27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

009.
Jeszcze tydzień temu leżał osłabiony, z gorączką i duszącym kaszlem, wątpiąc, czy kiedykolwiek jeszcze wyjdzie z domu, ale czuł, że wraca do siebie. Z jednej strony dobrze, bo czuł się znacznie lepiej, ale perspektywa powrotu do pracy nie napawała go większym optymizm. Jednak miał jeszcze dwa dni, zanim wróci za kółko, dlatego postanowił pomóc Mio w przemeblowaniu. W końcu jej obiecał. Andrwsowi można było zarzucić naprawdę wiele — że był głupi, nieodpowiedzialny, leniwy, ale nie można było powiedzieć, że był gołosłowny.
Napisał krótkiego sms-a do Richardson, aby upewnić się, czy była w domu, a kiedy otrzymał potwierdzenie, udał się schodami na piętro. W międzyczasie, kiedy tak sobie umierał, otrzymał informację od Mike'a, że jego ojciec przyglądał się zaginięciu Rollanda. Nie miał na razie więcej szczegółów, ale przynajmniej było wiadomo, że coś się zadziało w tym kierunku. Zawsze to jakiś krok, żeby zbliżyć się do prawdy i Ernie miał nadzieję, że Mio przynajmniej w minimalnym stopniu ucieszy taka wiadomość.
Stanął przed drzwiami, zastukał kilkakrotnie, a słysząc znajomy głos, który zapraszał go do środka, nacisnął na klamkę. I to, co ujrzał, wprawiło go lekki zdumienie, bo w mieszkaniu Richardson panował chaos. Najwyraźniej wzięła się za przestawianie mebli bez niczyjej pomocy, ale utknęła w miejscu.
Nie mogłaś na mnie poczekać? — zapytał z wyrzutem, bo teraz przejście przez korytarz do pokoju graniczyło z cudem. I tak było tu mało miejsca, a teraz to już w ogóle. — A weź pociągnij ten fotel do siebie — poinstruował rudowłosą. — Jeszcze trochę. No jeszcze. O, dobra! Teraz przestawię ten taboret — chwycił stołek i przeniósł go nad resztą rzeczy, żeby móc potem przecisnąć się między regałem a kanapą. — Jakbym wiedział, że urządziłaś tutaj taki tor przeszkód, to wcale bym nie przyszedł — pokręcił z dezaprobatą głową. Cholera, swoją wielką samowystarczalnością Mio narobiła im jeszcze więcej roboty. Nie mogła po prostu wytrzymać kilka dni i niczego nie ruszać? Naprawdę takie to było trudne?

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

008.
Warto było zacząć od tego, że Mio Richardson rozpoczęła wielkie przemeblowanie TYDZIEŃ wcześniej, kiedy to zeszła do Erniego prosić go o pomoc, ale tym był za bardzo zajęty UMIERANIEM, żeby jej pomóc. A no więc jakoś wybaczyła mu ten występek. Ba kurwa, nawet ugotowała chłopakowi rosół, pomyła gary i zmusiła do picia magicznych ziółek. A potem jeszcze przez następne kilka dni codziennie rano wysyłała mu SMSa, że przypadkiem nie zapomniał zrobić sobie naparu. Nie miała żadnej pewności, cy faktycznie to pil. Pewnie nie. Ale jakoś czuła się mentalnie lepiej z tym, że chociaż trochę przyczyniła się do jego wyzdrowienia.
Ano wiec jak tydzień wcześniej zaczęła to całe przemeblowanie, to ile mogła jeszcze czekać z tym wszystkim? Dzisiaj był jej ostatni dzień przymusowego urlopu, bo podobno od jutra mogla spokojnie otwierać sklep, dlatego nie pozostało jej już nic innego jak zabrać się za robotę sama. I to właśnie temu, kiedy Ernie spróbował otworzyć drzwi, to nie mógł, bo były zajebane. Mieszkania w greektown nie były duże. Składały się z jednego wielkiego pokoju, kuchni oraz łazienki, dlatego w przypadku jakiegokolwiek przestawiania mebli zaczynało brakować podłogi.
Nie moglam zaczekać, bo nie wiedziałam, czy przyjdziesz czy nie — krzyknęła z drugiego końca pomieszczenia, bo chyba warto jeszcze wspomnieć, że Mio oczywiście odpaliła radio na fula. Co prawda nie było w repertuarze Ozziego jak ostatnio, jednak wciąż leciała z głośników solidna dawka rocka.
