30 y/o, 172 cm
psycholog kliniczny w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Z początku tylko patrzyła przed siebie, w milczeniu, jakby słowa Emira potrzebowały kilku sekund, by w ogóle dotrzeć do jej świadomości. Serce zabiło szybciej, poruszone czymś głębszym. Tą znajomą nutą troski w jego głosie, tonem, który znała aż za dobrze. Zawsze taki był, gdy chodziło o nią: spokojny, rzeczowy, a jednocześnie przepełniony tym cichym, niemal niezauważalnym ciepłem, którego nie potrafiła zignorować.
– U ciebie? – powtórzyła po chwili, bardziej dla siebie niż dla niego, zaskoczona propozycją. W pierwszym odruchu chciała zaprzeczyć. Już otworzyła usta, by powiedzieć coś o tym, że nie ma sensu robić mu kłopotu, że znajdzie coś po drodze, że przecież to tylko kilka godzin… Ale nie była w stanie. Bo z każdą sekundą rosło w niej wspomnienie – ostre, namacalne, aż zbyt realne.
Wróciły do niej obrazy, które latami spychała gdzieś głęboko. Wieczory, gdy zasypiała u jego boku. Pamiętała zapach pościeli przesiąknięty kawą, dymem papierosowym i czymś co było jego — ciepłem, spokojem, bliskością. Pamiętała poranki, kiedy budziła się z jego ramieniem pod policzkiem i tym półuśmiechem, który pojawiał się, zanim jeszcze cokolwiek mówił. Nie powinna o tym myśleć, a jednak myślała. I z każdą myślą czuła, jak w gardle robi się sucho, a serce zaczyna tłuc się mocniej, jakby próbowało ją przed czymś ostrzec.
Odchrząknęła, próbując zapanować nad głosem.
– Emir, ja… nie chcę robić ci problemu – powiedziała cicho, nie patrząc na niego. Przesunęła dłonią po udzie w nerwowym geście – Naprawdę, hotel to żaden kłopot.
Ale wiedziała, że to nieprawda. Była zmęczona, a jego argumenty były logiczne. Zresztą, sama myśl o tym, że miałaby jeszcze krążyć po mieście o tej godzinie, szukać noclegu, rozmawiać z recepcjonistą – sprawiała, że miała ochotę po prostu zamknąć oczy i się poddać.
- W porządku. Tylko do rana i będę się potem narzucać Cemowi - zastrzegła z uśmiechem.


***



- Ładnie urządzone - skomentowała, rozglądając się po mieszkaniu. Było sporo detali, które wiele mówiły o właścicielu. Nie była wścibska, nie zaglądała do szafek, ani lodówki czując się trochę niezręcznie w sytuacji, która kilkanaście lat temu miałaby inny scenariusz.
- Daj spokój - rzuciła, widząc jak przymierza się do przygotowywania dla niej swojej sypialni - Eeeeeemirrrrrrrrr...
Podążała za nim i próbowała zablokować wyjście z sypialni.
- Wystarczy mi kanapa, to i tak tylko kilka godzin. Zdrzemnę się, a potem napiszę do Cema i po mnie przyjedzie. Naprawdę, nie rób sobie kłopotu.
Sam Zeytin był podekscytowany nowymi okolicznościami i krążył pomiędzy nimi, przez co Emir prawie zaliczyłby wywrotkę.




Emir Saylan
Obrazek
pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
36 y/o, 180 cm
PR & talent manager, Samozatrudniony
Awatar użytkownika
🧿
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiK
postać
autor

Po szybkim oprowadzeniu Mavi po mieszkaniu, żeby nie czułą się zagubiona w razie potrzeby skorzystania z łazienki, ani jakby była tu kimś niechcianym (była tu bardzo chciana, wręcz za bardzo jak na ogólne niesprzyjające okoliczności), faktycznie zabrał się za przygotowywanie swojej sypialni. Zabrał swoją pościel z łóżka, chcąc przenieść ją na kanapę, ale ani ona, ani podekscytowany Zeytin mu tego nie ułatwiali.
Zatrzymał się w progu sypialni, twarzą w twarz z Mavi, opierając się o framugę żeby nie wyrżnąć się na twarz po potknięciu się o psa.
- Nie ma opcji, kanapa jest moja. W łóżku będzie ci wygodniej i będziesz tu miała odrobinę więcej prywatności. - Nie zamierzał ustąpić, choćby próbowała z nim się spierać. Jej komfort był dla niego bardzo ważny. W najgorszym wypadku przygotuje jej tę sypialnię, kiedy będzie w łazience i przeczuwał, że o tym wiedziała. Poprawił chwyt na obejmowanej pościeli. - Jutro i tak jestem umówiony z Cemem i Eden na obiad, więc możemy pojechać razem. A do tego czasu... będziesz miała chwilę dla siebie. - Nie narzucał jej planu dnia, ale mogła wykorzystać ten czas na przykład na spanie. Albo spacer. Albo cokolwiek innego, bez konieczności poganiania brata, żeby ją odbierał. Albo kuzyna.

Ostatecznie wygrał to przeciąganie liny i Mavi w końcu zamknęła za sobą drzwi sypialni. Widział po niej zmęczenie i mimo że gdzieś bardzo głęboko tliła się gorąca chęć położenia się z nią - tak jak lata temu - to zdusił to wszystko w zarodku. Nie powinien o tym myśleć, nie powinien ulegać wspomnieniom. Musiał czym prędzej sam ze sobą przedyskutować ważne sprawy, porozmawiać z Mavi, porozmawiać z Edą, wziąć się w garść, do cholery!
Zasnął względnie szybko, z Zeytin leżącym obok niego, ale nie był to sen głęboki. Bardziej czuwał, niż faktycznie odpoczywał. Obecność Mavi tak blisko budziła napięcie, którego nie czuł od kilku lat i które starał się ignorować. Otrząsną się z tego stanu czuwania jeszcze przed budzikiem. Przez moment nasłuchiwał, czy z sypialni dochodzą jakieś odgłosy aktywności, ale z powodzeniem mógł stwierdzić, że Mavi nadal spała. Wyprowadził psa, wypił poranną kawę, wypalił papierosa, zjadł śniadanie i usiadł z laptopem, żeby zająć się pracą, którą mógł robić z domu. Zdążył przekąsić coś w ramach drugiego śniadania i wyprowadzić Zeytin drugi raz, zanim rozespana Mavi wyszła z sypialni w porze prawie obiadowej. Uśmiechnął się na jej widok niekontrolowanie, nie będąc w stanie powstrzymać wspomnień, kiedy lata temu zawsze pierwszą noc przesypiała do późna, zmęczona podróżą i jet-lagiem.
Po wspólnym wypiciu mocnej kawy, pojechali prosto do domu Cemila na obiad. Nawet odrobinę przed czasem.

KONIEC

Mavi Ayers
gall anonim
Nie będę nikogo ograniczać, ale nie lubię przerostu formy nad treścią
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Świecie”