-
Wrestling jest prawdziwy
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiWre/stlingtyp narracjiTyp ognistyczas narracjiDobrypostaćautor
Love w telewizji występowała w paśmie porannym oraz popołudniowym, więc istniały spore szanse na to, że wieczorem powinna być już w domu. Chciał ją trochę zaskoczyć, więc nie anonsował wcześniej swojego przybycia, licząc na to, że zastanie ją w jej mieszkaniu, gdy już stanie naprzeciw jej drzwi. Przełknął głośno ślinę i odetchnął, dając sobie chwilę czasu na... właściwie nie wiedział na co. Może na znalezienie innego powodu do odwiedzin, który nie będzie tak zawstydzający jak zwykła tęsknota?
Zapukał kilka razy, a później także zadzwonił dzwonkiem, gdyby pierwsze ruchy nie okazały się odpowiednio dźwięczne. Początkowo liczył się z tym, że kobiety mogło nie być w środku, jednak słysząc pewne dźwięki dochodzące ze środka, w tym chociażby kroków, uśmiechnął się jedynie, żegnając się ostatecznie z tym niemiłym uczuciem niepewności.
Kiedy otworzyła mu drzwi, od razu przechylił głowę, przywdziewając jak zwykle maskę pełną pewności siebie oraz delikatnego rozbawienia. Widział bowiem po niej, że była zaskoczona jego wizytą i że trochę nie wiedziała, co ma teraz robić.
- Przeszkadzam? - rzucił pewnie, jak to on i nie zważając na to, czy w ogóle zapraszała go do środka, wymusił trochę na niej odsunięcie się i stanął w korytarzu, udając, że rozgląda się po mieszkaniu, które przecież dobrze znał.
- Robiłaś przemeblowanie? - spytał bardziej, by zagaić w jakikolwiek sposób, niż dostrzegając w rzeczywistości jakieś zmiany dotyczące wystroju.
Miller odwrócił się w kierunku Love i uśmiechnął się do niej, tym razem bez tej charakterystycznej zawadiackości na twarzy. Ta zwolniła miejsce szczerej satysfakcji z tego spotkania, której nawet tak doskonały mimicznie osobnik jak on nie zdołał ukryć.
@Love Isblind Love Roderick
-
This is my resting Grinch face
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracji3os.czas narracjiPrzeszłypostaćautor
Drake zazwyczaj pojawiał się w jej życiu nagle i bez zapowiedzi. Robił zamieszanie i znikał. Nie miała pojęcia dlaczego w ogóle mu na to pozwalała. Bo był popularny, dobrze zbudowany, a dziewczyny się o niego biły? Niewątpliwie przyjemnie łechtało to kobiece ego, ale przecież nie był jedynym znanym, dobrze zbudowanym i popularnym wśród kobiet mężczyzną jakiego znała. Może kiedyś do tego dojdzie… a może to po prostu będzie trwało w tej formie do końca świata.
Nie spodziewała się go tutaj. Gdy otworzyła drzwi i stanęła twarzą w twarz (spore nadużycie, bo przez swój wzrost musiała zadrzeć głowę do góry, żeby na niego spojrzeć) z Millerem – nawet nie próbowała ukrywać swojego zaskoczenia. Nie zdążyła zareagować, gdy wyminął ją w drzwiach i wszedł do środka. Nie walczyła z tym. Zamknęła za nimi drzwi.
- Nawet jeśli to coś byś sobie z tego zrobił? Wrócił jutro? Zadzwonił i zapytał, czy mam czas się spotkać? – zakpiła odrobinę, uśmiechając się pod nosem i przechodząc w głąb mieszkania. Nie musiała go zapraszać, nie musiała powtarzać, żeby czuł się jak u siebie – przecież już to doskonale wiedział, bywał tutaj nie raz. I nie dwa – I nie… może już zapomniałeś jak to wygląda. Alboooo… pomyliłeś z mieszkaniem innej dziewczyny! – wytknęła, ale nie było w tym pretensji, raczej rozbawienie i nadal lekka złośliwość, która jednak koniec końców wynikała z czystej sympatii. Bo z całym tym bałaganem – zwyczajnie go lubiła – Nie wiedziałam, że wróciłeś do miasta, Miller. Rodzinna wizyta? Stęskniłeś się? A może emerytura? – nie śledziła jego kariery i nie była pewna jak długo trwa prime time wrestlerów – czy czas Drake’a się kończył? Przeszła do kuchni otwartej na salon, zanim sięgnęła po jakiekolwiek szklanki, czy cokolwiek innego wbiła jeszcze spojrzenie w swojego gościa. Przesunęła spojrzeniem po męskiej sylwetce – Dobrze cię widzieć. – teraz już bez złośliwości. W jej uśmiechu też już jej nie było – Czego się napijesz? – alkohol? Czy nie? Może trenował? Nie zamierzała nic narzucać.
