48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie chciała nawet myśleć o ewentualnej nachodzącej konfrontacji z Millerami. Evina nie wiedziałaby jak spojrzeć im w oczy po tym jak nie dopilnowała ich córki. Owszem, Zaylee nie potrzebowała stałej opieki, ale przecież obiecała, że będzie obserwowała jej otoczenie oraz dbała o to, aby nic się jej nie stało. Już na tym etapie męczyły ją wyrzuty sumienia, a w przypadku spotkania z kimś takim jak Otto Miller... To mogłoby ją zniszczyć.
- Zawsze to nieskończona ilość czasu. Kosmos to nieskończona przestrzeń - potwierdziła, układając jedną z wolnych dłoni na biodrze koronerki.
Przez chwilę kreśliła leniwie palcami jakieś przypadkowe wzory na nagiej skórze pod skrajem koszulki, zaraz przy linii spodni. Wydała z siebie jeszcze potwierdzający pomruk w momencie, gdy Sam postanowił pokazać im swoje wielkie dzieło i powiodła wzrokiem w kierunku ułożonych puzzli.
Swanson chyba naprawdę była psem. Wizja nagrody wydawała się niezwykle kusząca i w głowie zaczynała już układać ambitne plany tego jak najlepiej mogłaby wymęczyć Sama, żeby ten potem spał niczym zabity. Wiadomym było, że z ich planów na późny wieczór byłyby nici, gdyby tylko dziewięciolatek dalej mógł krążyć po domu. Jeszcze tego brakowało, aby coś usłyszał, albo nie daj Boże wszedł do pomieszczenia w nieodpowiednim momencie.
Nie miała nic przeciwko zwiększeniu dystansu. Wiedziała, że Miller potrzebowała przestrzeni. Evina doskonale to rozumiała, bo sama miała tendencje do izolowania się w obliczu problemów... oraz sięgania po butelkę. Sama również nie mogłaby nawet myśleć o czymś więcej w momencie, gdy widziała to jak ciężko koronerka znosiła wydarzenia ze szrotu. Była cała obolała, a psychika również w sporym stopniu podupadła. Swanson nie była tak samolubna, aby w takich momentach myśleć o własnych potrzebach.
Zaśmiała się krótko w momencie na przerysowaną reakcję Samuela. Owszem, musieli nieco poczekać na to, aż mięso nabierze odpowiedniej kruchości, a warzywa staną się idealnie upieczone. Dopiero wtedy mogła wyłączyć piekarnik i sięgnąć po znajdujące się w szafce nad jej głową talerze.
- Już nakładam. Cierpliwości... Przesuń puzzle na jedną stronę stołu - poleciła jeszcze chłopcu, bo przecież mogli spokojnie zjeść z kuchni po tym jak dziewięciolatek zgarnie elementy układanki w konkretne miejsce na blacie.
Właśnie niosła talerze dla narzeczonej i ich podopiecznego, gdy usłyszała pytanie jakie zadał Sam. Posłała szybkie spojrzenie w kierunku Zaylee, aby upewnić się w tym czy przypadkiem nie wywołało ono w niej niechcianych emocji po czym skupiła się na młodym, przed którym położyła jedzenie.
- Sam, nie możesz ot tak pytać od takie rzeczy - upomniała go jeszcze zanim mogła wrócić po swoją porcję leżącą na blacie niedaleko kuchenki.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie bez powodu odwlekała spotkanie z rodzicami i nie zapraszała ich, pomimo że czuła się już na tyle dobrze, żeby móc przyjmować gości. Nie chciała wystawiać Eviny na konfrontację, której kiedyś obie będą musiały stawić czoła. Zaylee mogła szukać wymówek i przekładać wizyty, ale dało się tak w nieskończoność. W końcu dojdzie do nieuniknionej rozmowy i wtedy, w pełni zdeterminowana, wbije ojcu do głowy, że nie było w tym żadnej winy Swanson. To Zaylee nawaliła. Zbagatelizowała zagrożenie, choć miała być ostrożna. Gdzieś zgubiła ją ta wieczna brawura i przekonanie, że przecież nic złego nie może się wydarzyć.
