- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Dlatego ostatnie wydarzenia z klubu uważał za swoją osobistą porażkę, z której jego kumpel, pechowo, zdawał sobie sprawę i oczywiście nie dawał mu żyć z tego powodu. Może przez to, chcąc zachować twarz, Cortlandt dał się wkręcić w ten dziecinny zakład. Musiał udowodnić, że tamta porażka w rzeczywistości była tylko maleńkim potknięciem w drodze do celu, a jemu nadal żadna kobieta się nie oprze, jeśli się postara.
Tylko co z tego, że założył się, iż poderwie Elianę, jeśli nawet nie wiedział, czy ją jeszcze spotka?
Próba ponownego spotkania jej w klubie to niczym szukanie igły w stogu siana. Takie zabawy kompletnie go nie interesowały, byłoby to stratą czasu, dlatego z wiedzą, którą o niej posiadał, postarał się ją znaleźć.
Znał jej imię, wiedział, czym się zajmuje, to było dość, żeby namierzyć człowieka w erze internetu i mediów społecznościowych. Lance zaś potrafił szukać i to bardzo dobrze, to często przydawało mu się w pracy, gdy próbował namierzyć potrzebne mu informacje lub ludzi. I Elianę też udało mu się znaleźć, a dokładniej jej miejsce pracy. To połowa sukcesu.
Dalsza część miała być trudniejsza, szczególnie, że okazało się, iż miejsc na jogę do niej w najbliższym czasie nie było. Została mu więc druga opcja… pilates. I to go przerażało, ale… Cóż, ten jeden raz mógł się poświęcić.
I dziś przyszedł na zajęcia, a kiedy tylko Eliana odnalazła go spojrzeniem wśród kobiet, które przyszły na ćwiczenia, bo tak Lance był tutaj rodzynkiem, szatyn posłał jej uśmiech. Przed zajęciami nie było okazji porozmawiać, w ich trakcie tym bardziej.
Swoją drogą, one udowodniły, jak średnia była kondycja Cortlandta. Może i chodził na siłownię oraz na basen, ale to nie przygotowało go do tego rodzaju treningu, przez co często odstawał od grupy, nie wyrabiając.
Po zajęciach był skonany. Potrzebował chwili, żeby złapać oddech, choć nie chciał też marnować zbyt wiele czasu na wypadek, gdyby Eliana miała mu gdzieś uciec, więc gdy trochę unormował swój oddech, podszedł do niej.
– Zawsze tak dajesz ludziom w kość, czy postanowiłaś podkręcić tempo, jak mnie zobaczyłaś? – zapytał i chociaż nie podejrzewał jej o niecne intencje, to wcale nie byłby zaskoczony, gdyby na dzień dobry chciała mu dowalić, by nie poczuł się zbyt pewnie.
Eliana Broussard
- 
				 instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Z całą pewnością nie spodziewała się więc spotkać go dzisiaj. T u t a j. Tym bardziej, kiedy sama była w pracy.
Część osób należących do tej grupy znała już z imienia. Tych, którzy dołączyli całkiem niedawno mogła policzyć na palcach jednej dłoni, ponieważ do grupy dla zaawansowanych rzadko dołączał ktoś z zewnątrz.
Tym większe było jej zaskoczenie, kiedy właśnie na tych zajęciach spostrzegła Lance’a.
Nie zająknęła się jednak słowem. Nie miała nawet ku temu sposobności, ponieważ wciąż była w pracy i musiała te zajęcia przeprowadzić. Nie sądziła też, by skupianie na nim uwagi miało okazać się rozsądnym posunięciem, bo czy przypadkiem nie była przekonana o tym, że należało trzymać się od niego z daleka?
Nie rozumiała jednak, dlaczego nagle się tu znalazł. Nie przypuszczała, że mogłoby okazać się to dziełem przypadku, bo nawet jeżeli niekiedy można było zarzucić jej naiwność, w tak wielki zbieg okoliczności nie była skłonna uwierzyć.
Musiała więc go rozpracować.
Po zajęciach w pierwszej kolejności sięgnęła po własny bidon z wodą. Upiła z niego kilka łyków, a później przelotnie zamieniła kilka słów z kobietami opuszczającymi salę. Część z nich miała pewne pytania, a kilka zwyczajnie chciało podzielić się wrażeniami z zajęć. Te na szczęście zwykle były pozytywne, co miło łechtało jej ego. Musiała przyznać, że takie zakończenia naprawdę lubiła.