No już ciągnę, czekaj — przewróciła oczami, bo ledwo co się pojawił, a już się rządził. Tak to tylko on potrafił. No i oczywiście ona, ale teraz akurat była mowa o Erniem. — NO przecież ciągnę. Już nie udawaj, że tak ci się przytyło — łypnęła na niego podejrzliwie. Przecież ta szpara w drzwiach była już praktycznie ogromna i totalnie do przejścia, a Andrews niepotrzebnie jojczył, kiedy wystarczyło tylko wciągnąć brzuch.
Przyniosłeś mi garnek? — spojrzała na niego po chwili, kiedy już znalazł się w mieszkaniu. Kilka razy Mio zbierała się, żeby sama po niego podejść, ale potem dochodziła do wniosku, że w sumie to nie wiedziała, czy Ernie już zjadł całą zupę czy może jeszcze konsumował i nie chciała mu tak zabierać, gdyby coś jeszcze było środku. — A jak nie to luz. Następnym razem — machnęła ręką, przy okazji uderzając się o szafkę, co wywołało u niej stęk bólu. — Ja pierdole przecież to jest niemożliwe do zrobienia. Trzeba by było wyjebać polowe tych rzeczy na korytarz albo najlepiej za okno.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Fuknął oburzony. Jak mogła pomyśleć, że nie przyjdzie? Wprawdzie trochę go poskładało i nie był do dyspozycji na zawołanie, ale jeszcze kilka dni temu, kiedy gotowała mu rosół, przecież zarzekał się, że pomoże jej w przemeblowaniu. I to nie w zamian, tylko sam z siebie. Gdyby nie ugotowała tej zupy, która swoją drogą były zajebista, również by to zrobił i to totalnie bezinteresownie. Taki był już z niego dobry chłopak. Zresztą, czy odkąd się nie znali, bez przerwy jej w czymś nie pomagał? No właśnie!
Zawsze musisz być taka narwana? — zapytał nieco pretensjonalnym tonem, jak już w końcu udało mu się jakoś wcisnąć do środka, pokonując tor przeszkód, który na dzień dobry sprezentowała mu Richardson. — Ty ten garnek dostaniesz z powrotem dopiero kiedy będzie można się tutaj ruszyć — zaznaczył, bo nic, tylko jeszcze tutaj nasrać na środku. Serio.
Ernie stał między fotelem a jakąś półką i czuł się, jak Sim, który nie może przejść, bo coś blokowało mu drogę. Tylko on naprawdę nie mógł się ruszyć, bo mieszkanie Mio było tak zagracone.
Skąd ty masz w ogóle tyle rzeczy? Gdzie ty to wszystko pomieściłaś? — zapytał, nie ukrywając swoje zdziwienia. Rozkład mieszkań w pionie mieli taki sam, a zdawało mu się, że rudowłosa ma pięć razy więcej rzeczy od niego. — Cierpisz na zbieractwo? Wiesz, że to się leczy? — mruknął i przesunął na bok jakiegoś kwiatka. Najwyraźniej Richardson postanowiła zrobić nie tylko przemeblowanie, ale wywalić też połowę pierdół z szafy. Co w sumie miało sens, bo wtedy meble były lżejsze.
Westchnął ciężko i rozejrzał się po wnętrzu. Nawet nie wiedział, od czego zacząć i za co się najpierw zabrać.
Dobra — skinął w końcu głową, ogarniając to w głowie jakoś w miarę logistycznie. — Ty przejdź po tym stoliku i wyjdź na korytarz. Faktycznie trzeba połowę tych rzeczy wynieść na korytarz, żeby zrobić dostęp do tamtego regału, bo on zajmuje najwięcej miejsca. Dawaj — wyciągnął do niej rękę, aby mogła się na nim wesprzeć i poprowadził ją po meblach do drzwi niczym damę po czerwonym dywanie.

Mio Richardson
Ostatnio zmieniony wt wrz 23, 2025 10:38 pm przez ernie andrews, łącznie zmieniany 1 raz.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Zawsze — odpowiedziała mu bez najmniejszego zawahania. Bo była narwana i to nie był żaden sekret. — I szczerze? Jestem kurwa w szoku, że jeszcze się nie przyzwyczaiłeś — rzuciła, krzyżując ręce na piersiach. Bo ona na przykład już się przyzwyczaiła, że Ernie w co drugim zdaniu podważał to jej albo rzucał jakieś durne komentarze, którymi wcale nie miał zamiaru urazić ale jednak trochę urażał. I dobrze też wiedziała, że lubił robić żeby się nie narobić, a i że ponarzekać sobie lubił zdecydowanie więcej niż przeciętny człowiek. Bo przecież po kilku spotkaniach (i to jeszcze tak intensywnych) dało się jednak poznać drugiego człowieka, więc Ernie albo był DELULU i wmawiał sobie, że Mio ma w sobie jakieś resztki normalności albo po prostu nie zwracał na nią aż tak uwagi. No albo to i to. Bo ta opcja również była na stole.
