25 y/o, 164 cm
weterynarz Schronisko dla zwierząt
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Romeo V. Salvaggio

Co ona tutaj robiła?
Siedziała w jakimś stanowczo za drogim barze, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Potrzebowała pieniędzy. To sobie powtarzała cały czas w głowie. Po prostu musiała się do nich dostać, by móc spłacić dług jej rodziny, jej cholernego brata, który pożyczył je od złych ludzi. Wszystko dla nich. Będzie musiała przecierpieć. Tak sobie wmawiała, choć na transakcja jeszcze nie została zawiązana. Głęboki wdech i wydech. Jakoś sobie ze wszystkim poradzi.
Podobno był młody, przystojny, a i przede wszystkim mieli udawać. Oboje mieli własne życia. Będzie późno wracała, większość czasu spędzała przecież w schronisku. Nigdy nie wiadomo, gdy do niej nie zadzwonią, żeby musiała pojechać na interwencje. Spojrzała nerwowo na zegarek. Spóźniał się. Ona nic nie zamówiła poza szklanką wody. Ceny w tym miejscu przekraczały jej najśmielsze oczekiwania. Nie powinna znaleźć się w tym miejscu. Ta zielona sukienka w kropki i buty nie pasowały do tego miejsca. Czuła się, jakby ktoś dokleił ją na zdjęciu grupowym w paincie. Nie pasowała, była obca, a każdy po kolei na nią patrzył. Pewnie się zgubiła, musieli sobie myśleć.
Nerwowo drapała się po dłoni, licząc sekundy i minuty. Mogłaby stąd uciec. Naprawdę chciała to zrobić. Tylko w głowie cały czas myślała o rodzinie. Nie zostawiłaby schroniska, a musiałaby, gdyby nie ten przedziwny układ. Stąd zgodziła się. Przyszła, siedząc jak za karę. Dopiero gdy mężczyzna opisywany przez jej koleżankę jako przystojny, wysoki o ciemnej karnacji szedł w jej stronę, to wstała. Razem ze sobą przewróciła krzesło, a wszyscy dookoła spojrzeli na nich. Szybko podniosła je i posłała przepraszający uśmiech. Piersi do przodu Cele, dasz radę. To sobie powtarzała, unosząc głowę, by spojrzeć w oczy... swojemu przyszłemu mężowi?
Cześć? Dzień dobry? Jestem Celeste — ręką powędrowała ku górze, by mógł ją uścisnąć. Nie lubiła przesadnego dotyku. Zresztą i tak biła się z myślami, by stąd nie uciec.
27 y/o, 180 cm
dyrektor kreatywny | dom mody Salvaggio Couture
Awatar użytkownika
Ma 28 lat. Pachnie skórą i bergamotką. Nosi bluzy pod marynarką, potrafi rozbroić salę jednym uśmiechem i wkurzyć połowę branży jednym zdaniem.
Miasto go testuje. Dziadek ocenia. Ruda nie daje się oswoić.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkitak
postać
autor