Drake Miller
-
Wrestling jest prawdziwy
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiWre/stlingtyp narracjiTyp ognistyczas narracjiDobrypostaćautor
- Przekimałbym u ciebie - rzucił bez jakiejś złośliwości, bardziej w ramach podtrzymania tej krótkiej wymiany zdań niż rzeczywistych chęci. Niemniej jednak zdarzało mu się przecież spać u niej, wszak nie raz nie dwa wspólnie imprezowali i uprawiali seks - bez zobowiązań i zagłębiania się w to, ot zwykła realizacja fizycznych potrzeb. Tylko czy aby na pewno, skoro przyjechał do niej jako pierwszej?
Uśmiechnął się krzywo.
- Inne laski sprowadzam do hotelu - zauważył, bo choć zdarzyło mu się w życiu wiele jedno czy kilkurazowych przygód, tak Love była jedną z nielicznych, które zaprosiły go do siebie i w których mieszkaniu rzeczywiście bywał. Z reguły wyglądało to tak, że spotkania inicjował na neutralnym terenie, wszak nigdy nie było wiadomo, co może go czekać u jakiejś "fanki".
Usiadł wygodnie na kanapie i spojrzał na Love.
- Nie, tak i może? - odpowiedział kolejno na każdą z jej sugestii, nie kryjąc się z tym, że rodzina nie była powodem jego przyjazdu. Stęsknić stęsknił się za Love, ale biorąc pod uwagę ich zażyłość, bardziej zostanie to odebrane jako zgrywa aniżeli prawdziwa intencja. Z kolei emerytura? Na to było jeszcze za wcześnie, ale dobrych ofert na horyzoncie nie było, więc... przyjazd do Toronto mógł traktować jako dłuższy urlop.
Uśmiechnął się lekko, gdy pierwszy, standardowy etap szpileczek i gier słownych mieli za sobą.
- Ciebie też, Love. Świetnie wyglądasz. Jak zawsze - nigdy nie krył podziwu dla jej urody i choć nie przypominała budową większości kobiet, z którymi się spotykał, wszak były to atletyczne wrestlerki, tak zajmowała w jego sercu szczególne miejsce. Może i była niska, ale to nie przeszkadzało jej w tym, by mieć super ciało oraz przede wszystkim śliczną twarz.
- Nalej coś mocniejszego - odparł.
Rzadko kiedy zdarzało się, by Miller pił jakikolwiek alkohol, więc już chociażby z tego powodu Love mogła domyślać się, iż nie jest to wstęp do ich standardowego spotkania.
- Albo bez procentów, jeśli nie chcesz, żebym tu został na noc - prychnął rozbawiony, bo przyjechał do niej samochodem i jeśli wypije, nie będzie mógł wsiąść za kółko. Co prawda istniały jeszcze ubery czy inne taksówki, ale kto by się tym przejmował, prawda? Każdy powód był dobry, by u niej zostać.
Love Roderick
-
This is my resting Grinch face
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracji3os.czas narracjiPrzeszłypostaćautor
Nie, tak i może? Spojrzała na niego wymownie, z lekkim zaciekawieniem, przez cały pokój – pozostając w kuchni i opierając się tyłkiem o kuchenny blat. Stęsknił się? Kącik ust drgnął jej w rozbawieniu na samą myśl, że faktycznie tak było. Chociaż może? Jakby nie było wiele jego wizyt w mieście wiązało się z ich spotkaniem, a że dawno go tu nie było to może? Nie skomentowała jednak. Nic nie powiedziała. To jak zaśmiała się pod nosem musiało mu na razie wystarczyć za jakąkolwiek reakcję.
