- 
				 Hard-boiled detective, cop and policeman Hard-boiled detective, cop and policeman nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKe/babpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKe/babpostaćautor
Miał nadzieję, że Collins nie tylko zgodzi się na udział w akcji, ale też wywrze trochę presji na centrali, by to jego oddział został wysłany w teren. Biorąc jednak pod uwagę podejście władz Toronto, nie mogli być tego w stu procentach pewni. Zresztą, Collins miał też już swoje lata i choć dalej był aktywnym członkiem ETF, tak istniała pewna niepisana zasada, by wysyłać młodszych, mniej doświadczonych członków sił specjalnych, by nabierali doświadczenia.
Skinął głową w kierunku Swanson.
- Coraz mądrzejsi ci przestępcy - westchnął zrezygnowany, wspominając stare czasy, kiedy nie byli oni jeszcze tak cwani i ostrożni. Przynajmniej w jego mniemaniu.
Dziś technologia oraz dostęp do informacji pozwalały na bardzo dużo i choć policja oczywiście miała z tego profity, tak przestępcy również się doszkalali, dzięki czemu trzeba było opracowywać ciągle nowe procedury. Nie mówiąc już o polityce, która zbyt mocno wtryniała się w działania służb i bardzo często wymuszała na nich zachowania nieadekwatne, a najczęściej niewystarczające do sytuacji.
Zbiła go z tropu tym pytaniem, bo tak na dobrą sprawę spodziewał się, że Evina załatwiła, co trzeba i opuści zaraz jego gabinet.
- Jest w porządku - skinął znów głową, uśmiechając się lekko w sposób nieco wymuszony. Nie był z tych, którzy lubią smęcić nad swoim losem, a już zwłaszcza przy ludziach, których znał tak długo jak Evinę. Zdecydowanie łatwiej byłoby mu się otworzyć przed obcym, np. jakimś barmanem, który wraz z wyjściem Letexiera z knajpy, niemal od razu od tym zapomni. - Widziałaś się ostatnio z dziećmi? - odparł kurtuazyjnie, celem przeniesienia tematu rozmowy na nią i na jej niezbyt dobre relacje z potomstwem. Może coś się zmieniło w ostatnim czasie i w końcu ich stosunki się poprawiły?
Evina J. Swanson
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Czasami Scott wydawał jej się jedną z niewielu kompetentnych i przystępnych osób, które znajdowały się na wysokim szczeblu. Mogła z nim zawsze porozmawiać o konkretach. Szczerze i otwarcie. Awans nie zmienił go zbytnio, a to było dla niej najważniejsze. Przynajmniej zyskała dla siebie sojusznika, o którego pomoc mogłaby apelować jeśli tylko by tego potrzebowała.
Tym razem było to załatwienie odpowiednich środków do tego, aby wykonać od dawna planowaną akcję. Wiedziała już, że część przełożonych z pewnością kręciłaby nosem na jej pomysły i urządzała tyrady na temat tego, że i tak trwonią za dużo publicznych pieniędzy, więc musi wszystko załatwić z mniejszą ilością personelu oraz mniej zaawansowanym sprzętem. To z kolei jedynie narażało jej ludzi na większe niebezpieczeństwo.
- Muszą być. W końcu mamy coraz większe możliwości to muszą się wykazać, żeby nie wpaść - odpowiedziała jeszcze.
Świat i czasy się zmieniały. Owszem, dalej nie brakowało przestępców, którzy byli zwyczajnymi idiotami, ale ze względu na to jak technologia poszła do przodu to coraz więcej spraw mogło być rozwiązanych przy użyciu wszelkich dostępnych środków. Trzeba było nieco się natrudzić, aby popełnić faktycznie poważną zbrodnię i ujść z nią na sucho.
- Serio, Scott? - odparowała, unosząc brew, gdy tylko ten próbował odbić pytanie i zmienić temat na nią samą i jej relację z dziećmi. - Nie chcę o tym gadać. Po prostu sprawdzam czy z tobą wszystko gra, bo wydajesz się wczorajszy.
Może i Swanson należała do ludzi, którzy nieszczególnie interesują się życiem prywatnym swoich współpracowników, ale były pewne wyjątki. Vice komendant zaliczał się do tej grupy. Martwiła się o to czy na pewno sobie jakoś radził. W sumie to jego stan również mógł mieć przełożenie na to jak sprawował się w pracy, więc w zasadzie wciąż dbała niejako o swoje interesy zawodowe.
Scott Letexier
- 
				 Hard-boiled detective, cop and policeman Hard-boiled detective, cop and policeman nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKe/babpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKe/babpostaćautor
Przytaknął na jej stwierdzenie, bo cóż innego mu pozostało? Zbiry imały się różnych środków, byleby tylko zwiększyć swoje szanse na powodzenie działań i skoro policja korzystała z coraz lepszych rozwiązań, tak i ich nemesis uczyli się na błędach swoich czy poprzedników. Sam Dzikus był tego idealnym przykładem, bo jeszcze kilka lat wstecz ujęliby go znacznie szybciej i bynajmniej nie chodziło tu wyłącznie o względy proceduralne, które od wielu lat tylko się komplikowały.
Wymijające odpowiedzi były jego konikiem. Od lat stosował wygodną strategię przenoszenia tematu rozmów na kogoś innego, by nie musieć spowiadać się ze swojego niezbyt ciekawego życia. Swanson nie była głupia i wiedziała, co w trawie piszczy, ale istniały pewne niepisane zasady, by nie drążyć tematu, jeśli druga strona tego nie chciała. Letexier nie był Dzikusem z Detroit, by Evina na niego siadła.
- Jest w porządku - powtórzył się, tym razem dodając do swojego głosu więcej pewności siebie celem zamaskowania "wczorajszowości" obecnej w jego niektórych gestach czy reakcjach.
Mógł się jej wygadać, ale tak na dobrą sprawę, czy zmieniłoby to cokolwiek? Żona nie żyła już od lat, a on dalej zachowywał się tak, jakby stracił ją zaledwie wczoraj. Żaden barman, kolega z pracy czy przyjaciółka, za jaką Evina z pewnością uchodziła, nie wystarczyli, by Scott odzyskał równowagę. Tu była potrzebna interwencja doświadczonego lekarza, który pomógłby mu uporządkować wiele rzeczy i przede wszystkim pogodzić się ze stratą.
- Będę miał do ciebie jedną sprawę - wypalił nagle, podnosząc się z fotela i stając naprzeciw okna. - Ale to nie temat na dzisiaj - rzucił tylko celem wstępu, by Evina wiedziała, że w pewnym momencie Scott zwróci się do niej z tą sprawą. - Spodziewaj się telefonu na dniach - rzucił spokojnie na koniec i jeśli Swanson nie miała więcej pytań, delikatnie wyperswadował jej dalsze przebywanie w jego gabinecie, zasłaniając się rzecz jasna robotą.
zt oboje (chyba, że chcesz coś jeszcze podsumować, to pisz śmiało)
Evina J. Swanson

 
				