Nie chciała jednak wybiegać myślami w przyszłość. Na razie i tak nie była w stu procentach gotowa na to, żeby sama spojrzeć Otto w oczy, a co dopiero, jakby miała narażać narzeczoną na szereg nieprzyjemności z jego strony. Teraz wolała skupić się na niesfornym dziewięciolatku i przy okazji podpuszczać Evinę, żeby wymyśliła sposób, dzięki któremu będą miały dla siebie całą noc. Gdyby faktycznie zapragnął wejść do ich sypialni, to mogłoby go straumatyzować bardziej niż to, co widział w parku Rouge.
Ale Sam postanowił poczęstować je kolejną serią trudnych pytań. A teraz wylosowało się naprawdę trudne.
W porządku — uspokoiła narzeczoną, kiedy ta upomniała chłopca o niestosowne zachowanie. Młody zacisnął usta w wąską linię i posłusznie odsunął kawałek obrazka i pozostałe elementy puzzli na bok tak, aby na stole mogły zmieścić się trzy talerze. — Pani Rose miała rację — dodała spokojnie, zajmując wolne krzesło. — Ale wszystko dobrze się skończyło i teraz możemy wspólnie zjeść obiad, który przygotowała Evina — posłała Młodemu wymijający uśmiech, jednak ten nie wyglądał na usatysfakcjonowany odpowiedzią, bo o ile chyba zrozumiał, że Zaylee jakimś cudem uniknęła śmierci, to w tym momencie na jego celowniku była Swanson.
A czemu nie mogę pytać o takie rzeczy? — zainteresował się natychmiast. — Pani Rose mówi, że pytania są ważne, bo jak pytasz, to uczysz się nowych rzeczy, nie zgadujesz na chybił trafił i dzięki temu wiesz więcej i nie robisz głupot — wyjaśnił, biorąc w sztućce. Szybko jednak okazało się, że zupełnie sobie z nimi nie radzi i nie umie się nimi posługiwać, bo trzymał je odwrotnie, a kawałek mięsa uciekał mu spod nożna i wypadał z talerza.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Żadna z nich nie była gotowa na to spotkanie. Sami Millerowie zapewne wpierw powinni sobie poukładać pewne rzeczy w głowie i ochłonąć. Na razie jednak największym priorytetem ich dwójki było to, aby wyprowadzić Zaylee na prostą i sprawić, że będzie w stanie funkcjonować w miarę normalnie. Może i Swanson widziała powolną zmianę na lepsze, ale wciąż wiele brakowało do tego, aby była w stanie spokojnie przespać noc, jadać normalnie posiłki i czuć się na tyle komfortowo, aby wyjść na dłużej z domu.
Nie miały zbyt wiele miejsca na myślenie o czymś poza pytaniami, którymi zalewał je w tej chwili Sam. Młody tego dnia uparł się na to, aby gadać jak najęty i zadawać miliony pytań, a teraz poza zwyczajną dziecięcą ciekawością i drążeniem dziury w całym podczas rozmów o zdawałoby się rzeczach oczywistych, postanowił wytoczyć ciężkie działa i zacząć rozmowy na niewygodne tematy. Tak bez ostrzeżenia.
Zatrzymała spojrzenie na narzeczonej jeszcze o sekundę dłużej niż było to konieczne. Chciała się upewnić czy na pewno wszystko było w porządku czy ta po prostu stara się ją uspokoić. Wolała uciąć wszelkie próby dopytywania o starcie z Fosterem zanim zdążą one faktycznie dotknąć Zaylee i odnowić przeżywaną traumę. Chociaż z jednej strony podobno opowiadanie o takich wydarzeniach bywało oczyszczające i terapeutyczne. Evina nie była jednak do końca o tym przekonana. Może dlatego, że w końcu chodziło o rozmowę z dziewięciolatkiem, a może dlatego, że sama stosowała starą szkołę butelkowania uczuć.
