
Była żywym dzieckiem, którego wszędzie było pełno, chociaż nigdy nie sprawiała szczególnych problemów wychowawczych. Nie była może bezwarunkowo posłuszna, ale nie robiła nic, czym mogłaby nadmiernie zmartwić rodziców czy zawieść ich zaufanie. Chłonęła wiedzę i informacje niczym gąbka, a chociaż nie oczekiwano po niej, że podąży śladami któregokolwiek z rodziców, zawsze chętnie angażowała się w obie ich pasje i ostatecznie odnalazła sposób, aby je połączyć, odkrywając tym samym własną drogę.
Obserwowanie gwiazd przez matczyny teleskop i majsterkowanie z ojcem w garażu zawsze sprawiało jej taką samą przyjemność, dlatego była przeszczęśliwa, kiedy po obejrzeniu programu dokumentalnego o pracy inżynierów na stacji kosmicznej zrozumiała, że wcale nie musi rezygnować z żadnego z tych zajęć. Inżynieria mechaniczna i praca dla NASA stały się jej celem, dlatego to właśnie na tym skupiła swoją pełną uwagę. Od tamtej chwili wszystko, czego się podejmowała, każda kolejna decyzja czy znajomość miały przybliżyć ją do spełnienia tego marzenia.
Ukończyła liceum ze świetną średnią, otrzymała nawet stypendium na wybranej uczelni, a cały czas oraz zaangażowanie poświęcała rozwijaniu swoich pasji. Dzięki temu udało jej się dołączyć do wielu ciekawych programów, między innymi do sponsorowanego przez rząd projektu, mającego usprawnić pracę policyjnych jednostek śledczych. To właśnie w tym czasie poznała pewnego detektywa, za którego kilka lat później (ze względów bardziej praktycznych niż emocjonalnych) zgodziła się wyjść.
Posiadanie oficera za męża mogło pomóc jej karierze, a że i tak nie miała zbyt wiele przestrzeni, którą mogłaby poświęcić na życie miłosne, to wydawało się idealnym rozwiązaniem. Przez jakiś czas wszystko układało się po jej myśli, gdzieś pomiędzy pojawiły się nawet uczucia, które zdecydowała się pielęgnować zamiast zdusić w zarodku, nie mając jeszcze pojęcia, że to doprowadzi ją do upadku. Nie posiadała się więc z radości, kiedy na horyzoncie wreszcie pojawiła się perspektywa pracy dla Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej, która miała otworzyć przed nią drogę do wszystkiego, na co do tej pory tak ciężko pracowała. Niestety, w tym samym czasie imię jej męża pojawiło się w nagłówkach gazet i programów informacyjnych całego kraju i jej udane życie prysło, niczym bańka mydlana.
Decyzja o rozwodzie podyktowana była pragmatyzmem. Nie było mowy, aby w tej sytuacji przeszła jakąkolwiek ewaluację w celu przydzielenia jej uprawnień bezpieczeństwa... Musiała odciąć się od tego wszystkiego grubą kreską, nieważna jak bardzo bolesne miało się to okazać. Wypełniła więc papiery, załatwiła proces najszybciej, jak się dało i odeszła, nie odwracając się za siebie. Nie dlatego, że nienawidziła tego, co zostawiała za sobą, ale dlatego, że obawiała się, że jeśli zerknie chociaż raz, nigdy nie będzie w stanie zrobić tego, co konieczne. Okazało się, że i tak nie była.
Czas spędzony w odosobnieniu, utracone poczucie bezpieczeństwa i strzaskane zaufanie usunęły jej grunt spod nóg, ale dopiero tęsknota i uświadomienie sobie, że to, co czuła do tego człowieka było prawdziwe sprawiły, że pękło jej serce. To, o co do tej pory tak walczyła przestało mieć większy sens, bo jeśli nie potrafiła zebrać do kupy siebie i swojego prywatnego życia, jak niby miałaby poskładać coś tak istotnego, jak kariera w agencji kosmicznej? Nagle, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, gwiazdy po prostu przestały świecić tak samo, komponenty w jej wnętrzu przestały do siebie pasować, a jedzenie zaczęło smakować popiołem.
Praca była jedynym, co pozwalało jej utrzymać się na powierzchni, ale nie potrafiła znieść zmartwionych spojrzeń rodziny, więc ostatecznie zatrudniła się w lokalnym warsztacie. Na ten moment nadal nie ma pojęcia, co zamierza zrobić ze swoim życiem i wciąż jeszcze uczy się radzić sobie z konsekwencjami własnych decyzji z nadzieją, że spoglądanie w lustro któregoś dnia wreszcie stanie się nieco łatwiejsze.
♦ Lody dla astronautów: trzyma pudełko liofilizowanych lodów zarówno w domu, jak i w swojej warsztatowej szafce; w szczególnie trudne i ciężkie dni zjada kawałek, bardziej w akcie żałoby i hołdu dla marzycielki, którą kiedyś była niż dla smaku.
♦ Restaurowanie klasycznych samochodów: poza tym, że sprawia jej to przyjemność, jest też formą terapii. Bierze coś zepsutego, zaniedbanego czy potencjalnie pozbawionego wartości, a potem przywraca to do dawnej świetności i funkcji; odkupienie, którego nie jest w stanie zaznać we własnym życiu.
♦ Ślubna obrączka: przez jakiś czas po rozstaniu nosiła ją na szyi, ale kiedy w trakcie pracy łańcuszek z odpornego na uszkodzenia stopu, który sama wybrała, omal nie poderżnął jej gardła uznała, że bezpieczniej będzie trzymać ją pod obudową telefonu. Ten incydent pozostawił na boku jej szyi cienką bliznę.
♦ Sekretny darczyńca: od czasu do czasu płaci anonimowo za kawę oraz lunche lokalnych detektywów, którzy regularnie stołują się w knajpie położonej niedaleko warsztatu.
♦ Koc obciążeniowy: sypia z nim odkąd zdecydowała się porzucić karierę; marny substytut utraconego poczucia bezpieczeństwa.
♦ Upodobania kulinarne: gdyby miała wybrać jedno danie, które mogłaby jeść do końca życia, byłaby to kanapka.
♦ Widelce: nie zje niczego widelcem z trzeba zębami; powinien mieć ich cztery. Lody na talerzu albo w pudełku zawsze je widelcem, nie łyżeczką (no chyba, że nie ma innego wyjścia).
♦ Manhwa i anime: ma ogromną słabość do azjatyckich animacji i koreańskich komiksów internetowych, jest w stanie pochłaniać je godzinami, kiedy już się za to zabierze.
♦ Zaklinacz zwierząt: pomimo jej niezręczności w kontaktach międzyludzkich, jej usposobienie z jakiegoś powodu uspokaja zwierzęta i przyciąga do niej każdą możliwą przybłędę; musiała przestać je dokarmiać, kiedy zaczęły gromadzić się na podwórku rodzinnego domu niczym niewielka, zwierzęca armia, przyprawiając jej matkę o nerwowe tiki.
♦ Tatuaże: posiada dokładnie dwa. Pierwszy, tuż poniżej prawego nadgarstka, biegnący równolegle do kości łokciowej, przestawiający linię będącą odwzorowaniem trajektorii orbitalnej LEO, prowadzącej do ISS. Drugi, za lewym uchem, przedstawiający niewielki sztylet w otoczeniu kilku liści bluszczu, wykonany w minimalistycznym stylu.
