48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

W końcu nadszedł weekend. Dla większości osób był on wyjątkowym czasem, gdy można było odpocząć po trudach tygodnia i spędzić nieco czasu z rodziną czy przyjaciółmi.
Nikt jednak nie spodziewałby się tego, że Evina i Zaylee zamiast zajmować się sobą zdecydują się na to, że czas ten poświęcą pewnemu dziewięciolatkowi, który z prawdziwą radością przekraczał próg ich domu, podekscytowany tym, że nareszcie będzie mógł obejrzeć wszystkie części Gwiezdnych Wojen i nawet jeśli zdarzy się, że zaśnie w trakcie seansu to i tak będzie miał czas na to, aby dokończyć oglądanie.
Jakby nie patrzeć to jednak chłopiec zasnął poprzednim razem i przez to nie dały rady włączyć mu kolejnej części. Mało tego był jeszcze świadkiem ich kłótni, która w pewien sposób go dotyczyła.
Na tym etapie Evina naprawdę nie miała pojęcia, co powinna sądził o relacji swojej narzeczonej z dziećmi, a przynajmniej z tym konkretnym dziewięciolatku, który faktycznie zdawał się rozpalać w niej jakieś macierzyńskie uczucia nawet jeśli otwarcie nie chciała się do tego przyznać.
- Możesz śmiało polecieć zostawić rzeczy w swoim pokoju, tym na piętrze - wytłumaczyła, zerkając na plecak obecny na ramionach Sama. - Potem możemy coś wspólnie porobić. Znalazłyśmy kilka fajnych planszówek, które nadają się do gry w trójkę jeśli lubisz takie rzeczy.
Chociaż zdawała się w pełni poświęcać swoją uwagę Samuelowi to mimo wszystko, co chwila zerkała na znajdującą się przy jej boku narzeczoną. Musiała być w każdej chwili gotowa do tego, że jednak coś pójdzie nie tak. Może i Sam był dosyć bystrym chłopcem, ale wciąż był jedynie dzieckiem. Istniała zatem spora szansa na to, że nawet nieświadomie naruszy jakąś umowną granicę, która trzymała Zaylee w ryzach równowagi psychicznej. Rzecz jasna Swanson miała nadzieję, że tak się nie stanie, ale nigdy nie można było być tego pewnym.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

014.
Ostatni tydzień był trudny. Fizycznie czuła się lepiej, ale mentalnie wciąż nie mogła złapać oddechu, bo strach wracał w najmniej oczekiwanych momentach. Weekend spędzony z Samem miał być odskocznią i dobrą momentem do nabrania dystansu, choć dla niej była to raczej próba sił, czy potrafi udawać, że wszystko jest w porządku.
Nie chciała, żeby chłopiec cokolwiek zauważył. Wiedziała, że jego uśmiech i ta dziecięca ekscytacja, z jaką wbiegał do ich salonu, niosły coś, czego sama bardzo potrzebowała — odrobinę normalności. A jednak gdzieś z tyłu głowy tkwił obraz tamtego garażu, szorstki głos oprawcy i zapach benzyny. To sprawiało, że każdy kolejny dzień był walką o to, by nie dać się sparaliżować własnym lękom.
No dobra! — zawołał Samuel, w pospiechu wspinając się po schodach tak prędko, że prawie z nich zleciał. — Nic mi nie jest! — zapewnił, kiedy potknął się o ostatni stopień.
Zaylee wymieniła z Eviną krótkie spojrzenie i z lekkim rozbawieniem pokręciła głową. Korzystając z chwilowej nieobecności dziewięciolatka, podeszła do niej i musnęła jej usta. Ale Sam za moment był już z powrotem, zbiegając na dół tak szybko, jak wlazł na górę.
A jakie macie te gry? — dopytał z ożywieniem, przyglądając się obu kobietom. Jasne włosy miał rozczochrane na wszystkie strony, jakby dopiero co zwlekł się z łóżka.
Monopoly, Scrabble, Cluedo, Dixit... — zaczęła wymieniać Miller, bo oprócz tych znalazłoby się coś jeszcze, ale chłopiec nie dał jej dokończyć.
Łooo, Cluedo! — zachwycił się Młody. — Nigdy nie grałem, ale podobno tam trzeba złapać mordercę. Trochę tak, jak wy złapałyście, co nie?
Zaylee uśmiechnęła się pod nosem.
