pomyliły.
Mocniej zacisnęła palce na jego dłoni, którą wciąż trzymała w swojej, i zrobiła mały krok w jego stronę. Bliskość Emira była przytłaczająca w najpiękniejszy możliwy sposób – pachniał deszczem, ciepłem, czymś znajomym, co przywoływało wszystkie wspomnienia z dzieciństwa i jednocześnie budziło zupełnie nowe, nieznane dotąd drżenie. Travis nagle wydał się kimś odległym, niemal abstrakcyjnym – jak imię z książki przeczytanej dawno temu. Zrozumiała, że nigdy nie czuła przy nim tego, co teraz. Z Emirem nie musiała niczego udawać ani tłumaczyć; wszystko po prostu było. Uniosła wolną dłoń i delikatnie poprawiła mu mokre pasma włosów, które zsunęły się na czoło. Przy poprzedniej fryzurze byłoby to bardziej efektowne.
— Jak wrócimy do domu? — zapytała, choć nie chciała wracać. Powiedziała to tylko dlatego, że nie wiedziała co powiedzieć. Pocałunek był zaskoczeniem, minie chwila nim oswoi się z tym co zrobili.

- 
				 🧿 🧿 nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
- Po co wracać... - Chociaż w jego głosie rozbrzmiała jakaś figlarna, zadziorna nuta, to w większości brzmiał tak, jakby miał nadzieję, że jej też wcale nie spieszyło się do domu. Jej wujostwo pewnie też uzna, że ukryła się ze znajomymi w jakiejś kawiarni albo pod zadaszeniem. Po co wracać, skoro w końcu znowu jest między nimi dobrze. Bo było dobrze, prawda? Uśmiechała się, trzymała go za rękę, była blisko... a jemu serce obijało się o klatkę piersiową w szaleńczym pędzie, natomiast myśli atakowały umysł powtarzanym w kółko, coraz głośniej "POCAŁUJ JĄ".
Przez nieznośnie długą chwilę, która trwała pewnie nie dłużej niż dwie sekundy, jak urzeczony wpatrywał się w twarz Mavi. Zieleń jej oczu teraz bardziej uderzająca w stalowy błękit przez bardzo ograniczoną ilość światła, wzbudzała do lotu stado motyli w brzuchu. Przesunął spojrzeniem do jej ust, tak jakby robił to ostrożnie. A jak ponownie wrócił do jej oczu, nawet jakby chciał, to nie mógłby oprzeć się wrażeniu silnego przyciągania. Pocałował ją po raz kolejny, nie puszczając nadal jej dłoni, a wolną ręką obejmując ją w talii, żeby przygarnąć bliżej siebie.
Zapomniał o Amelie. Zapomniał o Travisie. Zapomniał o Onurze, Cemie i wszystkich innych znajomych. Zapomniał o tym, że stoją w miejscu publiczny i samo to, że tak otwarcie się całują, może być źle widziane. Nie przejmował się tym, nie obchodziło go to, bo liczyła się tylko i wyłącznie bliskość Mavi. Ulewa służyła za bardzo osobliwą zbroję, zapewniając przedziwny, niespodziewany komfort i prywatność. Zupełnie jakby woda zmyła z nich te wszystkie niewyjaśnione sprawy, niedopowiedzenia, smutki, żale i niezrozumienie, zostawiając jedynie jasne, przejrzyste emocje.
Mavi Ayers
- 
				 empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
Zamknęła oczy, pozwalając, by ich bliskość wypełniła całą jej uwagę. W głowie nie pojawiały się żadne myśli, tylko krótka, wyraźna pewność, że chce, by ten moment trwał. Czuła pod palcami ciepło jego karku, ślizgając się po mokrych włosach. Drżała lekko. Gdy odsunęła się od jego ust, nie puściła go. Otworzyła oczy i zobaczyła, że Emir patrzy na nią uważnie. W jego spojrzeniu widziała to samo, co czuła w sobie. Spokojny oddech wracał powoli, ale serce nadal biło szybko.
– Nie wiem, co mam powiedzieć – wyszeptała. Głos miała niższy niż zwykle. Zacisnęła palce mocniej na jego ramieniu, jakby to było jedyne, czego potrzebowała. Żałowała, że nie byli w jej domu. Zabrałaby go do swojego pokoju, gdzie mogliby spokojnie porozmawiać. Tutaj była zdana na łaskę wujostwa. Tonęła w jego ciemnych oczach; zapatrzyła się na nieprzyzwoicie długie rzęsy, które do tej pory podziwiała tylko z daleka. Objęła dłonią jego policzek i pogładziła go kciukiem. Deszcz najpierw zelżał, a potem ustał całkowicie. Przez ciemne chmury zaczęło przebijać się słońce.
- Wracamy na plażę? - zapytała z szerszym uśmiechem. Może i było to szaleństwo, ale w obecnej sytuacji... To nie było istotne. Liczyli się tylko oni.