Za to, gdy wspomniał o alkoholu – nie wahała się. Po prostu wyjęła z szafki butelkę szkockiej i gdy on kontynuował swoje rozważania o nocowaniu lub też nie… przygotowała im po drinku ze szkockiej z lodem. I to z tymi dwiema szklankami wróciła do salonu.
- Całe szczęście, że ktoś wpadł na coś tak sprytnego jak taksówki. – dodała z czystej przekory, wręczając mu szklankę. Ze swojej upiła niewielki łyk alkoholu i dopiero wtedy opadła na kanapę, zapadła się w poduszkach i usadowiła wygodniej, podciągając nogi do góry. Cóż… plusy kieszonkowych wymiarów, bo tak – była niska, była drobna… i zupełnie nie miała z tego powodu kompleksów – Wróćmy do tematu… – oparła się łokciem o zagłówek kanapy, wbijając uważne spojrzenie w mężczyznę na drugim końcu mebla – Nie, tak i może? – powtórzyła jego słowa, a brew pytająco powędrowała jej do góry – Rozwiń. – oczywiście, że chciała wiedzieć, co tutaj robił, dlaczego wrócił do miasta i na jak długo zamierzał zostać. Szczególnie mocno zainteresowało ja to „może”.
Drake Miller
-
Wrestling jest prawdziwy
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiWre/stlingtyp narracjiTyp ognistyczas narracjiDobrypostaćautor
Nie był dumny z tego, że brakowało mu konkretnych ofert, jednak wiedział, że to też jest domena zawodowców. Były różne okresy, federacje radziły sobie raz lepiej raz gorzej, toteż nie przekreślał od razu swojej kariery przez tą kilkutygodniową posuchę. Niemniej jednak to właśnie teraz pojawiły się pierwsze wątpliwości, czy aby na pewno powinien to dalej robić, mimo tego, że był przecież w swoim prime.
Przechwycił od niej szklankę z drinkiem i uśmiechnął się lekko, dziękując tym samym za nalanie mu czegoś do picia.
- Nie stać mnie na taksówkę - zadrwił z samego siebie, celowo chcąc pociągnąć tę grę dalej i ostatecznie skończyć na niewiążącej w żaden sposób wersji, że zostanie u niej na noc.
Przez moment skupiał się na szklance do momentu, aż Love nie zaczęła drążyć tematu, domagając się konkretnych odpowiedzi z jego strony. I tak jak normalnie zareagowałby na to pewnie jakimś żartem, tak teraz postanowił zachować pełną powagę.
- Nie jest to rodzinna wizyta - pierwsza część była najłatwiejsza, trzeba było przejść do kolejnych. - Stęskniłem się za tobą, to chyba oczywiste? - niby była w tym pewna zawadiackość, jednak jego spojrzenie, którym teraz ją obdarowywał, mogło bardzo sugerować, iż był w tej chwili szczery.
Zanim udzielił ostatniej odpowiedzi, upił łyk ze szklanki i westchnął lekko, pochylając się nad szkłem trzymanym w dłoniach.
- Rozważam koniec kariery - wydukał z siebie, choć brakło w tym charakterystycznej dla niego pewności siebie.
Roderick była pierwsza, która dowiedziała się o jego wątpliwościach, ale też łatwiej było mu się podzielić tym z nią, niż z rodzeństwem czy przyjaciółmi, często mającymi kontakty z ludźmi z jego branży, wszak wśród takich ludzi właśnie się obracał.
Miller zwilżył gardło kolejnym łykiem i znów westchnął cicho.
- Tylko nie bardzo wiem, co mógłbym robić potem dalej. Na niczym innym się nie znam, no i Toronto... nie wiem, czy czułbym się tu dobrze - podzielił się przemyśleniami, po czym spojrzał na brunetkę, której sporo ciała mu umykało przez zapadnięcie się w poduszkach. - Na pewno to miasto ma swoje plusy... - zmierzył ją wzrokiem, sugerując jednoznacznie jeden z owych plusów. - Ale lepiej mieszkało mi się w USA czy Japonii - przyznał. - Nie wiem, co robić - zakończył dość chaotyczną wypowiedź i oparł się wygodniej o kanapę, znów wzdychając dość głośno.