Evina złapała — poprawiła go, wskazując podbródkiem narzeczoną.
Tak, pani Rose mówiła, że wszystko się udało — Sam pokiwał głową. — Szkoda tylko, że zrobił ci krzywdę — posmutniał nagle, spuszczając wzrok.
W odpowiedzi Miller zmierzwiła mu włosy. Wiedziała, że dziewięciolatek będzie miał dużo pytań. Na pewno został uczulony przez wychowawczynię, jak i samą Swanson, żeby uważał na słowa i nie był taki wścibski, ale Zaylee była gotowa, żeby sprostać wyzwaniu. A przynajmniej tak jej się zdawało.
Najważniejsze, że nikogo więcej już nie skrzywdzi — powiedziała pokrzepiająco i puściła do niego oko. I wtedy Sam zrobił coś, przez co zmiękły jej dziwnie nogi — podszedł i objął ją w pasie swoimi drobnymi ramionami. Nie za mocno, bo musiał wiedzieć, że Miller jest poobijana. A kiedy zwolnił uścisk, zrobił to samo z Eviną.
Dobrze, że go złapałaś — mruknął gdzieś na wysokości jej łokcia i w jej przypadku nie szczędził siły w przytulasie.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Powrót do siebie po tak wstrząsających wydarzeniach na pewno był czasochłonny. Niemniej przynajmniej fizycznie wystąpił już jakiś progres. Co prawda wciąż tydzień to za mało dla połamanych żeber, ale wystarczająco dla opuchlizny i sińców, które coraz bardziej zanikały. Evina liczyła na to, że przyjemny weekend również chociaż w jakimś stopniu pozwoli koronerce się oddalić od traumy i pomoże wyjść na prostą.
Parsknęła z rozbawieniem na widok Samuela potykającego się na schodach. Zdecydowanie miał w sobie za dużo energii, ale nie było to niczym złym. Przynajmniej dopóki czegoś sobie przez to nie zrobi. Wymieniła szybkie spojrzenie z narzeczoną i westchnęła z zadowoleniem, gdy ta postanowiła skraść jej krótki pocałunek skoro na chwilę zostały same.
Najchętniej przedłużyłaby ten moment, ale rozproszyło ja głośne tuptanie na schodach, które oznaczało to, że Sam zdążył już w ekspresowym tempie rozgościć się na  górze i właśnie pędził na parter. Zapał do zabawy oczywiście go nie opuścił i wyglądało na to, że Gwiezdne Wojny miały zostać atrakcją wieczora, a nie popołudnia.
- Cóż, Zaylee jest niezwykle skromna, bo miała w tym również swój spory udział - wtrąciła się, gdy tylko koronerka wypowiedziała się jakby złapanie przestępcy było tylko i wyłącznie zasługą Swanson, a nie było zwieńczeniem wielotygodniowego śledztwa, w które zaangażowane było sporo osób.
Sama nie wiedziała czy szczególnie zaskakującym było, że dziewięciolatek zdecydował się do nich przytulić. Evina mimowolnie zaobserwowała to, że przy Zaylee chłopiec starał się być ostrożnym, mając na uwadze to, że jeszcze do końca nie wyzdrowiała. Oczywiście nadrobił to wszystko przy niej.
Z jakiegoś powodu wydawało się to być jego właściwą reakcją. Detektywka przycisnęła go mocno do siebie i poklepała po plecach, gdy tylko stwierdziła, że wystarczy już tych wszystkich czułości. Rzuciła jeszcze krótkie w spojrzenie w kierunku narzeczonej i dopiero wtedy zwróciła się do chłopca.
- To moja praca i staram się ją dobrze wykonywać - zapewniła go z lekkim uśmiechem, odsuwając się lekko od niego. - A  teraz pójdźcie poszukać tego Cluedo z Zaylee, a ja pójdę po ciastka i lemoniadę. Myślę, że możemy zagrać w ogrodzie póki jest ciepło.
Pogoda wciąż dopisywała, więc trzeba było z tego skorzystać. Dodatkowo znajdujące się za domem podwórze dawało im sporo prywatności oraz pozwalało na zaczerpnięcie świeżego powietrza bez potrzeby oddalania się od domu.