- 
				 🧿 🧿 nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
Miał wrażenie, jakby wewnątrz cały drżał z przejęcia, nerwów i być może też jakiejś ilości strachu. Na pewno odbijało się to w jego spojrzeniu. Pokręcił delikatnie głową i uśmiechnął się łagodnie, z nutą zagubienia w chaosie emocji buzujących w ciele w bardzo nowy sposób.
- Nie musisz nic mówić. Możemy o tym porozmawiać... jutro. - Było to tak samo nieoczekiwane dla niego, jak i dla niej, powinni przemyśleć wszystko nieco spokojniej, nie pod wpływem impulsów momentu. Nie znaczyło to, że o tym zapomni, ale obydwoje mieli o czym myśleć zanim odniosą się do tego w sposób racjonalny. Na tę chwilę mogli po prostu cieszyć się swoim towarzystwem. Tym bardziej, że znowu zaczęło wychodzić słońce, a po burzy zostawały jedynie kałuże.
- Piasek na plaży pewnie jest mokry... ale może na piechotę przejdziemy się... - Przerwało mu dzwonienie telefonu dochodzące z plecaka. Schował go tam jak tylko zaczęli schodzić z plaży, żeby w razie deszczu nie zmókł. Rzucił Mavi przepraszające spojrzenie i puścił jej rękę, żeby móc wygrzebać komórkę z wewnętrznej kieszeni dużej komory. Spojrzał na wyświetlacz, zmarszczył lekko brwi, rzucił krótkie "przepraszam, musze odebrać" i przyłożył telefon do ucha.
Nie odsunął się od Mavi, spoglądał na nią co chwilę i uśmiechał, choć rozmowę prowadził po turecku i wcale nie wyglądał na zadowolonego z tego, co słyszał po drugiej stronie. W końcu rozłączył się i z ciężkim westchnieniem schował znowu telefon.
- Muszę jechać pomóc tacie, studzienka obok sklepu wybiła i go zalało. - Wcale nie chciał jeszcze się rozdzielać, ale Mavi na pewno wiedziała, że Emir nie zostawiłby ojca w potrzebie. - Odprowadzę cię do domu? - Niby było to pytanie, ale niosło za sobą i odpowiedzialność i chęć spędzenia z nią jeszcze chociaż ten czas, zanim będzie musiał zmierzyć się z rzeczywistością istniejącą poza chwilową bańką, jaka się wokoło nich wytworzyła.
Sięgnął po mokre zawiniątko, które wcześniej odłożył na ławkę wiaty przystanku i złapał Mavi za rękę, splatając ich palce tylko odrobinę niepewnie, czy na pewno powinien.
Mavi Ayers
- 
				 empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskiepostaćautor
– Jasne – powiedziała cicho. Uśmiechnęła się delikatnie, świadoma, że oboje dopiero co wyłonili się z bardzo osobistego momentu. Nie chciała, żeby zniknął, ale rozumiała, że Emir nie może zostać. Ruszyli w stronę domu. Nie mówili zbyt wiele; wystarczyło to, że trzymali się za ręce. Mavi czuła, jak ciepło jego skóry wciąż przechodzi na jej dłoń mimo wilgotnych palców. Każdy krok wydawał się przedłużać coś, czego nie chciała kończyć. Zatrzymali się przy furtce. Pochyliła się i musnęła jego policzek krótkim, miękkim buziakiem. Potem przytuliła się do niego, wsłuchując się przez chwilę w rytm jego oddechu. Nie chciała ryzykować, że wujostwo albo sąsiedzi zauważą ich zbyt blisko, dlatego odsunęła się szybciej, niż pragnęła.
– Do zobaczenia – szepnęła. Mavi jeszcze przez moment stała przy furtce, śledząc go wzrokiem. Gdy zniknął za rogiem, odetchnęła głęboko i weszła do domu. Była szczęśliwa.
Po kolacji usiadła na łóżku w swoim pokoju na poddaszu, wpatrzona w ekran telefonu. Wymieniała kilka smsów z Emirem. Wibracja powiadomienia oderwała ją od zamyślenia. Wiadomość od koleżanki. Otworzyła czat. Najpierw zdjęcie. Travis, jego profil, jego ręce na talii jej najlepszej przyjaciółki. Potem filmik, na którym bez wahania się całują.
Serce zabiło jej mocniej, zrobiło się jej nieprzyjemnie gorąco. W sekundę ciepło po spotkaniu z Emirem wyparowało. Wpatrywała się w zapętlony filmik, raz po raz. Travis i Lucy, jej najlepsza przyjaciółka. Łzy napłynęły do oczu, zanim zdążyła pomyśleć, co właściwie czuje – złość, zawód, upokorzenie. Wszystko naraz.
Zamknęła drzwi na klucz. Nie chciała, by ktokolwiek ją widział. Położyła się na łóżku, twarz wciskając w poduszkę. Telefon wibrował jeszcze kilka razy ale ignorowała to. Przysnęła dopiero nad ranem.
Nie zeszła na śniadanie. Miała nadzieję, że zdrada Travisa to koszmar, wynik tego, że całowała się z Emirem. Niestety filmik nie zniknął, a gdy weszła na profile znajomych, zobaczyła więcej dowodów na to, że pod jej nie obecność Travis się świetnie bawił. Słyszała z dołu ciche głosy wujostwa i zaniepokojony ton Cema. Nikt nie wiedział, co się stało. Mavi nie potrafiła im tego powiedzieć. Płakała, oczy wręcz piekły, z nosa leciało i spazmatycznie łapała oddech. Na jakiekolwiek pukanie reagowała agresywną irytacją, każąc się wszystkim odwalić. Katowała się powtórnym oglądaniem zdjęć i filmików. Czuła się beznadziejna, czego jej brakowało, skoro Travis nie był w stanie się opanować? To przez blond włosy? Większe cycki? Lucy była cycata. Miała też tyłek. Przypomniała sobie, że Travis raz żartował z kolegami, że dziewczynę powinno się mieć za co złapać.
A ona? Płaska z obu stron, za szczupła. Zawyła w poduszkę, rzucając telefonem na podłogę.


 
				