- jeden -



Romeo był tu jak najbardziej na miejscu, w tym kolorowym klubie, w swojej nieskazitelnej koszuli, która miała dwa guziki za dużo rozpięte, która wyglądała jakby właśnie ktoś próbował ją z niego zedrzeć. W tej swojej skórzane kurtce i butach za kilka tysięcy z jego najnowszej kolekcji. Przeczesał palcami ciemne włosy, kiedy wreszcie pojawił się w klubie, rozejrzał się dookoła. Nie od razu ją dostrzegł. Widział jej zdjęcie, pokazała mu ją ta koleżanka, ale wyglądała trochę... inaczej? Uniósł jedną brew, zawahał się. Właściwie co ona miała na sobie, jakiś szlafrok? Szlafrok w groszki? I te buty. Przez chwilę stał i patrzył na nią, no ale może ubrała się tak, bo rzeczywiście potrzebowała pieniędzy? Przecież będzie mógł jej kupić lepsze ciuchy, a nawet może podarować coś z najnowszej kolekcji, w głowie miał już kilka sukienek, w których wyglądałaby dobrze.
Ruszył w jej kierunku, pewnym siebie krokiem, a kiedy tak się wyrwała, że wywaliła krzesło, to mimowolnie na jego twarzy pojawił się jakiś taki krzywy uśmiech. I jakby wątpliwości?
Romeo potrzebował żony, która będzie u jego boku na pokazach, która będzie do niego pasować, dobrze się prezentować, i mieć w sobie tę nutę pewności siebie. Czy ona ją w ogóle miała?
Ruda miała niezaprzeczalnie coś w sobie, mogłaby zostać jedną z jego modelek, tylko... czy żoną?
Przechylił na bok głowę przyglądając jej się, chociaż... Dziadkowi mogłaby się podobać, taka skromna dziewczyna z sukience w grochy. Klimat słonecznej Italii, sukienka w grochy, powinna mieć tylko rozpięte ze dwa guziki więcej i być bardziej dopasowana, żeby odpowiednio podkreślać kształty.
- Cześć - odpowiedział spojrzenie z jej dekoltu przenosząc na oczy - Romeo - przedstawił się i uścisnął jej rękę, mocno, pewnie - Celeste to dość ładne imię - powiedział i nawet się uśmiechnął. A później przeszedł koło niej, blisko, tak, żeby poczuła woń jego mocnych perfum i odsunął jej krzesło.
- Pomogę ci, chyba że chcesz zatańczyć Celeste? - zerknął na nią jeszcze z ukosa. W końcu byli w klubie, więc albo wypiją kilka drinków i porozmawiają, albo potańczą, chociaż ta głośna muzyka nie było najlepszym tłem do rozmowy. Spojrzał na nią jeszcze raz, kiedy dosuwał jej krzesło. Nie robił tego, nie w klubie, ale w domu, na oczach dziadka, na pewno będzie musiał. Dziadek w końcu uczył go kultury, we wszystkich życiowych aspektach, a dobre traktowanie żony było jednym z nich.

Celeste B. Salvaggio
25 y/o, 164 cm
weterynarz Schronisko dla zwierząt
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Romeo V. Salvaggio

Wizualnie był przystojny. Wysoki, ciemne oczy, ale ta koszula wyglądała tak, jakby właśnie jakaś modelka się do niego dobierała. Mogłaby to być jej przyjaciółka. Zamknęła oczy. Robisz to dla rodziny. Zawsze przecież mogła wyjść i otworzyć własną klinikę. Zawsze istniały jakieś opcje, które mogłaby spełnić, byle nie musieć wychodzić za mąż. Jezu, jak to brzmiało. Zawsze Romeo mógł być wielkim oblechem, tak to chociaż estetycznie wyglądał.
Chociaż coś z dennego, pozerowego zboczeńca miał. Widziała jego wzrok na dekolcie. Nie zasłaniała się przed nim, choć w nerwach drżała. Przypominał jej o wszystkich cechach negatywnych bogaczy, jakich tylko znała. Jakaś przedziwna złość w oczach, zadarty nos do głowy i ego większe od penisa. O ile jakiegokolwiek posiadał.
Jakby w ogóle miała ją to interesować. Był miły, kulturalny, choć ten uścisk był za mocny. Już próbował ją zdominować? Nawet nie ustalili jeszcze kropki nad i związanej z tym ślubem. Może nie będzie tak źle. Może będzie w porządku człowiekiem. Choć im dłużej czytała o nim w sieci, tym chętniej miała ochotę zwymiotować drinka. Ciekawe, czy mył ręce po seksie z latawicami.
Twoje też — odparła, unosząc kąciki ust i spróbowała zażartować — chociaż powinieneś poszukiwać swojej Julii, Romeo — na jej twarzy malował się uśmiech pełen nerwów. Ciekawe, co sobie teraz o niej pomyśli. Biedna dziewczynka ze wsi, próbuje sobie żartować. Tylko musiała w jakiś sposób przerwać niezręczną atmosferę. Ten hajs naprawdę się dla niej liczył.
Może później — odpowiedziała, siadając przy stoliku. Spuściła na moment wzrok. Cisza w klubie. Najgorszy rodzaj tortury. Oboje wiedzieli, po co tutaj przyszli — to... — zaczęła odrobinę nerwowo, unosząc na niego wzrok — jaka jest twoja propozycja? — zagryzła swoją dolną wargę, była gotowa sprzedać się diabłu. Byle jej brat nie miał tych długów.
27 y/o, 180 cm
dyrektor kreatywny | dom mody Salvaggio Couture
Awatar użytkownika
Ma 28 lat. Pachnie skórą i bergamotką. Nosi bluzy pod marynarką, potrafi rozbroić salę jednym uśmiechem i wkurzyć połowę branży jednym zdaniem.
Miasto go testuje. Dziadek ocenia. Ruda nie daje się oswoić.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkitak
postać
autor