Evina z kolei skierowała się od razu do kuchni, gdzie musiała odszukać dawno nieużywaną tackę, na której wylądowały trzy szklanki, ogromny dzban świeżo przygotowanej domowej lemoniady oraz ciastka, które kupiła specjalnie na tę okazję. Tak obładowana mogła na spokojnie zanieść ich prowiant na stojący za domem stolik otoczony kilkoma krzesłami.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie przypisywała sobie żadnych udziałów w uchwyceniu seryjnego mordercy. Bo co niby takiego zrobiła? Zbadała kilka ciał koronerów, które były jego poprzednimi ofiarami, nie znajdując żadnych śladów, które doprowadziłyby do Fostera? Dała się złapać, uprowadzić i prawie zabić? To naprawdę robiło wrażenie.
Kąciki ust uniosły jej się w mimowolnym uśmiechu, kiedy Sam wtulił się mocno w Evinę. Ten widok wyjątkowo ją rozczulał, chociaż nie przyznałaby się do tego na głos. Wystarczyło jej, że mogła po prostu w ciszy napawać się tym momentem.
No tak — chłopiec oderwał się w końcu od Swanson i pokiwał głową. — Mówiła przecież, że zrobicie wszystko, żeby go ujmać.
Ująć — wtrąciła Miller. — Albo pojmać — jak widać, wcale nie była w takiej najgorszej formie. Przynajmniej nie czuła się na tyle fatalnie, żeby nie mieć siły poprawiać dziewięciolatka, który notorycznie przekręcał wyrazy. Zwykle reagował na to oburzeniem, bo przecież mówił albo wzruszał niedbale ramionami. — Chodź — zachęciła Młodego skinienia głowy, żeby podążył za nią do salonu. — Zobaczysz jeszcze inne gry. Może któraś spodoba ci się bardziej.
Ale oczywiście Samuelowi nie spodobało się nic bardziej od Cluedo. Uparł się i już. Chwycił grę i popędził do ogrodu, a tuż za nim pognał Rademenes, którego serce Sam zaskarbił sobie, kiedy po raz pierwszy pojawił się w ich domu. Elvira reagowała na chłopca neutralnie. Jego obecność ni to ją ziębiła, ni to parzyła. Chociaż teraz akurat chyba grzała, bo wylegiwała się na parapecie, mrużąc ślepia od słonecznych promieni i nawet wystawiła łapkę, kiedy Samuel wybiegał przez drzwi prowadzące do ogrodu.
Pamiętacie zasady? — zapytała, kiedy dołączyła do stołu, przy którym Sam wgramolił się na krzesło obok Eviny. Natomiast Zaylee zajęła takie miejsce, aby jednocześnie móc wygrzewać się w słońcu i patrzeć na oboje. Przez ostatni tydzień wiecznie było jej zimno. — Oprócz planszy przedstawiającej dom z różnymi pokojami mamy karty postaci, miejsc i broni. A także figurki postaci i broni, żeby umieszczać je w odpowiednich miejscach.
I notatnik detektywa do zapisywania wskazówek! — zawołał Młody.
I do eliminowania możliwości — dodała, ale on tylko ściągnął w zamyśle brwi.
Miller spojrzała niepewnie na Swanson. Widać było, że coś chodziło mu po głowie, jednak obie czekały, żeby ten mógł to wyartykułować.
Hej, zaraz... — zaczął powoli, zerkając na Zaylee, ale ostatecznie swój wzrok utkwił w Evinie. I chyba nie wyglądał na zbyt zadowolonego. — Ale przecież Evina jest detektywką!
No i? — Miller popatrzyła z rozbawieniem na narzeczoną.
Będzie wiedziała, kto zabił, bo łapie morderców!
To tak nie działa, Sam — zaśmiała się i wymownie zerknęła na Swanson, żeby ta osobiście mogła wyjaśnić chłopcu, na czym polega losowość tej gry.

Evina J. Swanson
Ostatnio zmieniony wt wrz 16, 2025 6:59 pm przez zaylee miller, łącznie zmieniany 1 raz.
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie lubiła przypisywać wyłącznie sobie sukcesów za udane śledztwo. Oczywiście w tym wypadku Foster właściwie sam się wystawił, ale nie poznałaby schematów jego działania, gdyby nie wnikliwe analizowanie jego ofiar oraz wszelkich możliwych poszlak. Przede wszystkim nie zdecydowałaby się udać na ten szrot, gdyby nie to, że Zaylee opowiadała jej o każdym swoim przypadku. Kiedyś nawet żartowała, że mogłoby jej się to przydać, gdyby kiedyś została wzięta na celownik. Szkoda, że te słowa okazały się prorocze.