Love Roderick
-
This is my resting Grinch face
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracji3os.czas narracjiPrzeszłypostaćautor
- Rozważasz koniec kariery… – powtórzyła za nim, bo podejrzewała, że to było najważniejsze. Czy wątpiła, że za nią tęsknił? Wbrew pozorom nie. Ich relacja była na tyle skomplikowana i nietypowa, że to nie byłby nic zaskakującego. Porzucenie kariery już zaskakujące było…
Wpatrywała się w niego intensywnie jakby chciała w ten sposób wyczytać z niego coś więcej niż to, co jej mówił. Z wyrazu twarzy, oczu, gestów, napięcia w mięśniach… nie stwierdziłaby z całą pewnością, że nauczyła się z niego czytać przez całą ich relację, ale generalnie nie była najgorsza w czytaniu ludzi. Także tych sobie bliskich.
- Zamieszkaj w Stanach albo w Japonii? – właściwie, co stało mu na przeszkodzie? – Jeśli faktycznie myślisz o zakończeniu kariery, a przy okazji nie wiesz, co możesz robić po jej zakończeniu… możesz znaleźć coś dla siebie w dowolnym zakątku świata. Jestem pewna, że szybko znajdziesz miłą dziewczynę, z którą małżeństwo da ci zieloną kartę. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, ale no jeśli chciałby zamieszkać w Stanach na stałe, a nie był już zawodnikiem jego warunki wizowe na pewno by się zmieniły – Toronto to bezpieczny wybór… masz tu rodzinę i przyjaciół. – w tym momencie nawet uniosła lekko swoją szklankę z alkoholem, tak w ramach niewypowiedzianego na głos toastu i podkreślenia, że ona właśnie była jego przyjaciółką – Ale może musisz zaryzykować – W Stanach chyba nieźle sobie radzą… może trafisz do Hollywood? – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, ale no taka prawda – byli wrestlerzy w USA mieli większe szanse na powodzenie niż w Kanadzie.
Drake Miller
-
Wrestling jest prawdziwy
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiWre/stlingtyp narracjiTyp ognistyczas narracjiDobrypostaćautor
Love zadała mu trafne, ale dość trudne dla niego pytanie, bo choć czuł się znacznie lepiej zagranicą, tak koniec końców coś go ciągle przyciągało do Toronto i nie potrafił wyzbyć się wrażenia, że to właśnie tutaj powinien szukać swojego szczęścia.
Zaśmiał się cicho, gdy Roderick wspomniała o małżeństwie.
- Od razu do konkretów - tak naprawdę nie dbał o to, czy zdobędzie odpowiednie pozwolenia na rezydencje i mieszkanie poza Kanadą, bo od lat to praktykował i poza pieniędzmi, miał też pewne koneksje, między innymi wśród urzędników, którzy często od ręki byli gotowi załatwić mu wiele rzeczy. To był plus utrzymywania dobrych stosunków nawet z pozornie nieistotnymi z punktu kariery zawodniczej ludźmi.
- Tak, to prawda - przyznał, spoglądając na nią z uśmiechem pełnym sympatii i ciepła.
Przy całej zawiłości ich relacji, Love była mu naprawdę bliska i choć sam nigdy nie nazwał jej swoją przyjaciółką, tak była najbliżej tego określenia ze wszystkich jego znajomych, toteż nie zamierzał zaprzeczać, widząc w jej toaście jasną sugestię w tym kierunku.
Odłożył na moment szklankę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wzdychając lekko.
- Nie wiem, czy to jest coś dla mnie - choć występował w telewizji od wielu lat, tak nie do końca traktował wrestling jako typowe aktorstwo. Jasne, musiał trzymać się określonego gimmiku, wypowiedzieć konkretne kwestie, by pchnąć fabułę do przodu, ale było też w tym sporo spontaniczności. Można było to trochę porównać do improwizowanych działań w teatrze czy kinie. Mieli tam dużo większą swobodę, choć także trzymali się scenariusza.
