25 y/o, 168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Eric Stones

Posiadaniem rodziny, domu i pracy — skwitowała krótko bez żadnego zastanowienia Mia, wbijając w Erica bardzo intensywne spojrzenie. Jakby komunikowała mu, że ona nie posiada żadnego z tych trzech w tak prozaiczny sposób.
Chociaż to może jakaś nic nieznacząca metafora?
Eric, to opuszczony dom jakiejś jebanej sekty — przypomniała mu, kręcąc głową. Nie potrafiła uwierzyć w to, co on do niej mówił. Lekko wykrzywiły się jej usta, kiedy wpatrywała mu się prosto w oczy. Co on właściwie sobie myślał? Niby wykształcony człowiek, przynajmniej takie miała wrażenie, a gada same głu-po-ty. — tak nazwę ich creepami, a dodatkowo de-bi-la-mi. Przypomnę budynek sekty, dokonywano tu morderstw. Nikt normalny by tu nie wszedł o tej porze — także dla niej Eric nie miał totalnego żadnego wytłumaczenia. Wręcz ją zdenerwował tym, co do niej mówił. Właśnie z tego powodu, o którym mówiła Smith, nikt, totalnie nikt, się tutaj nigdy nie zapuszczał. Gdyby sama nie rozpuszczała tych plotek, sama by tu nie spała.
Nawet kurwa Mia miała jakieś pojęcie stabilności.
Eric, ruchaliśmy się. Nie jestem jakąś cnotką niewydymką. Przecież mnie nie zamordujesz — a przynajmniej takie wrażenie miała Smith. Kątem oka spojrzała na jego rękę. Była całkiem ciepła i przyjemna. Może by ją zaliczył w domu sekty, ale nie... Wolał odjebać jakiegoś mentalnego fikołka z tańcem... w takim miejscu.
Faktycznie romantyczne — zamordowanie przez seryjnego mordercę i święty spokój od Erica. Na obie rzeczy mogłaby przystać jedynie skinięciem głowy. Sama nie wiedziała, czy byłaby z tego powodu szczęśliwa. Wbiła w Erica ostre, ale wręcz oschłe spojrzenie.
Chyba widzisz różnicę między klubem od tańczenia, a tym miejscem — skomentowała krótko, unosząc wzrok na Erica. Jeśli nie czuł subtelnej różnicy między miejscem zbrodni, a parkietem, gdzie wszyscy tańczyli, to było z nim naprawdę źle.
Tak — odparła krótko, bo pytanie by brzmiało: gdzie ona niby miałaby teraz spać? Nie miała domu, żaden hostel jej w tym momencie nie przyjmie.
24 y/o, 178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Blue screen or Error.exe? Oh well...
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