- Widzisz. Zaylee nie rzuca słów na wiatr - stwierdziła krótko i uśmiechnęła się na to jak po raz kolejny chłopiec został poprawiony przez koronerkę.
Było coś naprawdę rozczulającego w tym, że poniekąd ta dwójka zdążyła już wypracować swoistą rutynę. Sam co rusz przekręcał jakieś słowo, a Zaylee nie mogła odpuścić okazji, aby go poprawić, co do poprawności jego wypowiedzi. Tworzyli niezwykle uroczą parę.
Nie zdziwiło jej także wielce to, że to właśnie Miller postanowiła zabrać się za tłumaczenie zasad gry oraz rozkładanie całej planszy wraz z kartami. Wydawało się jakby naprawdę dyrygowanie planszówkowymi popołudniami było jej drugą naturą.
- Owszem, jestem detektywką, ale to nie to samo. Gry są bardziej zabawne i nie przypominają prawdziwego prowadzenia spraw kryminalnych. Pewnie wpadnę na to kto jest mordercą w tym samym momencie, co ty - zapewniła go, aby młody nie miał poczucia, że jest w tej grze z góry skazany na porażkę.
Choć pewnie tak było, bo Evina nie zamierzała dawać mu forów w jakiejkolwiek grze.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

W dużej mierze żartowała, że to ona może być następną ofiarą seryjnego mordercy. Niby gdzieś tam z tyłu głowy miała taką świadomość, ale nie brała tego na poważnie. Nie dopuszczała do siebie tych myśli do końca. A jednak coś podpowiadało jej, żeby mówić Evinie o przypadkach, które sekcjonowała. Nie zawsze tak robiła, bo zwykle relacjonowała jej te najciekawsze zgony. Makabryczne wypadki i podejrzane śmierci. Normalnie nie wspomniałaby o nudnym topielcu. Tym razem było inaczej. Można było mówić tu o jakimś szczęściu w nieszczęściu, ale prawda była taka, że w żadnen sposób nie przyczyniła się do znalezienia Fostera. To on ją znalazł.
Uwielbiała gry planszowe. Często grywała w nie z rodzeństwem, kiedy byli młodsi, a i później sporadycznie znajdowali czas, żeby umówić się na taką rozrywkę. Było równie ekscytująco, co nerwowo, bo Zaylee nienawidziła przegrywać. Ale jak monopoly i uno nie sprawiło, że dalej utrzymywali kontakt, to już nic nie mogło stanąć na ich drodze. Teraz miała na uwadzę wiek Sama. Miał tylko dziewięć lat i chyba mogła przymknąć oko na brak w pełni logicznego myślenia w grze pełnej zagadek. Nie mogła jednak mu odpuścić, kiedy nagminnie przekręcał jakieś wyrazy. To było silniejsze od niej. Czasami nie potrafiła wyzbyć się wrażenia, że chłopiec robi jej na złość, chociaż wiedziała, że przecież to nieprawda.
Mhm — mruknął ponuro Samuel, kiedy Swanson zapewniła go o równych szansach, ale jakoś nie wyglądał na przekonanego.
Evina próbuje powiedzieć, że w Cluedo są też elementy losowe — odezwała się Miller, widząc niepewność na jego piegowatej buzi. — Karty rozdawane są przypadkowo, a ruchy pionków są zależne od kostki.
Ale przecież umiejętności się liczą — odparł Samuel uparcie, skubiąc rękaw swojej koszulki. — Policjant szybciej zauważy sprzeczności, lepiej zapamięta, kto co pokazał. To nie jest tak, że wszystko zależy tylko od szczęścia.
Owszem — Zaylee uniosła brwi z lekkim rozbawieniem. — Ale to samo można powiedzieć o dobrym graczu w szachy czy o kimś, kto często gra w planszówki. Doświadczenie w prawdziwych śledztwach nie daje tu magicznej przewagi. Gra to nie protokół przesłuchania, Sam. Tu trzeba trochę blefować, trochę kombinować, a czasem po prostu liczyć na fart.
Samuel westchnął, ale w jego oczach pojawiła się iskra. W międzyczasie Miller rozłożyła planszę i elegancko przetasowane i ułożone karty w trzech kupkach, po czym energicznie potrząsnęła jedną talią.