- Na ogół dobrze jest dopytywać o różne rzeczy, żeby lepiej je zrozumieć - zaczęła, odsuwając sobie krzesło przy wolnym kawałku stołu po czym zasiadła do obiadu. - Są jednak pewne delikatne kwestie. Takie, o które raczej nie powinno się pytać tak wprost. Czasami dlatego, że to niegrzeczne, a czasami dlatego, że chodzi o rzeczy, które mogą sprawiać komuś przykrość. Takie rzeczy, o które chciałeś zapytać Zaylee są bardzo bolesne i straszne.
Miała nadzieję, że brzmiało to faktycznie logicznie i Samuel zrozumie o co właściwie jej chodziło. Zauważyła też drobne problemy chłopca w posługiwaniu się sztućcami, do których może nie przywykł do końca. Mogły być dla niego zbyt duże i ciężkie w porównaniu do tych, którymi normalnie posługiwał się w domu dziecka. Tamtejsze pewnie były w jakiś sposób przystosowane dla młodszych użytkowników.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Wiedziała, że musi przyjąć na klatę pytania dziewięciolatka, choć Evina usilnie starała się je od niej odsunąć. Nie było nic złego w tym, że narzeczona chciała ją chronić. Tylko chronienie przed dzieckiem, które szukało odpowiedzi, wydawało się Zaylee czymś niemożliwym. Młody miał prawo pytać. I miał prawo usłyszeć częściową prawdę, nawet jeśli mówienie o niej było niewygodne.
Nie była specjalistką od rozmawiania z dziećmi, a już na pewno nie w trudnych tematach, które dotyczyły śmierci. A jednak, kiedy zobaczyła w oczach Sama mieszankę ciekawości i lęku, nie mogła tego po prostu zignorować. Musiała znaleźć słowa, które nie przestraszą go jeszcze bardziej, ale jednocześnie nie będą kłamstwem. W tej chwili Miller zdała sobie sprawę, że cała ta historia nie dotyczyła już tylko jej traumy. Nie tylko ona mierzyła się z potworami z przeszłości. A konkretnie jednym potworem o nazwisku Foster.
Przepraszam — wymamrotał Samuel ze skruchą w głosie, nabijając całe mięso na widelec, w które wgryzł się bez krojenia. Najwyraźniej poddał się w krojeniu nożem i odłożył sztuciec na brzeg talerza. — Chciałem po prostu wiedzieć, czy tak było i czy ten człowiek, który cię porwał, naprawdę chciał cię zabić.
Zaylee zamarła na moment, słysząc, jak brutalnie szczerze brzmiało to w ustach dziewięciolatka. Widelec w jej dłoni zatrzymał się nad talerzem, a oddech na chwilę ugrzązł w gardle. Nie wiedziała, czy to Samuel był zbyt bezpośredni, czy po prostu dzieci miały w sobie ten dar wypowiadania na głos tego, o czym dorośli odważyli się wyłącznie pomyśleć. Z jednej strony chciała zaprzeczyć. Powiedzieć, że to nie tak, że wszystko było mniej straszne niż naprawdę. Ale przecież już wcześniej oznajmiła mu, że rzeczywiście tak było i że prawie umarła
Odchrząknęła cicho, próbując ukryć drżenie w głosie. Nie chciała go skarcić, nie chciała, żeby pomyślał, że zrobił coś złego. Bo przecież wcale nie zrobił. On też musiał sobie ułożyć w głowie historię, której fragmenty zasłyszał, a które brzmiały zbyt przerażająco, aby mogły się wydarzyć.
Tak, Sam — powiedziała spokojnie, choć żołądek zawiązał jej się w supeł. — Ten człowiek krzywdził lekarzy medycyny sądowej i chciał skrzywdzić również mnie. Ale mu się nie udało. I to jest ważniejsze od wszystkiego innego — wytłumaczyła, posyłając mu lekki uśmiech.
No ale dlaczego? — Samuel uniósł głowę znad talerza, a jego brwi ściągnęły się w zamyśleniu. Głos miał cichy, ale niepewność w nim brzmiała wyraźniej niż pytanie. — Dlaczego on chciał cię skrzywdzić?