Nawet na moment nie spuścił z niej spojrzenia, zastanawiał się co siedzi pod tą rudą czupryną, dlaczego tu przyszła... Pieniądze, no tak. Ale dlaczego aż tak bardzo ich potrzebowała? Nie wyglądała na taką, która źle się prowadzi, ale może to pozory? Może jakaś gra. Zanim jeszcze na dobre usiedli, a przede wszystkim zanim Romeo usiadł, to złapał jakąś kelnerkę i zamówił im drinki, kolejkę kolorowych szotów, bo skoro mieli się trochę poznać, to nie przy jakimś drinku, tylko przy wódce, najlepiej. Najszybciej rozwiąże języki.
- Tak się składa, że możesz nią zostać Celeste - puścił do niej oczko. Sam nie wiedział czy to jej zdenerwowanie go bawi, go denerwuje, czy może odrobinę pociąga? To ostatnie na pewno nie, bo on jednak wolał pewne siebie kobiety, takie, które wiedzą czego chcą. A ona zdawała się tutaj być za karę, jakby ktoś ją do tego przymusił, a nie jakby jakiś książę prosto z Mediolanu proponował jej właśnie ślub i małą fortunę. Może jednak mógł wziąć któraś z tych modelek, które tak namiętnie pieprzył? Nie mógł, bo dziadkowi by się to nie spodobało. Celeste za to mogła. Miała w sobie coś takiego... dobrego?
Usiadł na przeciwko niej, łokcie oparł na stoliku i pochylił się w jej kierunku. Oblizał wargi zawieszając spojrzenie tych ciemnych oczu na jej twarzy.
- To zależy... czego Ty potrzebujesz? Bo ja potrzebuję żony, która spodoba się mojemu dziadkowi, a on jest... tradycjonalistą. No i takiej, która będzie się pławiła w luksusach pozując ze mną na ściankach i brylując na salonach. Umiesz brylować na salonach Celeste? - przechylił na bok głowę. Miał wrażenie, że nie, ale może się mylił. Zresztą... to chyba jest do nauczenia? Ważniejsze, że z tym swoim niepewnym spojrzeniem mogłaby grać przed dziadkiem urocze, skromne dziewczę. Pozować na ściance nauczyłby ją Romeo, bo przecież sam robił to doskonale. Mógłby ją wszystkiego nauczyć, lepszego stylu również, no i jak dobrać buty do sukienki, i jak nie wyglądać w klubie, jakby trafiła tu przez pomyłkę.

Celeste B. Salvaggio
25 y/o, 164 cm
weterynarz Schronisko dla zwierząt
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Romeo V. Salvaggio