Dobra, najpierw wybieramy sprawcę, narzędzie i miejsce zbrodni — wyciągnęła po jednej karcie z każdej talii i wsunęła je do koperty oznaczonej dużym czerwonym napisem tajne. — Tego nikt nie ogląda do końca.
Swanson podzieliła resztę kart i zaczęli je odbierać jeden po drugim. Chłopiec natychmiast je rozłożył przed sobą, marszcząc brwi jak prawdziwy detektyw przy sprawie. Miller zerknęła na swoje karty i odłożyła je w wachlarz.
Samuel potrząsnął kostką i rzucił ją na planszę. Sześć oczek.
Idealny początek — mruknął z satysfakcją i przesunął pionek do najbliższego pokoju. — Proponuję… pułkownika Mustarda, w salonie, ze świecznikiem.
Zaylee znów zajrzała do swoich kart i bez słowa wsunęła mu jedną pod nos. Samuel przyjął ją, starając się nie zdradzić rozczarowania.
To teraz moja kolej — rzuciła kostką i ruszyła pionkiem w stronę biblioteki. — Powiem tak: panna Scarlet, w kuchni, z nożem.
Samuel zmrużył oczy, obserwując każdy gest.
Hm. Zastanawiające.
Swanson podała jej kartę, starając się wyglądać obojętnie. Miller zapisała coś szybko i teatralnie uniosła brwi.
Samuel parsknął.
Udajesz.
Może tak, a może nie — odparła niewinnie, podając narzeczonej kości.

Evina J. Swanson
Ostatnio zmieniony śr wrz 17, 2025 9:57 am przez zaylee miller, łącznie zmieniany 1 raz.
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zdecydowanie to był jeden z tych nieszczęsnych przypadków, gdzie jednak wypowiedziane wcześniej słowa niosły ze sobą niemal proroczą moc. Zapewne antyczni grecy zażartowaliby o tym, że Apollo zakpił z nich, obdarzając je w nieodpowiednim momencie darem przepowiedni, ale najważniejsze, że w końcowym rozrachunku Zaylee wyszła z tego wszystkiego.
Spędzając czas we dwie nie bardzo miały okazję do tego, aby szczególnie zagłębić się w planszówkowe zamiłowanie Miller. Głównie dlatego, że wiele z tych gier jednak nie sprawiało tyle frajdy, gdy nie miało się chociaż tego trzeciego gracza. Teraz jednak miały Sama i właściwie wyłącznie dzięki niemu mogły zabrać się za podobną rozrywkę.
- Dokładnie - potwierdziła, gdy koronerka dodała jeszcze swoje trzy grosze, aby przekonać chłopca o wyrównanych szansach. - O ile tylko skupisz się na grze to będziesz mógł łatwo wyśledzić zabójcę.
Miała nadzieję, że to wystarczy, ale coś podopowiadało jej, że to jednak nie jest koniec tych wszystkich przepraw, które czekały je w związku z tym, że Samuel na każdym kroku węszył jakiś spisek dorosłych, który miał go doprowadzić do porażki w rozgrywce.
Na razie jednak podążała za instrukcjami Miller, która zaczęła dyrygować całym przedsięwzięciem oraz tłumaczyć zasady, gdy tylko ktoś mógł czegoś nie rozumieć albo o czymś zapomnieć.
Nie pamiętała kiedy w zasadzie ostatni raz spędzała czas na takim beztroskim rzucaniu kością oraz zaglądaniu w karty. Z trudem powstrzymywała się od tego, aby zareagować z rozbawieniem na tę wymianę zdań pomiędzy Samem a Zaylee. Evina nie miała większego problemu z odczytaniem tego, kiedy właściwie jej narzeczona blefowała. Pzynajmniej w większości wypadków to działało całkiem nieźle. Młody jednak z pewnością musiał się jeszcze nieco nauczyć jeśli chciał próbować przejrzeć tak doświadczonych graczy.
Rzuciła kością i przesunęła swoją figurkę o odpowiednią liczbę oczek nim w końcu mogła obwieścić, co jej zdaniem mogło się stać.
