outfit
Postanowiłam, aby dzisiejszy dzień przeznaczyć, na poznawanie nieco dalszych zakątków Toronto. Co prawda jestem w tym mieście już od kilku miesięcy, ale jeszcze nie miałam okazji, aby bliżej je poznać. Zanim dotarłam do Kanady, wiele czytałam. Artykuły, fora i opinie. Wszystkie prawa i obowiązki. Poczytałam, nawet z czego ten kraj słynie.
Oczywiście ze strony amerykańskiej, było bardzo dużo... hmm... jakby to powiedzieć... negatywnych komentarzy, dotyczących tego państwa i ich mieszkańców, ale jestem rozsądną osobą. Doskonale wiedziałam, co jest prawdą a co nie. Niestety amerykanie są tak zamknięci na resztę świata, że bardziej już się chyba nie da. A niby to taki tolerancyjny kraj. Gówno prawda. W rzeczywistości USA, to jeden wielki jad. Sama się o tym przekonałam, na własnej skórze, bo oczywiście, choć urodziłam się i wychowałam w Nowym Jorku, to moje pochodzenie zawsze stanowiło, źródło plotek i szyderstw. Ale ja się nimi nie przejmowałam i robiłam swoje, aż osiągnęłam sukces. Zresztą miałam za sobą rodzinę i to dość wpływową i nikt nie śmiał zadrzeć ze mną wprost. Bali się choćby pisnąć słówko lub cokolwiek mi zrobić. A jeśli ktoś śmiał, tatko od razu brał sprawy w swoje ręce. I w sumie dobrze. Aby przetrwać, choćby w szkole, korzystałam z jego mocy i władzy.
Zrobiłam sobie wycieczkę. Wzięłam psa i wspólnie objeżdżaliśmy, najciekawsze punkty. Sprawdzałam wszelkie bary, restauracje, kina, sklepy. Tylko ja i mój kudłaty przyjaciel. Zatrzymałam się właśnie przy jednej z kawiarni. Razem z psiakiem weszłam do środka, ale lokal był tak zapełniony, że nie wiedziałam, czy się nie wrócić. Rozejrzałam się wokół i przy jednym ze stolików, siedziała kobieta o azjatyckich rysach. Była sama i powoli piła kawę. Podeszłam do niej, ciągnąc za sobą psa.
- Przepraszam... - odezwałam się do nieznajomej. - Może to niegrzeczne, ale czy możemy się przysiąść? - zapytałam bez ogródek.
Eun Rosendale
-
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
Terry Pratchett, Trzy wiedźmynieobecnośćniewątki 18+niezaimkiOna/Jejpostaćautor
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkipostaćautor
W tym dniu było naprawdę przepięknie, więc nie chciała marnować czasu na siedzenie w domu, bo była sama jak palec — jej mąż przebywał za granicą na delegacji i ostatnio się nie odzywał, nie dał żadnego znaku, ani telefonicznie, ani przez SMS. Miała pewne podejrzenia, ale wolała o tym nie myśleć, a tym bardziej nie chciała męczyć się z tym wszystkim. Syneczek spędzał miło czas u swoich dziadków. Tylko ona czuła się ostatnio osamotniona i przytłoczona przymiarkami, jak i pozowaniem na backstage'u jako modelka, ale za coś musiała żyć i pomagać w codziennych sprawach. Gdy siedziała na krześle, popijając swoją ulubioną kawę bez cukru, spoglądała przez okno, zamyślona, dlaczego jej życie stało się takie monotonne, a nawet puste. Miała za dużo chaotycznych myśli jak na jeden raz, dlatego musiała znaleźć ciekawsze zajęcie na zabicie czasu — no chyba że zacznie pisać swój pamiętnik, aby przelać na niego emocje. Potem zaczęła się Eun zastanawiać, czy może powinna kupić psa — z hodowli albo wziąć z domu tymczasowego. Wtedy miałaby towarzysza, a także uciechę, że mogłaby się do niego bezwarunkowo przytulić, bo ostatnio brakowało jej tego najbardziej.
Przymknęła oczy ze spokojem, popijając kolejny łyk gorzkiej i pachnącej kawy. Jej myśli zostały przerwane, ponieważ usłyszała czyjeś kroki, które zbliżały się w stronę miejsca, gdzie Eun siedziała wygodnie w ustronnym kącie. W tym momencie zauważyła kobietę o azjatyckich rysach, która uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. Po usłyszeniu jej słów uśmiechnęła się lekko.