Jak to skąd mam rzeczy? Ja pierdole, Ernie, ja chodzę drugie tyle po tym świecie co ty debilu. Miała ochotę dodać debilu, ale się powstrzymała. Bo był u niej w mieszkaniu i autentycznie chciał jej pomóc, wiec należały mu się chociaż jakieś tam minimalne resztki szacunku. — Zobaczymy jak będziesz w moim wieku. Bo powiem ci, że było u ciebie na chacie i no… ZAPOWIADA SIĘ JESZCZE GORZEJ NIŻ ZE MNĄ — trochę ją kusiło, żeby jeszcze język wywalić w jego kierunku, ale skoro właśnie powytykała mu wiek, to nie mogła przecież zachować się jak pięcioletnie dziecko, podczas gdy grała kartę dojrzałej kobiety po przejściach. — Ale jak pomożesz mi trochę powyrzucać, to wcale nie będę się sprzeciwiać — dodała po chwili, już trochę bardziej potulnie. Bo może jednak było trochę racji w tym, co mówił.
Szczególnie jak tak weszła na stół i przeszła się po tych meblach jak prawdziwa księżniczka, podtrzymywana przez swojego księciakuriera w delikatnym uścisku dłoni, to doszła do wniosku, że faktycznie miała za dużo rupieci i połowa powinna wylecieć przez drzwi. Albo najlepiej okno, to wtedy nie będą musieli tego znosić.
Dobra, jestem — zeskoczyła z gracją (jak na starą babę) i znalazła się w korytarzu. — To podawaj mi coś. Nie wiem co. Ty wyglądasz jakbyś się znał, więc zdaje się na ciebie, Andrews.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Było na to proste wyjaśnienie — Ernie po prostu nie przyswajał do wiadomości, że można być aż takie pierdolniętym i cały czas wierzył, że w Mio są jakieś ochłapy normalności. Tylko z każdym kolejnym spotkaniem ta jego wiara umierała i unosiła się już na oparach. Dla tej kobiety nie było ratunku. I Andrews nie wiedział, czy bardziej go to bawiło, czy niepokoiło.
Jak ja będę w twoim wieku, to ty możesz już nie żyć — wypalił, ale w jego głowie Rochardson miała już pięćdziesiąt lat, więc kiedy to jemu stuknie pięćdziesiątka, Mio może już nawet nie pamiętać swojego imienia.
Omiótł wzrokiem zagracone pomieszczenie i znowu westchnął ze zrezygnowaniem. Porównywanie jego kawalerki do tego, co działo się w tym mieszkaniu, było zupełnie nie na miejscu. Może i miał u siebie syf, który lubił nazywać artystycznym nieładem, ale głównie chodziło o porozrzucane skarpetki czy jakieś brudne koszulki zawieszone na krzesłach, a nie o stratę mebli i pudeł, które nigdzie się nie mieściły.
