Dzieciństwo miała standardowe, niczym nie wyróżniające się. O ile nie liczyć matki, która przedawkowała własne leki. Kochająca babcia, odsunięty od niej ojciec, ale życie jakoś się toczyło. Cyra nigdy nie była złotym dzieckiem, raczej takim... średnim. W niczym specjalnie się nie wyróżniała. Aż do okresu dojrzewania, gdy zakochała się w pierwszym mężczyźnie. Wtedy pierwszy raz poczuła, czym jest euforia i zatraciła się w niej. Tak że kilka dni po powrocie do domu dowiedziała się o śmierci swojej babci. Stanęło ją serce, kiedy nie mogła znaleźć własnej wnuczki. Dopiero wtedy rozpoczęło się prawdziwe piekło. Cyra wolna i buntownicza była duszona przez władzę ojca, starającego się jedynie odpowiednio o nią zadbać. Carter miała w sobie za duże wyrzuty sumienia, uciekła z domu i przez kilka miesięcy żyła na ulicy, jakby nic się nie stało. Jakby nic faktycznie nie miało znaczenia. Jedna z kumpelek zaprosiła ją wtedy do studia tańca, gdzie poznała prawdziwą pasję. Taniec. Na nim udało się jej zakończyć liceum, przez kilka lat pracowała jeszcze w domu, a później... zatrudniła się jako tancerka. Czuła wewnętrzny wstyd, ale to była jedyna rzecz, która dawała jej radość. Uczucie euforii, gdy ludzie na nią spoglądali wspomagane narkotykami. Zaczęła brać przede wszystkim nocne zmiany, a presja i tempo umacniały ją jedynie w nałogu. Od tego momentu granica między "zabawą" a "potrzebą dopaminową" zaczęła się jej zacierać. Coraz częściej znikała, coraz rzadziej był z nią kontakt w domu. Ojciec zerwał z nią kontakt. Cyra twierdzi, że ma to gdzieś, ale wcale nie ma. Za to jest dumna z tego, kim się stała. Dziewczyną, którą ludzie z półświatka lubią mieć obok: nie rozmawia, nie pyta, obserwuje i rozumie zasady ulicy. Poza klubem jedynie udaje, że ma wszystko pod kontrolą. Tak naprawdę każde jej wyjście może skończyć się bójką, romansem, albo kolejnym zniknięciem z wieloma siniakami na ciele.