Romea z Julią łączyła prawdziwa miłość, a nas ma tylko połączyć przysięga — poprawiła go niemalże od razu. Nie chciała żadnych uczuć z zadufanym w siebie dupkiem. Był nim. Zdążyła to zauważyć zaledwie po tym jednym tekście. Już próbował okręcić ją wokół swojego palca, a ona nie należała do takich kobiet. Nie lubiła pocałunków na pierwszych randkach, ani gdy ktoś nadmiernie ją dotykał. Romeo był dla niej obcym człowiekiem. Nawet jeśli już niedługo ludzie mieli nazywać ich małżeństwem.
Wiedziała jedynie tyle, że rucha każdą modelkę na lewo i prawo.
Podobno same do niego leciały, ale... szczerze nie widziała, co w nim widziały poza portfelem. Im więcej słów wypowiadał, tym mocniej powodował u niej ból głowy. Mogła mówić sobie tylko jedno:to na długi tego pierdolonego brata... Łatwiej było oddać duszę i ciało diabłu niż rezygnować z pomocy dla zwierząt. Jak Scooby by wył, gdyby jego ukochana pani weterynarz nie przyszłaby do niego z ulubionym smaczkiem. Jak nikt go nie adoptuje, zrobi to sama.
Potrzebuję pieniędzy — powiedziała wprost, unosząc przez moment wzrok. Siedziała tu za karę. Dodatkowo nie za własne winy, a za te jej szalonego brata. Przymknęła oczy i mocno ścisnęła się za kolana. Mogłaby stąd uciec. Zrobić fikołka, uciec i więcej go nie widzieć, a zamiast tego kurna powiedziała — czyli pani weterynarz pracująca w schronisku powinna mu się spodobać — nie mówiła pewnym siebie tonem, ale w jej głosie wybrzmiewała jakaś duma. Cieszyła się, że nie otworzyła prywatnej kliniki. Tam chodziły psy, których właściciele mieli wystarczająco dużo pieniędzy na ich leczenie, a co z resztą? Tymi porzuconymi, które zostawały same na gwiazdkę. Wszystkie je mogłaby adoptować, tylko nie miała do tego miejsca ani środków — nie umiem, ale szybko się uczę — z jakiegoś powodu została weterynarzem. Nie uczyła się anatomii jednego ciała, a anatomii psa, kota, królików, a nawet koni. Choć specjalizowała się głównie w psach i kotach — może znajdę jakiś darczyńców dla psiaków — słyszała o tych galach, o tych zdjęciach, ale i tam mogłaby zadziałać coś dobrego. Choć wzdrygało ją na samą myśl, że ten mężczyzna mógłby ją dotykać.
27 y/o, 180 cm
dyrektor kreatywny | dom mody Salvaggio Couture
Awatar użytkownika
Ma 28 lat. Pachnie skórą i bergamotką. Nosi bluzy pod marynarką, potrafi rozbroić salę jednym uśmiechem i wkurzyć połowę branży jednym zdaniem.
Miasto go testuje. Dziadek ocenia. Ruda nie daje się oswoić.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkitak
postać
autor

- Skąd wiesz? Może też udawali pod publikę - zapytał unosząc jedną brew. Na pewno czytał Szekspira, no bo jednak to jego imię zobowiązywało, ale można by sobie wyobrażać, że w obecnych czasach to taki Romeo i Julia mogliby udawać. Bo Salvaggio trochę nie wierzył w miłość, kochał drogie ubrania, kochał szybkie samochody i kochał otaczać się luksusem. Ale kochać kobietę, do tego jedną? Szaleństwo.
Jego rodzice też się nie kochali, szanowali się, to tyle. Jedynie dziadek, gdy opowiadał o nieżyjącej babce to z jakąś taką miłością, ale Romeo jej nawet nie poznał. Nie wiedział jaka ta ich miłość była naprawdę, może podkoloryzowana, pod publikę? Tak, jak ta jego miała być?
Wywrócił oczami, kiedy powiedziała, że potrzebuje pieniędzy. Gdyby ich nie potrzebowała, to powiedziałaby mu, że to chore, tak jak ta jej ładna koleżanka, kiedy jej to zaproponował. Romeo jesteś chory... Czasami miał wrażenie, że jest, ale nie miał innego wyjścia. Musiał to zrobić, żeby przejąć rodzinną firmę, przecież był do tego przygotowywany od dziecka.
- Pracujesz w schronisku? - zapytał marszcząc nos. To nie tak, że nie lubił zwierząt, lubił je, a zwłaszcza psy, ale od swojej udawanej żony chyba... oczekiwał czegoś więcej. Może czegoś bardziej kreatywnego? Mogłaby być artystką. Zamyślił się, ale weterynarz pracująca w schronisku brzmi dobrze. Jego babka podobno wspierała wiele akcji charytatywnych, a zwłaszcza te w których zwierzęta odgrywały jakąś rolę, to dzięki niej dom mody Salvaggio zrezygnował całkowicie z futer.
- Może mu się to spodobać - dodał w końcu. Na kolejne jej słowa ściągnął brwi wciąż pochylając się nad stołem w jej kierunku. Szybko się uczy...
Nabrał powietrze w płuca wciągając je nosem i wypuścił opierając się o oparcie krzesła.
- Może jestem Cię w stanie tego nauczyć... Może nawet jeden taki darczyńca siedzi przed Tobą? - spojrzał na nią unosząc jedną brew. Bez problemu mógł dołożyć do tego cegiełkę, dziadek nawet by to przyklasnął, że Romeo wspiera swoją piękną i dobrą żonę. Już widział te nagłówki w prasie, Salvaggio przekazuje pokaźną kwotę na schronisko w Toronto. Sprzedałoby się to, ludzie lubią zwierzęta.
- Wiesz, że to udawanie przed moim dziadkiem, musi być prawdziwe? No i ślub, na weselu będzie masa ludzi, ich też trzeba odpowiednio oszukać, zdajesz sobie z tego sprawę Celeste? - postukał palcami w blat stolika.
Kelnerka przyniosła im szoty, a Romeo uśmiechnął się do niej nonszalancko.
- Grazie bella - odprowadził ją od stolika spojrzeniem i dopiero wrócił nim do rudej.