- Tu się zgadzam. Albo raczej z tym wszystkim co wymieniłaś. - odparł, odbierając to piorunujące spojrzenie Mii, jednocześnie nie przerywając kontaktu wzrokowego i zastanawiając, czy któregoś z tych jej brakuje.
- Jeśli potrzebujesz miejsca, gdzie mogłabyś się zatrzymać to możesz u mnie, dopóki czegoś nie znajdziesz. - powiedział, wzruszając ramionami. Tak, naprawdę oferował swoje mieszkanie, bo to było jedyne z tego co wymieniła, w czym mógł jej pomóc. Nie wiedział nic o jej rodzinie ani o tym, gdzie pracowała. Wiedział natomiast, że zadawała się z osobami, które lubiły zabawy nożami. Automatycznie spojrzał na szyję dziewczyny by sprawdzić, czy po ranie nie było już ani śladu.
Nie ucieszyły go słowa Mii dotyczące miejsca, gdzie aktualnie się znajdowali. Odwrócił się, bo miał wrażenie, jakby coś właśnie dotknęło jego ramienia A może to tylko moja wyobraźnia... sam nie był pewien. Poruszył ramionami tak, jakby właśnie coś strzepywał.
- Natknęłaś się na coś? Jakieś narzędzia? Spisy? - spytał z całkowicie czystej ciekawości, bo choć z jednej strony miał pewne obawy, czy aby zaraz ktoś z zewnątrz się nie zjawi tj. jakiś strażnik lub potomek jednego z członków wspomnianej sekty, tak z drugiej, był ciekaw, czy i co się zachowało. Z tego wszystkiego, miał wrażenie, że robi mu się jakoś chłodniej, dlatego podszedł do jednej ze świeczek i przysunął dłonie tak, jakby właśnie ogrzewał się obok ogniska.
Parsknął krótkim śmiechem, gdy usłyszał kolejne słowa Mii, bo rozbawiła go tą cnotką niewydymką, a następnie odezwał się dopiero po dłuższej chwili, ponieważ chciał by było tak nieco tajemniczo.
- Jesteś tego pewna? - spytał, próbując brzmieć poważnie. Nie skomentował następnych słów Mii, ponieważ procesował skinięcie głowy.
A więc o to jej chodzi? Żebym zniknął z jej życia? westchnął, chowając dłonie do kieszeni spodni.
- No widzę. Już zapomnij, że Ci to proponowałem. - odpowiedział chłodno, machając ręką.
Skinął głową, przyjmując tę odpowiedź do wiadomości, choć tak naprawdę nie chciał sobie iść.
- Jakbyś jednak wolała spać w... lepszych warunkach, wiesz gdzie mieszkam. - powiedział, jeszcze chwilę ogrzewając dłonie przy świeczce, a następnie patrząc przez okno. Czyżby ktoś też zwiedzał opuszczone budynki? powiedział do samego siebie, bo ktoś mu przed chwilą mignął.
- Ktoś chyba też jest ciekaw co się znajduje w tych budynkach. - rzucił ciszej, odchodząc od okna, by stanąć znów naprzeciwko Smith. Nic nie powiedział, tylko stanął i spojrzał jej w oczy, jakby czegoś w nich szukał.

Mia Smith
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o, 168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Eric Stones

Naprawdę myślisz, że jestem bezdomna? — spytała, robiąc dość... nieoczywistą minę. Pełną jakiegoś obrzydzenia wymieszanego z dziwnym zaskoczeniem. Nie pozwoliłaby sobie na takie szybkie odsłonięcie. Praca dealera była zaliczona, choć wiedziała, że większość osób nie zaliczało jej do dość standardowych. Rodzina i dom to były dwie rzeczy, na które nigdy nie mogła sobie pozwolić. Kiedy zaczynała już komuś ufać, zawsze została raniona.
Może Eric mógł mieć dobre serce, ale ona nie miała zamiaru mu zaufać.
Ile ty masz lat, że nawet nie wiesz, gdzie wchodzisz? — spytała, marszcząc poważnie brwi i kręcąc głową. Co by nie powiedziała, denerwował ją na każdym kroku. Kiedy idziesz zwiedzać opuszczone miejsca, może jednak sprawdź, gdzie wchodzisz. Nagle okaże się, że trafiasz do miejsca kultu, w którym zabijają słodkie szczeniaczki — nic nie znalazłam, bo nie szukałam — stwierdziła spokojnym tonem, przymykając oczy. Cokolwiek by nie powiedziała, nie miała niczego ważnego do dodania.
Za dużą pipką na to jesteś — parsknęła krótko, słysząc o jego zamiarach. Eric by jej nie skrzywdził. Nigdy by w to nie uwierzyła. Nie uratowałby, tylko po to by później ją zranić. Cokolwiek by jej nie powiedział, nie uwierzyłaby. Oceniała Erica jako całkiem dobrego mężczyznę. Takiego któremu mogłaby zaufać, o ile byłaby w stanie to zrobić.
Zapytam jeszcze raz. Naprawdę wyglądam Ci na bezdomną? — spytała już poważniejszym tonem, unosząc jedną brew. Nie rozumiała go. Czemu on właściwie ją zapraszał? Nic się dla niej nie zgadzało. Uprawiali jeden raz seks, a on zachowuje się, jakby co najmniej się jej oświadczał. Nie potrzebowała przy sobie innych ludzi. Odkąd pamiętała, była samowystarczalna.
Co? — spytała, podchodząc do okna. Zlustrowała całą sytuację wzrokiem. Ktoś faktycznie postanowił jeszcze wejść tu w nocy. Szybko chwyciła za swój plecak i ruszyła w stronę dołu — spierdalamy stąd Stones — krótkie, ale ciche. Spojrzała jeszcze raz na Erica, kiwnęła głową, by szedł za nią. Stanęła przy oknie, z którego skoczyła prosto w krzaki. Nie będzie liczyła spotkanie z psychopatą, zwłaszcza kiedy...
w Toronto grasował seryjny zabójca.
24 y/o, 178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Blue screen or Error.exe? Oh well...
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