Nim wszyscy opuścili salę, w zasięgu jej wzroku ponownie znalazł się Cortlandt. Nie odmówiła sobie omiecenia jego sylwetki spojrzeniem, co skwitowała łagodnym uśmiechem. — Chciałabym móc to potwierdzić… ale sam wybrałeś zajęcia dla zaawansowanych — i tak, momentami dostrzegała to, jak bardzo odstawał od reszty grupy, jednak tę kwestię postanowiła zachować dla siebie. Nie sądziła jednak, że takim spostrzeżeniem mogłaby zabić jego pewność siebie.
Koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę, spojrzenia nie odrywając od jego twarzy. — Co tutaj robisz? — zapytała, nie zamierzając udawać, że wierzyła w to, iż był fanem tego rodzaju zajęć i po prostu szukał nowego studia. Musiało przywieść go tutaj coś innego.
Albo raczej k t o ś.
Lance Cortlandt
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
A przynajmniej wmówił to sobie przez złośliwości przyjaciela, przed którym nie chciał stracić twarzy.
Poza tym nie chodziło tylko o to.
Eliana miała w sobie coś, co go do niej ciągnęło. Podobała mu się, nie tylko wizualnie, co dziś mógł dodatkowo potwierdzić, bo obserwował ją podczas treningu, ale też było w niej coś, co go intrygowało. Może właśnie ta niedostępność i zadziorność, którą potrafiła mu pokazać.
Niewykluczone, że Cortlandtowi podobała się zabawa w kotka i myszkę, dlatego postanowił ją kontynuować, zamiast poddać się po dwóch odtrąceniach. I nie, to wcale nie tak, że nie rozumiał słowa nie. Gdyby Broussard wyklarowała je dość wyraźnie, dałby jej spokój. Rzecz w tym, że miał wrażenie, iż się z nim bawiła, bo niby czemu najpierw mówiła nie, potem sama go zaczepiała, flirtowała z nim i bawiła się, aby potem, gdy chwycił przynętę, znów powiedzieć mu nie?
Ewidentnie coś kombinowała, podobnie jak on, dlatego Lance zdecydował przekonać się, dokąd ich to poprowadzi… albo raczej ile czasu zajmie im dotarcie do celu, bo nie brał pod uwagę to, że coś mogłoby nie pójść po jego myśli. Nie po tym, jak zauważył zainteresowanie po jej stronie.
– Dla zaawansowanych?! Nic dziwnego, że tylko na nie były miejsca – skomentował i pokręcił głową, teraz już wszystko rozumiejąc. – Naprawdę trudno się do ciebie dostać – dodał po chwili ze szczerym uznaniem. Lance miał prawdziwy problem z tym, żeby na cokolwiek się zapisać, przez co nieświadomie dał się wkręcić w zajęcia dla zaawansowanych z pilatesu, o którym zupełnie nie miał pojęcia. To pokazywało, jak oblegane były treningi z Elianą. Tego się nie spodziewał, gdy wpadł na swój perfekcyjny plan.
– Tak dobrze ostatnio zareklamowałaś swoje zajęcia, że musiałem je sprawdzić – poruszył zaczepnie brwiami, uśmiechając się w ten rozbrajający sposób, niby chłopięco i z urokiem, ale jednocześnie z pewną dozą zadziorności. Przecież nie poda jej wprost prawdziwego powodu, ale w tej rozmowie zdążył już go przemycić, więc jeśli Broussard była uważna, to powinna zrozumieć, jaki był jego powód.
Eliana Broussard
- 
				 instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Kiedy wpadli na siebie po raz pierwszy, oczywistym stało się dla niej to, że Cortlandt szukał wyłącznie r o z r y w k i. Osoby, u boku której mógłby spędzić noc, a później wyprzeć ją ze swojej pamięci. Eliana nie była tego typu dziewczyną. Nie bywała w klubach po to, aby poznawać mężczyzn, w ramionach których mogłaby pozwolić sobie na kilka chwil zapomnienia, a później nad ranem wrócić do własnego mieszkania ze świadomością tego, że on nigdy nie zadzwoni.
Dlatego wtedy powiedziała mu n i e.
Była jednak wówczas pewna, że kolejny raz po prostu na siebie nie wpadną. Lance miał zniknąć z jej życia jeszcze szybciej, niż się w nim pojawił, jednak los z jakiegoś powodu postanowił skrzyżować ich drogi. Spoglądając na to, jak przypadkowe było tamto spotkanie, nie powinna podejrzewać, że ta znajomość przerodzi się w coś więcej.
