
 
Tak zrodził się Zio - „wuj”, choć ironia tego przydomku polegała na tym, że starsi i młodsi wiedzieli, iż nie chodzi o więzy krwi, a o aurę kogoś, kto nie zawodzi. Chłodny, pragmatyczny, zawsze obecny, gdy trzeba było kogoś ukarać albo ochronić. „Rodzina jest wszystkim” - mawiał, a jego życie stawało się tego dowodem. Lata mijały jak kolejne transporty przez port: dyskretnie, lecz nieustannie. Gaetano wspinał się, choć nie szukał władzy. Był narzędziem, pięścią, żołnierzem, którego respektowano i którego się bano. Aż do dnia, w którym śmierć ojca przecięła nić jego losu. Decyzja zapadła ponad nim, jak zawsze. Kanada. Toronto. Pretekst: rozszerzenie wpływów, kontrola nad handlem tytoniem i narkotykami. W rzeczywistości jednak wielu chciało go odsunąć - za dużo wiedział, zbyt wiele razy udowodnił, że nie zna litości. Gioia Tauro straciła swojego cichego kata, a północne miasto zyskało człowieka, którego przeszłość pachniała żelazem i dymem.
Toronto okazało się inne tylko na powierzchni. Nowoczesne wieżowce, kanadyjski porządek, uprzejme uśmiechy - to była maska. Pod spodem wciąż rządziły te same prawa. Strach, lojalność, przemoc. To wszystko było znajome. I tam właśnie odnalazł Giovanniego Salvatore, którego kojarzył jeszcze z Kalabrii. Giovanni - zawsze z dystansem, zimnym błyskiem w oku, strateg o dłoniach nieskalanych brudem portowych magazynów. Ich ścieżki krzyżowały się rzadko, ale wystarczająco, by pamiętać twarze i czyny. W Kanadzie ich relacja nabrała nowego znaczenia. Giovanni liczył, planował, mówił językiem liczb i wpływów. Gaetano był mieczem, który wykonywał te obliczenia w ciszy, zostawiając za sobą ciała. Razem stanowili równowagę - głowa i pięść, kalkulacja i bezwzględność.
Emigracja nie wymazała pierwotnych zasad, które Carbone wyznawał od zawsze. Pierwsza, rodzina jest najważniejsza. Druga, nigdy nie zostawiaj świadków.
W wieku pięćdziesięciu lat Gaetano nosi w sobie całą historię Kalabrii. Twarz poorana zmarszczkami, nie przez śmiech, a przez gniew i czuwanie. Blizny mówią więcej niż słowa. Siwe pasma włosów przypominają, że czas nie oszczędza nikogo, nawet tych, którzy wierzą w swoją nieśmiertelność. Wokół niego roztacza się zapach wody kolońskiej i dymu tytoniowego, a pod tym wszystkim kryje się nuta, której nie można się zmyć - zapach krwi, która na zawsze wżarła się w jego skórę. Wyjątkową niechęć żywi do kanadyjskich gangów motocyklowych, które wzbudzają w nim jedynie pogardę. Dla niego są jak dzieci bawiące się w wojnę - prymitywni, chaotyczni, głośni. Nie rozumieją, że prawdziwa władza działa po cichu. Gaetano jest milczeniem, które poprzedza krzyk. Cieniem, który nie znika.
W jego sercu tkwi lojalność, której nie da się kupić. Rodzina była, jest i będzie wszystkim. Rodzina daje sens w świecie, który nie zna miłości. I może właśnie to czyni go najbardziej niebezpiecznym - człowiekiem, który zabija bez mrugnięcia okiem, a dla swoich jest gotów oddać życie.
W oczach świata jest zimnym katem, egzekutorem zasad, żywym przypomnieniem o tym, że mafia nie zapomina i nie wybacza. Lecz w głębi duszy był i jest kimś więcej: synem, którego dzieciństwo spalono w ogniu lojalności, mężczyzną, którego dorosłość naznaczyła przemoc, i strażnikiem rodziny, który nigdy nie pozwoliłby jej upaść.
Gaetano „Zio” Carbone - milczący, nieubłagany, wierny.
Ostrze, które ciągle czeka na kolejny rozkaz.

 
				
 
									 
				
 
									