ODPOWIEDZ
33 y/o, 170 cm
rzecznik prasowy w Toronto City Hall
Awatar użytkownika
Rzeczniczka prasowa w ratuszu miejskim, kiedyś marząca o tym by mieszkać w Europie ale życie miało dla niej inne plany. Nie ma szczęścia również jeśli chodzi o sprawy sercowe. Choć wciąż jest mężatką, to jej małżeństwo przechodzi przez bardzo burzliwy okres.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

001. Jedyny sposób, aby zwyciężyć w kłótni, to unikać jej
[outfit] - Ty to mogłabyś zacząć kłócić się w pustym pokoju.

Powrót do jeszcze pakowała się w swoim luksusowym pokoju domu. Jak to pięknie brzmiało w jej myślach, kiedy wychodziła z ratuszu. Kierowała się w stronę swojego domu, miejsca na ziemi, które nie było już tylko jej ale też jego. Jej mąż miał przecież takie same prawo do tego miejsca. Wciąż byli również małżeństwem, mimo tego że od dawna daleko było przecież do tego by szczerze mówić o szczęściu, zrozumieniu w ich relacji. Ciągle mijali się ze sobą, nie tylko fizycznie ale też Wszystko jednak przestało być równie magiczne i piękne, kiedy przekroczyła drzwi posiadłości. Oczywiście, że kochała to miejsce. Nie czuła się nim ani przytłoczona. Odezwały się jednak wspomnienia, miłe. Wręcz cudowne chwile, które mimo wszystko dane było jej przeżyć, właśnie tutaj. Jednak wraz z tym przyszła smutna refleksja, niemal ubolewanie nad tym, że to już nie wróci. Wszystko zaprzepaściła swoją karierą, tym że spędziła tak wiele czasu na swojej karierze a nie na tym co było istotne. Ważniejsze od ciągłej pogoni, za czymś, co mogło zakończyć się w jednej chwili. Nie mogła jednak pomóc sobie. Czuła się podle, wiedząc jak bardzo podobna jest do swojej matki. Tego przecież nie chciała, tak mocno walczyła by się nimi nie stać. Niestety los, po raz kolejny spłatał jej figla. Nawet jej własny mąż traktował ją jak tylko dodatek, jeśli w ogóle była mu do czegokolwiek potrzebna. Może jednak sobie na to wszystko zasłużyła.

Karma wraca.

Czy teraz miała ochotę go oglądać? Rozmawiać z nim? Sama do końca nie wiedziała, czego chce, jak ma reagować w jego obecności. Nadal czuła coś do niego, może była to miłość, a może coś co ciągle było ciepłym uczuciem, którym obdarowała go jeszcze przed ich ślubem. Coś się zmieniło, w ich relacji ale też w tym jak patrzyli teraz na siebie. Częściej dochodziło między nimi do spięć, a przecież ona nie należała do konfliktowych osób. Zazwyczaj próbowała skupić się na tym by rozwiązać każde nieporozumienie rozmową, szczerą i taką w której była spora chęć do naprawienia relacji. Jednak to co działo się między nimi, nie było ani przyjemne ani też do końca zrozumiałe. Tylko, że tę sypialnię mogła nazwać swoją. Zawsze do niej wracała, była chyba najprzyjemniejsza, jeśli w ogóle można o tym mówić. Zrobiła sobie szybko drzemkę, za nim miała ochotę coś zjeść. Za nim jednak w ogóle zeszła na dół, spędziła dłuższy czas w ogromnej wannie. Tego właśnie teraz potrzebowała, odrobinę relaksu i chwili tylko dla siebie. Spędziła tam zapewne odrobinę dłużej niż powinna. Chwilę zajęło jej również wybranie odpowiedniego stroju, postawiła jednak na klasykę i ubrała lekką sukienkę. uwielbiała nawet w domu ubrać się w stylowy sposób, raczej nie często można ją zobaczyć w dresie. Chyba tak naprawdę nie ma żadnego w swojej szafie, choć już dawno nie robiła w niej porządków i pewnie znajdą się tam jakieś skarby. Przeglądała swoje ubrania, kiedy zauważyła że część z nich z jakiegoś powodu zniknęła. W pierwszym momencie kompletnie nie wiedziała co było tego powodu. Dopiero po czasie doszło do niej, że Chris mógł coś z nimi zrobić. Nie rozumiała jednak, co było tego powodem. Przecież nie rozmawiali o tym, nie było nawet dyskusji poświęconej wyprowadzce. Nadal żyli przecież jak małżeństwo, którym już od dawna nie byli.
Nie wiedziała czy jest w domu, domyślała się przecież, że może już wrócił z pracy, a może znowu wybrał przyjemniejsze dla siebie miejsce, z dala od niej od tego domu. Miejsca, które przypominało mu o ty, że prędzej czy później znowu dojdzie do kłótni, kolejnej już z kolei. Wychodząc z sypialni, rozejrzała się niepewnie.
- Chris?! Jesteś w domu? - jej głos, donośny ale pewny siebie rozszedł się po korytarzu. W tej chwili po prostu wyczekiwała aż się odezwie, da znak życia. Mógł przecież wybrać to by unikać ją, nie wychodzić ze swojego pokoju. Bezpiecznej przystani, którą z pewnością musiał tutaj stworzyć. Ona sama uważała, niegdyś ich wspólną sypialnie za swoją ostoję. Tutaj nie obawiała się tego, co zazwyczaj czekało na nią poza drzwiami tego pokoju. Uciekała przed złem, a na pewno przed sobą. Myślami, które zaczynały ją przytłaczać. Nie chciała zostać sama. Nie chciała przecież zaczynać od nowa. Nie widziała jednak innego wyjścia, tego co przekonałoby ją do walki. Wydawało się jednak, że z tej dwójki to i tak ona wykazywała największą inicjatywę.

