
Rodzina Parków jest od trzech pokoleń w Toronto. Dziadkowie Jamie wyemigrowali z Korei jeszcze przed wojną i wybrali Kanadę. Założyli swoje małe przedsiębiorstwa, które dawały lepszy lub mniejszy dochód. Dopiero Lucy, mama Jamie zdecydowała się założyć coś, co wpłynęło na losy całej rodziny. Najpierw kawiarnia, w której można było kupić domowe wypieki. Potem ten lokal przerodził się w prawdziwą cukiernię, w której szybko zaczęli pracować też dziadkowie Jamie.
Zaś sama Ji-Lynn wychowywała się bez ojca. Jak się okazało nie każdy romans ma szczęśliwe zakończenie. Tutaj dramatów nie było, po prostu wpadka, która zakończyła się rozstaniem, a ponieważ Lucy nie chciała łaski i faceta z obowiązku, to pogoniła go także od samej Jamie. Jedynym wzorem męskim w domu był dziadek, ale już w wieku nastu lat Jamie go straciła. Dorastała w cukierni, ucząc się nowych wypieków, tego jak parzyć kawę i obsługiwać gości.
Nie poszła na studia, bo kawiarnia była jej domem i celem. We trzy prowadziły lokal, ale po śmierci babci musiały też zatrudnić pomoc. Jamie coraz mocniej była związana z mamą, która, jak to często bywa przy samotnym wychowywaniu dziecka, przeniosła całą swoją miłość na córkę. W efekcie ani jedna, ani druga nie miały za dużo przestrzeni, żeby sobie poukładać życie i poznać kogoś.
Lucy zmarła na raka, kiedy Jamie miała dwadzieścia trzy lata. Od tamtej pory cukiernia jest całkowicie na głowie dziewczyny i zjada jej większość wolnego czasu. Wolne chwile stara się łapać na to, żeby zadbać trochę o siebie. Wyjść na plażę, lub ze znajomymi. Na szczęście ma lokal, w którym przyjaciele mogą ją odwiedzać, więc nie jest tylko pracoholiczką. Chociaż najbliżsi pewnie zaczynają podejrzewać, że mała obsesja na punkcie przetrwania kawiarni, zmienia się w niezdrowy pracoholizm.
- w lecie po mieście porusza się na rowerze, zimą pozwala sobie na taksówki
- nigdy nie potrafiła prowadzić pojazdów i ma do tego dwie lewe ręce, po prostu panikuje, a już na pewno, jak w grę wchodzi mijanie ciężarówek.
- cukiernia zabiera jej większość czasu, wstaje bardzo wcześnie rano, a wieczorami przesiaduje nad księgowością
- przez to nie udało jej się utrzymać żadnego związku, ale i tak mama ją uczyła, że najważniejsza jest samowystarczalność
- chociaż w głębi duszy marzy o rodzinie, którą mogłaby się opiekować jako pani domu/seksi kura domowa.
- pewien strażak, kilka lat temu uratował z pożaru kawiarni ekspres, który Jamie odziedziczyła po mamie. Ekspres do tej pory stoi, jako ozdoba, bo nie udało się już pozbyć zapachu spalenizny z kawy z niego. Za to strażacy i policjanci mają zawsze darmową kawę w jej kawiarni.