Dlaczego? Sama często wracała do tego pytania w myślach, a odpowiedzi nigdy nie były wystarczające. Jak mogła wyjaśnić coś, co w gruncie rzeczy nie miało sensu nawet dla dorosłych? Jak opowiedzieć o zawiści, gniewie i obsesji, które nie potrzebowały racjonalnego powodu? Przez chwilę rozważała, czy nie odpowiedzieć wprost: bo Caleb Foster był potworem w ludzkiej skórze. Ale wiedziała, że Sam potrzebował czegoś innego. Potrzebował czegoś, co zmieści się w jego świecie, gdzie zło jeszcze nie miało tylu odcieni.
Bo istnieją ludzie, którzy robią złe rzeczy, bo mają w sobie tyle nienawiści, że muszą ją przelać na innych — zaczęła powoli, uważając, żeby każde słowo było dla niego zrozumiałe. — I czasami cii źli ludzie robią coś, co trudno jest nam zrozumieć.
Chłopiec przechylił głowę, jakby próbował to ułożyć w swojej dziecięcej logice. Znowu zmarszczył brwi.
To głupie — mruknął w końcu, bardziej do siebie niż do nich. — Skrzywdzić kogoś, bo tak.
Czasami, kiedy ktoś jest naprawdę zepsuty w środku, powodem staje się sam fakt, że potrafi zrobić krzywdę. I to już wystarcza — oznajmiła i umieszczając sobie w ustach pieczonego ziemniaka, zerknęła na Evinę. Chyba tym razem to Zaylee potrzebowała pomocy w tej konfrontacji, żeby wytłumaczyć Samowi, co się wydarzyło w taki sposób, aby go nie zbywać. Tutaj wcale nie chodziło o odsunięcie go od tematu, a wyjaśnienia, dlaczego to się stało.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Prawdą było to, że w końcu Zaylee musiałaby się zmierzyć z wspomnieniami tych tragicznych wydarzeń. Tylko, że to nie musiało mieć miejsca tu i teraz. Evina byłaby nawet skłonna wyjaśnić wszystko samodzielnie chłopcu jeśli zostaliby sami, ale wydawało się, że koronerka była zdecydowana na to, aby pomimo potencjalnych trudności odbyć tę rozmowę.
Jakąś pociechą mógł być fakt, że zawsze w razie potrzeby Swanson mogła włączyć się do rozmowy i uratować narzeczoną od zbyt trudnych wyjaśnień. Skoro jednak chwilowo twierdziła, że da sobie radę to jedyne, co zostało jej w tej sytuacji to obserwować sytuację.
Temat był złożony i niezwykle personalny. Evina momentalnie wyczuła zmianę w zachowaniu Zaylee. Nie umknęło jej to jak zamarła w reakcji na słowa dziewięciolatka. Odnalazła pod stołem kolano koronerki, aby zacisnąć na nim palce. Był to subtelny znak, mający zapewnić ją o wsparciu ukochanej kobiety oraz zapewnić jej fizyczny bodziec, który ściągnąłby ją z traumatycznych wspomnień z powrotem do rzeczywistości.
Dała jej chwilę na to, aby wytłumaczyła wszystko dziewięciolatkowi na tyle ile mogła. Tylko, że tutaj również Samuel miał kolejne pytania pomocnicze, które miały mu pozwolić zrozumieć, co właściwie stało się z koronerką. Zwłaszcza, że w jego głowie krzywdzenie innych było pozbawione sensu. O ile piękniejszy byłby świat gdyby tylko zgodny był z dziecięcymi fantazjami.
