26 y/o, 168 cm
barmanka w emptiness
Awatar użytkownika
zawodowo postanowiła być utrzymanką, przez co utknęła w toksycznym związku bez większych perspektyw na ucieczkę
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Nie była wzorem do naśladowania i często popełniała błędy.
Za jeden z nich dzisiaj przyszło jej zapłacić wyrzutami sumienia, które najpewniej nie opuszczą jej prędko, ponieważ potrącenie innej osoby było sprawą zbyt poważną, by tak po prostu ją zignorować. Kluczową rolę odgrywał w tym również fakt, że Lynette wydawała się całkowicie n i e w i n n a. A gdyby tego było mało, nie wściekała się na nią, czym udało jej się Signy zaskoczyć.
Naprawdę wyobrażała sobie jej reakcję inaczej.
Teraz uśmiechnęła się kącikiem ust, ponieważ po tym, co miała okazję obserwować do tej pory, szczerze wątpiła, by brunetka była w stanie wytargać ją za włosy. Może jednak oceniała książkę po okładce i zakładała, że skoro wyglądała dość niepozornie, nie byłaby w stanie zrobić jej krzywdy, ale czy przypadkiem podobnie nie było z nią samą? Była szczupła, drobna, niewysoka, ale wiedziała, w jaki sposób porządnie przywalić.
Musiała się tego nauczyć, ponieważ dorastała w okolicy, w której dziewczyny musiały umieć się bronić.
Dałabym sobie rękę uciąć, że niejeden przechodzień doceniłby ten widok — zażartowała. Wielokrotnie mawia się o tym, jak bardzo kręcą mężczyzn walczące ze sobą dziewczyny, choć prawdę powiedziawszy Signy nie umiała doszukać się w tym niczego seksownego. Co niby miało być pociągającego w połamanych paznokciach, podrapanych szyjach i posiniaczonych twarzach? Nic, co ona sama uznałaby za atrakcyjne.
Skinęła lekko głową i uniosła kącik ust w przyjaznym grymasie. Nie przewidziała łagodnego traktowania, a już na pewno nie spodziewała się tego, że Lynette okaże się całkiem miłym rozmówcą. Jej nastawienie sprawiało, że Signy trochę mniej się stresowała.
Chcesz przez to powiedzieć, że będę ci się źle kojarzyć? Nie, żebym ci się dziwiła — ze strumienia świadomości, który wyrwał się chwilę później z ust brunetki wyłapała głównie to. Nie znaczy to jednak, że miała jej to za złe. Wręcz przeciwnie, byłaby zdziwiona, gdyby dzisiejszy wieczór pozostawił po sobie wyłącznie pozytywne wspomnienia. — Ale skoro o wpadaniu mowa, mam nadzieję, że przynajmniej nie odbędzie się to w takich samych okolicznościach — stwierdziła z przekąsem, skręcając w drogę prowadzącą do pobliskiego szpitala. Na szczęście od niego nie dzieliła ich tak długa droga, więc za pewien czas powinny być już na miejscu. — A jeśli wydobrzejesz, zawsze możesz wpaść do Emptiness. Załatwię ci drinka na koszt baru — dodała, zerkając na nią kątem oka.
To może nie tak, że nagle miały zostać najlepszymi przyjaciółkami, ale mimo to Signy chciała wynagrodzić jej swój błąd. I pokazać, że wszystkie te słowa, które dziś do niej skierowała, bynajmniej nie były rzucone na wiatr.