– Nie musisz przepraszać – powiedziała łagodnym głosem do nieznajomej.
– Tak, możesz jak najbardziej – odpowiedziała na jej pytanie. Spojrzała na zadowolonego psiaka, który pewnie będzie chciał odpocząć po spacerku.
Asterin Rose
Przymknęła oczy ze spokojem, popijając kolejny łyk gorzkiej i pachnącej kawy. Jej myśli zostały przerwane, ponieważ usłyszała czyjeś kroki, które zbliżały się w stronę miejsca, gdzie Eun siedziała wygodnie w ustronnym kącie. W tym momencie zauważyła kobietę o azjatyckich rysach, która uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. Po usłyszeniu jej słów uśmiechnęła się lekko.
– Nie musisz przepraszać – powiedziała łagodnym głosem do nieznajomej.
– Tak, możesz jak najbardziej – odpowiedziała na jej pytanie. Spojrzała na zadowolonego psiaka, który pewnie będzie chciał odpocząć po spacerku.
Asterin Rose
-
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
Terry Pratchett, Trzy wiedźmynieobecnośćniewątki 18+niezaimkiOna/Jejpostaćautor
Uśmiechnęłam się z zadowoleniem i usiadłam przy stoliku. Aslan jak to Aslan, zamiast się położyć obok mnie, już zaczynał zaczepiać w jego mniemaniu nową ciocię. Pociągnęłam smycz, aby ten położył się obok mnie. Spojrzał na mnie z wyrzutem, ale posłusznie wykonał polecenie. Ale że w nagrodę dostał smaczka, nie protestował.
Poprosiłam kelnera o herbatę typu earl grey z dużą dawką cukru. Wprawdzie nie powinnam, ale ja inaczej nie wypiję. Dla mnie herbata musi być bardzo słodka. W międzyczasie wyciągnęłam z plecaka miskę i butelkę wody. Miskę położyłam przed pyskiem psa, a następnie nalałam do niej wody, a ten od razu zaczął żłopać, lekko przy tym hałasując. Zaśmiałam się.
I dopiero wtedy przypomniałam sobie, że nie jesteśmy tu sami. Spojrzałam na kobietę przede mną z lekkim zawstydzeniem.
- Mam nadzieję, że to pani nie przeszkadza - pewnie, ale wolałam się upewnić. Nie każdy toleruje takie zachowania zwierzaków. Nie każdy w ogóle toleruje czworonogi. Może i się zgodziła, ale mogła sądzić, że psiak będzie istnym aniołkiem. Niestety mój owczarek do nich nie należy. - Zapewniam panią, że nie ugryzie, ale jeśli czułaby pani się bezpieczniej, to mogę założyć kaganiec - zawsze byłam przygotowana i zawsze go ze sobą nosiłam. Co prawda ani ja, ani psiak nie znosiliśmy tego elementu, ale ludzie są różni i uważam, że trzeba mieć to na uwadze.
Kelner przyniósł mi moją herbatę. Upiłam trochę łyka. Była w sam raz.
- Przyjemne miejsce prawda? Trochę się zdziwiłam, że nie wygonili mnie z tą moją paskudą - niewiele restauracji pozwala na gościnę pupila. Przy wejściu nawet sami zaproponowali, czy Aslan nie potrzebuje wody, ale że miałam wszystko ze sobą, to grzecznie podziękowałam.
Eun Rosendale
Poprosiłam kelnera o herbatę typu earl grey z dużą dawką cukru. Wprawdzie nie powinnam, ale ja inaczej nie wypiję. Dla mnie herbata musi być bardzo słodka. W międzyczasie wyciągnęłam z plecaka miskę i butelkę wody. Miskę położyłam przed pyskiem psa, a następnie nalałam do niej wody, a ten od razu zaczął żłopać, lekko przy tym hałasując. Zaśmiałam się.
I dopiero wtedy przypomniałam sobie, że nie jesteśmy tu sami. Spojrzałam na kobietę przede mną z lekkim zawstydzeniem.