- Są ludzie, którzy krzywdzą innych, bo to sprawia im przyjemność. Mogą czuć się wtedy od nich silniejsi i lepsi chociaż wcale tak nie jest - powiedziała, włączając się do rozmowy, gdy tylko Miller nie wykazała się od razu gotowością do niesienia dalszych wyjaśnień. - Są też tacy, którzy uważają, że inna osoba zrobiła coś złego i dlatego należy jej wyrządzić krzywdę. Świat pełen jest niedobrych ludzi, na których trzeba uważać.[/b]
Miała nadzieję, że to na razie wystarczało mu w ramach wyjaśnień i mogli kontynuować w spokoju posiłek. Spojrzała jeszcze oceniająco na kawałek mięsa nabity na widelec chłopca i sama odkroiła kawałek swojego steka, chwyciwszy za swoje sztućce.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Dłoń Swanson na kolanie dodała jej otuchy. Ten drobny gest tylko utwierdzał Zaylee w przekonaniu, że nie była sama. I może rzeczywiście nie musiała teraz mierzyć się z tym, co ją spotkała, ale czuła, że chłopcu należą się jakieś wyjaśnienia. Oprócz ciekawości, w jego głosie dawało wyczuć się niepokój. Martwił się o Miller na ten swój dziecięcy sposób i z całych sił usiłował zrozumieć, co się wtedy wydarzyło i dlaczego ktoś chciał ją skrzywdzić na tyle, żeby próbować pozbawić ją życia.
Robienie komuś krzywdy sprawia komuś przyjemność? — Samuel rozchylił usta w nieukrywanym zdumieniu. — Pani Rose mówi, że krzywdząc innych, wcale nie stajemy się silniejsi, tylko to pokazuje naszą słabość i że siłą to niczego się nie osiągnie — powiedział poważnie, odgryzając kawałek mięsa z widelca, po czym przeniósł spojrzenie z Eviny na Zaylee.
A ty jak uważasz? — zapytała Miller, konsumując obiad w tempie konduktu pogrzebowego. W innych okolicznościach już dawno prosiłaby o dokładkę, a teraz dłubała widelcem i męczyła się okrutnie, mimo że stek był wyśmienity, a warzywa idealnie chrupiące.
Ja myślę, że nie wolno nikogo krzywdzić. I że nie wolno wyżywać się na słabszych — kiwnął głową, jakby w ten sposób chciał dodać jeszcze większej mocy wypowiedzianym słowom. — Czasami starsi chłopcy z sierocińca mi dokuczają i to wcale nie jest fajne — wyznał po chwili, grzebiąc widelce w warzywach.
Zaylee spojrzała krótko na Swanson i znów popatrzyła na Sama. To, co powiedział, mocno ją zaniepokoiło.
A jak ci dokuczają? — zainteresowała się, uważnie obserwując reakcję dziewięciolatka, który wzruszył niedbale ramionami. Nie wyglądał tak, jakby chciał odpowiedzieć. — Sam... — Miller wyciągnęła rękę, żeby dotknąć jego ramienia, ale ten zrobił unik.
Poszukamy tej piłki? — zapytał, wciskając w siebie ostatni kawałek mięsa. Jego zachowanie świadczyło o tym, że nie chciał mówić o tym, co działo się w domu dziecka. Z kolei Zaylee wiedziała, że będą musiały bliżej przyjrzeć się tej sprawie i odbyć poważną rozmowę z jego wychowawczynią, która chyba nie miała pojęcia, że Samuel Ellis jest nękany przez starszych kolegów.
Idźcie sprawdzić, czy nie ma jej w garażu, a ja zaraz do was dołączę — zapewniła, bo musiała w końcu się jakoś przemóc i zjeść więcej, niż tylko kilka kęsów steka i widelec warzyw. Poza tym chciała jeszcze nastawić zmywarkę, bo skoro Evina gotowała obiad, przynajmniej w ten sposób mogła jej się odwdzięczyć. W nowym domu zmywarka okazała się wybawieniem. Miller co prawda lubiła zmywać, jak na pedantkę i maniaczkę czystości przystało, ale tym sposobem nie musiała ciągle martwić się o swoje umalowane paznokcie.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Przeciągnęła kciukiem po kolanie Zaylee w uspokajającej manierze, zapominając na chwilę o swoim posiłku. Zbyt wiele jej uwagi zaprzątała w tej chwili koronerka. Nie była w takich warunkach w stanie myśleć o jedzeniu. Posiłek w jednej chwili został zdominowany przez powagę toczonej rozmowy.