- Nie. Myślałem, że chcesz odpocząc od miejsca w którym mieszkasz. - odpowiedział zgodnie z prawdą, wzruszając ramionami. Niejednokrotnie słyszał, jak to znajomi mieli dość swoich współlokatorów albo sąsiadów, dlatego decydowali się na przenocowanie u kogoś lub powrót do domu rodzinnego na kilka nocy. Eric nawet kilkakrotnie był zmuszony spać poza domem, gdy np. nie było prądu lub wody przez parę dni albo np. wypił tyle, że wolał spać u organizatora domówki.
Stones przewrócił oczami, gdy usłyszał pytanie Mii.
- Dobra, już się nie denerwuj. Fakt, nie zrobiłem dobrego rozeznania ale po prostu uznałem, że wejdę na yolo. - odparł, bo do głowy mu nie przyszło, że to miejsce mogło być miejscem spotkań jakichś kultystów. Czytał opinie o okolicy ale chyba musiał pominąć wzmianki o sekcie. Nie jechał na wczasy, by dobrze przygotować plan zwierd@zania, tylko łaził po opuszczonych budynkach - nie wierzył że każdy, kto postanawiał rozpoczynać lub ogólnie bawił się w urbexy, czytał od A do Z o miejscu, które planował odwiedzić szczególnie, jeśli dom np. należał do osoby, która opuściła ten świat całkiem niedawno.
- Ha ha… miło, że tak o mnie uważasz. - odparł, choć faktem było, iż nie miał zamiaru jej skrzywdzić, ani celować do niej z broni.
- Już mówiłem, że nie. - odpowiedział, nie spodziewając się, że w ten sposób odbierze jego słowa. On jedynie chciał jakoś pomóc ale skoro nie chciała… to nie planował podczas tego spotkania wyciągać pomocnej dłoni tj. powtarzać, że gdyby chciała, to u niego znajdzie się dla niej miejsce do spania.
Zamrugał dwa razy jakby nie ogarniając, dlaczego nagle mają spierdalać, ale koniec końców tylko skinął głową i nim wyskoczył za Mią, zgasił świeczki jakby mając nadzieję, że w ten sposób, ograniczy pole widzenia - bo o wiele gorzej widziało się bez światła Gorzej, jeśli ten ktoś ma latarkę. no ale już nie chciał nad tym dywagować, tylko wyskoczył za Mią i podążał za nią. Rozejrzał się na boki i palcem wskazał kierunek, w którym powinni podążać by trafić do jego auta. Nie stał on blisko, ponieważ tego dnia zapragnął pospacerować. Upewniwszy się, że nigdzie nie widzi żadnego cienia, sięgnął jedną ręką po scyzoryk a drugą wykonał gest w kierunku Mii, by podążyła za nim. Zdawało mu się, że usłyszał jakiś krzyk, ale nie planował sprawdzać. Był skupiony na dobieganiu do ścian domów obok (i przyklejaniu się do niej plecami) oraz na bezpieczeństwie Mii. Czuł, jakby był odpowiedzialny zarówno za swoje, jak i jej życie - choć do końca nie miał pewności kim mógł być człowiek, którego widział oraz czy zaraz nie trafią na kogoś jeszcze.

