ODPOWIEDZ
28 y/o
For good luck!
0 cm
adwokat vishwakar, bradford & grant llp
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Piątkowy poranek niósł za sobą wzywanie, któremu Phileas wcale nie planował sprostać. Nie chciał trzymać fasonu, udawać, że wszystko jest dobrze. Hotele, były tym miejscem, które chcąc nie chcąc, przyprawiały go o gęsią skórkę. Mimo iż w pewnym sensie były nieodzownym elementem jego rutyny, gdyż naprzemiennie odwiedzał w nich swoich klientów, rozwodników, walczących o domy z mężami i żonami, to zawsze minę miał nietęgą, gdy przychodziło mu przekraczać mury the drake hotel. Tym razem jednak nie mógł odwlec tej wizyty w czasie, choć doskonale wiedział, że tego dnia serce niejednokrotnie będzie mu się krajać. Zwlekał już tak długo, pozwalając by błahostki, przysłoniły mu wszystko. Na samą myśl o spotkaniu z siostrą , czuł dziwny niepokój i te cholerne narastające z każdą chwilą wyrzuty sumienia. Nie wiedział, jak spojrzy jej w twarz, ale był pewien, że powinien to zrobić. Nie potrafiły spojrzeć w lustro, gdyby po raz kolejny zepchnął łączącą ich relację na dalszy plan. Niegdyś była mu tak bliska. Przyjaciółka, oddana powierniczka i niezastąpione wsparcie. Jak mógł, więc przeoczyć moment, w którym to ona potrzebowała go najbardziej? Moment, w którym to jej życie rozsypywało się na milion kawałków?
Zatracając się w swych frywolnych, randkowych poczynaniach, odsunął od siebie kogoś, kto zupełnie na to nie zasługiwał. Wszystkie te dni, które poświęcał na bzdurnych romansach, ciążyły mu teraz niemiłosiernie. Czy cała ta eskapada była warta tak wielkiego poświęcenia? Nawet jeśli zwieńczona happy endem, ostatecznie sprowadziła jego życie do tego epizodu, w którym próżno było szukać, choć odrobiny radości. Gdy jego uszu dobiegła wieść o tym co przytrafiło się siostrze jego życie po raz kolejny wywróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Czuł się niczym dziecko, które pod wpływem impulsu ukradło z lokalnego sklepiku batonik, po czasie rozumiejąc, że wcale nie było warto.
Każdy krok, który przybliżał go do celu, był wyzwaniem. Zupełnie jakby brał udział w maratonie, a nie sunął niezdarnie przez nieco zatłoczony korytarz. Nie wiedział, jak powinien się zachować, co powinien powiedzieć. Przede wszystkim nie był pewien pewnej kluczowej kwestii. Czy Meluzyna w ogóle chciała go widzieć? Tak, wiele niewiadomych, które jednak rozpłynęły się w nicość, gdy przez rozchylone drzwi do jej hotelowego pokoju dojrzał tak znajomą mu twarz. - Mogę wejść? - zapytał szeptem, przekraczając próg pokoju, a w zasadzie apartamentu zajmowanego przez jego siostrę.
Melusine A. Baskerville
gall anonim
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Drake Hotel”