Przytaknęła na pytanie chłopca, potwierdzając jego słowa. To prawda. Byli tacy, którzy odnajdywali przyjemność w krzywdzeniu innych. Nie chciała wdawać się w szczegóły, bo powody ku temu mogły być różne, a dziewięciolatek był zdecydowanie zbyt młody na to, aby tłumaczyć mu zagadnienia z dziedziny sadyzmu i tym podobnych.
- Pani Rose ma rację. Łatwo jest znęcać się nad słabszymi i takie coś jak najbardziej źle świadczy o człowieku - dodała jeszcze jakby chłopiec w jakikolwiek sposób wątpił w prawdziwość jej słów.
Na chwilę jeszcze zerknęła w kierunku narzeczonej, gdy ta zapytała jakie zdanie na cały ten temat miał Samuel. Po chwili wymieniła jeszcze porozumiewawcze spojrzenie z kobietą, gdy usłyszały o tym, że chłopiec bywa dręczony przez starsze dzieciaki w sierocińca. Chyba nie powinna się temu dziwić. Nie miały żadnych silnych wzorców wśród dorosłych i kogoś kto poświęcałby im wystarczająco dużo czasu. Nic dziwnego, że część z nich zaczynała sprawiać problemy. Na pewno jednak warto byłoby poruszyć ten temat z wychowawczynią.
- Jak chcesz to mogę spróbować nastraszyć ich odznaką, żeby dali ci spokój - zaproponowała z lekkim uśmiechem, który sprawił, że trudno było określić czy żartowała czy może mówiła poważnie.
Sam jednak nie chciał o tym rozmawiać i szybko zmienił temat, ucinając dyskusję. Swanson nie zamierzała naciskać. Może nadarzy się jeszcze okazja, aby poruszyć tę kwestię z dziewięciolatkiem, a jeśli nie to zrobi to na pewno z jego opiekunką.
- Jasne. Poszukamy jej - odparła i dokończyła szybko swoją porcję.
Wstała od stołu i skinęła na chłopca, aby zaprowadzić go w stronę garażu. Wiedziała nawet, gdzie dokładnie mogłaby być ta piłka. W końcu należała do niej i przy przeprowadzce spakowała ją do jednego z kartonów zgodnie z pewnym kluczem. Potrzebowała jedynie chwili, aby się zorientować w tym, co gdzie było.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Pomysł postraszenia chłopaków z sierocińca odznaką chyba wyjątkowo przypadł Samowi do gustu, bo w jego oczach zagościł wyraźny zachwyt.
Mogłabyś? — podekscytował się, kiedy maszerował ze Swanson do garażu. — A jak nie przestaną mi dokuczać, to wtedy ich zakajdankujesz? — dopytywał dalej, nie odstępując jej na krok, gdy ta przegrzebywała kartony w poszukiwaniu piłki.
W międzyczasie Zaylee zjadła jeszcze kawałek steka i wcisnęła w siebie kilka warzyw. Resztę odłożyła do lodówki z myślą, że dokończy później. Na razie był to szczyt jej możliwości, choć progres był wyraźny w porównaniu z tym, co działo się na początku tygodnia. Brudne naczynia umieściła w zmywarce, pretarła blaty i jeszcze nakarmiła koty, które kręciły się w pobliżu i domagały zaszety. Dopiero potem dołączyła do Eviny i Samuela, którzy w czeluściach garażu odnaleźli nieco podniszczoną, ale wciąż dobrą do gry piłkę do nogi. Stanęła w progu, podpierając się ramieniem o ścianę i patrzyła, jak chłopiec instruowany przez Swanson zaczyna pompować sflaczałą futbolówkę.
W zasadzie Miller nawet nie miała pojęcia, że posiadały takie rzeczy. Wiedziała, że narzeczona kiedyś grała w drużynie, ale to były zamierzchłe czasy. Najwyraźniej pamiątki z liceum czekały dokładnie na tę chwilę.
Zaylee, a ty umiesz dryblować? Albo robić kapki? — dziewięciolatek odbił kilkakrotnie piłkę od podłoża, żeby sprawdzić jej twardość, po czym skinieniem głowy dał Evinie znać, że tak było w porządku.