- Poza tym... - zaczął, spoglądając na nią z podejrzliwością. - Gdybym zamieszkał tam, nie przyjeżdżałbym tu zbyt często. Nie tęskniłabyś za mną? - wiedział, że tęskniłaby i wiedział też, że wprost tego nie przyzna, a przynajmniej nie w takim kontekście, który ociekałby czymkolwiek innym poza sarkazmem.
Znów ujął szklankę w dłoń i wychylił niemal całą jej zawartość, zostawiając jedynie ostatnie krople.
- Na razie rozważam koniec, co nie jest równoznaczne z tym, że ją skończę - doprecyzował. - Jestem w swoim prime, więc to byłaby trochę głupota. No zobacz - uniósł koszulkę, prezentując jej doskonale zarysowany kaloryfer na brzuchu, który Love dobrze przecież znała. - Większość wrestlerów dopiero koło 40-ki osiąga największe sukcesy... może jestem zbyt niecierpliwy? - rzucił w eter, po czym wrócił wzrokiem do Roderick. - Ty pewnie zamierzasz tu się zestarzeć? - odbił trochę piłeczkę.
Love Roderick
-
This is my resting Grinch face
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracji3os.czas narracjiPrzeszłypostaćautor
- Niecierpliwy, niezdecydowany, marudny… jak zwał tak zwał. – bo może faktycznie przesadzał i jego kariera miała się doskonale, więc robił dramę tam, gdzie jej nie było? Wzruszyła lekko ramionami – I nie wiem, gdzie zamierzam się zestarzeć. Może w ogóle nie zamierzam? Mogłabym umrzeć młodo, zanim wszyscy zdążą o mnie zapomnieć. – a starość wcale nie wydawała jej się jakoś szczególnie kusząca. Szczególnie w kontekście starości spędzonej samotnie. Czy taka jej groziła? Istniało duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie było. Czy zamierzała teraz coś z tym robić? Ani trochę. Nie spieszyło jej się do wychodzenia za mąż – z wielu różnych powodów – A poza tym jeśli dostanę fantastyczną ofertę pracy z drugiego końca świata, albo gdzieś wyjadę i okaże się, że to jest moje miejsce na ziemi… nie zamierzam się oglądać. – a przynajmniej tak jej się teraz wydawało. Wiadomo, że gdyby miała stanąć przed faktyczną decyzją do podjęcia – mogłoby być trudniej. Teraz mogła sobie gdybać! – I na pewno bym nie tęskniła! – ani gdyby on wyjechał, ani gdyby sama przeniosła się na drugi koniec świata! Kącik ust drgnął jej w rozbawieniu i upiła spory łyk alkoholu – Proszę cię, Miller. Dlaczego miałabym za tobą tęsknić? Za tym, że wpadasz tu wtedy kiedy masz ochotę, bez zapowiedzi i czujesz się jak u siebie? – dodała żartobliwie i chociaż mogło brzmieć jak pretensje to w tonie jej głosu nie było ani trochę pretensji. Żartowała – Ile dajesz sobie czasu? Na podejmowanie decyzji, co dalej robić ze swoim życiem?
Drake Miller
-
Wrestling jest prawdziwy
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiWre/stlingtyp narracjiTyp ognistyczas narracjiDobrypostaćautor
Przechylił lekko głowę w bok, wcale nie śmiejąc się na jej żart o śmierci młodo.
- Nie pierdol takich głupot - wywrócił oczami, bo choć wiedział, że to żart, tak z pewnego powodu nie spodobało mu się to. Nie wierzył w zabobony czy inne afirmacje, ale dla spokoju ducha wolał nie rzucać takimi słowami. W jego branży unikano tego, bo bywały pewne koincydencje między rozmowami np. o kontuzjach, a odnoszeniem ich podczas starć.
Odłożył szklankę z drinkiem na bok i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Nie jest ci tu wygodnie? - spytał raczej z ciekawości, niż jakichkolwiek podejrzeń. Odnosił wrażenie, że posada prezenterki jest dobrze płatna, Love sama dobrze się czuje w swojej pracy i zaczął się zastanawiać, jakaż to oferta musiałaby być, żeby zgodziła się pojechać na drugi koniec świata? Bycie prezenterem wiadomości to był szczyt hierarchii dziennikarskiej, jeśli chodziło o występy telewizyjne. Dalej były już tylko katakumby redaktorów naczelnych, którzy pracowali w zaciszu.