Lynette Miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
32 y/o, 168 cm
fotograf w prywatnym studiu
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Może i tak, ona za bardzo nie była w temacie. Facet, którego kochała nie interesował się takimi rzeczami, była tego pewna, ale kto tam wie.
- Możliwe, ja nie rozumiem facetów, a oni mnie – powiedziała zgodnie z prawdą. – Trochę nam nie po drodze i nie wiem, czym się obecnie zajmują i co ich kręci. Faceci są fajni, ale dziwni – czy dziwniejsi od niej? Dobre pytanie. Lyn odstawała od innych i zdawała sobie z tego sprawę.
- Ja jestem osobą, która podobno nie potrafi być wredna. Nawet z bójki wyszłoby pewnie to, co zawsze. Machnęłabym ręką i tyle – uśmiechnęła się. To było najbardziej prawdopodobne. Owszem, potrafiłaby kogoś zwyzywać, przekląć na pięć pokoleń, ale w bitce dobra nie była. Na pewno prędzej by zwiała, bo akurat w bieganiu była dobra i naprawdę szybka.
- Nie będziesz mi się źle kojarzyć, znaczy… - zaczęła tłumaczyć. – Będę o tym pamiętać, jasne, ale ważniejszą rzeczą dla mnie jest to, że postanowiłaś pomóc, dlatego nie będę chować urazy – uśmiechnęła się szczerze.
- Uważam, że życie jest zbyt krótkie, by się na kogoś gniewać. Gdyby mnie ktoś pobił czy coś, to bym była wściekła i w ogóle, no ale w twoim przypadku nie potrafię być zła, serio – położyła rękę na sercu.
- Dlatego jestem przekonana o tym, że jeśli się spotkamy, to w lepszych okolicznościach i naprawdę nie będę wspominać tego zdarzenia, ono zostanie w pamięci i tyle. Nie zamierzam nawet nikomu opowiadać szczegółów. I wiem, brzmię jakbym walnęła tą głową zbyt mocno, ale ja przywykłam do tego, że ludzie nie traktują mnie poważnie. Ponoć każdy artysta jest trochę stuknięty, a ja chyba nie jestem wyjątkiem – i mówiła to naprawdę szczerze. Nigdy nie była do końca taka jak inni, ale czy to jej przeszkadzało? Dotąd chyba wcale.
Słysząc o klubie, pokiwała głową.
- Wpadnę, bardzo chętnie – oznajmiła. – Lubię takie miejsca, człowiek się chociaż odstresować może, napić się i poznać ciekawych ludzi – może i była specyficzna, ale lubiła dobrą zabawę. Nigdy nie wychodziła jakaś mega pijana, ale nie odmawiała drinków. Kochała życie i to, co ono ze sobą przynosiło. Rozrywki też do tego należały.
- Ja mogę ci się polecieć jako fotograf. Dałabym ci swoją wizytówkę, ale nie mam ich akurat przy sobie. Ewentualnie mogę namalować obraz lub portret, co tam byś chciała – może i nie była jakoś super znana w mieście, ale w swoim dorobku posiadała już pewne sukcesy. Gorzej jej szło nawiązywanie znajomości, bo ludzie naprawdę postrzegali ją jako osobę dziwną. A ona? Była jak otwarta księga. Nigdy nie życzyła nikomu źle i była naprawdę wrażliwą osobą.

