
Wyrósł na ułożonego, elokwentnego chłopaka, który nie do końca potrafił się odnaleźć wśród rówieśników. Chodził oczywiście do szkół prywatnych, ale w przeciwieństwie do kolegów z klasy, jego nie pociągała wizja bogactwa. Pieniądze kojarzyły mu się jedynie z wiecznie nieobecnymi rodzicami oraz pustym, pozbawionym ciepła domem. To właśnie za ich sprawą urodziła się w nim niechęć do bogaczy oraz towarzyszącej im otoczce luksusu. Wszystko to było dla niego cholernie sztuczne. Chciał się od tego jakoś uwolnić, ale nigdy nie miał na tyle dużo odwagi, żeby powiedzieć "nie" i pójść na swoje. Zawsze kończyło się na odkładaniu tego na kolejny dzień. Głównie dlatego zgodnie z poleceniem matki poszedł na studia prawnicze z zamysłem, że w przyszłości będzie dla niej pracował.
Dopiero na studiach udało mu się zasmakować wolności oraz swobody, do których nigdy wcześniej nie miał dostępu. Ten nowo poznany świat absolutnie go pochłonął. Nie ciągnęło go jednak do imprez, poszedł w całkowicie inną stronę. Zaczął angażować się w różne aktywności, działające na rzecz ludzi, zwłaszcza tych biedniejszych. To właśnie wtedy zrozumiał, jakim typem prawnikiem będzie chciał być. Nie spotkało się to z akceptacją rodziców, co już na dobre zepsuło ich i tak nadszarpnięte relacje. Benjamin został adwokatem, ale szerokim krokiem omijał otoczenie swojej matki. Nie było to łatwe, tak w zasadzie to cholernie trudne. Kobieta regularnie utrudniała mu życie, budząc w nim coraz większą frustrację.
To właśnie wtedy na jego drodze pojawiła się osoba, która miała to wszystko zmienić. Helena. Zaczęło się dość niewinnie. Ot kolejna osoba pracująca w niewielkiej kancelarii. Z czasem zaczęli się lepiej dogadywać, spędzać czas poza pracą. Pomagała mu, gdy rodzice coraz mocniej go dociskali, próbując utrudnić mu życie do granic możliwości. Zaczął rozważać przeprowadzkę. Początkowo myślał o drugiej części Stanów, ale nowa przyjaciółka pokazała mu możliwość, o której wcześniej nawet by nie pomyślał. Kanada. Kraj wolności, zdecydowanie większej niż ta, która miała miejsce w USA. Niestety nie było to takie proste. Najpierw musiał znaleźć miejsce, które chciałoby go przyjąć. Rozmowy kwalifikacyjne były uciążliwe i potwornie się dłużyły. Do tego dochodziły także sprawy urzędowe. Musiał ubiegać się o wizę, co mogło zająć tygodnie, jeśli nie miesiące. Życie z toksycznymi rodzicami na karku doprowadzało go na skraj desperacji, która pchnęła go do absolutnie głupiego pomysłu. Małżeństwo. Gdyby miał żonę pochodzącą z Kanady, wszystkie papierki w urzędach byłyby dużo prostsze. Nie było więc na co czekać. Zaoferował Helenie układ, zgodnie z którym zostaliby małżeństwem. Czysty, prosty układ, który jemu zapewniłby stałą wizę, a jej pieniądze, których aktualnie potrzebowała. Wiedział, że taki udawany związek na dłuższą metę mógł okazać się zgubny, ale w tym momencie była to w jego oczach najlepsza opcja.
— Przeprowadził się do Kanady zmęczony życiem w USA. Potrzebował zmiany, a z opowieści znajomych, okolica Toronto brzmiała całkiem przyjemnie.
— Absolutnie uwielbia koty. Od dawna zbiera się do adopcji jednego (lub dwóch), ale boi się, że nie będzie miał dostatecznie dużo czasu, żeby zająć się takim pupilem.
— Regularnie chodzi na siłownię. Od byłej żony zaraził się też pasją do boksu, co aktualnie całkiem regularnie trenuje.
— Nie jest szczególnie mocno w Social Media. Prowadzi konta służbowe, ale jego prywatny profil stoi odłogiem od miesięcy. Woli grać w gry, najlepiej takie bez multiplayera.
— Był żonaty przez ostatnie dwa lata, a od dwóch miesięcy jest znowu wolny. Wciąż jednak nosi obrączkę. Kwestia nawyku? Zapewne tak.
— Ma niezdiagnozowane ADHD.