Christopher Duval
bochenek
Nic co ludzkie nie jest mi obce
37 y/o, 188 cm
Detektyw w wydziale zabójstw Toronto Police Service (TPS) Headquarte
Awatar użytkownika
Skorumpowany gliniarz, który bierze najbardziej kontrowersyjne sprawy, aby było o nim głośno. Ma żonę o którą przez te kilka lat totalnie nie zadbał i ich wspólna przyszłość zmierza ku końcowi.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimki
postać
autor

#1

Wracanie do tego domu było poniekąd czymś na co nie miał ochoty. Nie za sprawą tego, że źle mu się tutaj żyło, ale przez to do czego doprowadził wraz z Rebekah przez okres trwania ich małżeństwa. To miejsce stało się poniekąd karą, w której oboje byli pokrzywdzonymi. Mieli piękny dom na który tak ciężko pracowali, a nie mogli się z niego w pełni cieszyć przez to jak wyglądało ich wspólne życie.
Ich zawody totalnie im nie sprzyjają w naprawieniu swoich relacji. Ona poświęca się w pełni ratuszowi, a on czasami potrafi wyjechać na kilka tygodni do innego miasta. Ostatnio są współlokatorami i to takimi najgorszego sortu, bo nawet rozmawiać ze sobą nie potrafili. To było przykre i poniekąd niszczyło go od środka. Przecież ona jest kobietą, której przyrzekał miłość do końca życia. To ona jest kobietą, w której kilka lat temu tak szalenie się zakochał. Teraz wyglądało to inaczej, bo mimo że wciąż cholernie ją kochał to nie potrafił znaleźć z nią wspólnego języka i nie wiedzieli pewnie nawet dlaczego tak jest. Każdy moment w którym się pogodzili kończył się kilka dni później jeszcze większą sprzeczką. To było męczące.
Tego dnia wrócił z pracy kilka godzin wcześniej. Kiedy wszedł do domu zorientował się, że Rebekah jest jeszcze w ratuszu. Postanowił zrobić obiad dla nich dwojga, bo miał dużo pracy zdalnej, którą będzie musiał zająć się w późniejszych godzinach. Ich małżeństwo w tych trudnych chwilach czasami przypominało normalność. Gotowali sobie, czasem jedli wspólne posiłki, ale - niestety - najczęściej towarzyszyła im cisza, która tak bardzo zabijała go od środka. Mimo to zrobił obiad, nałożył sobie porcję i na chwilę usiadł wygodnie w salonie, aby przejrzeć telefon podczas konsumowania posiłku.
W ostatnich tygodniach salon był jego sypialnią. Oddał wielkie łóżko w ogromnej sypialni swojej żonie, aby w tych trudnych dla nich chwilach nie naruszać jej przestrzeni. Spanie pod jedną kołdrą na pewno nie było teraz dobrym pomysłem.
Niestety przyszedł jednak czas na pracę. Poszedł do swojego gabinetu, odpalił komputer i zaczął działać. Sprawa morderstwa w miasteczku obok Toronto, która ciągnie się od kilku tygodni. Zero świadków, zero dowodów, jeden trup. Nawet nie wiedział gdzie szukać poszlak. Skanowanie telefonu ofiary, jej bilingów, a nawet portali społecznościowych nie przynosiło skutków i w pewnym momencie po prostu zaczął tracić wiarę w rozwiązanie zagadki.
Siedząc w gabinecie usłyszał głosy dochodzące z innego pomieszczenia. Zorientował się wówczas, że Rebekah jest już w domu. W innych okolicznościach pewnie poszedłby się z nią przywitać, ale teraz wyglądało to zupełnie inaczej. Był skupiony na pracy i nie chciał, aby cokolwiek go od niej odrywało. Na jego nieszczęście usłyszał głos żony. Bardzo donośny i niemalże krzyczący jego imię. Spodziewał się tego, że w międzyczasie narodził się kolejny powód do sprzeczki. Znów.
— Jestem u siebie — zaapelował, aby ułatwić jej zlokalizowanie obecnego miejsca przebywania. Dom był wielki, ale tak naprawdę były w nim tylko dwa miejsca, w których mógł być. Właśnie swój gabinet lub salon, który robił mu za sypialnie. W pewnym momencie uchyliły się drzwi tuż przed nim, a w nich stanęła Rebekah. — Możesz tak nie krzyczeć? Próbuję pracować — zaapelował. Nie miało to być niegrzeczne i też takie nie było. Ona sama wiedziała, że jak ktoś na dobre oderwie go od pracy to ciężko będzie mu do niej wrócić.
Rebekah Wilson-Duval
ODPOWIEDZ

Wróć do „#4”