Najpierw trzeba zacząć od tych mniejszych rzeczy — oznajmił, podając jakiegoś doniczkowego badyla. — Ustawiaj je na korytarzu przy poręczy. Tylko tak, żeby żaden sąsiad się o to nie wyjebał. Dopiero potem wyjedziemy z potężnym arsenałem — dodał, tym razem wręczając jej dość ciężkawy karton z książkami, licząc na to, że Mio się z tym nie wypierdoli i nie skręci sobie karku. Znając ją, to wszystko było możliwe. — Okej, teraz to — sięgnął po jakiś koszyk z rupieciami. — Co tam właściwie jest? — zerknął do środka, ale było tam dosłownie wszystko — od kabli, po kosmetyki, kończąc na pojemnik z nicami. — Teraz obraz — powiedział, ale zanim podał jej drewnianą ramę, przyjrzał się temu, co przedstawiał malunek. — A co to? Małpy? — zapytał, obracając obraz w rękach, bo nie do końca wiedział, z jakiej strony na niego patrzeć. — Czerwone pandy? — kminił dalej, prawie zrzucając łokciem wazon, który zachybotał niebezpiecznie na eltażerce. Niewiel brakowało, a rozbiłby się w drobny mak.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Masz szczęście, że pomiędzy tobą a mną jest teraz ten stół — rzuciła groźnie, spoglądając na niego tak intensywnie, że gdyby wzrok mógł zabijać, Andrews już leżałby na tym zasranym kwiatku za tobą z wypaloną porodu czoła dziurą. OD WYPALENIA. — Bo już byś nie żył — i wtedy nie dożył by tej swojej zasranej pięćdziesiątki, a Mio by sobie dożyła, bo przecież WCALNE NIE MIAŁA JESZCZE PIEĆDZIESIĄT LAT. Kurwa, ledwo czterdziestkę skończyła, przecież to był jeszcze ten wiek pełen dobrej zabawy i beztroski, no a przynajmniej dla niej. Nie czuła się stara i wcale nie podobało jej się, jak taki gagatek jak Andrews ciągle ten wiek jej wypominał. Pewnie jakby stał obok to faktycznie dźgnęła by go w bok. Mocno. Z palca wskazującego, bo to na nim miała najdłuższego paznokcia. Żeby go zabolało.
Ale on stał wystarczająco daleko, by być pozą zasięgiem łap Mio, dlatego biła go jedynie wzrokiem, podczas gdy on podał jej monsterę.
A żebyś wiedział, że ustawię je tak, że każdy kto będzie tędy szedł, się wypierdoli. Prosto na ryj — perzwróciła oczami. On to serio miał ją za jakaś amatorkę przeprowadzek. Chociaż wizja Susan spod dwadzieścia siedem spadającej po schodach wywoływała na jej twarzy jakiś dziwnie niebezpieczny uśmiech. A gdyby tak…
Coś huknęło, a ruda spojrzała do mieszkania. Namierzyła Erniego, a tuż obok jego nogi znajdował się niewielki wazon, który NA JEGO SZCZĘŚCIE się nie rozjebał.
Który obraz, pokaż mi, a nie trzymasz przodem do siebie i pytasz— wyprężyła się, żeby go od niego odebrać. — Jakie kurwa małpy. Przecież to są korpo-lemury — wywaliła oczami, bo chyba było to widać na pierwszy rzut oka, nie? No chyba nie dla Erniego, bo popatrzył na nią jak na debilkę. Jak zawsze zresztą. — No co? Patrz tutaj jaki mają ogon długi, małpy takiego nie maja, a tu widzisz? To są malutkie krawaciki!! — wskazała palcem odpowiednie miejsce. Dostała kiedyś ten obraz wraz z korpo-jamnikiem od jednej z klientek, ale jamnik był brzydki, więc zostawiła do w sklepie, a któregoś dnia ktoś inny faktycznie go kupił. A Mio jeszcze zarobiła. To się nazywa biznes!
Daj mi jeszcze od razu te ramki ze zdjęciami, o tam — poinstruowała, bo to też trzeba było układać jakoś z głową na tym korytarzu. Tematycznie na przykład albo zastosowaniem. Nachyliła się nad stołem i odebrała od Erniego przedmiot. —Dzięki. A tak swoją drogą to strąciłeś wcześniej moją matkę. Więc jakbyś mógł ją podnieść, to byłoby super — wskazała na zamknięty wazonik, który teraz walał się między jego nogami.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Tyle się mówi o tym, że trzydzieści to nowe dwadzieścia, czterdzieści to nowe trzydzieści, PIĘĆDZIESIĄT to nowe trzydzieści pięć, neonowy pomarańcz to nowa czerń, a jak już się komuś wiek wypominało, to nagle wszystkim zaczęło, za przeproszeniem, pod deklem odpierdalać coś się w głowach przestawiać. Czemu? Czy on kiedykolwiek stwierdził, że ta starość Mio mu przeszkadza? Nie. To, dlaczego tak się piekliła?
Przekręcił do Mio obraz, a kiedy wyjaśniła mu, że ten przedstawia korpo-lemury, uniósł wysoko brwi. No patrzcie, faktycznie. W jednym nie mógł się z nią jednak zgodzić.