Mia Smith
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o, 168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Eric Stones

To nie znaczy, że znowu chciałabym trafić do twojej jaskini męskości — skwitowała krótko Mia, kręcąc głową. Nawet jakby męczyli ją współlokatorzy, już jacykolwiek inni ludzie, nie wyszłaby z własnych czterech kątów. Sama stałaby się najgorszą wersją samej siebie, co wcale nie byłoby trudne, by ich wykurzyć raz a dobrze. W ten sposób byłaby pewna, że życie będzie wyglądało według jej widzimisię, a nie kogoś innego.
Jeśli zaczynało jej na czymś zależeć, to walczyła.
Jak o ten automat na rogu dwóch ulicy, z którego zawsze zlatywała dodatkowa puszka.
To zacznij je zrobić, bo ktoś kiedy pozbawi Cię głowy. To jak chodzenie po Meksyku bez przewodnika, nigdy nie wiesz, kiedy ktoś postanowi Cię porwać — skwitowała krótko, mierząc go odrobinę zmieszanym wzrokiem. Eric wydawał się jej... głupiutki. Chociaż może po prostu taki był. Trudno jej było go pojąć. Momentami wręcz był dla niej nielogiczny. Zbyt beztroski na lata, które zdążył przeżyć. Smith widziała ludzi usposobionych w ten sposób, było to w liceum. Dawno temu.
Gdy się zaśmiał, zabrzmiał jeszcze bardziej creepy niż kiedykolwiek. Zmierzyła go tylko krótko, chłodno wzrokiem i pokręciła głową. Powinna się już do niego przyzwyczaić. Eric po prostu taki był.
Nie wiedziałaby, co by musiało się zadziać, żeby ponownie u niego spała. Dla niej to była sprawa czysto honoru. Takiego, którego nie dało się złamać. Nie mieli między sobą dobrych stosunków, więc... raczej się u niego nie pojawi.
Mia za to siedziała w krzakach wpatrzona w dom. Spojrzała kątem oka na Erica. Wydawał się być gotowy do walki. Ona wolała siedzieć cicho, dopóki nic się nie zadzieje. Nie była głupia, słyszała o tym spierdalającym seryjnym mordercy. Mógł to być on. Chwilę później usłyszała kolejny szelest. Zegar tykał, a wraz z nim czas. 10 sekund później przeszła kolejna osoba, a Smith finalnie pobiegła w stronę Erica. Przytrzymała go za rękaw koszuli. Jeśli byłby to morderca... mogli ochronić bezbronną ofiarę. Stała przy nim, czekając aż...
Usłyszą głośne odgłosy kopulowania.
Widocznie ludzie mieli przeróżne fetysze, a ten budynek był jednym z nich.
24 y/o, 178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Blue screen or Error.exe? Oh well...
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Cisnęło mu się na usta zapytanie, czy aż tak jej było źle w tej jego jaskini ale ostatecznie uznał, że odpuści sobie zadanie tegoż pytania - domyślał się, co by usłyszał, a już mu wystarczyło zostaniem nazwanym pipką. Gdyby stworzył księgę epitetów, jakie usłyszał od panienki Smith.
- Kto wie, może kiedyś zechcesz. - rzucił wzruszając lekko ramionami - w sumie powiedział to bardziej do siebie niż do niej. Nie planował przecież przerzucić ją sobie przez ramię i zanieść do samochodu, by potem ją więzić - nie był psycholem. Jak już było wspomniane wcześniej, chciał jedynie jej jakoś pomóc. Poza tym, on dalej pamiętał o tym, że na obiad zjadłaby kurczaka.
Skinął głową by dać znać, iż przyjął słowa Mii do wiadomości i przed następnym łażeniem po opuszczonych domach, postara się zrobić (o ile nie zapomni) nieco dokładniejszy research.
- Dobrze. Postaram się je robić. - powiedział, kładąc sobie dłoń na serduchu. - A tak w ogóle... chciałabyś kiedyś odwiedzić Meksyk? - spytał, totalnie randomowo. On na swojej liście państw do odwiedzenia, miał m.in. Włochy, Brazylię, Islandię, Australię i Japonię. Więc gdyby udało mu się wygrać w jakiejś loterii, pieniądze z wygranej przeznaczyłby na podróżowanie - a przynajmniej jakąś część choć zależałoby też ile by tych pieniędzy wygrał. No ale zaraz przestał myśleć o podróżach, ponieważ przestawił się w protective and ready to battle mode.
Zauważył kolejną osobę i poczuł, jak Mia łapie go za rękaw koszuli. Spojrzał na nią, a potem na osobę, która zaraz przekroczyła próg domu z którego uciekli.
- O kurwa.... - wymsknęło mu się, lecz zaraz potem wybuchnął śmiechem, bo co jak co, ale tego to się całkowicie nie spodziewał.
- Klimatyczne miejsce sobie wybrali. - dodał, gdy przestał się śmiać. Słysząc trzask dobiegający skądś obok, Eric czym prędzej złapał Mię za rękę.
- Mimo wszystko spierdalajmy stąd. Nie wiem, czy każdy kto tu przyjdzie, będzie miał takie same zamiary co tamci. - powiedział, wskazując głową kopulującą się parkę, a następnie szybkim krokiem zaczął iść, co jakiś czas zerkając, czy aby nikt ich nie śledzi, bo miał wrażenie, jakby mieli ogon.