Signy Morrow
Angellore / dc: xangellorex
26 y/o, 168 cm
barmanka w emptiness
Awatar użytkownika
zawodowo postanowiła być utrzymanką, przez co utknęła w toksycznym związku bez większych perspektyw na ucieczkę
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Uniosła jedną brew ku górze, a później nieznacznie wzruszyła ramionami. Signy miała wrażenie, że jej ostatnio również najlepiej nie układało się z mężczyznami, ale nie czułaby się komfortowo rozmawiając o tym z osobą, której przecież w ogóle nie znała.
Morrow była dość zachowawcza. Nie lubiła odsłaniać się przed innymi z tym, co czuła, ponieważ odkąd sama zrezygnowała z wyjątkowo ważnej dla niej relacji, postrzegała swoje życie trochę tak, jakby było ciągłą maskaradą, a przez to, jak ważne było dla niej zachowanie pozorów, starała się nigdy nie wychodzić z roli.
Na tym punkcie była prawdopodobnie nieco przewrażliwiona.
Masz do tego bardzo ciekawe podejście. Ostatnio trafiam raczej na ludzi, którzy skłonni są rozpamiętywać nawet najmniejsze krzywdy w nieskończoność — przyznała, co nie było tak dalekie prawdy. Niewykluczone jednak, że była to kwestia tego, w jakim towarzystwie ostatnio się obracała. Albo raczej jakie środowisko sama sobie w y b r a ł a. Teraz z niejasnego powodu poczuła pewne ukłucie, które próbowała w sobie stłumić, woląc raczej skupić się na drodze. Nigdy nie była szczególnie dobra w radzeniu sobie z własnymi emocjami.
Nic dziwnego, że nie znosiła też o nich mówić.
Gdy wspomniała o uderzeniu głową, tym razem Signy nawet się uśmiechnęła. — Mam nadzieję, że to jednak nie efekt uderzenia — skomentowała i zerknęła na brunetkę kątem oka, ale zrobiła to wyłącznie na ułamek sekundy. Po dzisiejszych doświadczeniach naprawdę nie chciała ryzykować, że straci ulicę z drogi na zbyt długo i znów w kogoś wjedzie. Dwa wypadki jednego wieczora to byłoby zdecydowanie zbyt dużo. — Ale do tej pory nie znałam żadnego artysty, więc nie jestem w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście potwierdzasz regułę — jeśli nawet, nie byłoby to wcale takie złe, ponieważ Lynette mimo wszystko wydawała jej się naprawdę sympatyczna.
Nie wiedziała jednak, czy brunetka skorzysta z jej zaproszenia. Gdyby stało się inaczej, Morrow nie ubolewałaby z tego powodu, bo nawet jeżeli chciała jej się zrewanżować, to przecież nie tak, że od tego zależało jej życie. — Nie jestem pewna, czy chciałabyś poznawać ludzi, którzy tam przychodzą. Ale alkohol mamy całkiem niezły — towarzystwo natomiast dość szemrane, jednak o tym może lepiej będzie nie mówić na głos. Kwestia ta zeszła jednak na dalszy plan, kiedy Lynette znów wspomniała o czymś, czym szczerze ją zaintrygowała. — Tym też się zajmujesz? — zapytała, unosząc ku górze jedną brew. Do tej pory nie miała chyba do czynienia z osobą, która posiadałaby tak wiele talentów. — Jest coś, czego nie potrafisz? — bo jeśli chodziło o Signy, dziś okazało się, że nie umie nawet prowadzić.

Lynette Miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
32 y/o, 168 cm
fotograf w prywatnym studiu
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

- Ja w gruncie rzeczy jestem osobą bardzo zamkniętą w sobie – powiedziała wprost. – Mam swój świat, dziwactwa i lęki. Ja wiem, że może tego tak nie widać, ale naprawdę miewam problemy z nawiązywaniem kontaktów. Wolę słuchać niż mówić – przyznała.
Nie było tajemnicą, że źle czuła się pośród tłumu ludzi, ale z drugiej strony właśnie w nim łatwiej było zniknąć. Nie była pewna, czy sobie poradzi z tym na dłuższą metę, ale nie była sama, co ją pocieszało – rodzina była obok. Wiedziała, że ciężko jest się z nią kumplować, ale jedno było pewne – ona nigdy nie zdradza zaufania, jeśli ktoś w nią uwierzy i coś powie.
- Może nie – przyznała odnośnie tych klientów. – Ale na drinka czy dwa bym wpadła. Może nie jestem po nich bardziej ufna, ale na pewno nie żałuję sobie, bo wszystko jest dla ludzi – grunt to zachować umiar. Ona nie upijała się za bardzo, ale co tam. Bawiła się dobrze z alkoholem i bez niego. Zobaczymy, może kiedyś coś ją tam zaprowadzi? Nie można było tego wykluczyć.
Zapytana o swoje zajęcia, odpowiedziała wprost:
- Ja tylko w sumie na tym się znam. Kierowcą nie jestem, nie mam ścisłego umysłu, więc nie jestem naukowcem, w kuchni się odnajduję, jeszcze nikogo nie otrułam – uśmiechnęła się.
- Nie, nic nie wychodzi mi tak dobrze. Oczywiście jako fotograf ciągle się uczę, bo sprzęty są różne, techniki wykonywania także. A malować zawsze lubiłam, a to natura, a to architektura, portrety, zwierzęta, akty – no wszystko. Można przejrzeć moją galerię internetową. Wpiszesz fotograf Lynette Miller Toronto i wyskoczy ci moja stronka. Staram się ją aktualizować na bieżąco, więc jest i zakładka ze zdjęciami, ale i galeria rysunku i malarstwa. Tam jest też adres, cennik i w ogóle wszystko. Dla znajomych zawsze daję zniżki – o ile akurat było ją na to stać, bo materiały kosztowały i praca się liczyła, a Lyn nie brała tego na hop siup – traktowała pracę bardzo poważnie.
- Wracając do twoich poprzednich słów, nie chowam urazy, bo szkoda mi nerwów do tego. Ja nie jestem szkodliwa i żyję sobie jak mogę, we względnym spokoju. Uważam, że szkoda tracić siły do rozpamiętywania. Bo niby co to zmieni w życiu? Tylko sobie można wrogów narobić, a ja jestem akurat z tych osób, które cieszą się, że żyją. Złość nie jest odpowiedzią na żadne pytanie. Wolę pokojowe nastawienie, a nie denerwowanie się i to zupełnie niepotrzebnie