Ale małpy też mają długie ogony — zaznaczył od razu. — Widziałem kiedyś taki program... — no oczywiście, że widział. Czego to on nie oglądał. Gdyby nie te wszystkie programy, to nawet nie mógłby poudawać mądrego. Dobrze, że przynajmniej okulary dodawały mu plus dziesięć do inteligencji. — Nieważne. W każdym razie są małpy ogoniaste zwane koczkodanowatymi. Na przykład takie hulmany, one mają długie ogony, więc mi nie wmawiaj, że takich nie mają — wymierzył w Richardson ostrzegawczo palcem. — Ale wodzę podobieństwo do lemurów — dodał i podał rudowłosej najpierw obraz, a następnie ramki ze zdjęciami.
A potem spojrzał w dół na wspomniany wazonik i zamrugał kilkakrotnie. Jeśli Mio była z nim spokrewniona to nie zauważał podobieństwa. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że jej matka była W ŚRODKU.
Oj — wyrwało mu się, po czym od razu sięgnął po ceramiczne naczynie. — Proszę wybaczyć, pani Richardson — schylił czoło w przepraszającym geście. — Nie chciałem pani szturchnąć, a tym bardziej pani wypierdolić. Szczerze żałuję i obiecuję poprawę — powiedziawszy to, poklepał wazonik po pokrywce i wziął go w ręce, żeby podać go Mio. — No trzymaj — ponaglił ją. — Nie będę przecież tak się z nią przytulał — dodał i poruszył znacząco amforą, aby ją w końcu przechwyciła. — Niech sobie mamusia gdzieś tam klapnie — Ernie spojrzał jeszcze wymownie na korytarz, gdzie pani Richardson na pewno byłoby wygodniej na jakimś meblu na klatce schodowej, niż w tej ciasnoscie.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

No niby nie mówił nic złego, a jednak obstawiał, że kiedy on będzie kończył pięćdziesiąt lat, to Mio już będzie MARTWA. No jak to kurwa pozytywne mówienie, to ruda była Makłowiczem boso przez świat.
Popatrzyła na niego z politowaniem, kiedy tak doktoryzował się na temat małp.
Książke byś jakaś przeczytał, a nie tylko programy oglądał — rzuciła zaczepnie, tak dla zasady, bo w sumie nie miała nic ciekawszego do powiedzenia, a COŚ PRZECIEŻ MUSIAŁA. Richardson praktycznie wcale nie oglądała telewizji. Jedynie Netflixa, ale to dla seriali kryminalnych i horrorów, a nie jakiś tam programów o małpach. Komu w ogóle chciałoby się oglądać programy o małpach? Pokręciła głową i poszła odstawić wszystkie ramki pod ścianę, a kiedy wróciła do mieszkania, Ernie głaskał jej matkę. Tak. Dobrze czytacie.
Nie przepraszaj jej — fuknęła, przewracając oczami. — Należało jej się za to, że umarła — Rebeca Richardson nigdy nie była idealną matką; nigdy nie odbierała Mio z przedszkola ani ze szkoły, nie była na żadnym wstępie, kurwa nawet obiadu w domu nie gotowała, bo wolała zając się swoją niespełnioną karierą tancerki i po godzinach terroryzowała małe dziewczynki z miejscowego domu kultury, podczas gdy Mio zdychała z głodu. Dobrze chociaż, że ojciec (tak, miał na imię Richard) czasami coś upichcił, bo inaczej to by wszyscy poumierali. Chociaż oni i tak umarli.
No przecież już ją biorę, no już — nachyliła się nad stołem i odebrała od Andrewsa wazonik z prochami Rebecki. Normalnie odstawiłaby ją na jakąś półkę, ale narazie na korytarzu był tylko kwiatek, pudło i kilka obrazów. Więc postawiła ją na pudełkodo doniczki, wciskając ją nieco mocniej w ziemie, żeby przypadkiem się nie wywróciła.
— A ojca gdzieś tam nie widzisz przypadkiem? — spytała, rozglądając się. — A i jeszcze mój brat gdzieś tam się chyba wala, o ile się jeszcze nie rozsypał. Chyba masz tam trochę prochu pod butem.. — chciała to tak ciągnąć jeszcze trochę, jednak widząc minę Erniego nie mogła nic poradzić na to, że buchnęła śmiechem. — Nie no, żartuje. Tylko mamusia tu ze mną mieszka.

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Szczerze mówiąc, Ernie nie pamiętał, kiedy przeczytał ostatnią książkę. To chyba musiało być gdzieś na przełomie podstawówki i liceum, czyli bardzo dawno. Ale dokumenty lubił oglądać i zawsze dowiadywał się z nich czegoś nowego. Przynajmniej chłopak próbował się jakoś doedukować na raty.