- Pani White w piwnicy, laską - wyrzuciła z siebie spokojnym tonem, pozwalając na to, aby pozostała dwójka zastanowiła się nieco nad jej słowami przed kolejną rundą.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Samuel siedział na krześle, nogi mu zwisały, bo nie dosięgał podłogi, a palce drobnej dłoni zaciskał na ołówku, próbując poukładać w głowie wszystkie podejrzane postaci i miejsca. Obok niego stała szklanka z przygotowaną przez Evinę lemoniadą i talerz z ciastkami. Co chwilę sięgał po łyk i chrupał przekąskę, starając się nie rozlać napoju na stół. W pewnym momencie nachylił się nad planszą z błyszczącymi oczami i nabazgrał na swoje kartce kolejne symbole. Miller uśmiechnęła się pod nosem i zerknęła do swoich kart.
No cóż… coś ci pokażę, Swanson — podsunęła jej jedną, co oznaczało, że posiadała w swoim wachlarzu coś z trzech wymienionych przez Evinę opcji. Teraz obie już wiedziały, że to na pewno nie była piwnica. Wiedziały również, że to na pewno nie był nóż, bo wcześniej to narzeczona wystawiła w jej stronę taką kartę.
Ha! — Samuel uderzył ołówkiem w stół. — Już wiem, że pani White tego nie zrobiła! — zawołał z taką pewnością, że Zaylee parsknęła śmiechem.
Nie zdradzaj wszystkiego od razu — zażartowała, upijając łyk lemoniady. — Wtedy my wiemy, co masz w notatniku.
Chłopiec zarumienił się i szybko sięgnął po szklankę z napojem. Wypił łapczywie połowę zawartości i podparł głowę o brodę.
Hej, a w prawdziwych domach też mają takie tajne przejścia jak w Cluedo? — zapytał z przejęciem, pokazując ołówkiem na korytarz łączący kuchnię z salonem. — Bo jakby było przejście w podłodze do piwnicy, to przecież nikt by nie zauważył, prawda?
W prawdziwych domach raczej nie robi się takich sekretów — odparła Zaylee, ale zaraz uśmiechnęła się psotnie do dziewięciolatka. — Chociaż fajnie byłoby mieć przejście do kuchni, kiedy chcesz podkraść ciastko bez robienia hałasu.
Samuel parsknął śmiechem i natychmiast sięgnął po kolejne ciastko z talerza.
To ja bym zrobił przejście prosto z pokoju do lodówki! — powiedział z pełnymi ustami. — Evina, a ty widziałaś, żeby ktoś naprawdę używał laski jako broni? — Sam spojrzał na nią pytająco. — Bo ja to widziałem w filmie, że taki starszy pan walczył laską jak mieczem!
Miller zatrzymała wzrok na chłopcu. Trzymał ołówek pionowo jak szpadę, a jego piegowata buzia była śmiertelnie poważna. Na policzku miał przyklejony okruszek ciastka, którego nawet nie zauważył. W drugiej ręce kurczowo ściskał szklankę lemoniady, jakby to był kielich pełen eliksiru prawdy. Zaylee poczuła, że coś w niej mięknie. Kąciki ust same jej się uniosły, a w oczach pojawiło się ciepło, którego nie potrafiła ukryć. Ten dziewięcioletni detektyw z całym swoim zapałem wyglądał tak rozkosznie, że na moment zapomniała o samej grze.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Samuel chyba naprawdę wziął sobie do serca jej słowa na temat skupienia na grze, bo wydawał się być bez reszty pochłonięty analizowaniem wszystkich elementów znajdujących się na stole. Był to doprawdy zabawny widok, gdy chłopiec tak głowił się nad tym kto był sprawcą fikcyjnej zbrodni, zagryzając przy okazji ciasteczka z kawałkami czekolady. Całkiem możliwe, że w końcu wpadnie na rozwiązanie i wskaże poprawnie mordercę oraz miejsce i narzędzie zbrodni.
Bez słowa przyjęła podsuwaną przez Miller kartę, aby zerknąć na to, co na niej widniało. Nie potrzebowała nic więcej. Podczas gry również porozumiewały się bez słów i może to dobrze, że Sam nie chciał zagrać w monopoly, bo o ile narzeczone nie chciałyby zrobić sobie na złość to zdecydowanie w dwójkę wygryzłyby raz dwa młodego z gry swoimi cwanymi decyzjami finansowymi oraz ofertami handlowymi.
- Znaczy... Możesz mówić. Tylko pamiętaj, że tak jak w filmach amerykańskich wszystko, co powiesz może być wykorzystane przeciwko tobie - zażartowała, nieświadoma tego, że dziewięciolatek mógłby takie słowa potraktować naprawdę serio.