Signy Morrow
Angellore / dc: xangellorex
26 y/o, 168 cm
barmanka w emptiness
Awatar użytkownika
zawodowo postanowiła być utrzymanką, przez co utknęła w toksycznym związku bez większych perspektyw na ucieczkę
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Signy lekko, nieznacznie wręcz pokiwała głową. Sama kompletnie nie znała się na fotografii, zatem domyślała się, że gdyby rzeczywiście zaczęła robić większy research, mogłaby wpaść na zdjęcia jej autorstwa, które zrobiłyby na niej wrażenie.
Czy znaczy to jednak, że miała skorzystać z jej usług? To nie wydawało się prawdopodobne, ponieważ Morrow w ogóle nie ciągnęło przed aparat. Być może była fotogeniczna, a niejedna osoba z jej najbliższego otoczenia stwierdziłaby, że charakteryzowała się niewybredną urodą, jednak do czegoś takiego najzwyczajniej w świecie należało mieć d r y g. Coś, czego ona nie posiadała, a przez wzgląd na brak wprawy przed obiektywem czułaby się najpewniej niczym kołek.
Innymi słowy, nawet ktoś tak utalentowany, jak Lynette, najpewniej nie zdołałby wykrzesać z niej niczego.
Rozumiem — przyznała i lekko pokiwała głową. — Ale z barem mówiłam poważnie. Jeśli będziesz miała ochotę na darmowego drinka, powinnaś tam zajrzeć — zapewniła, ponieważ naprawdę miała zamiar dotrzymać słowa. Przynajmniej tyle była jej winna po tym, czego brunetka dzisiaj przez nią doświadczyła. Ilekroć cofała się myślami do tego, do czego doprowadziła, znów zalewała ją nieprzyjemna fala gorąca. Bała się też przymykać oczy, ponieważ wówczas wracał do niej widok, który zastała, kiedy w końcu zatrzymała samochód.
Teraz, kiedy prowadziła, może to i lepiej, że nie próbowała tego robić.
Skręciła w odpowiednią uliczkę, która miała zaprowadzić je prosto pod lokalny szpital. O tak późnej porze miejsc parkingowych było tam na szczęście całkiem sporo, dlatego Signy z łatwością znalazła takie, na którym mogła zostawić auto bez obawy o to, że obetrze kogoś obok. W innych okolicznościach w ogóle by się tego nie obawiała, jednak wydarzenia dzisiejszego wieczora sprawiły, że czuła się jeszcze zdenerwowana, a przez to była o wiele mniej pewna swoich umiejętności.
Dała dziś taki popis, iż miała prawo w nie wątpić.
Zgasiła silnik, po czym przeniosła spojrzenie na Lynette. — Odprowadzę cię i zaczekam w środku. Później odwiozę cię do domu — zobowiązała się, ponieważ chciała mieć pewność, że brunetka bezpiecznie wróci na miejsce, co na pewno było utrudnione, kiedy powyginany rower znajdował się na tyłach samochodu. Nim też w końcu będzie zmuszona się zmartwić, jednak ta kwestia mogła jeszcze chwilę zaczekać.

Lynette Miller
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
ODPOWIEDZ

Wróć do „Porzucone”