A jednak kolejnym razem to ona była tą, która wyciągnęła w jego kierunku rękę.
Może więc podświadomie chciała, żeby nie odpuścił sobie tak od razu? Może była ciekawa tego, jak wiele skłonny byłby zrobić, aby ostatecznie dostać to, na czym mu zależało. Nie miała pojęcia, dlaczego nadal skupiał na niej swoją uwagę, choć kilka chwil przyjemności z łatwością mógł znaleźć gdzieś indziej. Mało tego, najpewniej byłby w stanie znaleźć je nawet w gronie tych kobiet, które spoglądały na niego ukradkiem, kiedy teraz opuszczały salę. To jednak ona stała przed nim udając, że w ogóle nie podobało jej się to, że zdecydował się tu dzisiaj zajrzeć.
— Jestem dobra w swoim fachu — wzruszyła niedbale ramieniem, siląc się na zupełnie niepodobny do niej brak skromności. Rzecz w tym, że nigdy nie miała samej siebie za ś w i e t n ą, więc udawanie, że było inaczej, nie przychodziło jej z łatwością.
O wiele prościej przychodził do niej uśmiech, który wkradał się na jej twarz za jego sprawą. Nie była w stanie wyjaśnić, dlaczego raz za razem działał na nią właśnie w ten sposób. — I teraz zamierzasz do nas dołączyć? — zapytała, krzyżując ramiona na piersi. Domyślała się, że bynajmniej nie miał takiego zamiaru, ale skoro był tutaj, żeby coś jej udowodnić, musiał mieć chyba jakiś plan działania.
I być może trochę, ale tylko t r o c h ę była go ciekawa.
Lance Cortlandt
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
I chciał pociągnąć ją dalej, dlatego nie zniechęcał się dotychczasowymi odmowami, które wcale nie brzmiały jak nie, tylko być może... Eliana zachowywała się tak, jakby właśnie go testowała i sprawdzała, jak daleko posunie się, by ją posiąść. Jak widać, Cortlandt potrafił zdecydować się na niekonwencjonalne metody, aby zwrócić na siebie jej uwagę. Nie miał w zwyczaju tego robić, ale to nie znaczy, że w ogóle nie potrafił się postarać. Kiedy chciał, to umiał.
I teraz najwyraźniej chciał, co niestety głównie brało się stąd, że nie chciał przegrać zakładu ze swoim przyjacielem, któremu chciał utrzeć nosa. Oczywiście spotykanie się z Elianą było przyjemną częścią tego zakładu, ale… to nadal był z a k ł a d. Strasznie dziecinny i zupełnie niepasujący do dojrzałego, ponad trzydziestoletniego, poważnego prawnika. Ale jego zawodowy wizerunek krył najwyraźniej wciąż niedojrzałego gościa, który powinien nauczyć się większego szacunku do uczuć innych.
– Właśnie widziałem – zgodził się z nią i to była szczera uwaga. Nie znał się na tym do końca, ale z tego co dziś widział, wywnioskował, że znała się na rzeczy i miała dobre podejście. W obliczu tego odkrycia, wcale nie dziwiło go to, jak oblegane były jej zajęcia.
Po usłyszeniu jej pytania, Cortlandtowi wyrwał się nerwowy śmiech. – Nie wiem, boję się, że kolejnych takich zajęć nie przeżyję… Na pewno nie masz miejsc w grupie dla amatorów? A najlepiej dla dzieci…? – bo właśnie taki poziom reprezentował sobą na pilatesie. Nawet nie próbował udawać, że było inaczej, ponieważ oboje widzieli, jak marnie sobie dziś poradził.
– Masz jeszcze jakieś zajęcia dzisiaj? – postanowił przejść do rzeczy, skoro oboje wiedzieli po co dziś tu przyszedł. Chciał się z nią umówić, zaczynając delikatnie, od wspólnej kawy, a nie randki pełną gębą. Doszedł do wniosku, że takie działanie w przypadku Eliany będzie o wiele skuteczniejsze po tym, co mu dotychczas pokazała.
I tak, chciał ją wyciągnąć gdzieś już teraz, jeśli uda jej się znaleźć dla niego chwilę. Stąd pytanie, czy miała coś do zrobienia w najbliższym czasie. Cortlandt nie chciał zmarnować nawet chwili.
