
Więc właściwie każdego dnia zadawał sobie to jedno, bardzo ważne pytanie i dochodził do wniosku, że wszystko wychodzi z dzieciństwa i rodziny. A może było to po prostu coś, co usłyszał kiedyś od jakiegoś terapeuty. Jak wszyscy wiedzą, to właśnie słyszy się pierwsze w każdym gabinecie. Cała jego rodzina siedziała w jakiejś gałęzi policji. Wszystkie święta wyglądały tak samo. Mówiono o tych samych rzeczach. Patrząc na to po latach, przypominali właśnie zorganizowaną grupę, tylko nie przestępczą. Nie można było odmówić im bycia pewną kliką. W wielu aspektach byli podobni do tych, których ścigali. Jego brat i siostra skończyli w podobnych formacjach. To, co on zrobił inaczej niż reszta było wyjechanie z kraju.
W Wielkiej Brytanii mieli zdecydowanie wystarczająco grup przestępczych. Pięcie się po szczeblach kariery po tej stronie sadzawki byłoby prostsze. On chciał czegoś nowego. Zrobić coś inaczej. Dlatego kiedy w Scotland Yardzie, gdzie wtedy pracował, nadarzyła się okazja do tego by wyjechać na wymianę do Kanady, nie było takiej papierologii, która mogłaby go zatrzymać. Kanada przygotowała go całkiem ciepło. Szybko znalazł grono znajomych, dziewczynę, która miała stać się później jego narzeczoną. Praca też była czymś nowym. Ciekawszym, przynajmniej przez jakiś czas. Problemy zaczęły się wtedy, kiedy ta druga strona jego pracy zaczęła mu się nieco za bardzo podobać. Wpadł w świat łapówek, układów i cholera, nawet polubił niektórych kryminalistów. Tych, którzy mieli jakiś kręgosłup moralny i byli przy tym zabawni. Widział w nich ludzi, a nie tylko kryminalistów. Z resztą nie można było pracować w tym wydziale bez kilku układów. Trzeba było po prostu wybrać te, które były najmniej szkodliwe dla społeczeństwa.
On nie zawsze podejmował te dobre decyzje, ale przynajmniej się starał. Około pół roku temu musiał wyznaczyć sobie swoje własne granice. Wpadając pod lupę wydziału wewnętrznego oraz dostając nie tak ukryte groźby od niektórych gangsterów, z którymi pracował przyszła pora żeby reewaluować swoje decyzje. Wrócić nieco do korzeni, więc do stróżowania prawa, a nie naginania go pod swoje fanaberie.
Zdystansował się więc nieco od swoich kontaktów, uporał się z wydziałem wewnętrznym i przyszła pora na uporządkowanie jeszcze swojego życia. Życia, w którym nie było już jego kobiety. Ta jak na złość znalazła sobie kogoś nowego. Kogoś po drugiej stronie prawa i Arvel czasami przejeżdżał w miejscu, gdzie był w stanie znaleźć jej nowego kochanka, ale powiedział sobie, że nie, będzie dorosły, tak nie zachowują się dorośli ludzie. Będzie cierpliwy, znajdzie paragraf, wtedy go przymknie. Do tego wróciła do jego życia jeszcze jedna kobieta z którą, zawsze łączyły go dość liberalne relacje. To wszystko nie brzmiało jak porządek w życiu. W życiu każdego faceta przychodzi taki moment, że pragnie się chociaż namiastki stabilizacji. Dla niego zbliżał się coraz większymi krokami. Czuł już oddech dojrzałości na swoim karku.