Parsknął śmiechem, bo w sumie ta sytuacja z mamą Mio była tak absurdalna, że aż zabawna. A po tym, jak wspomniała o ojcu, naprawdę zaczął się rozglądać w poszukiwaniu pana Richardsona. Serio myślał, że tatuś gdzieś tam poniewiera się pod jego nogami. Dopiero wzmianka o bracie sprawiła, że Andrews popatrzył na nią z żałością, bo przecież rudowłosa wspominała, że nigdy nie miała rodzeństwa. I jak się okazało, faktycznie robiła sobie z niego jaja.
Bardzo, kurwa, śmieszne — prychnął pod nosem i sięgnął po taboret, żeby postawiła go na korytarzu. To samo zadziało się z krzesłem i kolejnymi kartonami. Aż w końcu zrobiło się na tyle swobodnie, że można było normalnie wejść do przedpokoju i zacząć przesuwać cięższe meble. — No w porządku — Ernie podparł ręce na biodrach. — To jak to widzisz? Gdzie chcesz te meble? — dopytał, bo nie miał pojęcia, co tam sobie Mio powymyślała. On był tutaj tylko od noszenia i przestawiania. Tania siła robocza.
Jeszcze raz rzucił okiem na wnętrze mieszkania. W sumie jak był tutaj ostatnim razem, to wszystko wyglądało cacy, dlatego nie do końca rozumiał, czemu nagle wpadł jej do głowy pomysł z przemeblowaniem. Ale ojciec zawsze powtarzał, że kobiety są nieprzewidywalne i nie da się ich ogarnąć żadnym logicznym myśleniem, bo czasami zachowywały się totalnie bez sensu.
Ten regał i tak nie zmieści się nigdzie indziej — zaznaczył na wszelki wypadek, bo półka na książki miała dziwne wymiary i nie pasowałaby na żadnej innej ścianie. Chyba żeby przesunąć jeszcze całą kanapę i wtedy pokombinować, ale tego Andrews nie zamierzał jej sugerować, bo byłoby z tym strasznie dużo jebania, dlatego liczył po cichu, że Richardson sama nie wpadnie na ten genialny pomysł.

Mio Richardson
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Mark your calendar for Canada Day
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Przez moment serio myślała, że się uda. Ernie zaczął rozglądać się dookoła i przeszukiwać podłogę w poszukiwaniach jej sprochowanego ojca, ale kompletnie zapomniała, że przecież trochę już o niej wiedział i tej marnej garstce informacji, które powiedziała mu na swój temat był fakt, że była jedynaczką. Trochę nie spodziewała się też, że Andrews w ogóle słuchał co do niego mówił i pamiętał, bo tak szczerze mówiąc, to często miał wrażenie, że miał ją za taką wariatkę, że jednym uchem wpuszczał, a drugim od razu wypuszczał. A tu proszę. Szik, szak, szok i niedowierzanie.
Sorry no, nie wiedziałam, że dysponujesz aż tak wielką widzą na temat rodziny Richardsonów — normalnie jakby i o nich obejrzał sobie jakiś dokument. Trochę jak o tych małpach. W sumie nie było miedzy nimi dużej różnicy (w sensie miedzy jej rodziną a małpami).
Łapała od niego co to kolejne mebelki większe i mniejsze, układając je starannie na korytarzu. A kiedy spytał o nowe ustawienie, Mio weszła do mieszkania — bo w końcu było w nim miejsce — zarzuciła ręce na biodra i rozejrzała się po pomieszczeniu.
Chciałbym, żeby kanapa poszła o tam bardziej pod okno — wskazała palcem na dokładne miejsce. — Ale nie wiem, czy wtedy wejdzie łóżko o tutaj pod ścianę, bo jeszcze jest ta komoda no i szafa — im więcej mówiła, tym bardziej powątpiewała w ten cały kurwa sprytny plan, jaki miała w głowie. Kiedy planowała to sobie myślami jakoś bardziej wszystko się mieściło. DZIWNE.
Kurde nie wiem, pomóż mi co — zamyśliła się i poszła sobie usiąść na stole, który aktualnie stał na środku pokoju. — Bo tak ewentualnie jeszcze się zastanawiałam, jakby to było gdyby telewizor dać na komodę, a tą szafkę całkowicie wypierdolić. Wtedy może byłoby trochę więcej miejsca? Kurde, Ernie, ty jesteś masterem logistyki, weź to jakoś tak... poukładaj, co

ernie andrews
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
Welkom in Canada
kasik
oj tam, wszystko lubię 
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zakończone”