Eliana Broussard
- 
				 instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Częściowo tak właśnie było, jednak w którymś momencie te odmowy przestały być tylko odmowami. Jakaś jej część była szczerze zaintrygowana tym, jak wiele Cortlandt był w stanie zrobić, aby udowodnić jej, że jednak zasługiwał na jej uwagę. Wiedziała też jednak, że nie powinna przywiązywać jej do tego zbyt wiele, ponieważ koniec końców i tak mogła się na tym przejechać.
Chodziło przecież tylko o to, aby coś sobie udowodnił.
Mimo to zignorowanie jego starań nie było wcale tak proste. W tym, jak bardzo poświęcił własne ego, aby coś jej dzisiaj udowodnić, było coś uroczego, na co Eliana nie była w stanie pozostać ślepą. Być może dlatego na jej ustach gościł teraz łagodny uśmiech. Odpowiadało jej to, że to właśnie dla niej próbował się postarać, nawet jeżeli ewidentnie robił to z niewłaściwych powodów.
Pokręciła lekko głową, kiedy zasugerował, że powinien obniżyć poprzeczkę. Nie była przekonana co do tego, czy pilates w jakiejkolwiek odsłonie był aktywnością właśnie dla niego, ale tę kwestię postanowiła zachować dla siebie. Chwilę później kącik jej ust powędrował natomiast jeszcze wyżej. — Już masz ochotę na powtórkę? — zapytała przekornie, po czym obróciła w dłoniach bidonem z wodą.
Omiotła jego sylwetkę spojrzeniem, rejestrując to, że prezentował się po prostu d o b r z e. Nic dziwnego, że nie brakowało mu pewności siebie nawet pomimo tego, że zdecydowanie dziś nie nadążał. Była pewna, że żadna z obecnych tu kobiet już o tym nie pamiętała. — To były moje ostatnie zajęcia… I pewnie o tym wiesz — posłała mu wymowne spojrzenie. Skoro postarał się o to, żeby znaleźć ją i trafić do miejsca, w którym pracowała, czy rzeczywiście nie był w stanie zweryfikować tego, o której kończyła pracę? Nie sądziła, by mógł tę kwestię zaniedbać.
— Ale nie zmieniłam zdania. Nic z tego nie będzie, Lance — przypomniała mu, pochylając się po to, aby podnieść z ziemi ręcznik spoczywający obok jej maty. Kiedy wyprostowała się, na jej ustach nadal gościł łagodny uśmiech. Chociaż szła w zaparte, mogła brzmieć coraz mniej pewnie, ale wcale nie dlatego, że była mniej przekonana.
Nadal nie planowała dać mu tego, czego od niej oczekiwał.
Lance Cortlandt
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Był pewny tego, że uda mu się ją poderwać, a jedyne, czego potrzebował, to czas, który mógł jej poświęcić. Cortlandt nie był facetem niecierpliwym, który musiał mieć wszystko na już. Lubił, gdy tak było, ale potrafił poradzić sobie z wyzwaniami, czego nauczyła go praca, dlatego teraz mógł poczekać na Elianę.
Jedyne, czego na razie od niej potrzebował, to właśnie ta nadzieja, że jeszcze mógł coś wskórać, którą dała mu, okazując mu własne zainteresowanie ostatnim razem… a także dziś.
Bo powinna wiedzieć, że on dostrzegał te ukradkowe spojrzenia, które posyłała mu, gdy próbowała mu się lepiej przyjrzeć. Jak mógłby nie zwrócić na nie uwagi, kiedy tak łechtały jego ego? Tylko udawał, że było inaczej, aby jej nie zniechęcać.
– Niekoniecznie – odparł ze śmiechem, bo nadal nie doszedł do siebie po pierwszych zajęciach. Kolejnych na pewno by nie przeżył. I wbrew temu, co mówił wcześniej, już nigdy nie zamierzał wracać na pilates. Życie mu było miłe, więc wolał ćwiczyć w sposób, który był dla niego odpowiedni, by później nie czuć się tak, jakby miał wyzionąć ducha.
Kiedy stwierdziła, że pewnie wiedział, iż to były jej ostatnie zajęcia, Cortlandt w odpowiedzi uśmiechnął się. Jej oficjalny plan na dziś rzeczywiście znał, ale nie mógł wykluczyć tego, że być może prowadziła jeszcze jakieś zajęcia prywatne, dlatego tę kwestię musiał zbadać u źródła. Na szczęście wszystko układało się po jego myśli, przynajmniej do momentu, gdy nie napotkał kolejnej ściany pod postacią kolejnej odmowy. I to jeszcze zanim zdążył cokolwiek zaproponować!