Celeste B. Salvaggio
25 y/o, 164 cm
weterynarz Schronisko dla zwierząt
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Romeo V. Salvaggio

Gdyby udawali, to by przeżyli — odpowiedziała, zawieszając na nim wzrok — Romeo niewierzący w miłość? Chodzący oksymoron — skomentowała krótko, zakładając sobie kosmyk niesfornych włosów za ucho. Brzydziła się ludźmi, którzy nie wierzyli w uczucia. Ona właśnie przez nie miała się sprzedać własną duszę dupkowi. W normalnych okolicznościach, by z nim nie rozmawiała. Może by była miła, gdyby przyszedł do jej schroniska. Tylko tacy ludzie, jak on do niego nie przychodzili. Wysyłali czek z wielką sumą. Po co mieliby oglądać cierpienie? Źle wygląda na instagramie.
Tak — powiedziała krótko z większą pewnością siebie. To była jedna z tych spraw, dla których była w stanie uwierzyć w ludzkie dobro. Zwierzęta były całkowicie bezbronne. Wierzyły w ludzi. Szkoda, że na tej miłości musiały tak bardzo cierpieć.
Oh, Romeo. Nie podobam Ci się — spytała, robiąc wielkie oczy. Powachlowała swoimi rzęsami, a jej dłonie zawędrowały do guzików jej sukienki. Rozpięła powoli jeden, chwilę poczekała, by zrobić to samo z drugim — mogę dać Ci coś więcej niż te twoje modelki, coś prawdziwego — mruknęła, zagryzając swoją dolną wargę. Jezu, zaraz zwymiotuje. Tyle obrażania samej siebie. Zaraz wyjdzie sama z siebie i stanie obok. Już sprawiał, że brzydziła się samą sobą. Celeste taka nie była. By ją zdobyć potrzebne było coś więcej niż dobre ciało i piękne oczy.
Skarbie, nie wiem, o co Ci chodzi — odparła, biorąc jednego shota i wypijając go od razu. Potrzebowała sporo alkoholu, jeśli miała go do siebie przekonać — i nie patrz na tę kelnerkę, skoro mam zostać twoją żoną. Mogłabym... — westchnęła cicho — ubrać się lepiej od niej. — skwitowała krótko, odprowadzając kelnerkę wzrokiem. Uniosła brodę ku górze. On musiał jej zaufać, że da radę wszystkich dookoła oszukać. Łącznie z jej własną rodziną.
Lepiej powiedz mi coś o sobie — powiedziała, obserwując go badawczym wzrokiem — oprócz tego, że jesteś dupkiem, który posuwa mnóstwo modelek. To zdążyłam już wyczytać. Albo jedna informacja za jednego shota. Po co ktoś taki potrzebuje żony? — może obywatelstwo kanadyjskie? Ale kto chciałby żyć w Toronto, skoro istniały na świecie takie miasta jak Nowy York, Los Angeles.
27 y/o, 180 cm
dyrektor kreatywny | dom mody Salvaggio Couture
Awatar użytkownika
Ma 28 lat. Pachnie skórą i bergamotką. Nosi bluzy pod marynarką, potrafi rozbroić salę jednym uśmiechem i wkurzyć połowę branży jednym zdaniem.
Miasto go testuje. Dziadek ocenia. Ruda nie daje się oswoić.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkitak
postać
autor