- Mam nadzieję, że to pani nie przeszkadza - pewnie, ale wolałam się upewnić. Nie każdy toleruje takie zachowania zwierzaków. Nie każdy w ogóle toleruje czworonogi. Może i się zgodziła, ale mogła sądzić, że psiak będzie istnym aniołkiem. Niestety mój owczarek do nich nie należy. - Zapewniam panią, że nie ugryzie, ale jeśli czułaby pani się bezpieczniej, to mogę założyć kaganiec - zawsze byłam przygotowana i zawsze go ze sobą nosiłam. Co prawda ani ja, ani psiak nie znosiliśmy tego elementu, ale ludzie są różni i uważam, że trzeba mieć to na uwadze.
Kelner przyniósł mi moją herbatę. Upiłam trochę łyka. Była w sam raz.
- Przyjemne miejsce prawda? Trochę się zdziwiłam, że nie wygonili mnie z tą moją paskudą - niewiele restauracji pozwala na gościnę pupila. Przy wejściu nawet sami zaproponowali, czy Aslan nie potrzebuje wody, ale że miałam wszystko ze sobą, to grzecznie podziękowałam.
Eun Rosendale
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkipostaćautor
Obserwowałam cały czas puchatą psinkę, która wyglądała naprawdę przepięknie i była zadbana. Cały czas zastanawiałam się, czy faktycznie nie sprawić sobie psa do domu, żeby synek miał towarzysza do zabaw. Zauważyłam, że psina zaczęła mnie zaczepiać. Pogłaskałam ją delikatnie, widząc jak została odciągnięta ode mnie. Po obserwacji nowo przybyłej uśmiechnęłam się ponownie.
- Nie przeszkadza mi, bynajmniej... masz pięknego psa - odpowiedziałam spokojnym głosem.
- Kocham zwierzęta, sama myślę o psiaku - dodałam tym samym tonem. - Jak na razie nie ugryzł mnie po dotknięciu, więc można powiedzieć, że ma charakter żywiołowy. Nie trzeba, nie boję się psów, kaganiec nie jest mu potrzebny - zapewniłam, że naprawdę nie jest to konieczne. Uważam, że pies nie powinien mieć kagańca, bo to nie załatwia sprawy, tylko utrudnia funkcjonowanie pupilka.
Pamiętałam ze swojego dzieciństwa, że miałam psiaka, ale niestety musiał zostać uśpiony z powodu ciężkiej choroby. Trudno było się z tym pogodzić, dlatego tęsknię za nim. Musiałam przetrwać ten okres, żeby iść przed siebie. - Jak się bawi twój psiak? - spytałam z ciekawości. Zobaczyłam wtedy kelnera, który zbliżał się w naszym kierunku, żeby dać jej zamówioną herbatę, wtedy na chwilę zamilkłam, żeby dać pauzę w zadanym przeze mnie pytaniu. Po chwili usłyszałam pytanie jak i dokończoną wypowiedź. - To prawda, bardzo lubię to miejsce, dlatego w wolnej chwili po pracy przychodzę tutaj żeby napić się dobrej kawy - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. - Myślę, że tolerują pupilków, może kochają czworonożne istotki - dodałam przyjaznym tonem. - Przepraszam za moje maniery, jestem Eun Rosendale, miło mi - przedstawiłam się nowej znajomej.
Asterin Rose
- Nie przeszkadza mi, bynajmniej... masz pięknego psa - odpowiedziałam spokojnym głosem.
- Kocham zwierzęta, sama myślę o psiaku - dodałam tym samym tonem. - Jak na razie nie ugryzł mnie po dotknięciu, więc można powiedzieć, że ma charakter żywiołowy. Nie trzeba, nie boję się psów, kaganiec nie jest mu potrzebny - zapewniłam, że naprawdę nie jest to konieczne. Uważam, że pies nie powinien mieć kagańca, bo to nie załatwia sprawy, tylko utrudnia funkcjonowanie pupilka.
Pamiętałam ze swojego dzieciństwa, że miałam psiaka, ale niestety musiał zostać uśpiony z powodu ciężkiej choroby. Trudno było się z tym pogodzić, dlatego tęsknię za nim. Musiałam przetrwać ten okres, żeby iść przed siebie. - Jak się bawi twój psiak? - spytałam z ciekawości. Zobaczyłam wtedy kelnera, który zbliżał się w naszym kierunku, żeby dać jej zamówioną herbatę, wtedy na chwilę zamilkłam, żeby dać pauzę w zadanym przeze mnie pytaniu. Po chwili usłyszałam pytanie jak i dokończoną wypowiedź. - To prawda, bardzo lubię to miejsce, dlatego w wolnej chwili po pracy przychodzę tutaj żeby napić się dobrej kawy - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. - Myślę, że tolerują pupilków, może kochają czworonożne istotki - dodałam przyjaznym tonem. - Przepraszam za moje maniery, jestem Eun Rosendale, miło mi - przedstawiłam się nowej znajomej.