– Ale nie mówiłaś nic o kawie… – zauważył, nie dając się zniechęcić. Gdyby już teraz wywiesił białą flagę, jak by to o nim świadczyło? Lance wiedział, na co się pisał, próbując poderwać Elianę, dlatego był przygotowany na to, że niczego nie będzie chciała mu ułatwić. – Naprawdę odmówisz kawie? Znam świetną kawiarnię w okolicy – zaproponował, bacznie się jej przyglądając, gdy pochylała się po swój ręcznik.
Lance trzymał się swojego planu – tym razem nie był tak bezpośredni, jak przy okazji ich pierwszego spotkania. Wiedział już, że Eliana nie należała do kobiet łatwych, dlatego zamiast próbować zaciągnąć ją do łóżka, na razie oferował jej możliwość rozmowy przy kawie. To chyba nie brzmiało tak strasznie i niewłaściwie, prawda?
Eliana Broussard
- 
				 instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Widziała na przykład to, że próbował się dla niej postarać, choć nadal nie sądziła, aby starania te miały wykraczać poza zwykłą chęć dobrania się do jej bielizny. Lance nie sprawiał w jej odczuciu wrażenia kogoś, kto szukał czegoś innego niżeli rozrywka.
Nie mogła jednak odmówić mu tego, że dziś wywarł na niej pozytywne wrażenie. Dzisiejszy wyczyn sprawił, że nie widziała w nim już wyłącznie posiadacza wybujałego ego, a dostrzegła faceta, który mógł mieć do siebie o wiele więcej dystansu, niż ona mogłaby go o to podejrzewać. To zaś zdecydowanie zadziałało na jego korzyść, ponieważ to właśnie do takich osób Eliana miała słabość. Cortlandt był też przy tym cholernie przystojny, a to samo w sobie sprawiało, że trudno było mu się przeciwstawiać.
Mimo to nie zamierzała zrobić nic, przez co mogłaby wyjść na łatwą.
Zmrużyła lekko powieki i spojrzała na niego tak, jakby w ten sposób chciała przekazać mu, iż go rozgryzła. Naprawdę nie sądziła, że mógł być tu tylko dlatego, że chciał zabrać ją na kawę, bo przecież nie ulega wątpliwości, że nie mieli ze sobą wiele wspólnego. Lance natomiast naprawdę nie wydawał jej się osobą, która mogłaby być zainteresowana tym, jak minął jej dzień, ale… Może jednak się co do niego pomyliła?
Taka myśl, choć wyjątkowo ulotna, przemknęła przez jej umysł w momencie, w którym spoglądała na niego milcząc, w międzyczasie ewidentnie tocząc walkę z własnym sumieniem.
— Kawa o tej porze to chyba nie jest najlepszy pomysł — stwierdziła po chwili, a choć zabrzmieć to mogło tak, jakby po raz kolejny zamierzała wykręcić się od kontynuowania tego spotkania, nic bardziej mylnego. Początkowo rzeczywiście mogła mieć taki zamiar, a jednak coś w tym, jak zdeterminowany się wydawał zdołało sprawić, że w ostatniej chwili się złamała. — Ale mam słabość do słodkości, więc jeśli powiesz, że mają tam nieziemskie ciasta, być może mogłabym się zgodzić — zawyrokowała, nieznacznie wzruszając przy tym ramionami, jak gdyby w ten sposób chciała podkreślić, że nie było to nic wielkiego.
Bo nie było. Eliana przecież naprawdę nie zmieniła zdania.
Między ich dwójką n i c nie miało się wydarzyć.
Lance Cortlandt
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Nie miał w zwyczaju uganiać się za kobietami, bo nigdy mu tak nie zależało, żeby dać z siebie więcej niż minimum.
Tym razem było inaczej tylko dlatego, że ego nie pozwalało mu odpuścić. Musiał zetrzeć kumplowi z twarzy ten uśmieszek, a to mógł osiągnąć tylko, jeśli dopnie swego z Broussard, do czego obecnie dążył. I tak, miał świadomość tego, że chwilę to może mu zająć, ponieważ już zdążyła udowodnić mu, że wcale nie była łatwa, ale to nie miało zniechęcić Cortlandta.