- Może po prostu... udawali za dobrze? - zapytał, bo on też zamierzał to zagrać dobrze. Nawet jeśli musiałby się posunąć do jakiejś ostateczności, no może nie do śmierci, ale kto wie do czego? Wywrócił oczami na te słowa, że jest chodzącym oksymoronem. A kto w świecie, w którym rządzą pieniądze i sława wierzy w miłość? Może Celeste kiedyś się tego przekona na własnej skórze. Że w jego świecie nie ma... miłości.
Zamrugał dwa razy, kiedy zapytała czy mu się podoba. Podobały mu się jej oczy i ogniste włosy... Może gdyby założyła ładniejszą sukienkę, albo gdyby ją...
Uniósł jedną brew, kiedy rozpięła guzik sukienki. Naprawdę chciała się przed nim rozbierać w klubie? Chyba zrobił wrażenie. Przez chwilę patrzył w jej dekolt, może jednak mu się podobała?
W końcu jednak podniósł spojrzenie na jej twarz, jakieś takie znu-dzo-ne.
- Jakbym chciał, żebyś wyskoczyła przede mną z ciuchów, to bym sobie opłacił eskortkę na godziny. Ale moja żona musi mieć trochę więcej klasy. Możesz zapiąć te guziki? - patrzył na nią kiedy sięgnęła po te shoty, i kiedy grała taką... Nie wydawało mu się, że taka naprawdę była, może tylko chciała być, żeby go do siebie przekonać. Ale czy to go przekonywało?
- Jak jesteśmy sami, to nie musisz niczego udawać, chodzi mi o to, żeby przekonać do tego innych ludzi. Nie ją - zerknął za tą kelnerką krzywiąc się nieznacznie, a później, pochylił się nad stołem, tym razem blisko niej, na tyle, na ile pozwalał ten mały stolik między nimi. Spojrzał jej głęboko w oczy i tym razem on przygryzł dolną wargę, tak, jakby rzeczywiście mu się podobała. Jej oczy, jej pełne wargi i jej ogniste włosy, a nie jej dekolt.
- Ale przy dziadku tak właśnie... Głęboko musimy sobie patrzeć w oczy, jakbyśmy nawzajem czytali swoje dusze - powiedział to powoli, cicho, tak, żeby tylko ona go słyszała, ale później... sam parsknął śmiechem - dziadek jest romantykiem, ja nie - znowu oparł się o oparcie krzesła. Sięgnął po shota, wypił go.
Na jej słowa o tym dupku skrzywił się nieznacznie, ale sztucznie.
- Auć, cios poniżej pasa, dupek który posuwa mnóstwo modelek. Nie wiesz Celeste ilu facetów chciałoby się zamienić z tym dupkiem - znowu wywrócił oczami, a później utkwił w niej spojrzenie - dobra, ale inaczej... Ja mówię Ci po co mi żona, potem pijemy po szocie i idziesz ze mną zatańczyć... Ale tak, żeby udowodnić wszystkim dookoła, że wpadłaś mi w oko. Wchodzisz w to? - zapytał spojrzenie znowu wbijając w jej oczy.