Pokręciła jedynie głową, gdy pozostała dwójka zaczęła rozprawiać na temat tego jak cudowne byłyby sekretne przejścia prowadzące do kuchni. Sama Swanson najchętniej po prostu stworzyłaby dla siebie tajne pomieszczenie, w którym mogłaby się zatrzasnąć i zrelaksować w samotności lub skupić na pracy. Tylko, że miały już gabinet i kącik biblioteczny, a towarzystwo Zaylee nigdy jej się szczególnie nie naprzykrzało, więc nie miało to teraz nieco sensu. Potrafiły uszanować swoje granice i spędzać czas razem ale oddzielnie lub faktycznie przejść do innego pomieszczenia jeśli tylko miały taką chęć lub potrzebę.
- Oj tak. Widziałam jak jedna pani bardzo pobiła laską złodzieja, który próbował jej ukraść torebkę... A wiesz też, że w takiej lasce można schować taki cieniutki miecz? - zapytała z przejęciem, karmią wyobraźnię chłopca kolejnymi fantazyjnymi obrazami.
Przy okazji starła jeszcze okruszki z jego policzka, gdy tylko je zauważyła. Była pewna, że gdyby nie ona to pewnie zrobiłaby to Zaylee w swojej obsesji czystości.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Samuel przez chwilę patrzył na nią z szeroko otwartymi oczami, jakby właśnie odkrył największą tajemnicę świata. Okruszek, który Evina starła z jego policzka, sprawił, że chłopiec drgnął lekko, a rumieniec rozlał się po jego twarzy. Zaylee, którą narzeczona uprzedziła w tym geście, dostrzegła, że dziewięciolatek był jednocześnie zawstydzony i chyba w jakiś sposób szczęśliwy, że ktoś zwraca na niego uwagę w tak czuły, ale nieprzesadzony sposób.
Wow, naprawdę? — mruknął, przyglądając się uważnie Evinie, jakby w jej słowach była jakaś magia, której nie potrafił pojąć. — Nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego istnieje. Wy zawsze wiecie takie rzeczy… — westchnął, wciąż wpatrzony w nią z tym typowym dziecięcym zachwytem i niedowierzaniem. Nie zauważał już ani planszy, ani notatnika, ani ciastek, które leżały obok. Jego dłonie trzymały ołówek, ale niemal bezwiednie, bo całe jego myśli były pochłonięte tym, że ktoś tak cierpliwie i uważnie odpowiada na jego pytania. — A po co chowa się tam taki miecz? — bujnął się na gwałtownie na krześle. Zaylee prawie poderwała się ze swojego miejsca, żeby go asekurować.
Nie kiwaj się, bo spadniesz — ostrzegła go natychmiast.
Nie kiwam się — odpowiedział Młody, choć krzesło dalej się trochę gibało.
Sam — Miller posłała mu groźne spojrzenie numer jeden.
Chłopiec zerknął na nią niewinnie spod jasnej grzywki, a w oczach błysnęło mu coś między rozbawieniem a prowokacją. Powoli ustawił krzesło prosto, ale nadal trzymał ołówek w ręku i nie spuszczał wzroku z Zaylee, jakby szukał w jej oczach aprobaty dla swoich dziecięcych pomysłów.
A jeśli ktoś ma kilka lasek, to w której najlepiej schować miecz? — kontynuował Samuel, jakby prowadził własny kurs detektywa. — I jak rozpoznać, że miecz jest tam ukryty? Po kolorze, po zdobieniach, czy trzeba potrząsnąć? — zagryzł w zamyśle wargę, wystawiając koniuszek języka. — Evina, a jaka była najdziwniejsza broń, jaką udało ci się znaleźć przy mordercy?
Miller parsknęła śmiechem i odwróciła głowę do Swanson. To już nie była gra, tylko lekcja o tajnych broniach i ukrytych przejściach. Dziękowała w duchu, że Sam nie był młodszy, bo wtedy pewnie zadawałby ze trzysta pytań dziennie. Z wiekiem ta dociekliwość malała, ale wciąż była bardzo wysoka. Wszystko w zależności od sytuacji. Tylko z wiekiem te pytania stawały się bardziej złożone i dotyczyły przyczyny, sensu i logiki zjawisk, a nie tylko prostych faktów. I nie, Zaylee wcale nie przeczytała całego artykułu o rodzicielstwie, kiedy natknęła się na niego w sieci całkiem przypadkowo.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „#33”