001. Jedyny sposób, aby zwyciężyć w kłótni, to unikać jej
[outfit] - Ty to mogłabyś zacząć kłócić się w pustym pokoju.
Powrót do jeszcze pakowała się w swoim luksusowym pokoju domu. Jak to pięknie brzmiało w jej myślach, kiedy wychodziła z ratuszu. Kierowała się w stronę swojego domu, miejsca na ziemi, które nie było już tylko jej ale też jego. Jej mąż miał przecież takie same prawo do tego miejsca. Wciąż byli również małżeństwem, mimo tego że od dawna daleko było przecież do tego by szczerze mówić o szczęściu, zrozumieniu w ich relacji. Ciągle mijali się ze sobą, nie tylko fizycznie ale też Wszystko jednak przestało być równie magiczne i piękne, kiedy przekroczyła drzwi posiadłości. Oczywiście, że kochała to miejsce. Nie czuła się nim ani przytłoczona. Odezwały się jednak wspomnienia, miłe. Wręcz cudowne chwile, które mimo wszystko dane było jej przeżyć, właśnie tutaj. Jednak wraz z tym przyszła smutna refleksja, niemal ubolewanie nad tym, że to już nie wróci. Wszystko zaprzepaściła swoją karierą, tym że spędziła tak wiele czasu na swojej karierze a nie na tym co było istotne. Ważniejsze od ciągłej pogoni, za czymś, co mogło zakończyć się w jednej chwili. Nie mogła jednak pomóc sobie. Czuła się podle, wiedząc jak bardzo podobna jest do swojej matki. Tego przecież nie chciała, tak mocno walczyła by się nimi nie stać. Niestety los, po raz kolejny spłatał jej figla. Nawet jej własny mąż traktował ją jak tylko dodatek, jeśli w ogóle była mu do czegokolwiek potrzebna. Może jednak sobie na to wszystko zasłużyła.
Karma wraca.
Czy teraz miała ochotę go oglądać? Rozmawiać z nim? Sama do końca nie wiedziała, czego chce, jak ma reagować w jego obecności. Nadal czuła coś do niego, może była to miłość, a może coś co ciągle było ciepłym uczuciem, którym obdarowała go jeszcze przed ich ślubem. Coś się zmieniło, w ich relacji ale też w tym jak patrzyli teraz na siebie. Częściej dochodziło między nimi do spięć, a przecież ona nie należała do konfliktowych osób. Zazwyczaj próbowała skupić się na tym by rozwiązać każde nieporozumienie rozmową, szczerą i taką w której była spora chęć do naprawienia relacji. Jednak to co działo się między nimi, nie było ani przyjemne ani też do końca zrozumiałe. Tylko, że tę sypialnię mogła nazwać swoją. Zawsze do niej wracała, była chyba najprzyjemniejsza, jeśli w ogóle można o tym mówić. Zrobiła sobie szybko drzemkę, za nim miała ochotę coś zjeść. Za nim jednak w ogóle zeszła na dół, spędziła dłuższy czas w ogromnej wannie. Tego właśnie teraz potrzebowała, odrobinę relaksu i chwili tylko dla siebie. Spędziła tam zapewne odrobinę dłużej niż powinna. Chwilę zajęło jej również wybranie odpowiedniego stroju, postawiła jednak na klasykę i ubrała lekką sukienkę. uwielbiała nawet w domu ubrać się w stylowy sposób, raczej nie często można ją zobaczyć w dresie. Chyba tak naprawdę nie ma żadnego w swojej szafie, choć już dawno nie robiła w niej porządków i pewnie znajdą się tam jakieś skarby. Przeglądała swoje ubrania, kiedy zauważyła że część z nich z jakiegoś powodu zniknęła. W pierwszym momencie kompletnie nie wiedziała co było tego powodu. Dopiero po czasie doszło do niej, że Chris mógł coś z nimi zrobić. Nie rozumiała jednak, co było tego powodem. Przecież nie rozmawiali o tym, nie było nawet dyskusji poświęconej wyprowadzce. Nadal żyli przecież jak małżeństwo, którym już od dawna nie byli.
Nie wiedziała czy jest w domu, domyślała się przecież, że może już wrócił z pracy, a może znowu wybrał przyjemniejsze dla siebie miejsce, z dala od niej od tego domu. Miejsca, które przypominało mu o ty, że prędzej czy później znowu dojdzie do kłótni, kolejnej już z kolei. Wychodząc z sypialni, rozejrzała się niepewnie.
- Chris?! Jesteś w domu? - jej głos, donośny ale pewny siebie rozszedł się po korytarzu. W tej chwili po prostu wyczekiwała aż się odezwie, da znak życia. Mógł przecież wybrać to by unikać ją, nie wychodzić ze swojego pokoju. Bezpiecznej przystani, którą z pewnością musiał tutaj stworzyć. Ona sama uważała, niegdyś ich wspólną sypialnie za swoją ostoję. Tutaj nie obawiała się tego, co zazwyczaj czekało na nią poza drzwiami tego pokoju. Uciekała przed złem, a na pewno przed sobą. Myślami, które zaczynały ją przytłaczać. Nie chciała zostać sama. Nie chciała przecież zaczynać od nowa. Nie widziała jednak innego wyjścia, tego co przekonałoby ją do walki. Wydawało się jednak, że z tej dwójki to i tak ona wykazywała największą inicjatywę.
Christopher Duval