Nie za bardzo — przyznała szczerze, bo nawet Miller nie mogła być we wszystkim idealna. — Jak byłam w twoim wieku, to interesowałam się innym rzeczami.
A jakimi? — Sam złapał Swanson za rękę i trzymając piłkę pod pachą, pociągnął ją w kierunku ogrodu.
Kupując ten dom, nie miały pojęcia, że jego tyły kiedykolwiek sprawdzą się w roli boiska. Kilkakrotnie zastanawiały się, jak zagospodarować wolną przestrzeń, ale nigdy nie miały wystarczającą ilość czasu, aby faktycznie coś ustalić. Zaylee miała kilka pomysłów w postaci niedużej szklarni albo altany z huśtawką ogrodową. Przez myśl przeszło jej nawet oczko wodne, ale to wciąż był tylko zarys.
Lubiłam się uczyć — oznajmiła zgodnie z prawdą, przysiadając na schodkach, żeby mieć dobry widok na tę dwójkę piłkarzy. — Czytałam dużo książek, rozwiązywała łamigłówki i robiła eksperymenty chemiczne — wyliczyła, nie wspominając o sekcji zwłok zwierząt. Nie chciała, żeby Samuel to podłapał i żeby rówieśnicy mieli go za kompletnego dzieiaka.
Lubiłaś się uczyć?! — Młody wybałuszył na nią oczy, a jego usta wykrzywiły się na samą wzmiankę o książkach. — Dobrze, że przynajmniej ty lubisz grać w piłkę — zwrócił się do Eviny i kopnął do niej piłkę w oczekiwaniu, aż ta pokaże mu obiecane sztuczki.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie sądziła, że ten pomysł wywoła aż tyle entuzjazmu w Samie, ale najwyraźniej miał naprawdę dosyć swoich prześladowców i był zdolny skorzystać z każdej dostępnej pomocy byle tylko się ich pozbyć. Evina może nie powinna się zniżać do poziomu zastraszania dzieciaków, bo było to poniżej jej godności, ale akurat dla Samuela mogłaby jednak to zrobić.
- Pewnie, że bym mogła, ale m usiałbyś mi powiedzieć o kogo właściwie chodzi - odparła, przystając na ten układ.
Czy było to podejście wychowawcze i profesjonalne? Ani trochę, ale jeśli miała dzięki temu pomóc ulubionemu dziewięciolatkowi to było już to co innego. Z odrobiną szczęścia może nawet uda jej się wyciągnąć nazwiska naśmiewaczy i bez podejmowania fizycznej interwencji.
Piłka może i miała swoje lata, ale wciąż nadawała się do gry. Przez te wszystkie lata spędzone pomiędzy gratami zdążyła niestety sflaczeć, ale w tym samym pudełku znajdowała się także pompka, którą powierzyła Sammy'emu. W końcu jako entuzjasta piłki nożnej powinien wiedzieć jak uzupełniać zapas tlenu w ukochanej piłce, aby móc dalej grać.
Test napompowania wyszedł pozytywnie. Evina ledwie zauważyła, że w garażu zdążyła się już pojawić Zaylee, która przyjrzała się uważnie ich zajęciu, ale nie przeszkadzała im w spełnianiu piłkarskich obowiązków.
Dała się pociągnąć w kierunku obecnego za domem podwórza. Może i wcześniej narzeczone mogły mieć pewien żal odnośnie tego, że nie potrafiły jakoś po swojemu zaaranżować obecnej tam przestrzeni, ale przynajmniej dzięki temu miały teraz wystarczająco miejsca, aby wspólnie grać w piłkę.
Odpowiedź jakiej MIller udzieliła na temat swoich szkolnych zainteresowań sprawiła, że teraz stały się urzeczywistnieniem konceptu pary złożonej z kujona oraz sportowca. W zasadzie to ciekawe jaki właściwie duet byłyby wstanie stworzyć chodząc do liceum, gdyby były w podobnym wieku.