Celeste B. Salvaggio
25 y/o, 164 cm
weterynarz Schronisko dla zwierząt
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Romeo V. Salvaggio

Albo przestali udawać? — stwierdziła, unosząc obie brwi do góry. W jej życiu też nie było dużo miłości. Kochała psy, kochała koty i własną rodzinę. Ewentualnie kilka osób, z którymi weszła w związek. Na pewno nie pokochałaby bogacza. Powodował u niej mimowolny odruch wymiotny. Popatrzcie tylko na króla życia. Nawet nie zastanawiał się, jak ona by się poczuła.
W takim razie idealna pani weterynarz, która poświęca możliwość zdobycia fortuny nad dobro zwierząt... brzmi jak kobieta idealna — westchnęła ciężko, wzdychając ciężko. Miała go już dość. Nie potrafiła zrozumiec, czego on naprawdę chciał, czy potrzebował od niej. Miała udawać. Mogła być wyuzdana, szalona. Mogła zamienić się w te wszystkie kobiety... ale po co? Nie była i nie będzie nigdy jedną z nich.
Czy nie muszę udawać, że miałam ochotę zwymiotować? — spytała, unosząc do góry jedną ze swoich brwi. Powędrowała ciut za wysoko. Odwróciła spojrzenie, próbując sprawdzić, czy ktoś jeszcze ich obserwował. Była zdesperowana. Mogła odejść. Nie musieć z nim rozmawiać, a jednak siedziała na krześle. Wróciła powoli spojrzeniem do niego.
Poczuła się nieswojo, gdy tak się w nią gapił. Wpierw jeden z kącików ust zadrżał, po czym zaśmiała się. Nie miała w sobie tyle odwagi, by móc odwzajemnić to spojrzenie. Musiała być na to gotowa. Po potwierdzeniu wszystkiego spotkają się na pewno nie raz.
Czyli nie szukasz modelki, a romantyczną duszę, która będzie Ci patrzyła w oczy, jakby jutra miałoby nie być? — spytała finalnie, wracając do jego oczu. Miały w sobie dziwne ciepło. Gdyby tak odłączyć je od Romeo, może mogłaby je pokochać. Znajdował się w nich ciepły odcień brązu. Miał w sobie coś szalonego, coś zaskakującego.
Szkoda, że żadna szanująca się kobieta nie chciałaby być przez Ciebie dotykana — stwierdziła poważnym tonem, oblizując swoje usta. Mógł być dupkiem, faceci mogliby mu zazdrościć, ale te wartościowe kobiety trzymałyby się od niego z daleka — modelki mają w sobie to, że mają za mało mózgu, by zrobić, jakim jesteś padalcem, Romeo — skoro nie miała się przed nim ukrywać, to mogła podzielić się myślami, które krążyły jej w głowie — wchodzę w to, ale po tańcu będę potrzebowała coś więcej niż shota — kiwnęła głową, bo... może tak mu udowodni, że cały świat uwierzy w ich miłość?
27 y/o, 180 cm
dyrektor kreatywny | dom mody Salvaggio Couture
Awatar użytkownika
Ma 28 lat. Pachnie skórą i bergamotką. Nosi bluzy pod marynarką, potrafi rozbroić salę jednym uśmiechem i wkurzyć połowę branży jednym zdaniem.
Miasto go testuje. Dziadek ocenia. Ruda nie daje się oswoić.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkitak
postać
autor