Asterin Rose
-
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
Terry Pratchett, Trzy wiedźmynieobecnośćniewątki 18+niezaimkiOna/Jejpostaćautor
- Dziękujemy - odpowiedziałam za nas oboje. Teoretycznie Aslan nie powinien rozumieć naszej rozmowy, ale gdy tylko nasza sąsiadka go pochwaliła, to miałam wrażenie, że napuszył się jak paw. Co za głupol. Ale jak to bywa nawet zwierzęcy panowie, bardzo łatwo jest podbudować ich ego.
Poprawiłam smycz, aby lepiej się ją trzymało. Chciałam ją nawet odpiąć, ale zrezygnowałam z pomysłu. Może rozmówczyni przede mną była tolerancyjna, ale reszta klientów mogła już nie być. Zawsze w towarzystwie znajdywała się jakaś Karyna albo inna Grażynka i pultała się o wszystko. A to, czemu nie ma kagańca, a to, że krótko jest trzymany na smyczy, a to, że to ludojad i takie tam. Z tym ostatni, to naprawdę przesadzają. Owszem jest wielki, ale to tylko jego gabaryty. W rzeczywistości jest tylko dzieciakiem, który czeka, aż się z nim ktoś pobawi.
- Polecam. Jest masa obowiązków, ale nie ma to, jak wracać do domu i mieć świadomość, że ktoś tam na ciebie czeka - choć czasami mam ochotę oddać go do schroniska, za to co wyczynia.
Upiłam jeszcze trochę herbaty. Wygodnie rozsiadłam się na krześle, aby rozkoszować się tym miejscem i pogodą. Było ciepło, ale nie za gorąco i wiał przyjemny wietrzyk. To był dobry pomysł, aby wybrać miejsca na zewnątrz restauracji.
- Ten przystojniak? Aslan, jak ten wielki lew z Opowieści z Narnii - to była moja ulubiona postać z tego filmu. Dostojny, piękny, dumny. I częściowo pasowało do pupila, ale z charakteru, miało się nijak. - Pewnie tak. I oby takich knajp było więcej - tego sobie życzyłam. Sobie i każdemu, kto posiadał jakiekolwiek zwierzę. - Och ze mnie też gapa. Asterin. Asterin Rose - również się przedstawiłam. - Jesteś stąd?
Eun Rosendale
Poprawiłam smycz, aby lepiej się ją trzymało. Chciałam ją nawet odpiąć, ale zrezygnowałam z pomysłu. Może rozmówczyni przede mną była tolerancyjna, ale reszta klientów mogła już nie być. Zawsze w towarzystwie znajdywała się jakaś Karyna albo inna Grażynka i pultała się o wszystko. A to, czemu nie ma kagańca, a to, że krótko jest trzymany na smyczy, a to, że to ludojad i takie tam. Z tym ostatni, to naprawdę przesadzają. Owszem jest wielki, ale to tylko jego gabaryty. W rzeczywistości jest tylko dzieciakiem, który czeka, aż się z nim ktoś pobawi.
- Polecam. Jest masa obowiązków, ale nie ma to, jak wracać do domu i mieć świadomość, że ktoś tam na ciebie czeka - choć czasami mam ochotę oddać go do schroniska, za to co wyczynia.
Upiłam jeszcze trochę herbaty. Wygodnie rozsiadłam się na krześle, aby rozkoszować się tym miejscem i pogodą. Było ciepło, ale nie za gorąco i wiał przyjemny wietrzyk. To był dobry pomysł, aby wybrać miejsca na zewnątrz restauracji.
- Ten przystojniak? Aslan, jak ten wielki lew z Opowieści z Narnii - to była moja ulubiona postać z tego filmu. Dostojny, piękny, dumny. I częściowo pasowało do pupila, ale z charakteru, miało się nijak. - Pewnie tak. I oby takich knajp było więcej - tego sobie życzyłam. Sobie i każdemu, kto posiadał jakiekolwiek zwierzę. - Och ze mnie też gapa. Asterin. Asterin Rose - również się przedstawiłam. - Jesteś stąd?
Eun Rosendale