Mia Smith
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o, 168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Eric Stones

Tyle że Mia to słyszała. Uniosła wysoko jedną ze swoich brwi i parsknęła krótko. Nie, nie chciałaby. Była najbardziej niezależną kobietą, którą cały świat widział. Potrafiła wypinać pierś do przodu, a dodatkowo nigdy, przenigdy nie pokazałaby własnej słabości. Tego nauczyło ją życie. Musiała umieć sama o siebie zadbać, bo na nikogo innego, nigdy, przenigdy nie mogła liczyć.
Była pewna, że Stones nie był wyjątkiem. Gdyby usłyszał całą jej historie, zwyczajnie by się wystraszył i już więcej się jej nie pokazywał na oczy.
Czemu pytasz o tak randomowe rzeczy? — spytała finalnie i sama nie wiedziała, jak bardzo randomową osobą Eric już był. Powoli zastanawiała się, czy nie wchodził na poziom jakiejś Grażynki na targu, czy jednak losowego dzika pojawiającego się w centrum miasta. Był dla niej coraz bardziej zagadkowy i nie wiedziała, w jaki konkretnie sposób powinna to ugryźć — po co miałabym tam być? Żeby ktoś mnie porwał? Pojechałabym, bo jest tam ciepło — bo prawda o Meksyku była taka, że trzeba było wiedzieć, gdzie się chodzi. W przypadku trudniejszych myśli zaszyć się w miejscu, w którym nie warto byłoby wariować. Tylko hotel, plaża i ewentualne wycieczki z przewodnikami. Tyle wiedziała Mia. Same gangusy były w Meksyku, a jej wystarczały już te, które były w Toronto.
Nie skomentowała krainy uciech. Zwyczajnie nie mogła, choć szyderczy uśmiech pojawił się na jej twarzy.
A ty co? Cykasz się cykorze? Jakiś seryjny morderca został wypuszczony, a ty boisz się jakiegoś bobera, czy innej sarny? — oczywiście, że zauważyła. Nie byłaby sobą, gdyby tego nie zrobiła. Kątem oka widziała to zawahanie. Wzrokiem spadła do ich złączonych dłoni. I co? Mieli teraz chodzić razem po bułki? — może chciałabym wrócić do tej jaskini pełnej rozkoszy? — prychnęła, a jej uśmiech wykrzywił się szyderczo. Nie, nie chciała, ale były rzeczy, do których nawet Mia Smith się nie przyzna.
24 y/o, 178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Blue screen or Error.exe? Oh well...
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