- A może tak dobrze udawali, że upozorowali swoją śmierć, a tak naprawdę zniknęli? - Romeo by tak zrobił, jakby kochał jakąś dziewczynę, to by z nią uciekł. Zostawił to wszystko. Tylko, że nigdy nie kochał i nie będzie kochał, więc... mógł się pławić w luksusie. Rozsiadł się wygodniej na krześle, jak ten prawdziwy król życia.
- Nie do końca... Brzmi jak naiwniaczka, ale możemy nad tym popracować. Mądra kobieta zdobyła by fortunę, bo wiedziałaby, że w ten sposób może uratować wiele z tych zwierząt - powiedział, tak po prostu jakby tłumaczył jej coś dziecinnie prostego, a nie nazwał jej właśnie naiwniaczką. To i tak delikatne stwierdzenie przecież. Naiwna Celeste.
- Mnie też zemdliło, bałem się, że zaraz zrobisz striptiz na tym stole... - znowu wywrócił oczami. Ale prawda jest taka, że pewnie gdyby nie to, że chciał się za jakiś czas z nią prowadzać, jak ze swoją żoną, to nie miałby nic przeciwko temu. Westchnął ciężko, kiedy spuściła wzrok, kiedy nie odwzajemniła tego spojrzenia.
- Jak będziesz taka... wstydliwa, to to może być problem - stwierdził nie odrywając od niej spojrzenia, ale znowu oparł się na krześle. A spojrzenie to był dopiero początek góry lodowej, bo na pewno będzie musiał ją czasem... trzymać za rękę, albo nawet... pocałować!
- Szukam dziewczyny, która jest coś warta, a przynajmniej będzie w oczach mojego dziadka. I która oszuka go, że jest we mnie zakochana. Może być romantyczka, a może być... choleryczka, mnie jest wszystko jedno, czy będziemy przy nim patrzeć sobie w oczy, czy zaliczać drugą bazę, ważne żeby uwierzył - musiał jej postawić sprawę jasno. Nie będzie przecież wiecznie przed nią udawał jakiejś cnotki i ro-man-tyka, bo ani jedno, ani drugie nie było w jego stylu. Chociaż... przy dziadku może trochę poromantyzować, jeśli to ma przynieść jakieś efekty.
Na jej kolejne słowa znowu strzelił oczami, zaraz mu się zakręci od tego w głowie.
- Zdziwiłabyś się... - powiedział tylko, bo Romeo jak chciał to bywał czarujący, tylko, że dzisiaj chyba nie za bardzo mu się chciało. Dzisiaj chyba stawiał na szczerość, żeby ją sprawdzić. Prychnął kiedy nazwała go padalcem.
- Celeste, ale Ty też jeszcze nie poznałaś mnie od tej mojej... najbardziej śliskiej strony. Padalec to wąż, si? - uniósł jedną brew, w końcu ona tutaj była we-te-ry-na-rzem. Przyglądał się jej uważnie i trochę się spodziewał, że nie podejmie wyzwania, a tu jednak, mimowolnie się uśmiechnął.
- Zamówię Ci co chcesz, jeśli taniec będzie tego warty... - powiedział z tym swoim nonszalanckim uśmiechem, a później pochylił się nad stolikiem w jej kierunku - to jest warunek dziadka - zaczął - ustatkowuję się, znajdują sobie żonę, a on przekazuje mi firmę, a mi zależy na tej firmie, bardziej niż na modelkach i najbardziej na świecie w ogóle - no tak od dziecka był do tego przygotowywany, gdyby był trochę inny, może już dostałby ten najważniejszy stołek? Ale co poradzić, kiedy on oprócz tego, że był cholernie zdolny, po matce, to jeszcze miał zamiłowanie do pięknych kobiet, po ojcu?
- W tej chwili dziadek jest w Toronto i otwiera tutaj oddział, i to jest dla mnie test. Ale ten z pracownią zdam bez problemu. A Ty mi pomożesz zdać ten drugi... Ten z ustatkowaniem i żoną - miał nadzieję, że mu pomoże, bo już nie chciało mu się szukać kolejnych kandydatek. Dziewczyny w Toronto były... nudne. Uważały to za szaleństwo, albo za jakąś podpuchę, a on przecież stawiał sprawę jasno. Chwycił za kieliszek i podsunął go rudej, a drugi wziął dla siebie, przechylił go i odstawił na stolik. A później wstał i wyciągnął do niej rękę.
- Ja byłem szczery, teraz Ty trochę poudawaj, bo jutro nasze zdjęcia mogą znaleźć się na plotkarskich portalach, a ja postaram się, żeby nagłówki były trochę inne niż zawsze, może coś w stylu... Jak on na nią patrzy? Zawróciła mu w głowie? - wystarczyło sypnąć groszem, żeby prasa ubrała to w piękne słowa, w piękną historię miłosną - mogłaś założyć lepszą sukienkę... - rzucił jeszcze i zrobił krok w jej kierunku.

Celeste B. Salvaggio
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ W czasie”