Uczyniło za to całą tę zabawę ciekawszą, a zdobycie jej miało na koniec być tylko jeszcze bardziej satysfakcjonujące. Dlatego Lance nie mógł powiedzieć, żeby bawił się źle. Choć z drugiej strony… pilatesu nie będzie wspominał najlepiej, bo to nie jego bajka.
Ale nie bał się wygłupić w ten sposób. Nie sądził, aby to w jakiś sposób miało negatywnie wpłynąć na jego opinię, w końcu nie widział go tu nikt znaczący, a ci, którzy go widzieli, cóż… Miał wrażenie, że doceniali odwagę. A przynajmniej tak oceniał spojrzenia kobiet podczas zajęć, które raczej wyglądały tak, jakby podobało im się to, co widziały.
Normalnie pewnie by po tym do któreś zagadał, ale dziś całą jego uwagę miała dla siebie Eliana, z którą właśnie rozmawiał, próbując przekonać ją do wspólnego wyjścia. Ale, oczywiście, niczego nie mogła mu ułatwić, dlatego kiedy usłyszał jej odpowiedź, posłał jej proszące spojrzenie, już zastanawiając się nad tym, co więcej powiedzieć, aby ją przekonać.
Nim jednak przystąpił do działania, kobieta odezwała się ponownie, a na twarz szatyna znów wkradł się uśmiech. – Oczywiście, że mają. Inaczej bym się tam nie pokazywał – zapewnił, wcale nie przesadzając. Lance chodził do miejsc, gdzie serwowali tylko n a j l e p s z e rzeczy… Zresztą, czy nie wyglądał na takiego? – To widzimy się za parę minut przy wyjściu? – zaproponował, bo oboje musieli przecież doprowadzić się do porządku po treningu i przebrać w coś bardziej wyjściowego, więc mogli spotkać się przy drzwiach do budynku, kiedy już będą gotowi.
Eliana Broussard
- 
				 instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku instruktorka jogi i pilatesu, miłośniczka rękodzieła, kosmetyków naturalnych i ziołolecznictwa oraz właścicielka kota, który pogryzie wszystko i wszystkich, którzy znajdą się w zasięgu jego wzroku nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiżeńskiepostaćautor
Kimś takim w pewnym sensie był Lance, a na pewno postrzegała go tak w momencie, w którym ich drogi skrzyżowały się po raz pierwszy. Nie wiedziała na jego temat nic,
Wtedy też nie sądziła, że to kiedykolwiek mogłoby się zmienić, a jednak nie sposób nie zauważyć, jak stopniowo przy nim miękła.
Teraz też obserwując go przygryzła policzek od środka, w ten sposób chcąc powstrzymać uśmiech, który w jego towarzystwie wkradał jej się na twarz już jakby samoistnie. Nie była w stanie tego wyjaśnić, ale Cortlandt działał na nią właśnie w ten sposób. Poza oczywistym obrazem faceta, który nie był zdolny do poważniejszego zaangażowania, Eliana dostrzegała w nim także coś uroczego. Coś, co uwidaczniało się szczególnie wtedy, kiedy próbował się p o s t a r a ć.
Wtedy nie umiała powiedzieć mu nie.
— W porządku — stwierdziła po chwili milczenia, po czym wypuściła głośniej powietrze. Choć próbowała to tak przedstawić, oczywistym było, że nie przychodziło jej to z aż taką trudnością. — I raczej za kilkanaście — poprawiła go, ponieważ po tak intensywnym treningu potrzebowała nie tylko przebrać się, ale też przede wszystkim wskoczyć pod prysznic. Był to element, którego nie zamierzała odpuścić sobie nawet w obliczu obietnicy smacznego ciasta.
Pozbierała więc swoje rzeczy i razem z nimi udała się do pomieszczenia przeznaczonego dla pracowników. Doprowadziła się do porządku, poprawiła fryzurę i pociągnęła usta błyszczykiem, co zajęło jej trochę więcej czasu, niż zadeklarowała. Po około dwudziestu minutach była jednak świeża, przebrana i gotowa do wyjścia, dlatego pożegnała się z koleżankami z pracy i ostatecznie dołączyła do czekającego przy drzwiach Cortlandta.
— Nie zmieniłeś jeszcze zdania? — zapytała, poruszając przy tym zaczepnie brwiami. Na szczęście nie kazała mu czekać aż tak długo. Po tym, jakich męczarni dzisiaj doświadczył, nie mogłaby aż tak się nad nim pastwić.
Lance Cortlandt

 
				