- No nie wiem Love... - rzucił z udawanym podminowaniem. - Może dlatego, że zawsze odwiedzam cię jako pierwszą? I że nieważne ile minie, zawsze mi przy tobie dobrze? - odparł z pewną prowokacją w głosie, a jednocześnie subtelnym uśmieszkiem, jakby wygrał jakąś utarczkę słowną między nimi.
Znów chwycił do ręki szklankę i upił z niej sporego łyka, aż mu alkohol przyjemnie rozgrzał przełyk. Pochylił się i przez moment patrzył gdzieś w przestrzeń między Roderick a fragmentem kanapy.
- Nie wiem - odparł. - Mam na stole kontrakt od TNA, ale intuicja podpowiada mi, żeby się wstrzymać jeszcze. Mam odpowiedzieć w ciągu dwóch tygodni, więc... na razie dwa tygodnie - odparł. - Tylko wtedy znów wyjazd do USA i znacznie rzadsze wizyty tutaj - spojrzał na nią, ciekaw jej reakcji, czy jakkolwiek ruszy ją to, że w przypadku podpisania kontraktu z Total Nonstop Action bywałby tu jeszcze rzadziej niż teraz. Z pewnością pamiętała, gdy podpisał z nimi swój pierwszy kontrakt, tak jak i z New Japan Pro Wrestling - wtedy w ogóle nie przyjeżdżał do domu.
Love Roderick
-
This is my resting Grinch face
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracji3os.czas narracjiPrzeszłypostaćautor
- Jest mi tu wygodnie, ale wiesz, że jak za długo jest ci wygodnie to… człowiek chce czegoś innego. – spróbować czegoś nowego, stawiać sobie wyzwania. Zresztą Drake nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo aktualnie igrała ze swoją karierą… a ona i tak nie mogła mu nic na ten temat powiedzieć. I nie miała najmniejszego zamiaru. Uwielbiała jego towarzystwo, doceniała tą znajomość i cieszyła się, że tu był, ale pewne rzeczy… tak, pewne rzeczy musiała i chciała zachować dla siebie.
- Odwiedzasz mnie jako pierwszą i zawsze ci przy mnie dobrze… – powtórzyła za mężczyzną, uśmiechając się pod nosem, dając mu moment na zrozumienie, co właściwie powiedział. W tym czasie upiła łyk lub dwa swojego drinka – To świadczy o tym, że to ty za mną tęsknisz, lubisz do mnie wracać i chcesz tu wracać. Pytanie brzmiało dlaczego ja miałabym tęsknić za tobą. – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, bo oczywiście, że się droczyła. Aczkolwiek… tak, lubiła jego towarzystwo i skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie doceniała tego, że właśnie – była pierwszą, do której wracał. Chociaż doskonale wiedziała, że nie jedyną i ani trochę tego od niego nie oczekiwała – Może zacznij chociaż przywozić prezenty z tych podróży! – prychnęła rozbawiona, podśmiechując się pod nosem i upijając kolejny łyk alkoholu i przechylając się w stronę stolika, żeby odłożyć na nim szklankę.
I wróciła spojrzeniem do Millera. Słuchając i skupiając się na tym, co mówił.
- Stany to nie koniec świata. Dwie godziny samolotem do Nowego Jorku, czy Nashville. Do Las Vegas może trochę więcej… ile tam było… pięć godzin? Dla chcącego nic trudnego, więc nie wierzę, że nie wracałbyś regularnie – była realistką, a poza tym naprawdę nie widziała problemu w tym, że jakieś miejsce leżało w odległości kilku godzin samolotem. Za bardzo lubiła latać, żeby coś takiego miało robić na niej wrażenie. Tak, Japonia mogła być problematyczna, ale USA? Ani trochę! – Dwa tygodnie to dobry czas, żeby się zastanowić… ale jakie są alternatywy?
Drake Miller