- Bo po prostu jestem ciekaw. Sam nigdy w nim nie byłem. Mój ojciec tam był kilka razy w delegacji... - zawiesił się, a jednocześnie zastygł na chwilę, ponieważ nie lubił rozmawiać o swoim ojcu, którego ostatnimi czasy więcej nie było niż był i który praktycznie zawsze wracał zmęczony po pracy. Eric w tamtej chwili uświadomił sobie, że ostatni raz widział ojca... w maju Nawet nie zjawił się na urodziny mamy. Stones zacisnął pięść i aż miał ochotę na czymś wyładować złość, lecz przypomniał sobie, że nie był sam.
- A nie chciałabyś też przy okazji spróbować tam tej ichniejszej kuchni? Ja bym spróbował takiego tacosa. - jasne, było mnóstwo knajp, oferujących meksykańskie jedzenie, lecz co innego było zjeść w knajpie, a co innego, kiedy siedziało się w Meksyku i było się obsługiwanym przez kelnera w sombrero a muzykę przygrywali mariachi. Aż mu się przypomniało avocados from mexico.
- Nie cykam się. Po prostu nie chcę.... - Żeby coś Ci się stało- potem czytać wiadomości i zastanawiać się, czy piszą lub mówią w nich o Tobie czy o kimś innym. - wyjaśnił, wzruszając ramionami. Mówił to wyraźnie i dość chłodno, lecz z przejęciem.
- A masz pewność, że tam jest zwierzę? - spytał, wskazując krzaki. Zmrużył oczy, bo przeżył szok. Czy ona właśnie chciała....
- Że do tamtej jaskini chcesz wracać? Serio? - uniósł brew, nie mogąc uwierzyć własnym uszom.
- Moją jaskinią gardzisz a zamiast tego, wolisz wracać tam, gdzie właśnie ruchają się jacyś obcy ludzie? Tego się ekhm... nie spodziewałem. - odparł, dalej procesując słowa wypowiedziane przez Smith. Dopiero po chwili ogarnął, że wciąż mają złączone dłonie. Spojrzał na nie, a potem przeniósł swój wzrok na oczy Mii, chcąc w ten sposób nawiązać kontakt wzrokowy. Wiedział, że nie był jedi i nie mógł kontrolować niczyjego umysłu.
- Istnieje jakiś sposób, by móc przekonać Cię, żebyś tam nie wracała? - spytał, będąc ciekaw, bo jeśli nie było żadnego sposobu, to czy był w ogóle sens próbować?

Mia Smith
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
25 y/o, 168 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Eric Stones

Czyli szczęśliwa rodzinka odhaczona— mruknęła Mia, wywracając teatralnie oczyma. Co mogłaby powiedzieć więcej? Eric bawił ją swoim zachowaniem. Nie zauważyła tych zaciśniętych pięści, on miał rodzinę, a ona z kolei jej nie miała. Dla niej sprawa wyglądała prosto. Masz kogoś na, kogo można by liczyć, lub zastanawiać się, czy jest dobrą osobą, a ona? Ona miała tylko samą siebie i zawsze była sama jak palec — mówisz, jakby w Toronto nie było meksykańskich restauracji — czasami miała wrażenie, że tylko punktuje Erica. Jasne, może meksykańskie żarcie inaczej w nim smakowało. Za to Mia nigdy nie pomarzyłaby o jakichkolwiek większych wakacjach tam.
Przejmujesz się mną? — spytała, przekręcając głową. Jeszcze tak wybitnie się do tego przyznawał. Nie byłaby sobą, gdyby nie zmierzyła go wzrokiem. Normalni ludzie, posiadający uczucia, bywali jednak zabawni — weź, sobie nie kpij. Praktycznie się nie znamy Stones — i to była czysta prawda. Raz się przespali, nic o niej nie wiedział, a ona nie miała zamiaru dać mu pokazywać swoje słabości i myśli, które skrywane były wewnątrz jej głowy. Za bardzo broniła się rękoma, nogami, by dać taką możliwość pierwszej, lepszej osobie.
Nie, ale jest większa niż seryjny morderca uciekający z więzienia — spojrzała na niego poważnym wzrokiem, mierząc go od dołu do góry. Naprawdę? Człowiek? Jeśli chodziło o prawdopodobieństwo, to nawet inna opcja nie istniała.
A masz jakieś lepsze zajęcie? Zagramy w Chińczyka? — spytała, unosząc jedną ze swoich brwi dosyć wysoko. Cokolwiek miałaby powiedzieć, kompletnie tego nie widziała. Jaskinia kultu miała przynajmniej swój klimat, który uniemożliwiał głupim osobom wchodzenie na jej teren.