Kopnięta przez młodego piłka pomknęła w kierunku detektywki, która sprawnym i szybkim ruchem podbiła ją do góry. Kilkukrotnie podbiła ją wierzchem stopy nim włożyła w uderzenie nieco więcej siły, aby posłać futbolówkę wyżej. Trzykrotnie uderzyła w nią kolanem, a następnie złapała między dłonie.
- Jasne, że lubiłam - rzuciła całkiem nonszalancko, ale zaraz przypomniała sobie o tym, że miała przecież nauczyć Samuela kilku sztuczek. - To w zasadzie chciałbyś się nauczyć czegoś konkretnego?
Wolała przedtem upewnić się jakie oczekiwania miał wobec niej chłopczyk oraz postarać się spełnić je na ile było to możliwe. W jedno popołudnie na pewno nie uczyni z niego mistrza żonglerki, ale na dwa czy trzy triki na pewno starczy jej czasu. O ile rzecz jasna młody wykaże się odpowiednimi predyspozycjami oraz cierpliwością do nauki takich rzeczy.

Qzaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Może i Samuel miał dziewięć lat, ale nie był naiwny. Wiedział, że jeśli powie Evinie, którzy konkretnie koledzy go zaczepiają, to później będzie miał jeszcze większe nieprzyjemności. Nikt nie lubił skarżypytów. Dlatego popatrzył na Swanson spod zmrużonych powiek, jakby chciał dać jej do zrozumienia, że wie, co kombinowała i po prostu skupił się na graniu w piłkę. A właściwie na tym, jak detektywka zręcznie podbija piłkę, co z wprawiło go w niemałe zdumienie.
Zaylee też na to patrzyła i niewątpliwie narzeczona zyskała sobie w jej oczach dodatkowe punkty atrakcyjności. Starając się nie przeszkadzać, przetransportowała się na leżak, gdzie sięgnęła po pozostawione tam dzień wcześniej zaawansowane kompendium, które skupiało się na technikach sekcji zwłok mózgu oraz analizie urazów czaszkowo-mózgowych u dorosłych i dzieci. Nawet po tym przykładzie, kiedy Miller zaczytywała się w neuropatologii sądowej, a Swanson kopała z Samem piłkę, trudno było sobie wyobrazić, że gdyby uczęszczały do liceum w tym samym czasie, to ich światy mogłyby się wtedy przeciąć. Ona z nosem w książkach, skupiona na nauce, a Evina — pełna energii, biegająca po boisku, w centrum szkolnych wydarzeń.
A umiesz zrobić tak, żeby przytrzymać piłkę między nogami, podrzucić ją i podbić tak, że żeby przeleciała nad tobą? — zapytał Samuel i przejął do śledczej futbolówkę, po czym upuścił ją na ziemię i nabiegł na nią w taki sposób, aby pokazać, o co mu konkretnie chodziło. Oczywiście mu nie wyszło, a Zaylee podsumowała to uniesioną znad książki brwią. — Chłopaki mówią na to rainbow flick — wyjaśnił i znów spróbował sztuczki, ale tym razem wpadł w poślizg na trawie i przejechał po niej kolanem. Miller wyciągnęła głowę, chcąc upewnić się, czy nic mu się nie stało, ale najwyraźniej tylko umazał sobie na zielono szare, dresowe spodnie. — Jak ją podrzucam to za nisko, bo zdanżam wtedy z piętą.
Nie zdążam! — poprawiła go Miller, przekręcając stronę w książce.
Młody spojrzał w jej kierunku, nadymał się i wypuścił powietrze, przenosząc wzrok na Evinę. Nawet nachylił się konspiracyjnie w jej stronę, aby tylko ona mogła go słyszeć.
Ciebie też tak we wszystkim poprawia? — zapytał, ukradkiem zerkając na Zaylee, która zupełnie niewzruszona zaczytywała się w lekturze. O ile Sam myślał, że koronerka robi to z nutą złośliwością, prawa była taka, że po prostu lubiła mieć wszystko pod kontrolą. Jej poprawki nie wynikały z chęci dokuczania, a z potrzeby perfekcji.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „#33”