
 
Sleeping and perchance to dream
Nie miała pojęcia na co właściwie liczyli jej rodzice, gdy nadawali jej imię po postaci z dramatu Shakespeare'a. Powinni dokładnie wiedzieć, co robią. Zwłaszcza matka, która przecież wykładała Hamleta w lokalnej szkole podczas lekcji języka angielskiego. Możliwe, że po prostu spodobało im się brzmienie tego imienia: sposób w jaki język układał się w ustach przy jego wymawianiu oraz spływające z ust dźwięki przy jego artykulacji. Nie wiedzieli jednak, że wraz z nim skazują swoją córkę na los skończonej romantyczki.
Od najmłodszych lat ciągnęło ją do sztuki. Wykazywała się zaskakującą wrażliwością oraz zainteresowaniem dla różnych dziedzin artystycznych. Nawet wtedy, gdy nie była jeszcze wystarczająco dojrzała, aby w pełni zrozumieć. To jednak nie powstrzymywało jej przed zachwycaniem się wyjątkową formą tego, co miała przed sobą.
Niestety Attwoodowie przez całe życie naciskali na nią, aby znalazła sobie jakieś poważne zajęcie. Wszystko czego się dotychczas chwytało mogło być świetne jako dodatkowe hobby. Nie jako sposób zarabiania na życie i utrzymania się we współczesnym świecie. Zresztą artyści zawsze przymierali głodem, prawda? Nie na taki los zasługiwała ich najstarsza córka.
The eldest daughter of a nobleman
Ophelia lived in fantasy
Przez długi czas nie chciała wysłuchiwać słów rodziców, ale w końcu nadszedł dzień, gdy musiała zdecydować o swojej przyszłości i podjąć jakąś dojrzałą decyzję. Była świeżo po szkole średniej. Miała przed sobą cały świat oraz wybór, który mógł przypieczętować całe jej życie.
To był pierwszy krok do wybudzenia się ze swoich niewinnych fantazji, które snuła. Ze snów o tomikach wierszy czytanych na kocu pod rozłożystym drzewem. Z marzeń o tym, że mogłaby wieść spokojną egzystencję w zamian za wzbogacanie życia artystycznego innych. Wciąż nie zamierzała zrezygnować ze sztuki w jakiejkolwiek formie, ale powoli to już się działo.
Wyjazd na studia do Toronto z pewnością otworzył jej oczy. Studia na kierunku biznes i zarządzanie okazały się dużo bardziej wymagające niż się tego spodziewała. W dodatku jeszcze musiała znaleźć pracę, która pomagałaby jej utrzymać się w wielkim mieście. Zapomoga od rodziców oraz jakiekolwiek stypendium nie zapewniały wystarczających środków do życia. Nagle zatem odkryła, że ma dużo mniej czasu i energii do spożytkowania na siebie i własne zainteresowania. To było pierwsze brutalne spotkanie z otaczającą ją rzeczywistością.
Pomimo licznych doświadczeń oraz miłych wspomnień, czasy studenckie niewątpliwie zapewne mogłaby nazwać cudownym lecz najcięższym etapem swojego dotychczasowego życia. Bezsenne noce, bezsensowne miłostki, które wydawały się całym światem, a nade wszystko pełne stresu godziny spędzone a pisaniu pracy dyplomowej, która miała zapewnić jej tytuł naukowy, którego tak naprawdę nie chciała. W końcu jednak uwolniła się od tego wszystkiego i mogła rozpocząć dorosłe życie, które okazało się równie rozczarowujące jak życie w akademiku.
You dug me out of my grave and
Saved my heart from the fate of
Ophelia
Przez długi czas próbowała gdzieś się zakotwiczyć i ustatkować, ale nie potrafiła tego zrobić. Kolejne miejsca i osoby przewijały się przez jej życie, aby zaraz z niego wypaść. Każdy jej związek z czasem zmieniał się z romansu w dramat w trzech aktach. Młody i ambitny prawnik zabawił w jej łóżku przez kilka błogich tygodni nim odkryła, że jest zbyt próżny i małostkowy. Przemiły nauczyciel muzyki? Może i był niezwykle uduchowiony, ale nie była jedyną kobietą w jego życiu, co odkryła po czasie. Urocza dziewczyna, na którą wpadła w księgarni? Była słodka i kochana, ale wkrótce stała się bardziej toksyczna niż jad tysiąca węży.
W końcu jednak natrafiła na Trenzac Club. Ostoję dla lokalnych artystów, w której mogli pokazywać swe umiejętności i przebywać w towarzystwie osób, które ich rozumiały. To właśnie ten lokal potrzebował pilnie managera, który zadbałby o działalność lokalu. Miała wrażenie, że ta praca po trosze ją uratowała. Była z pewnością odmianą po wszystkich tych innych lokalach, które pomimo wszystkich swoich zalet jednak trąciły pewną... powszechnością i nudą.
Co prawda dalej towarzyszy jej przeświadczenie, że w jakiś sposób zmarnowała sobie życie i nie wykorzystała jego pełnego potencjału. Nie miała właściwie żadnego większego talentu, którym mogłaby się pochwalić. Nie rozwinęła się tak jak tego pragnęła, ale chociaż mogła zapewnić innym warunki i przestrzeń do tego. Sobie może zapewnić emocje w inny sposób.
It's 'bout to be the sleepless night
You've been dreaming of
The fate of Ophelia
→ aby jakoś zniwelować uczucie powracania do pustego mieszkania i zapewnić sobie towarzystwo przygarnęła kota. Jest to młody szary kocur, którego zaadoptowała przez jedną z fundacji pomagającej kociakom. Ma na imię Hamlet. Liczy na to, że jednak będzie mogła z nim liczyć na szczęśliwe życie.
→ jest miłośniczką sztuki wszelakiej. Nic zatem dziwnego, że regularnie chadza nie tylko do kina, ale także do teatru i opery czy do galerii sztuki, a w domu posiada całkiem pokaźną biblioteczkę.
→ posiada kolekcję płyt winylowych. Docenia bowiem ich brzmienie i jest zdecydowanie jakaś magia w muzyce odtworzonej z fizycznego nośnika. Dodatkowo na pewno przekonują ją jeszcze specjalne utwory, które artyści często na nich umieszczają.
→ jeśli mowa o jej guście muzycznym to jest on dosyć szeroki. Umie docenić prawie wszystko od muzyki klasycznej poprzez jazz i pop aż po odmiany rocka i metalu, zwłaszcza symfonicznego.
→ wszystko w życiu nabrało nieco większego sensu, gdy jako dorosła kobieta została zdiagnozowana z ADHD. Zaburzenie nie wpływa na jej funkcjonowanie w na tyle znacznym stopniu, aby rozważała przyjmowanie środków farmakologicznych, ale przynajmniej wie dlaczego jej umysł działa w określony sposób.
→ często dręczy ją bezsenność. Całkiem prawdopodobne, że związane jest to z jej pracą, która rozregulowuje jej zegar biologiczny. Często zostaje w klubie do późnych godzin, aby nadzorować konkretne eventy i nie zawsze jest w stanie je odespać w ciągu dnia.
→ określa się mianem agnostyczki. Wychowywała się jednak w religijnej katolickiej rodzinie, a dziadek uczący ją gry na pianinie był organistą w pobliskim kościele. Sama nie jest przekonana do tego czy wierzy w jakąkolwiek siłę wyższą i pod jaką formą. Na pewno jednak docenia estetykę i wyraz wiary chrześcijańskiej.

 
				
 
									 
				
 
									