Dlaczego twoja jaskinia miałaby lepsza? Nie pierdolisz się w niej? — dalej trzymała się za rękę, ale prychnęła. Doskonale wiedziała, że w tym momencie go prowokuje. Nie miała zamiaru zatrzymywać swoich słów i nigdy by tego nie zrobiła — wychodzi na jedno — mruknęła. Choć kolejne słowa bardziej ją zainteresowały. Zaczęło ją ciekawić jakie ograniczenia mężczyzna mógł mieć — a jak powiem, że nie? — spytała, uśmiechając się prowokująco. Był dla niej zbyt łatwy, za bardzo się starał. Takie zachowanie nie mogłoby być prawdziwe — co byłbyś w stanie zrobić, żebym już tam nie wracała, Stones? — ciekawiło ją to. Musiała się dowiedzieć.
24 y/o, 178 cm
junior software engineer at AG Industries
Awatar użytkownika
Blue screen or Error.exe? Oh well...
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Eric prychnął i przewrócił oczami.
- Nic nie wiesz… - odburknął, ściszając glos. Raczej nie opowiadał na prawo i lewo, bo nie każdy musiał wiedzieć, że od pewnego czasu Eric odnosił wrażenie, że choć ma ojca, to go nie ma bo pan Stones żył głównie pracą i wykresami. Poza tym, pamiętał nie jedną kłótnię, trzaskanie drzwiami i słowa... Czasami zastanawiało go, czy istniał jakiś sposób na odzyskanie ojca tj. wyciągnięcie go z tego wiru.
- Nie no, wiem, że w Toronto są meksykańskie knajpy, tylko po prostu inaczej smakują dania za granicą a inaczej w knajpach. Znaczy nie mówię że wszystkie restauracje są złe żeby nie było ale np. dzięki temu, że jadłem w Korei, wiem, jak powinien smakować prawdziwy kimbap. - wyjaśnił, bo żeby było jasne, on nie skreślał knajp, tylko chodziło mu o te minimalne różnice, możliwość porównania oraz wyrobienia opinii.
- Coś tam wiem, ale fakt, biografii raczej jeszcze bym nie mógł stworzyć. - odparł, przyznając Smith rację i patrząc jej w oczy. Jasne, mógł zacząć ją teraz zasypywać masą pytań, lecz okoliczności raczej nie były sprzyjające chociaż...
- Nigdy nie wiadomo. - rzucił, wzruszając ramionami. Miał ogromną ochotę poświecić w kierunku krzaków latarką, lecz wolał nie zwracać na siebie uwagi, bo o ile w krzakach faktycznie mógł siedzieć sobie jakiś zwierz, tak nie wiadomo, kto jeszcze mógł być obecny w okolicy.
- Możesz ze mną połazić po opuszczonych domach, możemy pojechać do burger kinga, pojechać na kręgielnie i nie, nie w Chińczyka. Mam też inne gry. - powiedział, rzucając propozycjami i szczerze? Jeszcze kilka miał w głowie, ale powiedział te, które wpadły jako pierwsze. Poza tym, poza planszówkami, mogli też pograć w jakiegoś coopa na konsoli (bo miał PS5).
- Bo... no pierdolę ale moja jaskinia jest bez dziur w oknach, po podłodze nie walają się kamienie i jest ciepło. - odparł, wyliczając wszystko na palcach.
- A! No i sekta się w niej nie spotykała. - dodał jako kolejny punkt na stronę swojej "jaskini". Westchnął słysząc odpowiedź na zadane pytanie. Czy w sumie powinienem być zaskoczony? Najpierw chciała spać, teraz nie chce się stąd ruszać? Czy nie lepiej odpu... nie dokończył tej myśli, ponieważ zaczął obmyślać sposób, by jakoś ją przekonać do zmiany zdania. Pomysły miał dwa. Zbliżył się do niej i zaczął nachylać z zamkniętymi oczami, wcześniej kładąc ręce na ścianie budynku przy którym stali z obu stron Mii tak, by nie mogła tak po prostu odbiec w bok. Zatrzymał się milimetry przed ustami dziewczyny.
- Na przykład... kupiłbym Ci tyle razy kurczaka na obiad, ile byś tylko chciała, a zamiast porno w jaskini, mogłabyś oglądać serial na Netflixie. Natomiast jeśli chodzi o trzeci powód... to stoi on przed Tobą. - i po tych słowach najpierw złapał jej dłoń i powoli położył ją na swoim umięśnionym torsie, a następnie .złączył ich usta w pocałunku, przyciskając Mię do ściany. Starał się ją całować tak, jakby od tego pocałunku wiele zależało. Jakby wóz albo przewóz.

Mia Smith
OIIA OIIA
do ustalenia/dogadania
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”