- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Rozumiem cię — zaczęła ostrożnie, chociaż tak naprawdę nie do końca wiedziała, z czym na co dzień mierzy się młodsza Miller. — Nie każdy potrafi znieść takie rzeczy, jak te, o których mówisz. Koszmary, trudne sytuacje, wspomnienia wracające w snach... To jest przytłaczające. Ale wcale nie musi być słabością. To po prostu to pokazuje, że masz swoją własną wrażliwość.
Zaylee uważała, że sesja w prosektorium byłaby czymś oryginalnym i rzadko spotykanym, ale nie chodziło o to, żeby Lyn ryzykowała swoją równowagę tylko po to, żeby coś było unikatowe i niepowtarzalne. Sama musiała znaleźć tematykę, która ją zainteresuje. Coś, co da jej wyzwanie, ale nie wywoła poczucia zagrożenia i dzięki czemu poczuje się komfortowo, a jednocześnie pozwoli się rozwijać. Trzeba było to tylko odpowiednio wyważyć.
Patrzyła uważnie na siostrę, zauważając, jak jej ręce bezradnie rozkładają się na boki, a oczy błyszczą od nagłej iskry pomysłów, które pojawiają się i znikają.
— Hej, nie ma nic złego w kombinowaniu — uspokoiła ją gestem dłoni. — Wystarczy, że wszystko będziesz robić autentycznie. A jeśli nic nie wymyślisz od razu, własne życie też może być świetne tematem. Nie muszą to być tylko zdjęcia ciebie samej — zaznaczyła od razu, bo w sumie nie do końca wiedziała, jakie Lynette ma podejście do pokazywania na zdjęciach samej siebie, ale czuła podskórnie, że chyba nie jest zwolenniczką pozowania do fotografii. — Pokażesz swoje hobby, codzienne rytuały i wszystko to, co sprawia, że jesteś sobą. Ludzie lubią oglądać szczerość, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się zwyczajna — Zaylee posłała siostrze pokrzepiający uśmiech. Nie mogła jej nic więcej doradzić, bo w ogóle nie znała się na robieniu zdjęć. Czasami wrzuciła coś na swojego instagrama, ale zwykle były to fotki z ręki, przedstawiające ją albo Evinę, ewentualnie jakieś widoki, które chciała uwiecznić podczas podróży.
Lynette Miller
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
- Ja czasami nienawidzę swoich słabości i wrażliwości – przyznała. – Bo jestem mięczakiem i tyle. Chciałabym umieć innym dokopać, mieć wiele spraw w dupie i żyć sobie spokojnie. Cieszę się, że ty masz osobę, z którą jesteś szczęśliwa, masz przyjaciół i w ogóle. Ja chyba wiecznie będę się błąkać po świecie, bo nigdzie nie zagrzeję miejsca. Ale to nic. Może sztuka przemówi do ludzi, chyba dlatego z niej jeszcze nie zrezygnowałam – wzruszyła ramionami.
- Bardzo się cieszę, że mogę z tobą o wszystkim pogadać. Przynajmniej ktoś mnie wysłucha i tak dalej. No wiesz, lepsze to niż trzymanie wszystkiego w sobie. A ja wiem, jak strach potrafi niszczyć człowieka – znała to uczucie i wcale się nie dziwiła, że jej ukochana siostra nie wychodzi z domu po swoich traumatycznych przeżyciach. Nie zachęcała jej wprost do tego, by znów otworzyła się na ludzi, a tylko posłała jej smutnawy uśmiech.
- Trzeba sobie wszystko ułożyć w głowie, a to nie jest taka łatwa sprawa – mówiła dalej. – Najwięcej pomóc może czas. Z jednej strony na siłę wypycha się człowieka, ale z drugiej nie można aż tak bardzo zmuszać go do czegokolwiek, bo każdy ma swoje tempo i jakoś żyje ze wszystkim. Dzisiaj jest tak, a jutro inaczej – ona tak to właśnie widziała i przeżywała.
- Ja się zastanowię, co warto pokazać. Na pewno wezmę sobie rady do serca. I właśnie powoli do czegoś dojdę, chciałabym coś zmienić i wyciągnąć na wierzch swoje emocje – była lekko stuknięta i niezrozumiana przez wielu ludzi, ale starała się tym nie przejmować. Czy to jej się udawało? Nie zawsze. Było jak było, ale jakoś ciągnęła.
- Poza tym chciałam sama służyć za siostrę dobra rada, a znowu wychodzi, że to ty mi pomagasz – zauważyła i uśmiechnęła się. – Naprawdę coś ze mną jest nie tak – i wcale nie czuła się źle, nie mówiła tego w negatywny sposób. Ona zwyczajnie miała świadomość odstawania od reszty, ale może to sprawiało, że czuła się wyjątkowo? Czasem tak było. Szkoda tylko, że była singielką, bo jakoś żaden facet jej nie zrozumiał do tego czasu. Może oni są przereklamowani i wcale ich nie potrzebowała? Pewnie tak właśnie było.
zaylee miller
- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
— Tego nie przewidzisz — posłała jej ciepły uśmiech. — Nie wiesz, kiedy poznasz kogoś, kto w przyszłości zacznie cię niespodziewanie uszczęśliwiać. Myślisz, że miałam to w planach i szukałam na siłę tego, co mnie znienacka dopadło? — tym razem zaśmiała się krótko, bo dotychczas prawdziwą miłością Zaylee była praca. A potem jej drogi skrzyżowały się ze Swanson i to jakoś samo wyszło. Obie długo nie potrafiły przyznać się do własnych uczuć, bawiąc się w kotka i myszkę, i wzbraniając przed prawdą. Musiały przejść naprawdę długą drogę, żeby dotrzeć do tego miejsca, w którym były teraz.
— Daj spokój — starsza Miller pachnęła ręką. — Zawsze możesz o wszystkim ze mną pogadać. Nie obiecuję, że będę przyznawać ci rację, ale na pewno cię wysłucham — mrugnęła porozumiewawczo do siostry. Lynette dobrze wiedziała, że Zaylee lubiła, kiedy to jej racje wychodziły na wierzch. Ale głównie dlatego, że często ją miała. A kiedy jednak była w błędzie, potrafiła się do tego przyznać. Niechętnie, ale jednak. — Wystarczy, że po prostu ze mną pobędziesz — zapewniła, bo wbrew rozumowaniu Lyn, wcale nie potrzebowała rad. Ostatnie wydarzenia były trudne, ale musiała przebrnąć przez nie po swojemu. I musiała dać czasowi trochę czasu. Nikt nie powiedział, że to będzie proste, ale nikt przecież nie przebrnie przez to za nią.
Kolejne słowa sprawiły, że starsza Miller wywróciła oczami.
— Hej! — wystawiła rękę, po czym pstryknęła siostrze przed samym nosem. — W tej chwili przestań się nad sobą użalać. Nic nie jest z tobą nie tak, ale jak zaczniesz tak sobie wmawiać, to w końcu naprawdę zaczniesz w to wierzyć i zostawszy ludzi z takim właśnie przeświadczeniem. Weź się w garść, życie to nie tylko czarne albo białe — oznajmiła z myślą, że wciąż istniały jeszcze różne odcienie szarości, jednak jeżeli Lyn faktycznie będzie tak gadać, to nigdy nie ruszy naprzód i utkwi bez końca w tym swoim marazmie.
Siostra posiedziała jeszcze chwilę, po czym wróciła do siebie, a Zaylee mogła zająć się swoją głową i drobnymi obowiązkami domowymi.

 
				